komentarze
  • 38. dexter
    • 2015-12-18 17:53:24
    • *.0.135.209

    * Nie od dzis wiadomo ze na takich ustawieniach ich silnik wytrzyma tylko 4 wyscigi - Blad, nie cztery wyscigi, tylko cztery weekendy wyscigowe.

  • 39. fanAlonso=pziom
    • 2015-12-18 20:36:57
    • *.146.135.25.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl

    . A na „szczescie“ o ktorym Pan, Panie @devious wspomina trzeba sobie w zyciu najpierw zapracowac, pozniej mozna mowic cos o „szczesciu“ :) - sorry dexter ale niezły żart

  • 40. Martitta
    • 2015-12-18 20:38:21
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    28. devious - Kolego! :)

    "Pleciesz bzdury! Primo - Vettel rozsyła tak pozytywną energię i przekaz, że nie tylko całe tabuny kibiców na całym świecie go do niedawna wygwizdywały - ale też prawie wszyscy kierowcy F1 za nim nie przepadali. I chyba nadal jakoś nie widzę by miał wielu kumpli na paddocku"

    To było w "ukochanym" przez kibiców RBR i w sezonach kompletnej dominacji jego bolidu, kiedy "pseudokibice" (nie nazywaj ich kibicami) go wygwizdali. Poza tym co z tego? Kiedyś na niego gwizdali, teraz już nikt nie gwiżdże. A niedługo fani Ferrari zaczną krzyczeć jego imię pod podium, kiedy tylko zacznie wygrywać w czerwonym bolidzie. Tacy to fani - jak listek na wietrze. Schumachera też kiedyś wygwizdywali...
    Koledzy na padoku? Ma jednego, prawdziwego i to mu wystarczy. Vettel nigdy nie zabiegał o przyjaźń innych kierowców, czy tez o ich lubienie. To zresztą ciekawe,co napisałeś, bo ja nigdy nie słyszałam, aby ktoś go nie lubił. Opinie innych driverów o Vettelu są raczej neutralne. A jak nie lubią Vettela, to już tym bardziej raczej nie darzą sympatią Alonso :P

    Historia WEB - VET to już naprawdę stare dzieje. Czytałeś autobiografię Webbera? On wskazuje głównie jedną czarną owcę w RBR i nie jest to dla niego Vettel. A jakich innych wrogów z RBR miał Vettel? Uświadomij mnie proszę, bo prócz Marka Webbera i może jakichś jego bliskich przyjaciół to ja tam innych "wrogów" nie widziałam. Pleciesz bzdury! ;)

    Secundo - Trenerzy motywacyjni to trochę tacy szarlatani - przynajmniej tyle można wywnioskować jak się ich słucha haha :D A czasami to mi ręcę opadają jak przekonują ludzi o pozytywnym myśleniu :) Dlatego ja nie słucham takich ludzi, gdyż oni nie mogą powiedzieć mi czegoś, czego sama bym nie wiedziała (np. tego, że wszystko jest w naszych rękach - odkrycie roku) :)
    Tak czy inaczej trochę źle pojmujesz ideę pozytywnej energii. Tym bardziej, że wymieniłeś mojego ulubionego kierowcę Bianchiego, który w żadnym wypadku nie przypominał Vettela i na pewno nie rozsyłał wokół siebie pozytywnej energii. Tak samo Ayrton Senna.
    Tyle szkoleń miałeś i to na nic! :( :P Otóż życie nie zacznie ci nagle spełniać zachcianek, gdy tylko zaczniesz pozytywnie myśleć. To tak nie działa. Tym bardziej, że większość ludzi podświadomie w to nie wierzy i dlatego nic im się nie sprawdza. Jeśli jesteś człowiekiem, który odkrywa świat metodą szkiełka i oka (a Ty jesteś) - to tym bardziej. Cóż... Ja znam masę ludzi, którzy kształtują swoje życie jak chcą, nie tylko pozytywnym myśleniem, ale i ciężką pracą oraz konstruktywnym sposobem myślenia. A czym jest konstruktywne myślenie? Nauką wyciągniętą z porażek. I tak wracając do kierowców w tym wypadku Vettel nie skrytykuje swoje zespołu, gdy pójdzie coś nie po jego myśli, a Alonso tak zrobi, bo on musi widzieć wyniki, których oczekuje i po prostu ma on inny charakter.
    Dosyć już o psychologii :)


    Dalej podajesz przykłady przyjaźni u osób, dla których "przyjaźń" nie wiele znaczy. Proszę powiedz mi, jaką to wielką przyjaźń reprezentował Lewis i Nico wcześniej? Lewis przyjaźnił się też z Sutilem podobno haha :) Alonso z Massą ok... Massa to człowiek, który przywiązuje się do ludzi, więc myślę, że Felipe jest bardziej przujacielem Fernando, niż Ferdek dla Felipe.



  • 41. Martitta
    • 2015-12-19 02:28:42
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    Dalej @29devious (a nie 28 - pomyliłam się)

    " Vettel też zaakceptował baty od Ricciardo bo obaj nie mieli szans na tytuł. Gdy jednak Webber objeżdżał Sebastiana i obaj mieli szanse na MŚ to sytuacja była inna. Dziwnym trafem selektywna pamięć kibiców Vettela takie fakty omija szerokim łukiem :)"

    OK. To wszystko prawda. Tyle, że tu nie ma mowy o żadnej przyjaźni. Kolegowanie się, a przyjaźń to dwie zupełnie różne sprawy. W przypadku RBR kierowcy nigdy wcześniej nie przyjaźnili się razem. Vettel zaczął kumplować się z Kimim kiedy jeszcze był w Toro Rosso.

    "Zamień w ostatnich kolizjach Bottas-Kimi bohaterów na Vettel-Kimi i wyobraź sobie co by się działo. Na pewno po fakcie nie poklepali by się po plecach tylko jeden zwalałby winę na drugiego. Tak jak Kimi zwalał na Bottasa i vice versa - albo jak Rosberg i Hamilton nawzajem się obwiniają."

    Nie wiem, co by było, ale nie mogę doczekać się takiej sytuacji, aby to sprawdzić. Może nie klepaliby się po plecach, może stwierdziliby, że z ich punktu widzenia oni nie są winni, ale nie sądzę też, aby obwiniali siebie na wzajem. Zapewne urwaliby temat.

    "Przyjaźń w F1 jest do momentu aż jeden ambitny nadepnie drugiemu ambitnemu na odcisk - no chyba, że jeden jest mentalnie looserem i zaakceptuje bycie gorszym - ale w to wątpię by Kimi mając okazję wygrać oddał wygraną bez walki Vettelowi. Co to to nie."

    Zgadzam się, że z dwoma ambitnymi charakterami jest ciężko i nie sądzę, by Kimi oddał Vettelowi wygraną bez walki, ale to chyba nie o to chodzi prawda? Ważniejszy jest wzajemny szacunek oraz granie fer wobec siebie, a nie o oddawanie pozycji. Uważam, że oni mogą takie sytuacje udźwignąć. Jak się kiedyś okaże, że się mylę, możesz wywołać mnie do tablicy :D
    Powodem, dla którego tak sądzę, jest to, że Vettel moim zdaniem bardzo hmm... "admiruje" Kimiego i tak było od jego początków w Formule 1. Często można było zaobserwować jak kopiował jego zachowanie, fryzurę, gesty, mowę, a to wszystko dlatego, że mu RAI imponuje. Nie wiem dlaczego tak jest, po prostu dało się to zaobserwować przez te wszystkie lata. Zważając na to, ciężko jest mi sobie wyobrazić, jak VET nagle odstawia do Kimiego akcje, jak kiedyś do Webbera. Dla mnie to jest niemożliwe :)

    "No w RBR taką pozytywną atmosferę Vettel wprowadził, że aż z radości się kłócili wszyscy z wszystkimi :) Tak, wiem - to wszystko była wina Marko i Hornera. Vettel w ogóle niczemu nie jest winien, on tylko po prostu czasami nie słuchał Team Orders, taranował Webbera czy robił inne pozytywne świństwa mające na celu poprawę pozytywnej atmosfery w zespole :D"

    Kto się kłócił w RBR? Tylko Mark Webber... Przecież reszta Red Bulla była po drugiej stronie garażu, zapomniałeś? :) Jakie to pozytywne świństwa jeszcze robił VET, prócz tego, że miał czelność wygrac dla nich 4 tytuły kosztem - niestety - dumy Webbera?
    Nieposłuchanie Team Order nie było najlepszym zagraniem. W jednym z wywiadów Seb powiedział, że zrobił to ze względu na Brazylię 2012, kiedy Mark zablokował mu pierwszy zakręt. Może to go nie tłumaczy, ale zawsze to jakiś powód :)


    Pozdrawiam!

  • 42. Martitta
    • 2015-12-19 02:52:13
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    @35 elin - Witaj koleżanko! :)

    Zaginęłam, bo wyprowadziłam się z Polski na jakiś czas i mieszkam sobie teraz po drugiej stronie oceanu :) Rzadko mam czas tu zaglądać, a ostatnie kilka miesięcy to prawie wcale. Kiedyś sprawdzenie forum było dla mnie obowiązkowe, ale teraz naprawdę ciężko mi się z tym ogarnąć :) Tym bardziej, że ostatnich wyścigów prawie wcale nie obejrzałam. Dominacja Hamiltona odstraszyła mnie trochę od tego. Ja wiem, że jak RBR dominował to oglądałam, ale wtedy dla urozmaicenia mieliśmy chociaż co drugi sezon w miarę ciekawy, silniki V8 i przynajmniej była nadzieja na dwa stopnie podium obsadzone kimś innym, a teraz to tylko Mercedes i Ferrari, a każdy inny wynik to wielki zbieg okoliczności :D
    No, ale nowy sezon mam zamiar śledzić. Może nawet wybiorę się na wyścig do Austin. Podobno całkiem ciekawe widowisko :)

    A Ty jak tam? Nadaj musisz tutaj bronić Kimiego, czy trochę już niektórzy spuścili z tonu? :) Jak tam ci się w ogóle skład VET - RAI podoba?

    Pozdrawiam! :)

  • 43. Martitta
    • 2015-12-19 02:56:10
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    @36 dexter
    9h do tyłu mam. Czuję się młodsza o jeden dzień jak z Polską rozmawiam haha :D
    Południowa Kalifornia. Piękne miejsce. Polecam na wakacje :)

    Pozdrawiam! :)

  • 44. dexter
    • 2015-12-19 08:08:32
    • *.0.34.219

    @fanAlonso=pziom

    No, jeszcze Ty mi tutaj zaczniesz Twoje teorie zyciowe "wciskac". Gdybym takich ludzi sluchal to bym z pewnoscia daleko w zyciu doszedl...

    @Martitta

    Cool - bylem, widzialem...





  • 45. dexter
    • 2015-12-19 11:22:06
    • *.0.34.219

    Tylko tak na boku, bo widze ze kolega @devious z typowa "geba na 102" (zreszta, mi osobiscie az tak to nie przeszkadza, poniewaz tylko takiego @devious'a tutaj z portalu znam), zapedzil sie gdzies w sina dal i zaczal o jego kursach pisac co i tak w tym przypadku (wnioskujac po dalszej czesci jego postu minelo sie absolutnie z celem).

    Nie gniewaj sie @devious, ale obraz mozna sobie szybko wyrobic.

    O co mi chodzi?

    Tutaj nie chodzi o jakies kursy motywacyjne i oparte na bieganiu boso po rozzarzonym weglu lub odlamkach szkla - chodzilo mi o calkiem cos innego. Zacznijmy od tego, ze Motorsport to jest team-sport ktory ogolnie mowiac oparty jest na duzym zaufaniu oraz wyczuciu. Pociagnac zespol za soba - nie oznacza nic innego, jak dac (albo inaczej) przywrocic swoim mechanikom, inzynierom znowu uczucie wiary w siebie samego. Dac im poczucie, ze jest ktos, kto pojdzie razem z nimi na dobre i na zle.

    Zerszta, wystarczy przeszukac tutaj na portalu archiwum. Kilka razy pisalem jak funkcjonuje praca w zespole wyscigowym.

    @Martitta

    Jeszcze tak szybciutko - wielka szkoda, ze akurat madre dziwczyny opuszczaja portal. Bo jednak Ty i kolezanka @elin zawsze trzymalyscie „klase“ - nie mam na mysli szkolnej klasy ;) To sa te puzzle ktore mnie tutaj w calej ukladance trzymaja.

    No, a Austin jest super. Sam tor jest troche na peryferiach tzn. otoczony jest doslownie betonem, dookola wszedzie autostrady. Ale miasto podczas weekendu wyscigowego tetni zyciem i muzyka. Jesli tak dlugo bedziesz w Stanach to koniecznie musisz sie tam wybrac. Przez Houston bedziesz miala w miare dobre polaczenie samolotem.

    PS. Rozwoju czlowiek raczej nie cofnie. Silniki V8 dzisiaj sa przestarzaloscia technologiczna i raczej do F1 nie powroca. Dzis slowem kluczowym w przemysle motoryzacyjnym i nie tylko jest „wydajnosc“. Za 10 -15 lat wiekszosc samochodow po drogach bedzie jezdzila o napedzie hybrydowym i elektrycznym. Zresza, w Californii z pewnoscia spotkasz stosunkowo duzo samochodow hyrydowych jak na Stany Zjednoczone.

    No, to @Martitta zycze Ci udanego pobytu i od czasu do czasu zamelduj sie tez tutaj koniecznie.

    Pozdr.

  • 46. dexter
    • 2015-12-19 11:48:24
    • *.0.34.219

    * dziewczyny

  • 47. elin
    • 2015-12-19 18:09:17
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Dobry wieczór, dexter

    " Mysle, ze z ambicja Alonso to raczej hmmm - ciezko powiedziec, ale malo prawdopodobne ze sobie tak dobrowolnie odpusci rok w F1. Bylbym zaskoczony. "

    Również tak uważam, ale tym bardziej zastanawia mnie wypowiedź Rona Dennisa, który w Abu Zabi powiedział, że Fernando może sobie zrobić w 2016 rok przerwy, jeśli bolid McLarena nie będzie konkurencyjny. Wydaje się, że tymi słowami był zaskoczony sam Alonso ... Dlatego ciekawi mnie, w co " grają " obaj panowie ? Ron jest w tym sporcie od lat i na pewno nie jest szefem, który popełnia błędy, przypadkiem ( niechcący ) podając mediom taką informację ... Raczej doskonale wiedział, że wywoła to spekulacje i plotki na temat przyszłorocznej jazdy Hiszpana w zespole. Tylko po co ... ?

    Co do Ferrari i wypowiedzi Sergio Marchionne, oczywiście się zgadzam.
    Dodatkowo, wydaje się, iż presja jest tym większa, że zespół ostatni raz zdobył mistrza w 2008 ... i był to jedynie mistrz w konstruktorach. Co dla teamu z tak wielkim " ego " i ambicjami, jak Ferrari ... jest raczej tylko połowicznym sukcesem. Przegranie mistrza wśród kierowców, było dotkliwą porażką.
    Jak będzie w przyszłym sezonie ... jak napisałeś, presja sukcesu jest ogromna, ale pokonanie Mercedesa zdecydowanie nie będzie łatwym zadaniem.

    @ Martitta, również Wiataj Koleżanko :-) dobrze znowu Ciebie tutaj widzieć i czytać :-)

    No to widzę, że faktycznie daleko wybyłaś ... Wcale mnie nie dziwi, że nie masz zbyt dużo czasu, aby tutaj zaglądać, ale staraj się to robić jak najczęściej.
    Może faktycznie ten sezon bardzo monotematyczny. Jednak oglądanie wzajemnych przepychanek kierowców Mercedesa, również było ciekawe ;-). I był główny temat sprzeczek na forum w tym sezonie - wygrał Hamilton, znaczy jego zespół faworyzuje ... wygrał Rosberg, znaczy jego zespół faworyzuje ... i tak co wyścig. Zresztą sama wiesz jak wyglądają tutaj starcia fanów rywalizujących ze sobą kierowców ;-)).
    Temat Kimiego zszedł na plan dalszy, więc za bardzo nie było potrzeby go bronić ;-). Może nawet lepiej, bo jeździł trochę " bezbarwnie " ( niestety ), więc ciężko byłoby Fina bronić ... Jedyne co, to pozostaje nadzieja, że może w przyszłym sezonie będzie lepiej – oby :-).

    O duecie Vettel - Raikkonen mam podobne zdanie do Twojego. Dobrze się obaj dogadują i uzupełniają, potrafią razem współpracować - i pewnie był to jeden z powodów dla których Ferrari nie zrezygnowało z Fina.
    Podobnie jak Ty, jestem ciekawa co by było gdyby obaj walczyli o tytuł ( bardzo chciałabym się o tym przekonać ;-) ). Ale uważam, że zarówno Sebastian jak i Kimi za bardzo cenią sobie tę znajomość ( może przyjaźń ) żeby wzajemna rywalizacja mogła ją zniszczyć. Wydaje mi się, że to co na torze, to jedno, a poza torem to drugie ... i obaj potrafią to rozdzielić. Dlatego uważam, że tylko na torze byłoby między nimi ostro ;-).

    @ dexter

    " Bo jednak Ty i kolezanka @elin zawsze trzymalyscie „klase“ - nie mam na mysli szkolnej klasy ;) To sa te puzzle ktore mnie tutaj w calej ukladance trzymaja. "

    A Ty trzymasz tutaj Nas, Kolego dexter ... :-)

    Pozdrawiam Was serdecznie

  • 48. elin
    • 2015-12-19 18:20:16
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    * również Witaj
    * ten sezon był bardzo monotematyczny
    * I był to główny temat sprzeczek

  • 49. devious
    • 2015-12-21 15:43:21
    • *.static.ip.netia.com.pl

    @dexter

    Co ma Carraciolla do F1? Co ma wielka spuścizna (w tym przedwojenna) sportowa Mercedsa do F1? Co mają Twój osobisty sentyment do tego, która ekipa jest największym zespołem F1? :)


    Czy jak mam sentyment do Jarno Trulliego to mogę go nazywać najlepszym kierowcą F1 wszechczasów? I pisać tak jak Ty - że nie muszę tego uzasadniać a jak nie rozumiesz czemu tak uważam - to Twój problem?
    "Zreszta, i tak w zyciu nie wszyscy wszystko musza zrozumiec..." - czyli dyplomatycznie napisałeś, że uważasz mnie za półgłówka, dzięki :)


    Przecież to zupełnie bez sensu. Wydałeś jakąś dziwną w mojej ocenie opinię i ale widać nie mam prawa jej podważyć i zapytać o logiczne uzasadnienie - bo dexter to takie guru wiedzy o F1, że po prostu masz ochoty tego wyjaśniać... "bo to nie Twoja rola". No to czyja? :)


    Oczywiście masz prawo sobie pisać dowolne opinie o tym, że wg. Ciebie np. Arrows to największy zespół w historii F1 i że wcale nie musisz tego argumentować bo to oczywiste - a ja mam takie samo prawo takie zdanie wyśmiać. Na tym polega wolność słowa i sens forum.


    Oczywiście wiemy o co nam obu chodzi - ja mówię o jednym - o legendarności zespołu w F1 - a Ty o drugim - o legendarności ogólnie w motosporcie. To jednak dwie różne bajki bo np. Lancia ma wielką spuściznę w motosporcie a jednak w F1 nie znaczy praktycznie nic.

    Patrząc na motosport globalnie - i owszem, Mercedes jest wielki. Ale chyba to nie znaczy, że mamy pisać, że Mercedes to największy zespół w historii WRC? Bo kiedyś, dawno, dawno temu Mercedesy jeździły w rajdach i wygrywały :)

    Tak samo w F1 - Mercedes był wielki przed czasami F1, potem załapał się "na sam początek" ale po tragedii w Le Mans wycofał się z wyścigów na długo. Wrócił relatywnie niedawno - ominęły go jednak całe dekady F1 - dekady, które kształtowały legendy kierowców i zespołów F1. Lata 60, 70, 80, 90te - blisko 40 lat nieobecności Mercedesa to wielka dziura i tego nie można zanegować sentymentem, historią "przed F1" czy czymkolwiek innym.

    F1 "zawsze" tj. w czasach wielkości tego sportu nadawały tonu Ferrari, Lotus, McLaren czy trochę później Williams - możesz zapytać każdego starszego fana F1 i każdy powie to samo. Mercedes dopiero buduje swój prestiż w F1, jako dostawca silników są tutaj dość dawno bo 20 lat, natomiast jako kontruktor stawiają pierwsze kroki po 50-letniej nieobecności.

    50 lat to prawie cała historia F1. Stąd moje zdziwienie, oburzenie, wręcz szok - gdy ponoć "znawca" F1 pisze o Mercedesie jako największym obok Ferrari zespole w historii F1.


    To tyle, na temat Alonso i Vettela nie chce mi się dalej polemizować bo to jałowy temat - każdy ma swoje zdanie. Zgadzam się, że Alonso wiele razy rozgrywał "piłkę" w dość kiepski sposób a Vettel to chyba lepszy "psycholog" i "PR"owiec od Hiszpana - a zapewne też i "polityk" (w końcu nauki pobierał od mistrza Schumachera) - ale też nie zgadzam się, że zawiódł w Ferrari - bo jednak przez 5 lat liderował zepsołowi - czego nie byli w stanie wcześniej zrobić Raikkonen, Massa czy dużo wcześniej Prost, Mansell, Alesi i Berger... W ostatnich 3 dekadach Ferrari miało 3 wielkich liderów i byli to właśnie Schumacher, Vettel i Alonso - każdy z nich odcisnął swoje piętno, spędził w zespole wiele lat i był liderem pełną gębą, wielbionym przez kibiców i walczącym o mistrzostwo.

    Alonso tytułu nie zdobył ale trudno go winić - to tak jakby winić Schumachera za klęskę Ferrari w 2005 i 2006 roku - były analogiczne do klęsk Ferrari z Alonso w latach 2010-2014, wiele błędów zespołu, złe zarządzanie, złe decyzje, pech w kluczowym momencie itd. do kierowców trudno mieć zastrzeżenia... (choć nie do końca bo tu i tam Alonso i Schumacher pogubili punkty na własne życzenie)

    W F1 jest bardzo dużo zmiennych i kierowca ma wpływ tylko częściowo na te zmienne - Schumacher miał wielkich sojuszników w postaci Brawna czy Todta, Vettel teraz dostał "w prezencie" Arrivabene czy Allisona (a przecież nie miał totalnie żadnego wpływu na ich zatrudnienie) - zaś Alonso nie miał takiego szczęścia, za jego czasów rządził w Ferrari nieudacznik Domenicciali, który też wprowadzał chaos w pionach technicznych (słynne już problemy z tunelem czy kompromitacja z koncepcją silnika na 2014 rok). Dodatkowo kierowca nie ma wpływu na to, jak dobrze wypadnie konkurencja - Alonso miał pecha bo trafił na dominację RBR, tak samo jak teraz Vettel ma pecha bo trafił na dominację Mercedsa - i jeżeli ona się utrzyma, to Seb też nie zdobędzie tytułu z Ferrari. I co wtedy, peany na cześć Seba trzeba będzie zmienić na krytykę, bo był tylko wicemistrzem i nie pokonał super bolidu Mercedesa?

    Równie dobrze jak Alonso możnaby zarzucać Sennie, że kiepsko pokierował swoją karierą bo zdobył ledwie 3 tytuły - mniej od Vettela - mając tak niesamowity talent... A na koniec trafił jeszcze do Williamsa i miał takiego pecha... Fani Vettela powinni w tym miejscu napisać, że Senna po prostu nie umiał pomagać szczęściu i słabo rozwijał bolid, słabo zarządzał zespołem, nie był prawdziwym liderem - bo w latach 1992-1993 nie potrafił wygrywać z super szybkim Williamsem... Tylko czy to prawda? Być może częściowo.... Prawda leży zawsze gdzieś po środku - i ja zawsze staram się ją odkrywać.

    A Vettla ocenimy po kilku latach a nie jednym sezonie, gdzie już noszą go na rękach bo podziękował przez radio po włosku. Alonso też nosili na rękach po pierwszych 3 sezonach, a teraz już wielu (jak powyżej) wylewa na niego szambo.

    Widać dla niektórych wszystko musi być albo białe (Vettel) albo czarne (Alonso) - ja tam widzę cały gradient szarości. U każdego kierowcy, w każdym zespole, także u każdego komentującego fana...

  • 50. devious
    • 2015-12-21 15:59:52
    • *.static.ip.netia.com.pl

    @39 fanAlonso=pziom

    ". A na „szczescie“ o ktorym Pan, Panie @devious wspomina trzeba sobie w zyciu najpierw zapracowac, pozniej mozna mowic cos o „szczesciu“ :) - sorry dexter ale niezły żart"

    dexter chyba myśli o szczęściu jako "radości z życia" - na co faktycznei trzeba sobie zapracować, i to niekoniecznie w sensie materialnym ale duchowym (jedno drugiego nie wyklucza oczywiście)

    Natomiast ja mam na myśli definicję szczęścia jako "farta" - które jest potrzebne kierowcy F1. Dla przykładu mamy Węgry 2009 i sprężynę lecącą w głowę Massy - to przykłąd pecha ale i szczęścia. Massa mógł zginąć, ale inni kierowcy nie dostali w ogóle sprężyną. Więc fart czy niefart?

    Czy Vettel w 2010 i 2012 miał farta (cudownie szczęśliwy zbieg okoliczności w ostatnim wyścigu w 2010, cudowne recovery w Brazylii 2012 gdzie każdy inny kierowca by pewnie odpadł po kolizji z Senną czy nie został przepuszczony bez walki przez 1/3 stawki) czy niefarta (kupa awarii i kolizji w 2010 i też w 2012).

    Ja uważam, że Vettel jednak ma kupę "farta" - nie za bardzo widzę jak temu szczęściu zdołał dotychczas pomóc jak niektórzy spekulują. Że niby odprawia jakieś voodoo? Po prostu mu się "udaje" i tyle. Nie ma w tym nic z mistycyzmu, to element sportu - jeden te szczęście ma, drugi nie ma. Alonso też miewał szczęście - często jednak w decydującym momencie coś szło nie tak - 3 razy przegrał tytuł o włos. Dla przykładu w Belgii 2012 Alonso miał pecha - po prostu. Kiedy Vettelowi zdarzyło się takie coś gdy walczył o tytuł? Z reguły miał awarię (błąd zespołu) lub kolizje gdzie był winny/współwinny ale nie pamiętam by odpadał z winy innego kierowcy.


    Stąd uważam, że teksty w stylu "Vettel zapracował na swoje szczęście" lub "każdy ma na co zasłużył" są po prostu denne i dziecinne. Senna też zasłużył? Clark też? Bianchi też? A może Schumacher zasłużył? Nikt nie zasłużył na pecha, analogicznie nikt nie powinien mieć więcej farta. A to, że jedni mają a inni nie - to po prostu przypadek. I jak mówiłem element sportu.

  • 51. Martitta
    • 2015-12-23 03:49:57
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    @devious

    "Nikt nie zasłużył na pecha, analogicznie nikt nie powinien mieć więcej farta. A to, że jedni mają a inni nie - to po prostu przypadek. I jak mówiłem element sportu."

    To nie tylko element sportu - to samo życie. Czasem jest to przypadek, a czasem człowiek sam jest sobie winien, jeśli nie potrafi "pozbyć się" pecha, który go niby prześladuje.


    @elin - No ja też mam nadzieję, że Kimi się poprawi w zeszłym sezonie i trzymam za niego kciuki. BTW Mały Robin taki się robi podobny do niego - na pewno widziałaś zdjęcia :D Kimi nawet w padoku zdjęcia małego pokazuje, więc nie lada zmiana w nim nastąpiła :)
    I cieszę się, że mamy takie samo zdanie odnośnie ich przyjaźni :)

    @dexter - Dziękuję i dziękuję za opinie o Austin :)

    Tak czy inaczej słyszałam wiele dobrego o samym Austin, że jest jednym z najciekawszych miast w Teksasie (zaraz po Dallas), więc jak wszystko mi się ułoży po myśli to na pewno się wybiorę :)

    Co do samochodów to tak... Tutaj jest mnóstwo... każdego rodzaju :) W okolicach Los Angeles szczególnie panuje tak zwane "car culture", więc ja codziennie spotykam na drogach auta o jakich mi się nawet nie śniło :o :)
    Co do przyszłości motoryzacji no to masz rację... Widziałam na dragstripie w Irwindale, jak Tesla zostawiła BMW daleko w tyle :o Poza tym mnóstwo Tesli tutaj na drogach, a elektroniczne samochody mają nawet swoje miejsca parkingowe :) Rzut beretem mam do Long Beach, więc może uda mi się na żywo obejrzeć Formułę E w przyszłym sezonie i przy okazji IndyCar też :)
    Z drugiej strony jednak jak rozmawiam tutaj z ludźmi, to większość jest raczej zwolennikami prawdziwych wyścigów, Musclecarów i dużych silników (pewnie dlatego, że Latynosi :D). Co tydzień jakaś impreza z autami, a mi się nawet udało przejechać dragsterem 3 razy :D U mnie w mieście mieszka John Force (16-krotny mistrz świata NHRA) i niedługo wybieram się do jego muzeum, w którym trzyma swoje kolekcje samochodów i pamiątki po mistrzostwach :o

    Miłośnicy motoryzacji i motorsportu w Południowej Kalifornii to mają raj na ziemii :)
    No i ja na razie nie narzekam! Poznałam ostatnio brata i wujka Paula Walkera na Winterdrive 2015 - bardzo życzliwi i normalni ludzie. Jego wujek to prawdziwy "crazy motorsport fan" :) Rozmawialiśmy sobie nawet o Formule 1 :P


    Pozdrawiam was wszystkich!
    Mam nadzieję, że uda mi się zaglądać tu częściej:)
    Przy okazji na koniec -

    WESOŁYCH ŚWIĄT oraz SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :)

  • 52. dexter
    • 2015-12-24 16:35:29
    • *.6.53.108

    @devious

    Przypuszczalem ze mnie zle zrozumiesz,

    samochody wyscigowe Mercedesa byly juz produkowane w latach trzydziestych. Wtedy powstala tak naprawde legendarna „Srebrna Strzala“ - czyli W25, auto ktore dominowalo w tamtych czasach. Tak tylko na boku, choc nie wiem czy Cie to interesuje legenda mowi ze nazwa powstala z jednego powodu - auto na starcie do jednego z GP bylo o 1 kilogram za ciezkie ( 751 kg. zamiast 750 kg.). Mechanik zdrapal w pewnym miejscu biala farbe i powstala „Srebrna Strzala“.

    A tak na powaznie bylo wielu wysmienitych kierowcow od wlasnie Rudolfa Caracciola do legendarnego Juan Manuel Fangio, ktorzy zasiadali za kierownica „Srebrnych Strzal“. Mercedes-Benz do dzis nawiazuje do tradycji m.in. przez malowanie aktualnych bolidow.
    Ale nie tylko kolor odgrywal role, a przede wszystkim staranne przygotowanie i dobra praca mechanikow - i to jest ta legenda „Srebrnych Strzal“.

    Oczywiscie, ze inne marki w F1 maja takze swoj wielki udzial...


    „czyli dyplomatycznie napisałeś, że uważasz mnie za półgłówka, dzięki :)“

    Powoli @ devious, czy Ty wyrazilbys publicznie radosc z obecnosci uzytkownika (i to nie tylko tutaj pod „newsem“), uwazajac go za kompletnego „polglowka“ ?


    Z innej beczki - zacytuje: „Przepraszam ale to jest najgłupsze zdanie jakie czytałem na tym portalu od dawna - a tutaj naprawdę odsetek kretynizmów wypisywanych przez "fanów" F1 jest gigantyczny (czasem mam wręcz wrażenie, że górny limit wieku dla komentujących tutaj to 12 lat - jest tak źle)“.

    No, @devious moge domniemac z duzym prawdopodobienstwem do kogo slowa byly skierowane. Musisz sam ocenic, czy to jest fair akurat w moim przypadku...


    „Wydałeś jakąś dziwną w mojej ocenie opinię i ale widać nie mam prawa jej podważyć i zapytać o logiczne uzasadnienie“

    Juz tutaj pod „newsem“ sam widzisz ze tak nie jest.


    „Na tym polega wolność słowa i sens forum“

    Dla mnie forum „dziel pasje“ w pierwszej linii jest mozliwoscia dzielenia sie informacjami (a takze mozliwosc poprawy wyrazania sie w jezyku polskim - z czego tez pomalu zaczynam byc dumny). Ogolnie mowiac „wolnosc slowa“ jest okay. Ale sam wiesz, ze czasami moze szybko przeksztalcic sie m.in. w udawadnianie racji, populizm czy nawet w glupote ludzka... (Wow! Groznie to teraz zabrzmialo, haha). W takiej sytuacji ja osobiscie sie dystansuje, mysle ze Ty rowniez.


    „Widać dla niektórych wszystko musi być albo białe (Vettel) albo czarne (Alonso) - ja tam widzę cały gradient szarości“


    Dobrze wiesz, ze nazwiska u mnie duzej roli nie graja. Ja staram sie u kierowcy ocenic jego „performance“. Dla mnie Fernando jak i Sebastian, Lewis, Nico czy nawet Kimi sa fantastycznymi kierowcami z wieloma plusami jak i minusami... Jedyny kierowca ktory tak mocniej nadepnal mi juz kiedys na piete to jest Maldonado. Ale, taki typ tez musi byc w F1.

    Na koniec ja takze wszystkim zycze „Merry Christmas!“, a do @Martitta odpisze pozniej ekstra kilka slow...

    Pozdr.

  • 53. dexter
    • 2015-12-28 14:42:15
    • *.2.98.103

    @Martitta

    Dokladnie tak jak piszesz - rynek w Stanach jest urozmajcony ;). Po amerykanskich drogach jezdza nowe samochody, samochody napedzane nowoczesna technologia, ale nadal jest tez duzo szrotu. Oczywiscie, kazda osoba podrozujaca, czy przebywajaca w Stanach wie jak znaczacy udzial na rynku ma klasyczny „Pickup“ albo „SUV“. Nadal trzy z pieciu najlepiej sprzedajacych sie modeli samochodow na rynku amerykanskim to wlasnie m.in. „trucki“. No, ale nie ma sie co dziwic skoro paliwo jest jeszcze w miare tanie, a cena takich samochodow zaczyna sie na niskim pulapie.

    Takze, sa znane wszystkim „pozeracze paliwa“, ale trzeba tez podkreslic ze pomalu taki obraz jest jednak nieco troche zuzyty, poniewaz nie odzwierciedla calkowitej choc z pewnoscia mniej znanej rzeczywistosci po drugie stronie „wiekiej kaluzy“.

    Stany Zjednoczone wyrobily sobie niezla pozycje jesli chodzi o rynek technologii hybrydowej oraz samochodow elektrycznych. Dzis na rynku amerykanskim sprzedaje sie rocznie ponad 500.000 nowych samochodow hybrydowych i elektrycznych. To juz nie jest nisza. Dzis przemysl samochodowy widzi w Plug-in-Hybrydzie pewna forme elektro-mobilnosci ktora w najblizszych latach bedzie okreslac rynek. Predzej czy pozniej taka koncepcja napedu bedzie dominowac. Dzis po drogach amerykanskich jezdza juz hybrydowe trucki, zreszta takie samochody o napedzie elektrycznym juz lata temu zostaly na wystwach samochodowych swiatu zaprezentowane.

    Dla mnie osobiscie California zawsze przedstawiala takie miejsce na kuli ziemskiej, gdzie w kreatywnie-kapitalistycznych warumnkach rodzila sie technologiczna innowacja czy nowy trend. Jak tak czlowiek sobie popatrzy na Highway zapchany korkami w godzinach szczytu wokolo Los Angeles to ciezko jest az sobie plastycznie takie warunki wyobrazic :). No, ale metropolia „marzen“ ktora polozona jest nie ma co mowic - na obrebach dziewiczej przyrody musi sobie z tym jakos radzic. Z cala pewnoscia dzis juz smog w calej kotlinie Los Angeles nie jest tak stalym obrazkiem jak bylo to jeszcze na poczatku lat osiemdziesiatych.

    W historii byl juz kiedys taki okres gdzie po ulicach Los Angeles jezdzilo wiecej samochodow elektrycznych niz benzynowych. Byl to okres ok. 1912 roku. Wtedy jeszcze swieca zaplonowa ani linia montazowa nie zostala wymyslona, Ford swojego slynnego modelu „T“ jeszcze tez nie budowal... Ale, juz w tamtch czasach 20 amerykanskich firm produkowalo 6000 samochodow elektrycznych rocznie. Jesli tak czlowiek pomysli ze Amerykanie 16-18 miliardow razy w roku tankuja paliwo, to mozna sie nad pewnymi rzeczami zastanowic.

    To wlasnie californijskie normy emisji spalin ktore zostaly zapisane w „Clean Air Act“ w 1990 roku zmusily na calym swiecie przemysl motoryzacyjny do innego postrzegania rynku. Doprowadzily do tego, ze nawet niemieckie firmy musialy zastanowic sie nad rozwojem auta elektrycznego. Przepis wymagal ze do 1998 roku 2% wszystkich nowych wyprodukowanych samochodow ma jezdzic po drogach nie wydalajac gazow spalinowych.

    A skad miala pochodzic energia do produkcji setek tysiecy elektrycznych samochodow?
    Ze wzgledow na trzesienia ziemi przemysl jadrowy w Californii nigdy nie mial latwo (jestem osobiscie ciekaw, czy tez mialas okazje juz zapoznac sie z takim wydarzeniem :)).
    W latach siedemdziesiatych do taniego oleju jako dostawca energii dolaczylo slonce, ktore na „pustynnym“ terenie wokolo Los Angeles swieci 320 dni w roku. Jednak pierwsze proby takich wlasnie elektrowni nie przyniosly pozytywnego wyniku, poniewaz padly ofiara polityki gospodarczej Reagana. Na szczescie trzech panstwowych dostawcow energii usiadlo razem i stworzylo na poczatku lat dziewiedziesiatych projekt wartosci 39 miliardow dolarow: „Solar 2.“ Nowoczesna ekologiczna technologia nie miala na poczatku latwo. Juz na poczatku lat osiemdziesiatych byl w amerykanskiej TV dosc glosny przypadek gdzie wlasnie firma z Californii ktora dostarczala energie sloneczna do ponad 400.000 gospodarstw domowych musiala zglosic upadlosc - poniewaz inaczej niz konwencjonalne elektrownie weglowe nie dostala dotacji z budzetu panstwa. Mimo tego cena energii slonecznej byla konkurencyjna.

    California zawsze byla miejscem gdzie gospodarstwa domowe napedzane byly tzn. prad napedzany byl wiatrakami. Z biegiem czasu powstaly farmy gdzie setki wiatrakow wytwarza energie elektryczna. Pod wiatrakami owce czy bydlo normalnie sobie chodzi, spozywa trawe i nie ma zadnych problemow. Dzisiejsza technologia to nie sa lata dziewiedziesiate. Dzis sa calkiem inne materialy, za pomoca elektroniki wszystko jest perfekcyjnie dopasowane i to pozwala na nieprownywalnie lepsza wydajnosc.

    Polityka Billa Clintona zakonczyla pewien epizod koserwatyzmu gospodarczego w ktorych stare kartele ciagly zyski. Dzis California ma jedne z najostrzejszych przepisow jesli chodzi o ochrone srodowiska. Coraz wiecej przedsiebiorstw widzi szanse ekspansji na szczyt swiatowego przemyslu ekologicznego ktory warty jest setki miliardow dolarow. Od ponad 20 lat firmy maja otwarty nowy rynek w Azji ktory wymagal gigantycznej przebudowy. Dzis wszystkie wielkie przedsiebiorstwa od ponad 20 lat maja swoje laboratoria, szukaja technicznych rozwiazan w obszarze alternatywnej energii.

  • 54. dexter
    • 2015-12-28 14:51:29
    • *.2.98.103

    Pare slow odnosnie Tesla.
    Wlasnie na Youtube mozna znalezc niesamowita ilosc fimikow z roznych wyscigow Dragster. Szczegolnie zwykly drogowy model Tesla P85D robi niesamowite wrazenie. D - oznacza Dual Drive i 2 silniki elektryczne. Jeden jest na tylna os (476 KM) i drugi na przednia (224 KM). W sumie 700 KM (515 kW). Cala moc przez Dual Drive aktywowana jest dopiero po nacisnieciu guzika, takze troche zabawy jak w Formule “E“ - w koncu nie ma silnika, tylko sa baterie. Mowa jest o 930 Nm, takze ho, ho. Auto przyspiesza w 3,4 sek do 100 km/h. i to bez zadnego halasu! Najepsze w tym wszystkim jest to ze podczas przyspieszenia nie ma zadnego opoznienia.
    Kazdy silnik spalinowy zawsze potrzebuje troche czasu. Lewa noga na hamulcu, ustawisz sobie program, utrzymujesz odpowiednie obroty, zdejmujesz noge z hamulca, naciskasz na gaz i ruszasz do przodu. I tutaj zawsze jest taki krotki moment gdzie wszystko musi sie pozbierac - zawory, sprzeglo i biegi musza zawsze dopasowac sie do warunkow trakcji. To jest tylko mrugniecie oka, ale w tym momencie Tesla juz jest z przodu... poniewaz nie musi sie bawic w jakas wojne miedzy przelozeniem a sprzeglem. Ten samochod 100 razy na sekunde dopasowuje do przyczepnosci - doskonale dosowana energie elektryczna. I to nie jest samochod czysto sportowy, tylko rodzinny ktory dysponuje wystarczajaca liczba siedzen. Oczywiscie, z cala pewnoscia podczas szybkiej jazdy silnik elektryczny spala sporo energii. Ale, aby stale poruszac sie po drodze z predkoscia ktora odcieta jest przy 250 km/h Tesla nie potrzebuje 515 kW, tyko znacznie mniej. Przy normalnej jezdzie prad wystarczy spokojnie na ponad 300 km. W przeliczeniu zaleznie od jazdy auto zuzywa ok. 16 kWh na 100 km.
    Z pewnoscia siatka punktow gdzie po drodze mozna sobie za darmo auto zaladowac nie jest jeszcze tak rozbudowana, ale predzej czy pozniej to przyjdzie. Aby zaladowac baterie trzeba poswiecic trzy czwarte godziny. Takze, dane samochodu wygladaja imponujaco.

    Mnie bardziej ciekawi jak w Tesla wyglada caly handling, precyzja, jak wyglada zawieszenie, jak auto zachowuje sie w zakretach itd. itp.


    „Rzut beretem mam do Long Beach, więc może uda mi się na żywo obejrzeć Formułę E w przyszłym sezonie i przy okazji IndyCar też :)“

    No, jezeli seria wyscigowa przychodzi juz sama do fana Motorsportu tzn. organizowana jest w metropoliach tego swiata, to grzechem bylo by nie skorzystac. Jak bedziesz w kwietniu na wyscigu Formel E to koniecznie odpisz jakie na Tobie robi ta seria wrazenie.

    PS. Miejsce ktorym aktualnie przebywasz z pewnoscia nalezy do miejsc gdzie wolny czas mozna sobie nie tylko aktywnie sportowo czy kulturowo dosc dobrze zagospodarowac. Blisko ocean, czy nawet gory... jesli gdzies mieszkasz w poblizu Long Beach to rzut beretem bardziej na poludnie polecam Newport Beach, czy nawet ten region przy Pacific Coast Highway ktory nie tylko krajobrazowo swienie wyglada, ale tez na karcie kulinarnej ma jakis „highlight“ - na mysli nie mam "junkfoodow" :). Zreszta, mysle ze Tobie jako czestej rezydentki lazurowego wybrzeza nie trzeba takich rzeczy przedstawiac ;).

    Pozwole sobie zadac osobiste pytanie. Oczywiscie, jesli bedzie to dla Ciebie zbyt prywatne pytanie nie musisz odpowiadac. A to teraz LA tylko tak na kilka miesiecy, aby przebazowac zime w ciekawym miejscu. Pozniej powrot w sezonie nad basen srodziemnomorski aby tutaj spedzic lato? Czy moze jednak masz zamiar dluzej zagoscic na zachodnim wybrzezu USA?
    Jesli tak (na mysli mam pierwsza czesc pytania), to czy Miami, albo gdzies Karibik... nie wiem St. Barth (ktory tak czy siak nalezy do Unii Europejskiej) albo Saint Lucia nie byl lepszym wyborem? ;)

    No i najwazniejsze gdzie w L.A. wybierasz sie na Sylwestra?

  • 55. Martitta
    • 2016-01-01 01:52:09
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    @dexter

    To prawda - Pick upy I SUV tutaj rządzą, ale to też dlatego, że tak jest tez po trochu w ich kulturze. Szerokie i wielkie samochody, krążowniki szos :) większość Amerykanów jest "dużych", więc lubią też duże samochody :) Kiedyś ja myślałam, że nie dam rady jeździć dużym samochodem, a teraz śmigam po Kalifornii Buickiem Enclave :) Nie jest to mój własny samochód, ale nim jeżdżę prawie codziennie i nie jest to nic trudnego, zważając na to, że jest w automacie, jak zresztą większość amerykańskich samochodów :) Mój sąsiad trzyma jakieś dwa oldschoolowe stare samochody w garażu, które sprowadził z Nevady i nawet ostatnio widziałam, że nimi jeździł pierwszy raz odkąd tu jestem. Nawet nie pamiętam jaka nazwa, ale jeden to chyba różowy Cadillac (ten od Presleya) a drugi to jakiś Skylark (cokolwiek by to było :D ).

    No korki to tutaj są bardzo popularne :) Ja jestem szczęściarą, bo nie jeżdżę zazwyczaj w godzinach szczytu i bardzo rzadko na nie trafiam, ale pamiętam w jaki "traffic" się kiedyś wpakowałam jak wracałam z Las Vegas :o Ja osobiście smogu nad LA nie widzę, ale to dlatego, że mieszkam w Orange County i bardziej w dolinie niż na wzgórzu. Moja znajoma mieszka na wzgórzu w Whittier i mówi, że codziennie widzi smog nad Downtown, więc wciąż musi on tam być :) Ale co się dziwić, jak tu nie ma prawie wcale komunikacji miejskiej, wszyscy jeżdżą samochodami, bo wszędzie daleko i wszędzie trzeba dojechać a do tego panuje tu car culture :) Wiem właśnie, że z tego powodu California ma najbardziej restrykcyjne przepisy dotyczące emisji spalin. Mimo tego, ja osobiście komunikacji miejskiej w LA wieczorami po 20:00 nie polecam - raz jechałam metrem z North Hollywood do Downtown o tej porze, to myślałam, że się z życiem pożegnam :D

    Zabawne, że wspomniałeś o Fordzie T. Mój ulubiony pisarz z Kalifornii, John Steinbeck napisał w jednej ze swoich książek, że Ford T to "nie wiedzieć czemu" ukochany samochód Amerykanów. Jak znajdę ten cytat to ci chyba napiszę, bo on się przy tym nieźle z nich naśmiewał :)

    Trzesienia ziemi - Odkąd tu jestem było juz kilka trzęsień ziemi w moim regionie, ale ja niestety wszystkie przesypiam, mimo, że bardzo bym chciała w końcu tego doświadczyć :D Nie są one tez takie silne tutaj (ponad 2 albo ponad 3stopnie u mnie), a w LA było ostatnio coś ponad 4, ale od 5 nalezy się rzeczywiście bać. Niżej w San Andreas to jest gorąco, ale nie tutaj :)

    Niezwykle ciekawe co napisałeś o Tesli. Teraz rozumiem to lepiej :) W ogóle dziękuję bardzo za ciekawą lekturę :) Do Long Beach zapewne na pewno się wybiorę. Jadam tam moje ulubione sushi on Fire, więc przy okazji sobie wyscig też obejrzę i na ewno napiszę co i jak:P

  • 56. Martitta
    • 2016-01-01 02:09:28
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    PS Byłam w Newport Beach. Plaże to najlepsze miejsce na spędzienie niedzieli :) Nawet tutaj jest takie powiedzenie w Południowej Kalifornii, że niedziela to dzień przeznaczony na plaże :) Osobiście bardziej chyba podoba mi się San Clemente albo Laguna. Newport a zwłaszcza Huntington to typowo turystyczne miejsca :) PCH muszę kiedyś zrobić do San Francisco, albo jak będę jechała do Monterey i Salinas w środkowej Kalifornii. Droga jest przepiękna, a ja niestety jeszcze nigdy z niej nie skorzystałam (do San Francisco idzie inna droga nr 1, która jest dużo szybsza).
    Co masz na myśli, pisząc, że jestem częstą rezydentką Lazurowego Wybrzeża? Niestety nie jestem. To nie ja :) Byłam tam kilka razy, ale nic więcej z Lazurowym Wybrzeżem mnie nie łączy, prócz tego, że jestem w nim zakochana haha :)

    Co do Twojego pytania - Jestem tutaj na warunkach pewnego programu, który trwa 2 lata. Później prawdopodobnie będę musiała wrócić do Polski, chyba, że uda mi się w Kalifornii coś ogarnąć. Kalifornia nie jest tania, więc musiałabym nieźle kombinować, żeby tu zostać, ale kto wie, co życie przyniesie :) Nie chcę się przenosić na east coast. Na moim programie miałam do wyboru mnóstwo miejsc w East Coast jak Nowy Jork, Boston, Filadelfia, Waszyngton, czy też Chicago albo Atlanta. Mi się jednak marzyło być na west coast no i się doczekałam i jest super :) Do innych miejsc mam zamiar sobie tylko podróżować w wolnym czasie, ale w Południowej Kalifornii zostaję, dopóki mam okazję :)
    Kocham to miejsce - byłam w San Francisco i nie urzekło mnie tak bardzo jak SoCal, więc wiem, że jestem we właściwym miejscu :)

    W Polsce już 2 w nocy a ja Sylwestra dopiero zacznę za 7 godzin haha:D
    Wybieram się do znajomych na party w stylu lat 90'. Nic specjalnego, ale ja jestem chora niestety, bo w tym roku zima w Kalifornii wcale nie jest taka ciepła (El Nino is coming), więc wolę tak spędzić Sy,westra niż na jakiejś hucznej imprezie w LA, które tez już zdążyłam poznać tak by the way :D

    Mam nadzieję, że Twój sylwester był albo wciąż jest udany :) Uchyl rabka tajemnicy, gdzie Ty spędzasz sylwestra? :P
    I życzę Szczęśliwego Nowego Roku!

    Pozdrawiam :)

  • 57. Martitta
    • 2016-01-01 02:29:01
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    I jeszcze tak na koniec - Znalazłam cytat Steinbecka! :) Po angielsku, ale wiem, że zrozumiesz :-)

    "Someone should write an erudite essay on the moral, physical, and esthetic effect of the Model T Ford on the American nation. Two generations of Americans knew more about the Ford coil than the clitoris, about the planetary system of gears than the solar system of stars. With the Model T, part of the concept of private property disappeared. Pliers ceased to be privately owned and a tire pump belonged to the last man who had picked it up. Most of the babies of the period were conceived in Model T Fords and not a few were born in them. The theory of the Anglo Saxon home became so warped that it never quite recovered.”

  • 58. dexter
    • 2016-01-04 11:57:11
    • *.4.33.218

    Witam kolezanke jeszcze w mlodym roku...


    „Mój sąsiad trzyma jakieś dwa oldschoolowe stare samochody w garażu, które sprowadził z Nevady i nawet ostatnio widziałam, że nimi jeździł pierwszy raz odkąd tu jestem.“

    Z pewnoscia bedziesz sie smiala, ale ja sie przekonalem, ze najlepsze „stare“ jest wino. A wlasciciel takich samochodow najwiecej radosci moze miec przy sprzedazy. Mysmy kiedys posiadali 5 oldtimerow. Mala naprawa ala „pompa“ czy jakas inna mala drobnostka“ i trzeba liczyc sie z tym, ze 10.000 Euro nie twoje. Utrzymanie takich samochodow kosztuje, poniewaz trzeba swoje cacka pielegnowac. Oczywiscie, stary samochod z pewnoscia na drodze fajnie wyglada i posiadajac odrobine szczescia, spekulujac w gornym segmencie cenowym moze byc takze bardzo interesujaca inwestycja finansowa.


    „Mimo tego, ja osobiście komunikacji miejskiej w LA wieczorami po 20:00 nie polecam - raz jechałam metrem z North Hollywood do Downtown o tej porze, to myślałam, że się z życiem pożegnam :D“

    A co Ty robisz o tej godzinie w takich regionoch? Myslalem ze dziewczyny z Côte d'Azur trzymaja swoj poziom. Spodziewalem sie predzej Bel Air albo Beverly Hills czy Holmby Hills, ale NoHo? Mowisz „chwila grozy“. Ja tez juz dosc dawno komunikacja miejska nie podrozowalem, ale ze az tak strasznie, tego sie nie spodziewalem. Haha, dopoki gdzies w Compton nie zabladzilas... ;))


    „Trzesienia ziemi - Odkąd tu jestem było juz kilka trzęsień ziemi w moim regionie, ale ja niestety wszystkie przesypiam, mimo, że bardzo bym chciała w końcu tego doświadczyć :D Nie są one tez takie silne tutaj (ponad 2 albo ponad 3stopnie u mnie), a w LA było ostatnio coś ponad 4, ale od 5 nalezy się rzeczywiście bać. Niżej w San Andreas to jest gorąco, ale nie tutaj :)“

    Zawsze mnie sila natury fascynowala - ale, najlepiej tylko taka nad ktora mozna miec kontrole :) Oczywiscie, w tych zarcikach nie mozna zapominajac ze skutki takiego trzesienia ziemi moga byc tragiczne...


    „Co masz na myśli, pisząc, że jestem częstą rezydentką Lazurowego Wybrzeża? Niestety nie jestem. To nie ja :) Byłam tam kilka razy, ale nic więcej z Lazurowym Wybrzeżem mnie nie łączy, prócz tego, że jestem w nim zakochana haha :)“

    Nic takiego. Kilka razy pisalas o Lazurowym Wybrzezu wiec myslalem ze nalezysz do spolecznosci ktora sezon letni spedza gdzies na jachcie w okolicach Cannes, a pozniej wedruje dalej. W koncu slonce, temperatura 28°C, powietrze przesycone zapachem jasminu, dobre jedzenie, lejacy sie szampan - odpowiednio rozgrzewa hormony czlowieka... ;)) L.A. nie jest zle, ale zima (tzn. kalifonijska pora deszczowa) dla osob przyzwyczajonych pewnych standardow pogodowych moze negatywnie wplynac na samopoczucie. Dlatego tez moje pytanie troche z przymruzeniem oka m.in. brzmialo - dlaczego L.A., a nie przykladowo Miami? ;)


    „Kalifornia nie jest tania, więc musiałabym nieźle kombinować, żeby tu zostać, ale kto wie, co życie przyniesie :)“

    Jestem przekonany ze inteligentne dziewczyny zawsze potrafia cos wykombinowac. Troche wlasnej inicjatywy, odpowiednio podjeta decyzja i marzenia sie spelniaja (trzymam kciuki). A gdyby plan „A“, powtarzam „gdyby“ nie przyniosl w 100 procentach oczekiwanego rezultatu: So what? - spotykamy sie w lecie na Côte d'Azur ;) Calkowicie zycia czlowiek tak czy siak nie zaplanuje...


    „PCH muszę kiedyś zrobić do San Francisco, albo jak będę jechała do Monterey i Salinas w środkowej Kalifornii. Droga jest przepiękna, a ja niestety jeszcze nigdy z niej nie skorzystałam (do San Francisco idzie inna droga nr 1, która jest dużo szybsza)."

    Koniecznie. Przy najblizszej okazji (dobrej pogodzie) wsiadaj w samochod i w droge - mysmy tak kiedys zwiedzili USA. Na dobre, odpowiednio zmotoryzowane auto z wypozyczalni nie trzeba wydawac jakiegos majatku. Jak juz Kalifornia - to tylko cabrio i automatic. A na koncu i tak liczy sie tylko wlasne wrazenie i dobra zabawa.

  • 59. dexter
    • 2016-01-04 12:01:10
    • *.4.33.218

    „Mam nadzieję, że Twój sylwester był albo wciąż jest udany :) Uchyl rabka tajemnicy, gdzie Ty spędzasz sylwestra? :P“

    Hehe, to by bylo dobre gdyby jeszcze trwal! No, z pewnoscia podrozujac gdzies z Nowej Zelandii do Tahiti mozna 2 razy imprezowac...
    Jak zwykle propozycji bylo wiele - w tym krotki wypad ktory byl juz dawno planowany do Nowego Yorku, Times Square + dodatkowo ewentualnie jakies male zakupy typu „ciuchy“ Jednak po tragicznym ataku terorystycznym w Paryzu zrezygnowalsmy. Ja i tak akurat najchetniej spedzilbym Sylwestra bez zadnego blysku i luksusu, sylwestrowej zabawy, strojenia sie oraz innych rzeczy. Zamiast fajerwerkow najchetniej przy zwyklej swiecy czy rozpalonym ogniu w kominku. Gdzies w gorach odciety od swiata w chacie bez pradu, telefonu komorkowego, laptopa, internetu - bez bagazu. Po prostu, tylko tak spedzic czas. Taka idea chodzi mi od lat po glowie. Zostalem jednak w gronie moich bliskich szybko przekonany, ze moje „eksperymenty“ absolutnie mijaja sie z celem i musialem zmienic zdanie. Na szczescie dostalismy jeszcze odpowiednie wejsciowki na fajna impreze i tez bylo przyjemnie.

    PS. Cytat Steinbecka - genialny, a zarazem prawdziwy.

    No i szczesliwego...

  • 60. Martitta
    • 2016-01-04 20:04:52
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    58. dexter - Haha :) Nie no do Compton ani do Crenshaw jeszcze mnie nie wywiało :) Straight Outta Compton! :D Cóż... Fajnie jest spędzić trochę czasu w Beverly Hills, na Rodeo Drive, w Santa Monica czy w Malibu, ale tak naprawdę to się nudzi po jakimś czasie. Prawdziwe LA to jest to "mniej błyszczące LA". Dlatego tak wielu ludzi podczas zwiedzania Los Angeles mocno się rozczarowuje, bo spodziewali się pięknego miasta, a nie aglomeracji z poobdrapywanymi budynkami i bezdomnymi, którzy mają swoje własne ulice. Ja to trochę takie "zapędy dziennikarskie" mam :D i mnie takie "mniej ładne okolice" przyciągają, bo one są poniekąd odzwierciedleniem prawdziwego życia miasta, no ale to ja :D

    "Kilka razy pisalas o Lazurowym Wybrzezu wiec myslalem ze nalezysz do spolecznosci ktora sezon letni spedza gdzies na jachcie w okolicach Cannes, a pozniej wedruje dalej. W koncu slonce, temperatura 28°C, powietrze przesycone zapachem jasminu, dobre jedzenie, lejacy sie szampan - odpowiednio rozgrzewa hormony czlowieka... ;)) L.A. nie jest zle, ale zima (tzn. kalifonijska pora deszczowa) dla osob przyzwyczajonych pewnych standardow pogodowych moze negatywnie wplynac na samopoczucie. Dlatego tez moje pytanie troche z przymruzeniem oka m.in. brzmialo - dlaczego L.A., a nie przykladowo Miami? ;)"

    Wiesz, zastanawiałam się nad Miami, ale problem w tym, że na moim "kontrakcie" to ja nie mogłam tak do końca wybrać miejsca - wszystko zależy od tego co się trafi. Tak, czy inaczej mając do wyboru Miami i Kalifornię, bez wahania wybieram to drugie. Miami to jest tylko miasto imprez i dobrej zabawy. Do tego wilgotność powietrza jest masakryczna i nie wiem, czy bym długo wytrzymała w takich "tropicach" :) Kalifornia ma wszystko, dosłownie wszystko. Jest tu niezwykle dużo ciekawych rzeczy do robienia i do zwiedzenia. Blisko do Meksyku, Las Vegas, Phoenix, Portland, Seattle. No i powietrze jest lepsze. Ja tam wolę aktywnie spędzać czas, a nie leżeć tylko na plaży czy na jachcie :) No i nie należę do takiej społeczności jak napisałeś i nawet do niej nie aspiruję :) Czasem zdarza mi się poznawać takich ludzi i spędzać czas w ten sposób, ale szybko wracam do swojej prawdziwej "społeczności" położonej "in the middle", bo z takiej społeczności pochodzę i tutaj czuję się najlepiej :) Przy okazji znowu ci podrzucę cytat :)
    Tym razem o Hollywood i o opinii Paula Walkera:

    - "Some people say that you should go to all the parties, to the nightclubs, the Viper Room, and make contacts, and I look at them and say, 'You don't want to have contacts with those people.' Look at what happened to River Phoenix. If you get caught up in that, it ruins you. Hollywood is garbage."

    Wszystko w tym temacie :)

    "Troche wlasnej inicjatywy, odpowiednio podjeta decyzja i marzenia sie spelniaja (trzymam kciuki). A gdyby plan „A“, powtarzam „gdyby“ nie przyniosl w 100 procentach oczekiwanego rezultatu: So what? - spotykamy sie w lecie na Côte d'Azur ;)"

    Dziękuję! :) Zobaczymy co czas pokaże :) A jakby co to trzymam za słowo, że widzimy się we Francji :D

    Wypróbuję cabrio na 100 procent :)

    No to super, że przyjemnie się bawiłeś :) Mam nadzieję, że Twoja idea idealnego Sylwestra jeszcze się w przyszłości sprawdzi, bo czasem człowiekowi dobrze robi takie odizolowanie się od świata, także tego ci życzę wraz z Nowym Rokiem haha :D

    Pozdrawiam i do spisania! :)

  • 61. Moria
    • 2016-01-04 20:59:30
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Matko, ale z was snoby.
    Jedno przechwala się przed drugim, co to nie ja :(.

  • 62. Moria
    • 2016-01-04 21:01:46
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Martitta, a ty dodatkowo po co stale piszesz o aktorze Paulu Walkerze.
    Dla twojej wiadomości, nie jest on kierowcą F1.

  • 63. dexter
    • 2016-01-05 02:49:47
    • *.0.137.115

    @61 Moria

    „Matko, ale z was snoby“ - Czulas przed monitorem tak intensywna potrzebe skomentowania rozmowy obcych doroslych osob, aby wejsc w dyskusje? No widzisz, jakos te ambitne ciezko pracujace „snoby“ sobie w zyciu potrafia poradzic i jeszcze na dodatek czesto maja dobra rade dla innych. Troche dziwne, nie? ;) Masz szczescie, ze ja nie jestem zlosliwym czlowiekiem, bo teraz bym musial cos nieprzyjemnego napisac...

    Ja sie zapytalem @Martitta gdzie przebywa, jesli roznica czasowa wynosi 9 godzin (nie wiedzialem tylko czy +/-) i rozkrecila sie normalna rozmowa jak dorosla osoba z dorosla osoba. Tak sie sklada ze nie pierwszy raz sobie tak dyskutujemy. Akurat, dla mnie interesujaca wymiana zdan, poniewaz dziewczyna przebywa w miejscach w ktorych ja takze mialem/mam przyjemnosc czasami goscic i jeszcze w dodatku ma podobne zainteresowania sportem motorowym.

    @Martitta

    A wlasnie jak tam Sunset Strip sie trzyma ?

    No wiesz, nie ma chyba drugiego miasta na swiecie ktore w ostatnim czasie przeksztalcilo sie w centrum roznych mitow, dzikiej tesknoty i szalenstw jak LA. W zadnym innym amerykanskim miescie raj i pieklo na ziemi nie lezy w tak bezposrednim sasiedztwie. A nawet nachodza na siebie. Kalifornia ze swoim krajobrazem zawsze byla rdzeniem utopijnych fantazji, ale tez bardzo kreatywnego potencjalu. Tajemnica sily ktora tak przyciaga do skoncentrowanego w LA. „american dream“ jest z pewnoscia cala rozmaitosc kultury i rasy ktora zyje razem ze soba. Mimo socjalnych kontrastow wielokulturowe spleczenstwo nigdzie nie jest tak zywe jak wlasnie w LA.

    „Dziękuję! :) Zobaczymy co czas pokaże :) A jakby co to trzymam za słowo, że widzimy się we Francji :D“

    Powaznie mowie, tylko pamietaj ze poludniowa Francja jest drozsza niz zycie w Kalifornii.

    PS. Teraz to juz podpadlismy calkowicie. Nic, tylko rozaniec i po kolanach do Czestochowy ;))

    Pozdr.

  • 64. Martitta
    • 2016-01-05 06:40:05
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    @63. dexter -

    "A wlasnie jak tam Sunset Strip sie trzyma ?"

    A dobrze, właśnie wróciłam z weekendu stamtąd :)
    Zwiedzałam sobie trochę LA ponownie i przy okazji też mecz Lakersów odhaczyłam ze swojej listy :D Wygrali w końcu po dwóch straconych poprzednich meczach :P

    "No wiesz, nie ma chyba drugiego miasta na swiecie ktore w ostatnim czasie przeksztalcilo sie w centrum roznych mitow, dzikiej tesknoty i szalenstw jak LA. W zadnym innym amerykanskim miescie raj i pieklo na ziemi nie lezy w tak bezposrednim sasiedztwie. A nawet nachodza na siebie. Kalifornia ze swoim krajobrazem zawsze byla rdzeniem utopijnych fantazji, ale tez bardzo kreatywnego potencjalu. Tajemnica sily ktora tak przyciaga do skoncentrowanego w LA. „american dream“ jest z pewnoscia cala rozmaitosc kultury i rasy ktora zyje razem ze soba. Mimo socjalnych kontrastow wielokulturowe spleczenstwo nigdzie nie jest tak zywe jak wlasnie w LA."

    Świetnie napisane. To jest właśnie prawdziwy obraz LA - Nic dodać, nic ująć.
    A z takich mniej turystycznych miejsc, nie wiem czy jest ci znane Echo Park? Wybraliśmy się tam ze znajomymi w ten weekend, żeby sobie popatrzeć gdzie kręcili Fast & Furious. Widok z tamtego miejsca na Los Angeles jest niesamowity. A czas jakby zatrzymał się w miejscu. No mnie urzekło całkowicie :)


    Oj tam, oj tam... Najgorszy we Francji to jest język francuski, którego jak nie znasz, to jest ciężko przetrwać :D Haha :)

    Pozdrowienia raz jeszcze :)

  • 65. Moria
    • 2016-01-05 13:48:38
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    @ 63. dexter
    " „Matko, ale z was snoby“ - Czulas przed monitorem tak intensywna potrzebe skomentowania rozmowy obcych doroslych osob, aby wejsc w dyskusje? No widzisz, jakos te ambitne ciezko pracujace „snoby“ sobie w zyciu potrafia poradzic i jeszcze na dodatek czesto maja dobra rade dla innych. Troche dziwne, nie? ;) Masz szczescie, ze ja nie jestem zlosliwym czlowiekiem, bo teraz bym musial cos nieprzyjemnego napisac... "

    Na stałe mieszkam w Portugalii. Ze względu na wykonywany zawód podróżuję po całym świecie, więc nie pisz mi o ambicjach i ciężkiej pracy, bo znam to doskonale.
    Jednak nie czuję potrzeby chwalenia się tym na prawo i lewo. Tym bardziej na forum poświęconym F1.
    Martitta mnie nie dziwi, bo zawsze lubiła się tutaj przechwalać, jaka to jest wspaniała. Ale w Twoim przypadku sądziłam że takim pozerem nie jesteś. Cóż szkoda, że tak się pomyliłam w ocenie Twojej osobie.
    Więcej nie przeszkadzam.

  • 66. Martitta
    • 2016-01-06 03:28:38
    • *.lightspeed.irvnca.sbcglobal.net

    @65. Moria - Tak! Jestem wspaniała! Dziękuję za potwierdzenie, ale naprawdę nie musiałaś :* :* :) No przecież pisałam już o tym tyle razy ;) :D

    Dziękuję również, że tak zapracowana i podróżująca po świecie osoba, na stałe mieszkająca w Portugalii i dodająca tu komentarze od zawsze z hostem ".pl", znalazła czas, aby wrócić do newsa z 15 grudnia i przeczytać namiętnie całą luźną i odbiegającą od tematu F1 dyskusję dwójki osób, tylko po to, aby pozostawić (jak zwykle) zgryźliwy komentarz i swoją opinię (tak jakby była ona dla co najmniej warta uwagi) :o
    No podziwiam! :) Mi by się chyba nie chciało... Zwłaszcza z tak napiętym grafikiem, pękającym od podróży po świecie :)
    No, ale ja to leniwa jestem :( W przeciwieństwie do Ciebie nie muszę ciężko pracować, więc zapewne się nie znam :)

    Pozdrawiam i wszystkiego dobrego na Nowy Rok! :D

  • 67. dexter
    • 2016-01-07 12:46:03
    • *.0.27.11

    Moria kotku, napisalem Ci wyzej ze nie mam zamiaru nikogo urazic. A Ty dalej swoje, bo nie napisze przeciez ze „zapraszasz“ mnie do dyskusji i to w dodatku w tak plytkim stylu jak jakas „malolata dresiara“ z onetu. Jeszcze zaczynasz mnie obrazac. Gdyby to wszystko jeszcze mialo klase... Ale, musze przyznac ze odwazna jestes! ;)

    „Na stałe mieszkam w Portugalii. Ze względu na wykonywany zawód podróżuję po całym świecie, więc nie pisz mi o ambicjach i ciężkiej pracy, bo znam to doskonale“

    Na razie owady na mojej szybie samochodu robia na mnie wieksze wrazenie...

    Miejsce zamieszkania przynajmniej dla mnie nie odgrywa wiekszej roli. Ja sam jestem kosmopolita. Zyjemy dzis w czasach w ktorych internet zrewolucjonowal swiat, gdzie kazdy student siedziec pod palmami w cieplym kraju przez internet moze studiowac. Ba, co tam student... Zyjemy w czasach gdzie mloda osoba pracujac w oddziale inwestycyjnym jakiegos duzego europejskiego banku moze siedziec w slonecznych okularach na nosie z nogami zanurzonymi w cieplej wodzie Morza Karaibskiego i przez internet zaglowac dziennie grubymi milionami i tak dokonywac tranzakcji .Dlatego dla mnie na pierwszym miejscu tak czy siak bedzie stal inny prorytet - nie wazne, czy ktos mieszka w Warszawie, Nowym Yorku, Tokyo czy Paryzu - to juz jest punkt nr. 1.

    Punkt nr. 2 - Z pewnoscia wazne jest co ta osoba ma w glowie (mowa o uzytkowniku z ktorym nawiazuje pewien kontakt), co soba przedstawia. A co najwazniejsze, to pewna chemia ktora musi funkcjonowac. Czy to w postaci podobnej mentalnosci, wspolnych zainteresowan albo podobnego humoru. Uwazam ze od dluzszego czasu chemia z kolezanka @Martitta, podobnie jak chemia z kolezanka @elin jak i z kilkoma innymi uzytkownikami tego portalu na pewnej plaszczyznie miedzy nami wystarczajaco dobrze funkcjonuje.


    „Jednak nie czuję potrzeby chwalenia się tym na prawo i lewo“

    Chwalic sie niczym nie musisz, wazne ze ciezko pracujesz. Jezeli cos osiaglas w zyciu, to tez nie musisz sie tego wstydzic.


    „Tym bardziej na forum poświęconym F1“

    Zgadza sie, tylko ze... a) Bez dwoch zdan - tutaj sie nikt z nas nie chwalil. b) Jak myslisz, dlaczego zamiast glownych newsow wybralismy sobie temat z dnia „XY“ ?

    Tak na boku - Uwazasz, ze ja tutaj przez ostatnie lata mojej obecnosci na temat Motorsportu za malo wnioslem i teraz nie mam prawa luzno z kims sobie na rozne tematy porozmawic? Takim sposobem moge przynajmniej troche poznac druga osobe, zorientowac sie jak mysli itd. A do sciany chyba nikt z nas chetnie nie pisze.

    Ja tylko nie rozumiem jednego - Zeby przy tak luznej rozmowie prowadzonej miedzy dwoma uzytkownikami na temat wspolnych zainteresowan, czy na temat ciekawych miejsc wyskakiwac z „Matko, ale z was snoby“. I to na dodatek w czasach gdzie kazdego dnia miliony ludzi w roznym celu podrozuje po calym swiecie, gdzie przelot miedzykontynentalny jest tani jak woda sodowa. W czasach w ktorych nawet glupi przelot biznesjetem z punktu A do punktu B nie kosztuje tak jak dawniej jakiegos wielkiego majatku. Nie moge pojac gdzie Ty widzisz w naszej rozmowie tutaj prowadzonej rozmowie jakis problem?

    Ja sie teraz pytam skad taka reakcja, takie podraznienie skoro nikt z nas jeszcze nie zaczal dyskusji na temat: nasze domy, samochody, samoloty czy jachty? Co by to bylo gdyby ktos rzeczywiscie zaczal tutaj pisac o bardzo ekskluzywnych miejscach ktore zwiedzil czy ciekawych ludziach ktorych poznal lub innych sytuacjach...

    „Matko, ale z was snoby“ - Wiesz, jakie wrazenie taki slogan moze wywolac? Brzmi to jak typowa z boku zlosliwosc zazdrosnej sfrustrowanej osoby. Mam nadzieje ze taka osoba nie jestes na codzien.

  • 68. dexter
    • 2016-01-07 12:58:45
    • *.0.27.11

    Jezeli podrozujesz po calym swiecie (bo takich osob jest bardzo duzo), to na luzie wchodzisz z nami w fajna dyskusje. Przedstawiasz swoje ulubione ciekawe lokalizacje, swietne miejsca, bary, restauracje gdzie z pewnoscia nas jeszcze nie bylo. Dzielisz sie informacjami, wrazeniami etc.

    Ale, w takim stylu jak Ty to zaprezentowalas to ja moge tylko glowa pokrecic, poniewaz Twoj przekaz: „Matko, ale z was snoby“, a za chwile: „Na stałe mieszkam w Portugalii. Ze względu na wykonywany zawód podróżuję po całym świecie“, nastepnie: „Jednak nie czuję potrzeby chwalenia się tym na prawo i lewo“ i dalej: „Ale w Twoim przypadku sądziłam że takim pozerem nie jesteś“ - Bam, bam, bam... i to wszystko przy tak blahym temacie nie do konca jest dla mnie zrozumialy.

    A teraz cos pol zartem pol serio...
    Akurat jesli jestes kobieta interesow - temat inwestycji i biznesu w pewnym srodowisku jest tak aktualny ze omawiany jest praktycznie o kazdej porze dnia i nocy - pieniadz nigdy nie spi. I nikt z tych osob ktore naprawde cos znacza nie robi sobie absolutnie zadnych wyrzutow sumienia aby w pewnych lokalizacjach na naszej planecie glosno i hucznie swoj sukces celebrowac. Jezeli jestes tak mocno biznesowo zaangazowana to nie powinnas miec wiekszego problemu aby zapukac do naszych drzwi. My tzn. „upper class“: @Martitta - ktora wie czego w zyciu chce, aby nie wracac do rzeczywistosci "in the middle" z pewnoscia bedzie chciala awansowac. @elin (wsadzam reke do ognia) 2 razy na dobra impreze nie trzeba zapraszac. Moja skromna osobowosc czyli @dexter (pozer) oraz przyjaciele z calego swiata bedziemy w lecie swietowac na Côte d'Azur. Ludzie ktorzy ciezko pracuja, ostro tez imprezuja. A powodow do swietowania na Lazurowym Wybrzezu jest duzo - bo i Festiwal Filmowy i Mistrzostwa Europy w pilce noznej i wyscig F1 w Monaco. Bedac z nami bedziesz mogla polaczyc przyjemnosc z pozytecznym bo i pieniazki na dobre cele przekazesz, wspomozesz francuska gospodarke, wspomozesz sport a przy okazji bedziesz miala dobra zabawe. Takze, jak widzisz plan ustalony, smietanka zebrana - czekamy teraz tylko na Ciebie ;))

    PS. „Martitta mnie nie dziwi, bo zawsze lubiła się tutaj przechwalać, jaka to jest wspaniała“

    Szczerze mowiac ja takiego wrazenia nigdy nie odnioslem. A jezeli jest wspaniala, to ma z pewnoscia do tego calkowite prawo i powody aby tak sadzic - czy nie?

    Mam takze pytanie dlaczego Twoj „host“ tak jak to kolezanka @Martitta zdazyla spostrzec zawsze ma polski adres skoro na stale mieszkasz w Portugalii?

    „Więcej nie przeszkadzam“ - a kto znowu powiedzial ze przeszkadzasz?

    Pozdr.


Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo