Blazefuryx
Ostatnia aktywność
avatar
Blazefuryx

16.09.2017 17:07

0

10. Jaki Ty jesteś upośledzony, szczególnie jak na 30-paro letniego człowieka, który ma podobno już dziecko. Absolutnie nie wydajesz się wciąż dojrzały do takiej roli. Ale nieważne, odpowiem Ci tylko, i od razu wracasz do ignorowanych. :) Nigdy nie napisałem, że Vettel to "mistrz" w zestawieniu z Hamiltonem, jako o "przeciętniaku". To twoje własne słowa, które sobie teraz wymyśliłeś, skłamałeś, że to moja teza, a następnie napisałeś idiotyczny komentarz i triumfalnie w nim tą tezę obaliłeś. To tak zwany "straw man", gdzie tworzysz fałszywą linię argumentów twojego oponenta i sam ją potem sobie obalasz. Prymitywny sofizmat stosowany przez mniej uzdolnionych. :) O Vettelu napisałem, że jest mistrzem Singapuru i paru innych torów. Poza tym jest żywą legendą F1 i jednym z najwybitniejszych tego sportu. Trudno mówić, że Hamilton to przeciętniak w porównaniu do niego, choć poprzeczka jest zawieszona jednak zbyt wysoka dla niego, to wciąż jest mocnym zawodnikiem. 2 tygodnie temu nie pisałem nic, bo nie było, o czym. Kibicuję Vettelowi i Ferrari przede wszystkim, więc, jeśli wynik nie jest w żadnym stopniu satysfakcjonujący, to po prostu się nie udzielam, bo nie ma, o czym, szczególnie tutaj, gdzie pełno ludzi o inteligencji podobnej do twojej, którzy nie wiedzą o F1 nic, a swoje argumentu opierają o emocje i impulsy. Dlatego mój udział na tym portalu zredukowałem od kilku miesięcy do niemalże zera i jedynie najważniejszych wydarzeń w świecie F1. Vettel 2 tygodnie temu tracił 30 sekund do Mercedesa, bo jak sam stwierdził, kompletnie nie trafili z ustawieniami bolidu, choć mieli początkowo pakiet i potencjał, aby walczyć o zwycięstwo. Fajnie więc zestawiłeś bardzo skrajne wypowiedzi ze sobą, do bardzo niecodziennych okoliczności i przypisałeś je mnie. Jednym słowem - żałosne. :)

avatar
Blazefuryx

16.09.2017 16:23

0

Vettel jest królem Singapuru, nawet podczas wielkiej dominacji Mercedesa zdobył 2 i 1 miejsce w 2014 i 2015 roku. W 2016 roku z samego końca stawki dojechał na 5 miejsce. Poza tym zdobył jeszcze trzy kolejne zwycięstwa w 2011, 2012 i 2013 roku, z czego to ostatnie osiągnął w wręcz niewiarygodny sposób będąc szybszym o prawie 2 sekundy na okrążenie od drugiego najszybszego kierowcy. Dzisiaj po raz kolejny pokazał, że jest absolutnym mistrzem tego toru, podobnie jak kilku innych wyścigów, które niestety po roku 2013 zniknęły z kalendarza (GP Korei Południowej i GP Indii, gdzie Vettel jest jedynym i trzykrotnym zwycięzcą tego GP w historii F1). Czasy kwalifikacji wyraźnie pokazują, że to Red Bull był tutaj faworytem, ale Vettel we własnej osobie po raz kolejny zrobił wielką różnicę i zdobył Pole Position. Poprawił nawet swój fenomenalny czas z pierwszego przejazdu! Cóż za legenda! Vettel po za tym jest w tym sezonie kierowcą o najlepszej średniej pozycji kwalifikacyjnych w sezonie. Jutro Vettel bezapelacyjnie przypieczętuje dzisiejszy niewiarygodny występ kolejnym zwycięstwem. Liczę, natomiast, że Hamilton trochę spokornieje przejeżdżając metę na 5 pozycji albo może nawet 6, gdy Bottas go pokona. FORZA FERRARI! WELTMEISTER VETTEL 2017!

avatar
Blazefuryx

12.09.2017 22:42

0

Już w 2014 roku mówiłem, że ta współpraca nie wypali, przede wszystkim ze względu na słabe silnika Hondy. Pamiętam to jak dziś, gdy motłoch się na mnie rzucił za te słowa. Kto jednak miał rację? :)

avatar
Blazefuryx

27.08.2017 11:48

0

35. Już dawno miałem wrażenie, że próbujesz kreować się na postronnego i obiektywnego eksperta, który nie zniżyłby się do zwyczajnego poziomu, gdzie bezpośrednio sympatyzowałby któremuś zawodnikowi, poziomu, którym wydawać by się mogło, że sam by się brzydził, jednakże taki opis nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, bo robisz coś zupełnie innego. Zawsze twoje wypowiedzi składają się w 80-90% ich treści z informacji, które mają charakter bezbarwny w stosunku do kierowców, są to jakieś ciekawostki, informacje stricte techniczne, jeżeli w tym miejscu piszesz o zawodnikach, to zawsze neutralnie. Pozostała zaś część wypowiedzi jest już jednak bardziej subiektywna, i jeśli dotyczy ona Hamiltona, to zawsze będzie ona miała charakter pozytywny względem niego. Będziesz umiał tutaj wytłumaczyć każdy jego, najbardziej kardynalny błąd, i często występującą przeciętność w jego wykonaniu. W ten podstępny sposób przekonywać będziesz resztę o jego niesamowitości. Napisałem "podstępny", bowiem próbujesz uchodzić za kogoś, komu nigdy nie przyszłoby do głowy, aby faworyzować w komentarzach wyłącznie jednego zawodnika, pisać o nim przez dziesiątki miesięcy tylko w możliwie najkorzystniejszym świetle, jako przejaw pewnego nieprofesjonalizmu, uprzedzenia względem innych zawodników, cech sprzecznych postaci, którą próbujesz pokazywać na "światło dzienne" portalu. To taka ukryta i sprytna metoda na przepychanie swoich poglądów. Aby nikt z góry nie skreślił twoich poglądów, zdecydowana większość treści twoich wypowiedzi to kwestie neutralne, aby dodać całości waloru "obiektywizmu", ale zawsze dorzucisz zdanie lub dwa, które potwierdzają twoje własne sympatie. Nie wiem, czy taki zabieg to cel sam w sobie czy po prostu dzielisz się swoją wiedzą, ale też nie zrezygnujesz z okazji, aby nie propagować swoich przekonań. I nie byłoby z tym nic złego, gdyby nie to, że sam nie omieszkasz "skarcić" swoim komentarzem innych użytkowników portalu, przywołując ich do porządku i sugerując rozsądek przy pisaniu komentarzy, gdy zbytnio zaczną poddawać w wątpliwości i krytykę jakiegoś kierowcę, w szczególności Hamiltona. Próbujesz więc zjeść ciastko (przekonać wszystkich, że subiektywny pogląd, w który wierzysz, to prawda) i jednocześnie zachować to ciastko (uchodzić za osobę bezstronną, obiektywną, która nigdy nie faworyzowała, któregoś z zawodników. W ten sposób iluzorycznie nadajesz wyższy, niepodważalny standard swoim wypowiedziom, co oczywiście kłóci się z tym, co naprawdę robisz). Strasznie to dziecinne. :) To prawda, że twoja wiedza jest aktualna i szeroka (choć jednak nie głęboka, bo o wszystkim można się dowiedzieć z internetu, jeśli się chce i wie, gdzie szukać), w szczególności, gdy przyrówna się ją do tego, co wie przeciętny użytkownik tego portalu. To prawda, że miałeś odrobinę do czynienia z tym światem i nie jesteś zwyczajnym ekspertem sprzed kanapy, ale poza tym, nadal jesteś ograniczony swoim śmiesznym i pokrętnym, uprzedzonym światopoglądem, niezależnie, jak bardzo obłudny wobec siebie i innych będziesz w tej kwestii. W ostatecznym rozrachunku niewiele różnisz się od przypadkowego Jaśka1234 na tym portalu (dla niekumatych, to 99,9% z was :) ), jesteś tylko odrobinę inteligentniejszy i sprytniejszy, że nie wyrażasz swoich opinii tak bezpośrednio jak on. Jak może sam zauważyłeś, przestałem się już tutaj praktycznie w ogóle udzielać, bo zdecydowana większość dyskusji sprowadza się od samego początku lub dąży ostatecznie do merytorycznie ubogich rozmów na temat tego, który kierowca jest rzekomo lepszy, często przekłamując przy tym rzeczywistość i podając fałszywe fakty, jak to miało miejsce ostatnio na tym portalu, gdy podejmowałem z kimś, kto już zasłużenie gnije w mojej liście ignorowanych, dialog. Taki sposób dyskusji jest dla mnie równy poziomowi robactwa. No ale cóż, więcej tutaj z pewnością się nie uświadczy, skoro nawet Ty w ostateczności znajdujesz się na tym poziomie, robisz to tylko subtelniej. Z pewnością ten komentarz był niezamierzony, ale swoją bezczelnością zainspirowałeś mnie wręcz do jego napisania. Również nie spodziewam się pisać zbyt wiele w przyszłości, bo to co się tu dzieje raczej do tego nie zachęca. Ot, kolejna rozrywka dla motłochu, który po ciężkim dniu bycia poniżanym w pracy i życiu prywatnym, może uciec od rzeczywistości, podczepić sukcesy jakiegoś zawodnika pod siebie, zidentyfikować się z nim i poprawić swoje zranione samopoczucie. Czy to nie na tym to właśnie polega?

avatar
Blazefuryx

26.08.2017 15:22

0

1. Chyba bolid Mercedesa był dzisiaj nie do pokonania. Sam bolid prawdopodobnie robił różnicę 0.5s.

avatar
Blazefuryx

26.08.2017 15:03

0

Co za fałszywe szczury pracują w tym zespole.

avatar
Blazefuryx

24.08.2017 14:35

0

Dziś Bernd Maylander, w przeciągu 10-15 następnych lat ok. 80-90% zawodów.

avatar
Blazefuryx

23.08.2017 01:28

0

O czym on bredzi? Jaka zmiana strategii względem kierowców? Przecież to właśnie w Mercedesie od samego początku Bottas przepuszcza bez walki Hamiltona, blokuje Vettela na zużytych oponach kosztem swojego własnego rezultatu, aby tylko pomóc Hamiltonowi. Oddanie pozycji na Węgrzech to jednorazowa sytuacja, w dodatku wyolbrzymiona i kompletnie przeinaczona, co całkowicie zmienia sposób jej postrzegania. Hamilton otrzymał bez żadnej walki darmową pozycję od Bottasa, pod warunkiem, że, jeśli uda mu się wyprzedzić Raikkonena, to nie będzie musiał oddawać pozycji Bottasowi, jeśli jednak tak się nie stanie, będzie musiał to zrobić. Można to przyrównać do sytuacji, gdy ktoś pożycza od kogoś pieniądze na pewną inwestycję, gdy okaże się ona trafiona, to nie musi ich oddawać, jeśli nie, powinien oddać pożyczone pieniądze. To chyba oczywiste, prawda? Tak postępują normalni, nawet nie uczciwi, bo to jest coś tak moralnie oczywistego, że nie można oczekiwać innego zachowania, tymczasem brytyjskie media kreują z Hamiltona świętego i wielkiego człowieka, jakoby zrobił Bottasowi łaskę, że oddał mu pozycję, choć tak naprawdę miał taki obowiązek. Hamilton zresztą w tej sytuacji nic nie tracił, co najwyżej mógł zyskać, a Bottas w najlepszym wypadku po prostu nic nie stracić, i to jest to równe traktowanie przez Mercedesa, tak? Ale ten Hamilton jest wspaniałym człowiekiem, że umie dotrzymać słowa. :) Powracając do samego tematu, jak więc zmiana tych nawyków miałaby się odnosić do kolejnej części mistrzostw i obaw, że Vettel może zdobyć tytuł? Bo przecież, gdyby mieli je zmienić i w końcu zacząć traktować obu kierowców w Mercedesie sprawiedliwie, to Hamilton będzie miał jeszcze mniej szans na końcowy sukces. :D Co do Ferrari, zawsze, gdy Vettel był szybszy od Raikkonena, nie było przepuszczania, tylko ostra i twarda walka na torze, chociażby w Chinach, gdzie Vettel utknął za Kimim przez kilkanaście okrążeń zanim go wyprzedził. Sprawdźcie sami. To w Ferrari kierowcy są traktowani o wiele równiej niż w Mercedesie, gdzie od samego początku sezonu jest jasny i niezmienny podział na pierwszego i drugiego kierowcę. Jedyne sytuacje, gdzie Kimi rzekomo jest traktowany niesprawiedliwie, polegały zawsze na tym, że tak dobrane strategie wynikały z czystego i zdrowego rozsądku służąc lepiej całemu zespołowi. Gdyby Raikkonen wyprzedził na Węgrzech Vettela, który miał ogromne problemy z przekrzywioną kierownicą, a mimo tego utrzymywał wciąż solidne tempo, to Sebastian prawie na pewno zostałby wyprzedzony przez Hamiltona w znacznie mocniejszym bolidzie na prostych, a potem, całkiem prawdopodobne, że nie mając dostępu do DRS i draftu z samochodu Vettela, sam Raikkonen zostałby wyprzedzony. Z 1 i 2 miejsca zostałoby 2 i 3, gdzie Raikkonen nie skorzystałby na tym w ogóle. Jest to w zasadzie jedyna taka sytuacja w tym sezonie w Ferrari. Matołki lubią też wracać do Monaco, ale to już zostało udowodnione, że przecież Raikkonen sam chciał zjechać do boksu, utknął za wolniejszymi kierowcami i Vettel ostatecznie wygrał wyścig. Powiedzcie, gdzie Ferrari rzekomo jeszcze traktowała swoich kierowców "niesprawiedliwie"? :) Co do Wolffa, on jest niespełna rozumu.

avatar
Blazefuryx

14.08.2017 20:19

0

11. "Toro Rosso miało perfekcyjnie ustawione bolidy pod mokry tor" Miałem na te bzdetki początkowo nie odpowiadać, kierując się myślą, że do pewnego niskiego poziomu po prostu nie ma sensu się zniżać, szczególnie, gdy ktoś po części pisze nie na temat, całkowicie błędnie interpretuje proste zależności, ma ogromne problemy z racjonalną i właściwą oceną pewnych stanów rzeczy, co jasno wskazuje na elementarne braki z zakresu materii, na który temat próbuje się wypowiadać. Czarę goryczy jednak przelało to powyższe stwierdzenie. Zastanawia mnie jedynie, czy to celowa manipulacja czy po prostu ślepa ignorancja połączona z bezmyślną upartością, co do niczym nieuzasadnionego przekonania o świętej racji swoich dziwnych poglądów. Wracając jednak do tej zacytowanej bzdetki, sam Gerhard Berger, także inżynierowie wyścigowi Toro Rosso po tamtym Grand Prix mówili w wywiadach, że Vettel miał bolid ustawiony pod suchy tor, tak samo jak zdecydowana większość stawki. Jeśli nie wierzycie, to sprawdźcie sami. Na resztę "argumentów" podanych przez tą osobę nie chce mi się odpisywać, ale zaufajcie mi, że analogia we wszystkich z nich jest identyczna, co tutaj. Naprawdę, szkoda na to czasu. Polecam na przyszłość upewnić się, czy to co się pisze to prawda czy też nie, zanim wyślę się kolejną głupotkę w świat, no ale przecież łatwiej jest po prostu napisać coś co nie koliduje, a wręcz idealnie wpasowuje się z własnym światopoglądem. Kogo interesuje prawda, jak można interpretować każdą okoliczność na własną korzyść? Przecież to takie proste. Poziom tego portalu... ehh, pseudointelektualizm w najlepsze. PS. Czasami lepiej jest milczeć niż rozwiewać wszelkie wątpliwości, co do swojej inteligencji.

avatar
Blazefuryx

13.08.2017 14:58

0

Piąty tytuł mistrzowski... to by było coś nieprawdopodobnego. W całej historii F1 tylko dwóch kierowców zdobyło tak wiele - Schumacher i Fangio, przy czym ten drugi w odległej już epoce, która moim zdaniem była znacznie bardziej podatna na wystąpienie takich wyników niż teraz. Tak czy siak, jeśli Vettel pokona w tym roku znacznie lepszy bolid Mercedesa, ponownie potwierdzi swoją wielkość i dołączy do jeszcze bardziej elitarnego grona kierowców F1. Piąty tytuł mistrzowski w zaledwie 30 roku życia, kolejny rekord zdobyty i dodany do kolekcji już setek innych: Najmłodszy uczestnik Grand Prix. Najmłodszy uczestnik Grand Prix na pierwszym miejscu w sesji. Najmłodszy zdobywca punktów. Najmłodszy kierowca prowadzący w wyścigu. Najmłodszy autor najszybszego okrążenia. Najmłodszy zdobywca Pole Position. Najmłodszy zdobywca podium w wyścigu. Najmłodszy zwycięzca Grand Prix. Najmłodszy zwycięzca wyścigu dla dwóch zespołów. Najmłodszy kierowca, który zdobył pole position, zwyciężył wyścig i ustanowił najszybsze okrążenie. Najmłodszy kierowca, który zdobył pole position, zwyciężył wyścig podczas, którego prowadził przez każde okrążenie i ustanowił najszybsze okrążenie. I teraz najlepsze: Najmłodszy zdobywca tytułu mistrza świata. Najmłodszy zdobywca dwóch tytułów mistrza świata. Najmłodszy zdobywca trzech tytułów mistrza świata. Najmłodszy zdobywca czterech tytułów mistrza świata. W tym roku Vettel będzie mógł zostać najmłodszym zdobywcą pięciu tytułów mistrzowskich. Wierzę, że pomimo wielu przeciwności losu, gorszego bolidu, ogromnej ilości pecha, która nawiedzała go do tej pory w tym sezonie, wciąż wygra tegoroczne mistrzostwa, jako najlepszy, najszybszy, najbardziej konsystentny i najstabilniej utrzymujący swoją wysoką i stałą formę. Popatrzcie na jego wyniki w tym roku, zanim nie zrujnował mu wyścig dzieciak w Kanadzie i dopóki nie doszło do problemu z oponami w Silverstone. Same pierwsze i drugie miejsca. To samo z kwalifikacjami, Vettel jest w tym roku zawodnikiem o najniższej średniej, jeśli chodzi o pozycje startowe. Seb to definicja perfekcjonizmu, precyzji i fenomenalnej konsystencji. VETTEL WELTMEISTER 2017! FORZA FERRARI!

avatar
Blazefuryx

05.08.2017 20:38

0

13. Odnoszę wrażenie, że Ci, którzy używają za przykład sytuację z Malezji 2013, naprawdę nie mają absolutnie żadnego pojęcia o F1. W tamtym wyścigu Vettel miał lepsze tempo od Webbera i nieubłaganie zbliżał się do niego, a mimo to zespół nie chciał mu zezwolić na uczciwą walkę z Markiem. Kazali mu pozostać na drugiej pozycji. Vettel postanowił zignorować te postanowienia, gdyż były one zwyczajnie niesłuszne i nie wynikały z jakiejś konkretnej sytuacji we wcześniejszych etapach wyścigu, która mogłaby usprawiedliwić taką decyzję. Vettel ostatecznie pokonuje Webbera i wygrywa wyścig. Co się dzieje? Zostaje nazwany za pomocą setek przeróżnych obelg, jak to jego zachowanie jest niezgodne z duchem współpracy, jakim jest fałszywcem, skur*******, itp., przez tysiące prymitywów za monitorami i ekranami telewizorów Dodatkowo, pod niemalże sam koniec tego samego wyścigu Rosberg został poinstruowany, że musi oddać miejsce na podium Hamiltonowi (trzecie miejsce), pomimo, że zdobył je w uczciwej walce na torze, na co się ostatecznie godzi mówiąc: "I hope you won't forget about this, guys". W niesportowy sposób Hamilton uzyskał trzecią lokatę. Rok później, dokładnie w Malezji, Williams rozkazuje Bottasowi przepuścić Massę, ten się na to nie godzi, czyli sprzeciwia się niesprawiedliwemu TO niemalże tak samo jak zrobił to Vettel rok wcześniej. Co się dzieje? Zostaje wychwalany za nieustępliwość, sportowe podejście i duch wojownika. Czyli, Vettel nie może uczciwie walczyć na torze, gdy zespół mu tego zabroni. Jeśli zrobi inaczej, wtedy to on jest zły. Czyli, Hamilton może zdobywać kosztem swojego partnera zespołowego dodatkowe punkty i ważne miejsce na podium bez jakiejkolwiek uczciwej walki na torze, o ile zespół podejmuje taką decyzję. Wtedy jest on dobry. Czyli, Bottas może uczciwie walczyć na torze, mimo, że zespół mu tego zabrania. Jest to wtedy jak najbardziej w porządku. Jakim trzeba być imbecylem, aby nie dostrzec podwójnych standardów i hipokryzji w tej sytuacji? Jak można w ogóle wspominać o tej śmiechu wartej "aferze" Multi 21? :) Konkludując, w oczach obłudnych i zidiociałych troglodytów pewne zachowania są jak najbardziej w porządku, gdy chodzi o jednego kierowcę, natomiast, gdy mowa o innych, tych, których oni nie lubią, dokładnie takie same działania zostają nagle uznawane za przejaw najgorszych cech zasługujących na napiętnowania i potępienie. Ludzka hipokryzja i głupota nie zna granic, dlatego takie młotki jak pan z numeru 12 od razu wylądował w liście ignorowanych. :)

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 23:53

0

11. Okej, rozumiem, nie czytasz prawie w ogóle moich wypocin, jednakże cały czas odpowiadasz na moje komentarze i podbierasz te co bardziej Ci pasujące spostrzeżenia z nich, a potem dodajesz je jako własne. Tutaj zachodzi wcześniej komentowany przeze mnie syndrom "równo traktowanych w Mercedesie". Mam wrażenie, że twoje definicje słów "równe traktowanie" i "nie czytanie" są nieco nieaktualne. Przy okazji, dobrze, że napisałeś "prawie". Bardzo sprytne, bystrzaku, taki element zabezpieczający w razie, jakbym próbował Ci wytknąć, że znasz treść moich komentarzy mimo rzekomego ich nieczytania. Akurat wtedy jak mi odpowiadasz, to przypadkowo wcześniej zdarzyło Ci się przeczytać parę moich komentarzy, po prostu rzuciłeś okiem w tą część monitora i mimowolnie przeczytałeś cały komentarz, taki zbieg okoliczności po prostu. Ehh... :) Czasami mam wrażenie, że ludzie na tym portalu bardziej próbują udowodnić, jacy są fajni i rzekomo inteligentni niż dociec do prawdy związanej z F1. W tym wypadku chcesz pokazać, jak bardzo się nie przejmujesz moimi komentarzami, w ogóle ich nie czytasz, ojej. Ta ciągła walka o e-fame. Ciekawe, jak bardzo nędzny obraz egzystencji musi w życiu człowieka wystąpić, aby jego ego zmuszało go do takich zachowań? Tak czy siak, z mojej perspektywy jest to po prostu poziom robactwa. :) Masz rację, stawia się przed obydwoma. Przeczytałem twój komentarz bardzo szybko i zobaczyłem tylko drugie "albo", i w takim wypadku moja wskazówka byłaby jak najbardziej na miejscu. Po prostu uznałem z góry, że ktoś o twojej inteligencji (jeśli można w ogóle o niej oczywiście mówić w tym wypadku) będzie popełniał tak proste błędy interpunkcyjne, dlatego na podświadomym poziomie, prawdopodobnie natychmiastowo odrzuciłem możliwość, że w zdaniu znajduje się jeszcze wcześniej pierwsze "albo". Mój błąd. :) Jednakże ta sytuacja to nie wyjątek od sytuacji, lecz wciąż reguła. Wołacz zawsze oddziela się od reszty zdania, dlatego dobrze zrobiłeś stawiając przecinek przed pierwszym "albo", jednakże uczyniłeś to nie rozumiejąc tak naprawdę dlaczego, nie znając jednak zasad interpunkcyjnych, co w ostatecznym rozrachunku wciąż czyni Cię zwyczajnym idiotą, co również zamanifestowałeś w komentarzu 6. :) Uwielbiam czytać takie dziecinne i nieco prymitywne złośliwości jak w twoim wykonaniu: "szare komóreczki", "nieudańcu", gdy pisane są przez autora o dwucyfrowym IQ, a wynikają z jego rosnącej pewności siebie, która to jest następstwem nieumiejętności realnej oceny sytuacji i zrozumienia, kto tak naprawdę popełnia tutaj błędy. Uwielbiam to, ponieważ mogę wtedy z czystą szczerością spojrzeć na kogoś takiego z góry i parsknąć od niechcenia śmiechem na jego bzdetki, bo wiem, że on dalej tkwi na tym mizernym intelektualno-mentalnym poziomie kilkunastoletniego dziecka, gdzie najważniejsze jest, aby komuś "pocisnąć", ojej. :) Poza tym, ironia takiej sytuacji zawsze wynagrodzi wysiłek włożony w wytłumaczenie cymbałkowi jego prawdziwego położenia, a poznęcanie się nad nim w ten sposób zawsze poprawi humor do końca dnia. :) Cieszy też fakt, że kompletnie przemilczałeś wszystkie argumenty i przykłady wskazujące jasno, że Mercedes jest najbardziej nierówno traktującym swoich kierowców zespołem, faworyzującym do nieprawdopodobnej skali Hamiltona już od 2013 roku, a zastąpiłeś to wyzwiskami w stylu: "nieudaniec". Heh, mógłbym się teraz rozpisać jak bardzo jesteś oderwanym od rzeczywistości błaznem, ale myślę, że sama wzmianka o tym fakcie jest wystarczająca. :) Wracaj do ławki, dostajesz pałę, za rok znowu dostaniesz szansę, zobaczymy, czy czegokolwiek się nauczyłeś.

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 21:18

0

>"Równo to są dopiero traktowani właśnie w Mercu, bo przy walce o mistrzostwo zespół nie przedkłada większej ilości zdobycznych punktów kosztem podium kierowcy, któremu naprawdę się ono należało po wczorajszych kwalifikacjach i dzisiejszym wyścigu." >"Człowieku, albo jesteś tak podekscytowany dostępem do internetu i wówczas jakoś można próbować wybaczyć Twoje wypaczenie umysłowe widoczne w wielu komentarzach, albo czas już rzeczywiście wybrać się do lekarza..." OH THE IRONY "Równo to są dopiero traktowani właśnie w Mercu" - Bottas przepuszcza Hamiltona w Bahrajnie bez żadnej walki, blokuje Vettela na zużytych oponach kosztem własnego wyścigu, aby Hamilton mógł wygrać, przepuszcza go także dzisiaj, aby ten mógł od razu walczyć o drugą pozycję. W zamian nie dostaje nic. Definicja równego traktowania. Okej. Co do drugiego cytatu, gdybym miał się przejmować opinią każdego imbecyla... :) Przy okazji, wspomniałeś o "wielu komentarzach". Tak się składa, że napisałem dzisiaj kilka, miło, że je czytasz i podbierasz moje własne spostrzeżenia na temat internetu, a następnie próbujesz je używać jako własne. To takie dobrowolne uznanie mojej wyższości intelektualnej z twojej strony, gdy przyjmujesz moją retorykę, jako własną. :) PS. W tym zdaniu przed "albo" nie powinno być przecinka, taki pro tip dla Ciebie, bystrzaku. :)

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 20:33

0

97. Akurat w tym kontekście to nie ma żadnego znaczenia, bo "walka z wiatrakami" to metafora sama w sobie, więc "walka z wiatrakami" czy "jak walka z wiatrakami" nie czyni żadnej różnicy. Przecież nikt nie odnosi się do tego w sposób dosłowny. Mam wrażenie, że bardzo chciałeś mi odpisać, ale nie umiałeś tego zrobić dobrze, to zrobiłeś byle jak i nie zastanowiłeś się nad znaczeniem użytych słów, bo jednak potrzeba odpowiedzi była silniejsza. Niestety, ale dzisiaj nie uda Ci się dowartościować przed wyjściem do pracy w fabryce na 5:00. :)

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 20:28

0

Ad. 103 "3. Unika się sformułowań typu "oczywistych kwestii", gdyż jak widać pewne rzeczy nie zawsze są oczywiste i to one stanowią przedmiot dyskusji." Jakiej dyskusji? Czy Ty przypadkiem nie napisałeś wcześniej, że ja nie potrafię prowadzić dyskusji i dlatego niby rezygnujesz z merytoryki kosztem tej samokompromitacji nr. 92? Wykluczyłeś najpierw istnienie dyskusji, a teraz chcesz się na nią powoływać, gdy jest Ci to wygodne. Chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko w tym samym momencie, taki mądry z Ciebie chłopczyk. Ponownie, to jest właśnie twój poziom, nie mój. Taka jest między nami różnica. Tak czy inaczej, jak widać, to co dla mnie jest oczywiste, dla Ciebie takie już nie jest. Pozostaje pytanie, czyja to wina, gdy wciąż uporczywie trzymasz się jednego kryterium, ignorując całą resztę czynników, tak, aby nieudolnie móc udowodnić swoją "rację". Nieudolnie, bowiem patrzysz na całe zagadnienie bardzo płytko i wybiórczo. To co Ci odpowiada, potwierdzasz w swoim komentarzach za pomocą odpowiedniej retoryki, resztę przemilczasz, pomimo, że wspominam o tym kilkukrotnie. Strasznie to słabe i intelektualnie miałkie. "4. Na koniec dobra rada kolegi, NIGDY nie pisz "ale" przed własnym argumentem. W ten sposób tylko osłabiasz jego wymowę. Przykład: "Ricciardo i Vettel jeździli tym samym bolidem, ale okoliczności były z goła inne" - w ten sposób sam zgadzasz się, że bolidy były takie same, a więc hipotetycznie wygrać powinien lepszy ;) I jeszcze subtelna, a zarazem grzeczna złośliwość z mojej strony "z goła" powinno być pisane razem :)" Nie osłabiam jego wymowy. To znaczy, pewnie osłabiam, ale tylko w twoim mniemaniu, co jak powinieneś się już po przeczytaniu tego wszystkiego domyślać, nie ma żadnego znaczenia, bo jest ono pozbawione jakiejkolwiek wartości. Ten przykład pokazuje tylko to, że nie rozumiesz tego, co czytasz. To, że zgadzam się z określonymi faktami nie znaczy, że potwierdzam całą twoją tezę, ponieważ, aby móc obiektywnie stwierdzić, że było tak jak Ty mówisz, należy spojrzeć na cały problem ze znacznie szerszej perspektywy, w o wiele bardziej głęboki i precyzyjny sposób niż Ty to zrobiłeś. Ty napisałeś tylko, że jeździli tymi samymi bolidami, więc skoro Vettel przegrał taką rywalizację, to musi być gorszy. Stwierdziłeś przy tym, że to najbardziej bliskie obiektywizmu podejście, a każde inne pozostawia pole do nadinterpretacji, ignorując przy tym absolutnie każdy fakt i wydarzenie podczas tego sezonu, co już z góry pozwala stwierdzić, że jesteś albo trollem albo niespełna rozumu ignorantem, który jednak nie zasługuje na niczyi szacunek, który miałby się wyrażać w braku stosowania takich określeń. Bardzo adekwatnych, należy dodać. W 2011 roku Hamilton przegrał z Buttonem o ok. 50 punktów, natomiast w 2001 roku Button przegrał rywalizację z Fisichellą. Wniosek jest taki, że Button jest 10x lepszy od Hamiltona (to są dokładnie twoje słowa w odniesieniu do Ricciardo i Vettela), a skoro Fisichella pokonał Buttona, to Fisichella jest 100x lepszy od Hamiltona i 10x lepszy od Buttona (nie wiem naprawdę, skąd wziąłeś to 10x, jak to obliczyłeś, ani nie wiem jakimi kryteriami się kierowałeś, ale jedyna rzecz jest pewna, że Ricciardo wtedy był wyżej w klasyfikacji kierowców, więc skoro bronisz swojej tezy, to musisz przystać na właśnie takie postawienie sprawy, co jedynie uczyni Cię jeszcze większym głupkiem niż na jakiego do tej pory urosłeś). Wytknięcie mi tego błędu na końcu jest kwintesencją twojej nijakości i małostkowości. To prawda, jest to błąd, który nie wpływa jednak w żadnej sposób na to, jak można zrozumieć mój komentarz. Błąd ten nie czyni mojego komentarza niemożliwym do przeczytania, jest on pod tym względem nieistotny. Co najzabawniejsze, to wielce prawdopodobnie jedyny mój błąd na tym portalu od wielu, wielu miesięcy. Pokaż mi choć jeszcze jeden taki błąd, bo inaczej wyjdzie na to, że jesteś jednak beznadziejnym, manipulującym faktami i niewartym czasu ani wysiłku, jako włożyłem w napisanie tej odpowiedzi, karaluchem. Zresztą, kolejnej odpowiedzi już nie będzie, jak się pewnie domyślasz, zmarnowałem na Ciebie już zbyt wiele czasu.

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 20:28

0

92. "Więc raz jeszcze Blazefuryx ". Nie zaczyna się zdania od "więc". To słowem wstępu, jeśli chodzi o twoje pouczenia, które tak naprawdę wynikają z nieumiejętności poprawnego rozumowania, a nie rzeczywistym istnieniem jakiś błędów, i gigantyczną ironię, która towarzyszy całej tej sytuacji. :) Nie "raz jeszcze", bo piszesz do mnie po raz pierwszy. To kolejny błąd z twojej strony, i niczego nie musisz tłumaczyć, bo sam masz problem z rozumieniem szeregu "oczywistych kwestii", których opisanie za pomocą takiej frazy jest jak najbardziej prawidłowe, a co Ci za chwilę wytłumaczę, gdyż wyraźnie niedomagasz. :) "Nie odnoszę się teraz do treści merytorycznych, bo widzę że niestety nie potrafisz prowadzić dyskusji, a tutaj też powinien obowiązywać pewien poziom." Nie rozumiem sensu tego zdania, tak samo, jak biegacza biorącego udział w igrzyskach olimpijskich, który strzela sobie zaraz przed zawodami w stopę, choć w twoim wypadku powinienem użyć trafniejszego zwrotu "paraolimpiada". Mam nadzieję, że potrafisz uzmysłowić sobie znaczenie tej aluzji? Czy trzeba jednak prościej wytłumaczyć? Jeśli chcesz, to poproś w następnym komentarzu, a wyjaśnię. :) To, że pomijasz najbardziej istotne elementy dyskusji, czyli jej merytoryczne aspekty, i skupiasz się na niepotrzebnych detalach jak tło całej rozmowy, a więc na sposobach w jaki pisanie są komentarze, jedynie pokazuje, że Tobie wcale nie zależy na "dotarciu do prawdy" za pomocą obiektywizmu. Odrzuciłeś całą otoczkę F1 i skupiłeś się na wytykaniu jakiś bzdet, które są tak naprawdę produktem twojego urojonego i zubożonego sposobu myślenia, a nie realnymi błędami. W dodatku się do tego właśnie przyznałeś. Gratuluję Ci tej wybitnej inteligencji. :) "bo widzę że niestety nie potrafisz prowadzić dyskusji, a tutaj też powinien obowiązywać pewien poziom." Czyli Ty ustalasz teraz, kto potrafi prowadzić dyskusję, a kto nie? Na podstawie jakich kryteriów to stwierdzasz? Ten, kto się z Tobą zgadza potrafi prowadzić dyskusję, a jeśli tego nie robi, to już nie? Czy w tym momencie nie prowadzimy właśnie dyskusji, która istnieje właśnie dlatego, że napisałeś ten komentarz? A więc prowadzisz ze mną nadal dyskusję, ale nie mówisz o rzeczach ważnych dla tematu, tylko czepiasz się o jakieś głupotki, bo w ten pokrętny i intelektualnie infantylny sposób jest Ci po prostu łatwiej udowodnić, że to Ty niby masz rację, a nie ja, właśnie takim pośrednim dyskredytowaniem twojego oponenta. Całą resztę natomiast ukrywasz pod płaszczykiem rzekomej "niezdolności do prowadzenia dyskusji", choć sam ją przecież prokurujesz swoim wpisem. I ty pisałeś coś o dochodzeniu do prawdy i uznawaniu obiektywizmu za najwyższą wartość. Coraz bardziej się przekonuję, że to po prostu twoja, niezbyt wyrafinowana i nieco prymitywnie skonstruowana, tarcza. Tak samo, jak ten zarzut o "niezdolności do prowadzenia dyskusji", ta sama historia, co z "walką z wiatrakami". Operowanie na poziomie sloganów i sofizmatów, nie rzetelnych argumentów i faktów. To twój poziom, nie mój. "1. Nawet jeśli się z kimś nie zgadza, to okazuje się mu szacunek" I do czego to niby są wytyczne? Bo sam nie kierujesz się poczuciem szacunku względem innych osób w swoim życiu. Wystarczy prześledzić twoje komentarze. Być może można powiedzieć to samo o mnie, różnica jest taka, że ja nikomu nie wytykam brak szacunku, Ty tak. Taka jest między nami różnica. Hipokryzja. Zresztą, jeśli decydujesz się na dyskusję z kimś, i robisz to w tak beznadziejny, fałszywy i zakłamany sposób jak tutaj, to musisz przecież wiedzieć, że napotkasz brak szacunku, na który trzeba sobie zresztą zapracować, a nie rzucać na lewo i prawo odrealnionymi hasłami. Odrealnionymi, bo to internet, miejsce, gdzie ludzie bardzo rzadko się szanują. Głównie dlatego, że pozwala dosłownie każdemu elementowi społeczeństwa na łatwą i niczym nie skrępowaną wymianę zdań, nad czym bardzo osobiście ubolewam, bo doszło tym sposobem do ?wulgaryzacji? internetu i pozbawieniu go dawnego, elitarnego statusu. Konstruujesz ten punkt jako nakaz. Tymczasem okazywanie szacunku jest opcjonalne, fakultatywne, a nie obligatoryjne. Zastanów się nad znaczeniem używanych słów. "2. Nie stosuje się argumentum ad personam, np. "był to tak głupie i niewarte odpowiedzi, że od razu olałem. Tobie też to radzę, szkoda produkować się dla marnej jakości trolla"" Niestety, ale Ty nic nie rozumiesz. Nawet znaczenia frazy tak bardzo już nadużywanej jak "argumentum ad personam". Kompletnie nie rozumiesz, czego dotyczy ten sofizmat, bo inaczej rozumiałbyś, że skoro jeszcze z nikim nie prowadzę dyskusji, a jedynie wyrażam swoją opinię, do której nikogo nie próbując przekonać, to nie mogę stosować "argumentum ad personam". Po raz kolejny tworzysz z tego nakaz, że: "nie stosuje się...". To oderwany od rzeczywistości nakaz, bo prawda jest taka, że argumentum ad personam stanowi nieodłączną część prowadzenia sporów. Wiele chwytów jest dozwolonych, aby przekonać przeciwnika, że ma się rację, i sam dobrze o tym wiesz, biorąc pod uwagę ilość kłamstw i braku konsystencji w tym, co wypisałeś do tej pory. Dlatego dziwi mnie ten punkt. Najprawdopodobniej wpisuje się on w schemat, który opisałem wyżej. Pomijasz merytorykę i zastępujesz ją niepotrzebnymi zaczepkami, tymi właśnie iluzorycznymi argumentami, którymi chcesz udowodnić, że masz rację, ale nie robiąc to bezpośrednio, lecz ukazując rzekome braki twojego przeciwnika na innych polach, że zrobił jeden błąd w pisownie raz na kilka miesięcy, że szanuje się przeciwnika, że nie używa się argumentum ad personam, choć to wszystko można zarzucić równie dobrze Tobie. To jest przecież kwintesencja sofizmatów, czyli tego, co wytykasz mi w tym punkcie, bo argumentum ad personam to właśnie sofizmat. Po raz kolejny. Hipokryzja.

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 19:05

0

2. To prawda, szkoda, że niektórzy nie chcą tego dostrzec. :) Kolejna sprawa, taka właśnie była umowa i cały zabieg na tym polegał. Bottas przepuszcza Hamiltona na kilka okrążeń, jeśli nic z tego nie wyjdzie, oddaje pozycje. Nie rozumiem, jak można mówić tu o miłym, wspaniałym geście od Hamiltona? Przecież on jedyne wypełnił swoje zobowiązanie względem partnera zespołowego! Nie robił mu żadnej łaski tym, że oddał 3 miejsce, bo taka była umowa! Tak naprawdę Hamilton nic nie traci, lecz tylko może zyskać. To Bottas tutaj jest prawdziwym gentelmanem, że zezwolił na taki ruch, a nie Hamilton, że dotrzymał obietnicy. Ehh, standardy moralne w kontekście Hamiltona naprawdę spadły na samo dno, że otrzymuje poklaski za coś takiego. :)

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 18:57

0

Ad. 87 "Walką z wiatrakami natomiast jest prowadzenie dyskusji z ludźmi waszego pokroju, którzy". To do usunięcia, ale nie da się edytować komentarzy na tym portalu...

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 18:53

0

83. Któż prowadziłby "walkę z wiatrakami", prawda? Chyba tylko głupiec. Teraz wystarczy sobie tylko wmówić, że prowadzenie sporu z przeciwnikiem twoich poglądów, to jak właśnie powiedziałeś - "walka z wiatrakami". I tym cudownym sposobem za jednym zamachem afirmujesz sobie, że to Ty jesteś tym, który ma rację, jest oświecony i mądry, a także zamykasz wszelką dalszą dyskusję na dany temat, bo to w końcu bezproduktywna "walka z wiatrakami", tak, aby nadal wygodnie móc osiąść się w błogiej ignorancji otaczającej twój własny świat, w którym sobie żyjesz. Pozostaje pytanie, czy ktoś, wobec kogo można zastosować takowy opis nie jest przypadkiem właśnie tą osobą, do której nic nie potrafi dotrzeć? Co do twojego kolegi (80), z którym podzielasz swoje spostrzeżenia. Niestety, ale w jego walce o prawdę i obiektywizm, bardzo się on pogubił, jako że za jedyne kryterium decydujące o temacie sporu według niego jest to, które najbardziej mu odpowiada, i które przy właściwej retoryce, potwierdza jego słowa, pomijając przy tym szereg innych, oczywistych kwestii, które jednak rzucają inne światło na całą sprawę, czy tym jest właśnie obiektywizm? Chyba nikt nie ma, co do tego wątpliwości..., że nie. :) Tak, w 2014 roku Ricciardo i Vettel jeździli tym samym bolidem, ale okoliczności były z goła inne, polecam poczytać o tym w komentarzu 81. Walką z wiatrakami natomiast jest prowadzenie dyskusji z ludźmi waszego pokroju, którzy

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 18:40

0

82. Nie, nic takiego nie mówię. Czytaj ze zrozumieniem. 5 mln euro rocznie, możliwość jazdy dla najbardziej utytułowanego zespołu w najbardziej rozwiniętym technologicznie sporcie na świecie, taka pozycja dosyć mocno odbiega od czegoś, co można by nazwać "murzynowaniem". "Swoją drogą zastanawiam się czy zamierzają również naśladować Renault z 2008?" W takim razie lepiej się nie zastanawiaj już, bo mam wrażenie, że zastanawianie się nie jest dla Ciebie, skoro przyrównujesz standardowe procedury w przypadku walki o mistrzostwo jednego kierowcy z innym zespołem do tamtych wydarzeń. Nie wiem, jak bardzo trzeba być ograniczonym, aby coś takiego napisać.

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 18:24

0

78. Co do sezonu 2014, który obejrzałem w 100% (każda możliwa sesja treningowa, kwalifikacyjna i wyścig), to Vettel miał w KAŻDYM GP jakąś awarię lub usterkę. Czasami były to problemy w sesjach treningowych, co potrafiło wyłączyć go z szansy zapoznania się z torem, ustawienia odpowiednio bolidu pod niego. Czasem były to problemy, których nie zdołano usunąć, a które wpływały na tempo przez cały weekend wyścigowe, jednak mógł on kontynuować dalej pracę podczas GP. Czasami były to awarie, przez które odpadał po prostu z kwalifikacji albo z wyścigu. Tak czy siak, w dosłownie każdym GP miał problemy z bolidem czy jednostką napędową. Do tego dochodzi fakt, że zajęcie nieco niższej pozycji w klasyfikacji generalnej pozwalało Vettelowi zerwanie umowy i odejście z zespołu, no i oczywiste stawianie na Ricciardo w kilku wyścigach, także w Kanadzie, gdzie mógłby wygrać, gdy zespół wiedział, że Sebastian odejdzie. To tyle, jeśli chodzi o Ricciardo, który "zdeklasował" Vettela. Można powiedzieć, że "zdeklasował" go tak samo jak w tym sezonie Verstappena, bo tak samo jak Vettel w 2014, tak Verstappen teraz łapie mnóstwo awarii. Fakty pozostają jednak takie, że to Seb jest jedynym kierowcą w historii, który wygrał wyścig w Toro Rosso, w dodatku w deszczowych warunkach z ustawieniami pod wyścig suchy, i jako jedyny w historii zdobył cztery tytuły mistrzowskie w tak młodym wieku. Takim faktom nie można zaprzeczyć ani nimi manipulować, są jednak takie kwestie, które można zakłamywać, przemilczeć a inne wyeksponować i wyolbrzymić do absurdalnych rozmiarów, tak jak to robi ten młotek. :) Zajrzałem, co napisał on w swoim komentarzu, i był to tak głupie i niewarte odpowiedzi, że od razu olałem. Tobie też to radzę, szkoda produkować się dla marnej jakości trolla.

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 17:22

0

Dla narzekających na Ferrari, Vettela i rzekomo skrzywdzonego Raikkonena, mam wiadomość: Vettel postawił Ferrari warunek, jeśli chodzi o podpisanie kontraktu wartego 120 mln euro, Raikkonen ma otrzymać przedłużenie umowy o kolejny rok. Tak, dzięki Sebowi, Kimi będzie mógł jeździć kolejny sezon w Ferrari, bo zespół jest gotowy zrobić wszystko, aby zatrzymać Czterokrotnego. Nadal więc ktoś uważa, że Kimi jest krzywdzony? On doskonale rozumie, o jaką stawkę walczy Ferrari i Seb, jest jego wielkim przyjacielem od wielu lat i akceptuje to, że priorytetem będzie Vettel i każdy potencjalny punkt, który może zdobyć, o ile ten będzie od niego lepszą opcją na zdobycie tytułu mistrzowskiego w odniesieniu do całego sezonu. Dodatkowo Seb mu zapewnia kolejny kontrakt z Ferrari. Myślę, że wszyscy w zespole doskonale się dogadują.

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 17:05

0

59. Nigdzie nie napisałem, że jestem ekspertem, ale porównując mój stan wiedzy do twojego, to w takim kontekście powinienem za jednego chyba jednak uchodzić. Nie muszę go kreować na superbohatera, bo on nim dzisiaj jest. Widać, że nigdy nie miałeś do czynienia z motosportem, jak 95% tego portalu, bo nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo męcząca i trudna dla Vettela musiała być ta awaria. Opinia kanapowców naprawdę nie jest pod żadnym względem wartościowa ani miarodajna. :)

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 17:02

0

56. Wyprzedzanie na tym torze jest utrudnione, ze względu na jego charakter, ale to nie jedyny i nie najważniejszy czynnik. Pomimo tego, manewry wyprzedzania miały miejsce, więc fakty nie przemawiają za twoim komentarzykiem. Nie wiem, o czym piszesz ani po co: "Sprawne Ferrari mogło jechać szybciej". Ale nigdy nie napisałem nic, co by temu przeczyło. "bo jak inaczej wytłumaczysz to, że Mercedes w ogóle miał szansę na zbliżenie się skoro w kwalifikacjach różnica była tak duża?" Przecież właśnie o tym piszę, że awaria u Vettela wystąpiła, bardzo poważna i trudna dla kierowcy, dlatego Vettel jechał wolniej. O czym Ty chcesz teraz dyskutować, bo nie za bardzo rozumiem? Czy chociaż Ty rozumiesz, o czym piszesz? Zresztą, piszesz: "tak duża". 0.086s w kwalifikacjach to "tak duża" różnica według Ciebie? A co z ponad sekundową różnicą w GP Europy pomiędzy Mercedesem a Ferrari? Jednak Vettel mógł walczyć tam o zwycięstwo pomimo takiego wyniku w kwalifikacjach. Proszę Cię, Ty w ogóle nie masz pojęcia o F1 ani o tym, o czym piszesz. Zresztą, tempo wyścigowe a kwalifikacyjne to dwie różne rzeczy i nie przekładają się one na pozostałe sesje ze 100% zgodnością. Problem z tobą jest bardzo typowy, gdy chodzi o użytkownika internetu. Dość powiedzieć, że internet umożliwiając wszystkim ludziom w łatwy i bezproblemowy sposób wyrażanie swoich opinii, niejako również sprawił, że wszyscy ludzie uznali, że mają coś wartościowego i mądrego do powiedzenia, choć w rzeczywistości tak bardzo nie rozumieją materii zagadnień, które poruszają.

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 16:33

0

Ad. 46 [...]ale nie wyklucza to szans na wyprzedzenie.*

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 16:31

0

30. "nie może pojechać szybciej od Vettela..." W tym momencie napisałeś, że niemożliwym jest poruszać się choć odrobinę szybciej od bolidu z przodu, a co dopiero myśleć o jakimkolwiek wyprzedzaniu na Hungaroring, co jest absolutną głupotą. Mam wrażenie, że chyba jednak mylisz trudność wyprzedzenia bolidu z przodu w odległości ok. 1-2 sekund na Hungaroring z faktem, że to zjawisko występuje niemalże na każdym torze, a co wynika ze zmian w regulaminie na ten sezon dotyczących konstrukcji bolidów, a dokładniej, znacznego wzrostu siły docisku aerodynamicznego, które tegoroczne konstrukcje oferują. Znając jednak absolutne podstawy działania aerodynamiki w bolidach F1, wiedziałbyś z czym się te zmiany regulacji bezpośrednio wiążą w odniesieniu do sytuacji, gdzie dwa bolidy są bardzo blisko siebie na torze, i nie wysuwałbyś swojego wniosku w oparciu o tak zawodne założenie. Ma więc to zjawisko miejsce przez cały sezon, a nie tylko na tym jednym torze, a jednak manewrów wyprzedzania nie jest wcale tak mało w tym sezonie. Prawdą jest, że wyprzedza się tu nieco trudniej, ale wyklucza to szans na wyprzedzenie. Vettel pojechał nieprawdopodobnie, że pomimo tak bardzo dezorientującej i mylącej awarii, która tak mocno wpływa na tempo wyścigowe, potrafił dotrwać do końca wyścigu na pierwszej pozycji. Takimi wyścigami udowadnia, że jest przynajmniej o klasę wyżej od każdego kierowcy w stawce. Wielki Mistrz!

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 16:11

0

16. Nie, czerwoni nie mają najlepszego bolidu w tym sezonie. Dopiero co otrzymali znaczny zestaw poprawek na to GP, dlatego poszło im wczoraj i dzisiaj lepiej od Mercedesa. W odniesieniu do całego sezonu, to całe kwalifikacje wraz z znaczą większością wyścigów są zdominowane przez Mercedesa z sporadycznymi, indywidualnymi popisami ze strony kierowców Ferrari. Gdy Mercedes wniesie swoje poprawki, co z pewnością nastąpi po przerwie wakacyjnej, to znów będzie niezwyciężony w kwalifikacjach, a Ferrari już nigdy więcej nie będzie mogło pomimo awarii nawet myśleć o walce o zwycięstwo. Od twojego debiutanckiego sezonu (2015), jako sezonowego kibica sukcesu Mercedesa, niewiele zdołałeś się nauczyć i dowiedzieć o F1 lub po prostu teraz celowo próbujesz zakłamywać rzeczywistość.

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 16:04

0

Wielki Mistrz! Weltmeister 2017! Cóż za nieprawdopodobny wyścig! Pełen emocji, nerwów i niepewności, czy Vettel z Raikkonenem zdołają dojechać na pierwszych pozycjach do mety. Vettel miał znacznie skrzywioną kierownicę w lewą stronę względem pozycji kół, a mimo tego mankamentu wpływającego tak bardzo na tempo i jakość jazdy, potrafił jechać niemalże tak szybko jak Raikkonen czy reszta Mercedesów bez żadnych awarii i utrzymał swoją pierwszą pozycję, fenomenalny wyścig w wykonaniu Mistrza. W takich momentach Vettel udowadnia, że jest najlepszym z najlepszych w historii F1. Tak samo, jak w Abu Zabi 2012 czy Brazylii 2012.

avatar
Blazefuryx

30.07.2017 14:07

0

Ehh, Verstappen to taka łajza, że .... szkoda komentować. W każdym praktycznie GP ma jakiś kontakt z innym zawodnikiem i rujnuje mu wyścig swoją bezmyślną i nieprzemyślaną agresją.

avatar
Blazefuryx

14.07.2017 20:58

0

14. "Poza tym nigdzie nie napisałem że jakoś bardzo chciałbym aby tak się stało jak napisałem." "Pasowałby mi następujący scenariusz:" "Pasowałby mi" Okej.

avatar
Blazefuryx

14.07.2017 20:45

0

12. Nikogo nie interesuje, jaki by Ci pasował scenariusz, chcieć to sobie możesz, i nic poza tym. Zresztą lepszy scenariusz to: Verstappen perfekcyjnie startuje z 5 pozycji, jeszcze przed pierwszym zakrętem wyprzedza obydwu kierowców Ferrari, którzy startowali z pozycji 3 i 4. Verstappen wchodząc w pierwszy zakręt próbuje się w nim zmieścić, gdzie już znajdują się obydwa walczące ze sobą bolidy Mercedesa. Verstappen uderza w bok bolidu Hamiltona, który z powodu impaktu zderzenia traci kontrole nad swoim pojazdem i zahacza także bolid Bottasa. Cała trójka kończy wyścig z rozbitymi bolidami, które nie nadają się już do dalszej jazdy. Zdezorientowany całym zdarzeniem Perez, który startował z 7 pozycji uderza w bolid Hamiltona z dużą prędkością trafiając w jednostkę napędową, której wszystkie elementy później okazują się być już kompletnie niezdatne do użytku. Vettel i Raikkonen mają bardzo spokojny wyścig, gdzie prowadzą na 1 i 2 miejsce od samego początku do końca wyścigu. Dzięki temu bardzo oszczędzają nowe silniki i mogą powrócić na kolejne GP z wciąż bardzo sprawną jednostką napędową. Na ostatnim miejscu podium finiszuje Ricciardo, który po raz kolejny deklasuje swojego partnera zespołowego. Vet - 196 pkt Ham - 151 pkt Bot - 136 pkt Ric - 122 pkt Rai - 101 pkt Vettel po wyścigu ma już przewagę 45 punktów nad Hamiltonem. Co pewnie pozwoli mu już bez większych problemów zdobyć zasłużony, piąty tytuł mistrzowski. :) Fer - 297 pkt Mer - 287 pkt Idealny wynik i wyścig na Silverstone dla każdego Prawdziwego Fana F1. :)

avatar
Blazefuryx

09.07.2017 16:42

0

44. Czy ktoś w końcu tego śmiecia zbanuje? Pałęta się po tym portalu już od dłuższego czasu i wypisuje takie komentarze.

avatar
Blazefuryx

08.07.2017 22:01

0

41. Nie wiem, czy celowo kłamiesz czy po prostu nie umiesz liczyć, ale średnia różnica w kwalifikacjach w Q3 pomiędzy Mercedesem a Ferrari w tym sezonie wynosi aż 0.595 s. Ty chyba wziąłeś pod uwagę tylko czasy Vettela, które są niesamowite i fenomenalne, niemalże zbliżone do Mercedesa, a pominąłeś Raikkonena, który bardziej obrazuje, gdzie dokładnie znajduje się bolid Ferrari. 0.595 s idealnie wpasowuje się w to, o czym mówiłem, a co Ty tak obłudnie próbujesz zamieść pod dywan. Nie brałem pod uwagę wyników Monaco, ponieważ Hamilton nie dostał się do Q3 w tym GP, a moje obliczenia dotyczą tylko tej sesji, ponieważ jest to najrozsądniejsze, tylko wtedy wszyscy kierowcy z czołówki jadą w pełni swoich możliwości. Wynik Hamiltona w Q2 jest niereprezentatywny. Hamilton: AUS - 1:22.188 CHI - 1:31.678 BAH - 1:28.792 RUS - 1:33.767 SPA - 1:19.149 CAN - 1:11.459 AZE - 1:40.593 AUS - 1:04.424 Razem: 11:12.050 Bottas: AUS - 1:22.481 CHI - 1:31.865 BAH - 1:28.769 RUS - 1:33.289 SPA - 1:19.373 CAN - 1:12.177 AZE - 1:41.025 AUS - 1:04.251 Razem: 11:13.232 Vettel: AUS - 1:22.456 CHI - 1:31.864 BAH - 1:29.247 RUS - 1:33.194 SPA - 1:19.200 CAN - 1:11.789 AZE - 1:41.841 AUS - 1:04.293 Razem: 11.13.884 Raikkonen: AUS - 1:23.033 CHI - 1:32.140 BAH - 1:29.567 RUS - 1:33.253 SPA - 1:19.439 CAN - 1:12.252 AZE - 1:41.693 AUS - 1:04.779 Razem: 11.16.156 Mercedes - 11:12.050 + 11:13.232 = 22.25.282 Ferrari - 11:13.884 + 11:16.156 = 22:30.040 22:30.040 - 22:25.282 = 4.758 4.758 / 8 GP = 0.595 s

avatar
Blazefuryx

08.07.2017 21:21

0

41. Ale na ostateczny rezultat nie wpływa sam bolid, lecz także kierowca. Mercedes ma bolid z innej półki w kwalifikacjach, nie ma dyskusji na ten temat, ale Vettel redukuje tą różnicę, bo jest zwyczajnie lepszy. Odliczyłeś Baku, więc to nie jest średnia sezonu, tylko średnia bez wliczania tego wyścigu, który najbardziej uwypukla to, o czym mówię. Nie pisz do innych, że bredzą, skoro nie masz kompletnie pojęcia, o czym piszesz, a twoja ogólna wiedza o F1 jest kiełkująca, na poziomie jednorocznego sezonowca. Proponuje Ci zapoznać się z tą definicją - https ://pl.wikipedia.org/wiki/Hipokryzja

avatar
Blazefuryx

08.07.2017 20:59

0

38. No to z Kanadą się pomyliłem, bo myślałem, że było tam ok. ~ 500 ms, było 330. Tak czy siak jest Bahrajn z 478 ms, więc sam potwierdziłeś to, o czym mówiłem, więc o co chodzi? W Azerbejdżanie było nawet 1,1 s, nie 1,24, a zarzucałeś mi, że pomyliłem sezony wspominając zaledwie o połowie tej różnicy. W kwalifikacjach Mercedes to po prostu bolid o klasę wyżej niż Ferrari, w wyścigu wygląda to nieco odmiennie, ale Mercedes wciąż jest lepszy o pewien margines.

avatar
Blazefuryx

08.07.2017 20:13

0

35.*

avatar
Blazefuryx

08.07.2017 20:12

0

34. Pewnie, że ma. Każdy bolid taki ma, ale co to zmienia? Czy każdy tryb kwalifikacyjny jest sobie równy? Wyniki kwalifikacji i różnice pomiędzy bolidami chyba pokazują jasno jaka jest rzeczywistość. Jest znikoma, bo to nie są zawodnicy tej samej kategorii i Vettel pomimo gorszego bolidu w prawie wszystkich GP pokonywał Bottasa w kwalifikacjach. Nie pomyliłem sezonów, mógłbyś tak mówić, gdybym wspomniał o 1-1.5 s różnicy. Pół sekundy miało miejsce chociażby w Kanadzie. Napisałem zresztą "czasami", co chyba jasno wskazuje, że nie mówię o całym sezonie, tylko o pojedynczych przypadkach, no ale inteligencja osób na tym portalu jest tak niska, że nie wyłapują nawet takich "niuansów". Szkoda gadać, jak zwykle poziom dna. :P

avatar
Blazefuryx

08.07.2017 19:45

0

32. Przez cały sezon? W zasadzie tylko Vettel jest w stanie nawiązać z Mercedesem walkę z całej stawki. Mercedes to wciąż lepszy bolid niż Ferrari, co do tego nie ma wątpliwości. Nie są to już duże różnice, ale jednak. Dobitnie widać natomiast w kwalifikacjach tą przewagę, która urasta czasami nawet do 0.5 sekundy na okrążenie.

avatar
Blazefuryx

08.07.2017 18:01

0

28. Wyniki kwalifikacji dobitnie pokazują w tym roku, że Mercedes ma gigantyczną przewagę na pojedynczym okrążeniu. Vettel na tle Bottasa i Hamiltona wypada na najbardziej systematycznego i konsystentnego zawodnika. W prawie każdym GP pokonuje jednego z nich w kwalifikacjach, bardzo często jego strata do Pole Position wynosi 0.050 s. Gdyby tylko Ferrari było równie szybkie, to Vettel wygrałby praktycznie wszystkie kwalifikacje w tym roku.

avatar
Blazefuryx

08.07.2017 15:29

0

Ehh, znowu minimalne detale przeszkodziły Vettelowi zdobyć PP. To już trzeci raz w sezonie, gdy do PP dzieli go okolica 0.050 s.

avatar
Blazefuryx

07.07.2017 20:39

0

39. Tak, sam poprawił to stwierdzenie na streamie internetowym na żywo i powiedział, że chodziło tutaj o to, że w 90% będzie w stanie wykonywać tą pracę, jaka jest wymagana od kierowcy F1. Nie jest to też procent szansy, która określała by, że będzie on zdolny wrócić do zawody, tylko jaką jego część będzie on w stanie wykonywać, właśnie 90%. Sam stwierdził, że nie będzie on w stanie robić wszystkiego tak jak pozostali kierowcy. A to czy zostanie zatrudniony przez jakiś zespół, to już inna kwestia.

avatar
Blazefuryx

07.07.2017 04:35

0

11. Mam podobne zdanie. Głupota + ogromny pech, i mamy zmarnowany talent i szansę na najprawdopodobniej jedynego polskiego mistrza świata F1 w historii. Myślę, że gdyby nie to wydarzenie, całkiem prawdopodobne, że w 2013 roku to Robert zamiast Hamiltona przeszedłby do Mercedesa, a tam już od 2014 do 2016 roku raczej bez dużych problemów zdobyłby trzy mistrzostwa świata z rzędu. No ale cóż, tak jak powiedziałeś, głupota i pewna chciwość na jak największe uczestnictwo w zawodach zrobiło swoje.

avatar
Blazefuryx

07.07.2017 04:30

0

1. Ale to rzeczywiście nie jest prosta, bo pomiędzy dawnym zakrętem 1 a 2 znajdują się dwa łuki. Zresztą rozróżnia się zwykłą prostą, czyli odcinek toru, gdzie faktycznie jest on w 100% prosty, a także prostą z punktu widzenia bolidu/pojazdu, czyli taki odcinek toru, który pokonuje się z wciśniętym maksymalnie pedałem gazu, i w zakres takiej "prostej" mogą wchodzić de facto te części toru, które zawierają zakręty. Świetnym przykładem takiej "prostej" jest odcinek od zakrętu 2 do 4 na Monzie, gdzie pomiędzy nimi jest oczywiście inny zakręt, ale cały odcinek i tak pokonuje się z wciśniętym gazem do końca, a kierowcy często mówią, że to po prostu "prosta".

avatar
Blazefuryx

25.06.2017 20:27

0

"Wszystkie dzieciaki w niższych seriach wyścigowych oglądają nas, mistrzów, którzy mają świecić przykładem, a takie zachowanie nie jest tym czego można spodziewać się po wielokrotnym mistrzu świata." Powiedział celebryta, który celowo doprowadził do tamtej sytuacji prowokując ją w czasie całego wyścigu przynajmniej kilka razy. Mówi to ktoś, kto jest jednym z najbardziej nieczystych kierowców w stawce ścinając szykany, taranując rywali, wypychając ich z trasy (USA 2015, Hiszpania 2016, Monako 2016, Kanada 2016, Austria 2016 - to tylko przykłady z ostatnich 18 miesięcy). OH, TA IRONIA. To wypowiedź z tego samego rodzaju, co narzekanie na rzekome określenie statusu kierowcy 1 i 2 w Ferrari i stosowanie TO przez nich, podczas, gdy w rzeczywistości to on jest przepuszczany kilkukrotnie przez Bottasa w Bahrainie 2017 i Hiszpanii 2017 bez jakiejkolwiek walki, a w dzisiejszym wyścigu wręcz skomlał do zespołu przez radio, aby jego partner zespołowy znowu spowalniał Vettela kosztem własnego wyścigu, tak jak miało to miejsce w Hiszpanii 2017. Tego człowieka nie można traktować poważnie. 1. "tyle w temacie". xDD Nawet nie będę tego komentować.

avatar
Blazefuryx

25.06.2017 18:52

0

Ad. 96 79. Miło znów Cię widzieć na portalu. Piękne podsumowanie całej sytuacji. :)*

avatar
Blazefuryx

25.06.2017 18:51

0

Miło znów Cię widzieć na portalu. Piękne podsumowanie całej sytuacji. :) U mnie znowu powiększyła się lista ignorowanych, gdy przeczytałem, co do powiedzenia mają Janusze Internetu, którzy jedyny kontakt z F1 mieli za pomocą telewizora lub monitora komputera, nie rozumiejąc za bardzo tego, co widzieli podczas transmisji. :) Godnym politowania są próby tłumaczenia Hamiltona tym, że lider dyktuje tempo podczas samochodu bezpieczeństwa, więc nic złego nie zrobił. Tak, szczególnie, gdy robi to w najbardziej nieoczekiwanym momencie, zaraz po wyjściu z zakrętu, które jest niewidoczne dla samochodu z tyłu, bo barierka je przesłania, stanowi swoim zachowaniem realne zagrożenie na torze i powoduje uszkodzenie bolidu z tyłu. Vettel nic nie mógł zrobić, aby uniknąć kolizji. W dodatku walczy o tytuł mistrzowski, a celebryta uszkadza mu bolid. Tak, to Vettel tutaj zawinił. :) No cóż, tego typu tok rozumowania pozbawiony chociażby najmniejszego przejawu logiki, jeśli naprawdę stanowi uzewnętrznienie poglądów autora i nie jest po prostu żałosną próbą trollowania, to może zostać w najlepszym wypadku zakwalifikowany tylko jako niepełnosprawność intelektualna, co z góry przekreślą jakąkolwiek potencjalną wartość takiej wypowiedzi. To samo tyczy się opierania o autorytet sędziów, gdy jest to dla kogoś wygodne, a u których brak obiektywizmu jest kwestią bezdyskusyjną, którzy to w kontekście Hamiltona pokazują już niemalże od początku jego kariery, że mają wobec niego szczególnie pobłażliwy i ustępliwy stosunek. Jak to pewna, znana osoba powiedziała: "Z debilami się nie dyskutuje". Po prostu lepiej wrzucić motłoch do listy ignorowanych i dać sobie spokój. Niech sobie skrobią na klawiaturach swoje komentarzyki, zresztą, tylko tyle im zostało. Jutro znowu trzeba będzie wstać wcześnie rano, aby zdążyć na 6:00 do fabryki albo na budowę lub do jakiejkolwiek innej pracy za 2000-3000 zł miesięcznie, dzięki której myślą, że są kimś ważnym na tym świecie, heh. :) Pozdrawiam Prawdziwych Fanów F1. :)

avatar
Blazefuryx

25.06.2017 17:46

0

Szkoda, że Vettel w niego uderzył. Tak niestety działają współczesne społeczeństwa, jeśli jesteś ofiarą czyjegoś zachowania, które narusza obowiązujący porządek, ale odpowiesz na to zachowanie, to z ogromnym prawdopodobieństwem utracisz status ofiary i sam uznany zostaniesz "oprawcą". Tak właśnie było w tym przypadku. Vettel, choć moralnie był do tego usprawiedliwiony, biorąc pod uwagę okoliczności, aby się tak zachować, zaszkodził sobie w ostatecznym rozrachunku. Nie ma się co jednak łudzić, Hamilton nie dostałby w żadnym z możliwych scenariuszy kary za swoje zachowanie, niezależnie od tego, co zrobiłby Vettel. Sprawę by po prostu przemilczano. Dobitnie pokazuje to kara dla Vettela w momencie, gdy okazuje się, że Hamilton musi zjechać do pitlane. Niemalże wyreżyserowana kara dla Seba, aby pomóc Hamiltonowi. Już dawno opisywałem, jakim produktem marketingowym jest Hamilton, jak ważny jest dla rynku amerykańskiego i brytyjskiego. Pobłażliwość sędziów w stosunku do tego człowieka to nie nowość, traktowany jest on w sposób wyjątkowy, jakby posiadał jakiś immunitet. On może po prostu więcej od innych kierowców w stawce, znacznie więcej.

avatar
Blazefuryx

25.06.2017 17:35

0

31. Ale w czym wina była obustronna? Czym zawinił Vettel, że Hamilton zmniejszył tempo w niespodziewany sposób zaraz po wyjściu z zakrętu? Umiesz to w ogóle wytłumaczyć w logiczny i racjonalny sposób? I od razu Ci tłumaczę, bo widzę, że masz problemy z rozumowaniem. To, że Vettel w niego wjechał po pierwszym incydencie, to nie obustronna wina, bo to już całkowicie inny incydent, niezależny od pierwszego, na który Vettel nie miał nic do gadania. Jak chcesz, to produkuj się na ten temat, ja go pozostawiam bez dalszego komentarza, ogóle nie podejmuję kwestii Vettela, jego kary, czy była słuszna czy nie, piszę tylko o Hamiltonie, a Ty wyjeżdżasz bez powodu, w prostacki sposób, z jakimś "Blazefuryx znów się uruchomił" jak na prymitywa przystało. Ehh, szkoda gadać, motłoch w natarciu.

avatar
Blazefuryx

25.06.2017 17:26

0

I po raz kolejny dochodzi do kontrowersyjnych sytuacji z udziałem Hamiltona, które to on prowokuje. Bardzo często hamuje/spowalnia on w bardzo niespodziewanym momencie, gdy jest z przodu i na torze znajduje się samochód bezpieczeństwa. Tym razem jednak pobił on rekord własnej głupoty i zrobił to zaraz na wyjściu z zakrętu, które zakryte jest przez barierę. Po raz kolejny pobłażliwe i pełne ustępstw podejście sędziów do niego. O co tu może chodzić? Boją się, że znowu posądzi ich o rasizm, jak kilkanaście lat temu? Dlaczego ten człowiek jest traktowany w tak specjalny i wyjątkowy sposób? W zeszłym roku na swojej nieczystej jeździe i nie wyłapywaniu absolutnie żadnych kar za ścinanie szykan, taranowanie rywali, wypychanie ich z toru, "zdobył" dodatkowe ok. ~ 43 punkty, których nigdy mieć nie powinien. Szczerzę, z całego serca, liczę, że kiedyś karma zwróci się ku niemu, sprawiedliwości stanie się zadość i zaliczy kilkanaście DNF z rzędu, eliminując go całkowicie z walki o mistrzostwo, za całokształt jego kariery pełnej nieczystych ruchów i zagrywek.

avatar
Blazefuryx

24.06.2017 16:31

0

3. W stosunku do Bottasa, tak, pojechał perfekcyjnie, bo mieli ten sam bolid i można ich oceniać w ten sposób. W odniesieniu do reszty stawki, bardzo wątpliwe. Mercedes wygrał klasycznie kwalifikacje z przewagą ponad 1s nad drugim zespołem na jednym okrążeniu. Zapowiada się wyścig z serii 2014-2016.

LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu