MicCal
Ostatnia aktywność
avatar
MicCal

22.05.2024 08:40

0

@3 Dlaczego żart? Czy ono ładne czy nie to kwestia gustu, a o tych jak wiadomo się nie dyskutuje, ale to są właśnie "prawdziwe" barwy McLarena i ja tam się cieszę, że wrócili do korzeni, bo za czasów Dennisa to ich bolidy nosiły w zasadzie tylko barwy sponsorów.

avatar
MicCal

30.10.2022 17:08

0

@19 To słabą masz pamięć, wystarczy przypomnieć sobie choćby sezon 1994, o który Hill i Brytole do dzisiaj mają ból dupy, czy kontrowersje wokół tytułów Prosta w 1989 i Senny w 1990... a nawet nie dobrnęliśmy do połowy całej historii F1 ;)

avatar
MicCal

22.11.2021 09:21

0

@10 Akurat takie dywagacje brzmią wyjątkowo śmiesznie biorąc pod uwagę, że póki co to Merc dwa razy "upolował" już Maxa i w dużej mierze dzięki temu Hamilton może jeszcze zgarnąć tytuł...

avatar
MicCal

12.09.2021 18:26

0

@91 To dorzuć jeszcze do tych cytatów tego gościa, który po pierwszym wyścigu sezonu stwierdził, że "Stroll już wyjaśnił Vettela". Jego nick chyba pamiętasz ;)

avatar
MicCal

09.08.2021 21:37

0

@20 Może rzeczywiście nie rozumiem czym jest sport motorowy, skoro nie widzę bezpośredniej korelacji między liczba cylindrów a atrakcyjnością wyścigów. Tak jak wspomniałem, w latach 80-tych, w czasach pierwszej ery turbo (które dla części fanów dalej stanowią niedościgniony wzorzec i z łezką w oku wspominają "kiedyś to było") też nastąpił znaczny downsizing, związany z możliwością turbodoładowania i narzuconym limitem pojemności. V6-tki stały się normą, a BMW z silnika R4 zrobiło prawdziwego potwora - czy ktoś narzeka, że tamta F1 straciła swoje DNA i nie była "tą prawdziwą"? Pomijam już przy tym fakt, że obecne V6 mają pewnie większe możliwości i potencjał niż ich poprzednicy, a "duszą" je jedynie kolejne ograniczenia ze strony FIA (jak limit przepływu paliwa), bo tak działa postęp technologiczny. Co nie zmienia faktu, że bolidy wcale nie tracą na prędkości, padają coraz to nowe rekordy okrążeń, a próby spowolnienia aut różnymi zmianami technicznymi są efektywne dosyć krótko. Tym bardziej, że to chyba od samych producentów wychodzą pomysły na różne zmiany, które pozwoliłyby im na lepsze wykorzystanie doświadczeń z motorsportu w pracach na cywilnymi autami (vide choćby tak pchany przez BMW KERS, który zresztą wiele im chyba nie dał). Także nie wiem, skąd wnioski o rychłym "montowaniu silników z aut cywilnych". A co pozostanie? To co zawsze, czyli wyciskanie maksa z tego, co dozwolone, tak jak to zawsze się działo,. Abstrahując już od tego, że skonstruowany z myślą o wyścigach, dwucylindrowy bokser mógłby pewnie zawstydzić swoimi parametrami "cywilną" V8-mkę. Ja zresztą nie mam nic przeciwko klasycznym, dużym jednostkom napędowym (akurat dźwięk rzeczywiście jest w tym wypadku zdecydowanie po ich stronie), ale też nie bardzo rozumiem ich fetyszyzowania w imię jedynie tej magicznej liczby cylindrów. Akurat F1 cierpi na znacznie większe bolączki od tego i to nad innymi rzeczami warto byłoby się pochylić, niż wyłącznie na układzie silnika. Aha, i dzięki za błyskawiczne zaszufladkowanie moich motoryzacyjnych gustów - rozumiem, że Ty zaliczyłeś samego siebie do "znawców", a na co dzień śmigasz pewnie 5-litrową V8-mką? ;)

avatar
MicCal

09.08.2021 18:43

0

@2 Nie ma co ironizować, jak dla mnie to liczba cylindrów ma drugorzędne znaczenie. Zresztą kiedyś już mieliśmy silniki R4 i chyba nikt by ich do kosiarki nie porównał, a wręcz przeciwnie. Może zmniejszenie liczby cylindrów pozwoliłoby trochę to auta odchudzić i zmniejszyć, bo tak się rozrosły ostatnimi czasy, że nieraz problemem jest zmieścić dwa w jednym zakręcie obok siebie. Z drugiej strony można się bawić w takie cuda jak kiedyś wymyślił BRM, konstruując silnik V16 o zawrotnej pojemności... 1,5 litra - tylko po co?

avatar
MicCal

27.05.2021 19:21

0

@3. Najlepsze wejście po przerwie to miał Prost w 1993 r., kiedy po zwolnieniu z Ferrari wrócił na jeden sezon i zdobył swój czwarty tytuł. No ale można powiedzieć, że to były inne czasy...

avatar
MicCal

28.03.2021 19:06

0

@15 No tak, Sainz debiutujący w nowym zespole został po jednym wyścigu "wyjaśniony" przez swojego partnera, notabene jednego z najzdolniejszych kierowców młodego pokolenia, a Alonso, wyprzedzany przez tego beznadziejnego Vettela na starszych oponach i niemal już dogoniony przez partnera z zespołu, który startował 10 pozycji dalej "ładnie jechał"... ech, pogratulować obiektywizmu ;) Co do zwycięzcy, Hamilton miał więcej szczęścia niż rozumu, bo Red Bull bardziej ten wyścig przegrał niż Mercedes wygrał. Max zrobił co do niego należało - dogonił i wyprzedził Lewisa (w czym zresztą Hamilton mu pomógł, wyjeżdżając szeroko w kluczowym momencie pościgu), a zespół chyba za bardzo się pospieszył ze swoimi poleceniami. Szkoda, ale to pokazuje, że tym razem przedsezonowe zapowiedzi Red Bulla to coś więcej niż czcze przechwałki i pobożne życzenia... może być w końcu ciekawie w czołówce.

avatar
MicCal

18.07.2020 20:40

0

@Denieru Można i tak na to patrzeć, ale równie dobrze można spytać, jak Ferrari ma nie mieć największej ilości zwycięstw, skoro jako jedyni jeżdżą od samego początku F1, czyli już 70 lat. Z Brawnem porównanie w mojej ocenie średnio trafione, bo to była efemeryda, nawet nie próbowali bronić tego wyniku, w dodatku zyskali na wyłapaniu kruczka w przepisach. Mercedes zdominował stawkę w dwóch zupełnie odmiennych epokach, a w obecnej erze już od kilku sezonów udowadniają, że tu nie było przypadku, bo pomimo wszelkich wysiłków nikt nie może im dorównać. Jeśli po zmianach regulaminu ich forma nie spadnie znacząco i dalej będą wygrywać, to tym bardziej będzie można poważnie stawiać ich w jednym rzędzie z największymi w historii.

avatar
MicCal

18.07.2020 18:59

0

@Denieru Jeśli chodzi o ilość sukcesów w liczbach bezwzględnych to owszem, mają jeszcze trochę do nadrobienia, ale jeśli spojrzymy na skuteczność, to nie mają sobie równych tak samo, jak ich bolid nie ma konkurencji w tym sezonie. W F1 startowali do tej pory w 12 sezonach (nie licząc obecnego), z czego wygrali 8, a w tym roku ta statystka najprawdopodobniej wyniesie 9 wygranych na 13 sezonów. To jest jakieś 70 % skuteczności, a dodatkowo większość ich zwycięskich sezonów to prawdziwa dominacja. Pokaż mi drugi taki zespół w stawce...

avatar
MicCal

09.07.2020 19:22

0

@38 Gdyby to było takie proste, to wielu dyskusji pewnie można byłoby uniknąć, ale też w niektórych sezonach taka statystyka dałaby bardzo ciekawe rezultaty (vide np. sezon 2012). Ale obawiam się, że zbyt upraszczasz sprawę. Nie mówiąc już o tym, że w 2007 statystyka zdobytych PP nie była tak miarodajna jak np. dzisiaj, bo przecież mieliśmy jeszcze tankowanie i przejazd w Q3 musiał uwzględniać strategię. Niemniej jednak przyznaję, że określenie "niewątpliwie najszybszy" w stosunku do McLarena było rzeczywiście na wyrost, bo mieli auta porównywalne z Ferrari. Tym niemniej Ferrari nie było autem zdecydowanie szybszym, więc skoro mieli do tego dwóch rzekomo "nie najlepszych i nie w najwyższej formie kierowców", to tak przez niektórych ubóstwiany Fernando powinien ich chyba łyknąć z palcem w nosie, prawda? Tak jak pisałem, nie zamierzam hejtować Alonso (btw, ja z zasady nie hejtuję nikogo, a krytykować staram się z umiarem, więc fpawel19669 może być spokojny ;D ), to bez wątpienia jeden z najlepszych kierowców ostatnich 15 lat. Kiedy jednak widzę, jak niektórzy wynoszą go pod niebiosa i walą na jego cześć takie peany, że zawstydziliby nawet telewizję KRLD, to przypominam, że to jednak tylko człowiek, a nie półbóg ani cudotwórca, a jego kariera to także porażki - i to nie wszystkie zawinione przez czynniki zewnętrzne, ale niestety także przez niego. Tyle.

avatar
MicCal

08.07.2020 18:37

0

@29 "2021 F1 bez zawodnika z Niemiec. Ale się porobiło" Patrząc na ostatnie 20 lat to rzeczywiście wygląda dziwnie, ale jeśli spojrzeć na całą historię F1, to w sumie żadna sensacja. Niemcy aż do czasów Schumachera raczej nie grali pierwszych skrzypiec w królowej motorsportu - dość powiedzieć, że tylko trzech sięgało po tytuł mistrza, a Schumi był pierwszym z nich.

avatar
MicCal

08.07.2020 18:32

0

@21 "Znakomita informacja, Fernando Alonso robił takie cuda za kierownicą F1 że szok. Wymienię tylko kilka" To prawda, a ja dorzucę jeszcze dwa cuda Alonso, które najbardziej utkwiły mi w pamięci: - Sezon 2007 - mając do dyspozycji niewątpliwie najszybszy bolid w stawce i debiutanta za partnera, angażuje się w dziecinne przepychanki z kolegą i z zespołem, kończąc ostatecznie sezon ex aquo na drugim miejscu i przegrywając tytuł o jeden punkt; - Sezon 2010 - prowadząc w generalce przed ostatnim wyścigiem z 15-punktową przewagą, nie potrafi przez większą część wyścigu uporać się z legendarną "rakietą z Wyborga", dojeżdżając na ledwo siódmym miejscu, przegrywając tytuł i do tego wygrażając Pietrowowi pięścią, no bo jak on śmiał wielkiego Fernando nie przepuścić... Cóż, nie żebym jakoś szczególnie hejtował Alonso (choć nigdy za nim nie przepadałem), ale wiele osób jednak przesadza z zachwytami nad jego osobą. A co do newsa, cóż... życzę mu szczęścia, bo na pewno będzie mu potrzebne, żeby zrealizować choć część z ambicji, z którymi wraca do F1. Choć potrafię sobie niestety wyobrazić także powtórkę z nieszczęsnego McLarena, gdzie najwięcej emocji Hiszpan wzbudzał nie swoją jazdą, ale komentarzami przez radio.

avatar
MicCal

28.09.2019 21:07

0

@39 Tak to sobie możemy gdybać o wszystkich sezonach F1 od samego jej zarania, bo w końcu nikt nie ma obiektywnej miary, którą można by zmierzyć bolidy i stwierdzić, że "ten i ten jest najlepszy, a tamten jest o tyle i tyle wolniejszy". Równie dobrze moglibyśmy np. rozważać, czy w latach 2010-2015 Ferrari rzeczywiście było tak słabe, jak niektórzy twierdzą, czy to po prostu Alonso nie potrafił wykorzystać jego potencjału - tym bardziej, że nie miał kto tego zweryfikować (bo umówmy się, Massa czy wracający z emerytury Raikkonen to żadna weryfikacja). I tak w kółko, aż do znudzenia...

avatar
MicCal

23.09.2019 19:02

0

" Jednocześnie dziwne jest to, że Mercedes jest aż tak wyrachowany w dbaniu o Hamiltona.' Dla mnie to nie jest dziwne, z jednego prostego powodu - Hamilton najwyraźniej tego potrzebuje. Uważam, że na polu psychiki wcale nie jest silniejszy niż Vettel. Różni ich to, że Mercedes ten fakt zrozumiał i chucha na Lewisa, żeby czasem nie odczuł jakiegoś dyskomfortu, bo wtedy i wyniki mogą się posypać (zresztą wystarczy przypomnieć sobie sezon 2016, gdzie zespół unikał jawnego faworyzowania któregokolwiek z kierowców). Stworzyli mu idealne środowisko pracy, bo wiedzą, że tylko w takich warunkach może dać z siebie wszystko. Tymczasem w Ferrari, jak to w Ferrari - przede wszystkim wymagania i presja na wynik, potęgowana ciśnieniem ze strony włoskich kibiców i mediów. Vettel jest równie emocjonalny jak Lewis i po prostu nie udźwignął tego. Gdyby zamienić ich miejscami to jestem przekonany, że różnicę zobaczylibyśmy w klasyfikacji kierowców, ale konstruktorów już nie.

avatar
MicCal

12.09.2019 09:31

0

@21 I dlatego odwdzięczył im się czterema tytułami mistrza świata, zresztą jedynymi w dorobku zespołu. ten typ tak ma, ale jak mu się stworzy warunki, to jeździć potrafi nie najgorzej. Tak samo jest z Hamiltonem, i Mercedes doskonale to rozumie. W Ferrari z kolei tego nie zrozumieli i mają, co mają. Cała ich nadzieja w tym, że Leclerc okaże się twardszy, kiedy presja przejdzie na niego i taryfa ulgowa się skończy. Zresztą w Ferrari to nic nowego, na Prosta, który w 1990 r. był o krok od tytułu też się obrazili. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy...

avatar
MicCal

03.08.2019 20:01

0

@18 Największy z nich jest już poza F1, na sportowej emeryturze ;)

avatar
MicCal

23.07.2019 08:39

0

"Natomiast nikt normalny nie przejdzie z najlepszej ekipy do tej, która nie jest równie dobra" To prawda, jednak Schumacher to właśnie zrobił i m. in. dlatego jest legendą, a niektórzy uważają go za najlepszego w historii. Lewis może w Mercedesie zdobyć i 10 tytułów, ale uważam, że bez zmiany barw zawsze będzie w jego karierze brakowało tej przysłowiowej "kropki nad i".

avatar
MicCal

17.07.2019 14:44

0

Del_Piero celnie zauważył, że żaden inny kierowca nie budzi tutaj chyba takich emocji jak Vettel, ale co by nie mówić, tytułów nikt mu nie zabierze i wbrew twierdzeniom hejterów nie jest to mistrz z przypadku. Pewnie, znalazł się w odpowiednim bolidzie w odpowiednim czasie, ale który z wielkich mistrzów tego nie zrobił? To jest F1 i bez samochodu nawet Schumacher o tytułach mógłby tylko marzyć. Bawi mnie szczególnie to porównywanie z Alonso, który oba swoje tytuły zdobył m. in. dzięki przewadze samochodu, a i szczęścia miał przy tym nie mało. Co do meritum, Vettel rzeczywiście nie jest kierowcą kompletnym - zawodzi go głowa i tak było zawsze, i to jest jego największy problem, bo umiejętności mu nie brakuje. Rozumieli to dobrze w RB i dlatego stworzyli mu odpowiednią strefę komfortu, a on odwdzięczył się tytułami - dokładnie tak, jak Hamilton w Mercedesie. Ferrari to jednak zupełnie inna bajka, i Niemiec boleśnie się o tym przekonał. Tam presja jest cały czas, a team ma większe ambicje niż możliwości i jest, jak jest. W dodatku Seb sam nakłada na siebie ciśnienie, a jeszcze te porównania do Schumachera... Jestem przekonany, że gdyby zamienić Vettela z Hamiltonem miejscami w ostatnich kilku sezonach, to wyniki byłby dokładnie odwrotne - Vettel ścigałby dziś rekordy Schumachera, a Hamilton musiałby sobie szukać psychologa. Tyle że Mercedes to rozumie i dlatego zbudował Lewisowi strefę komfortu, która pozwala mu w pełni wykorzystywać umiejętności, a Ferrari, jak to Ferrari...

avatar
MicCal

08.06.2019 21:53

0

No Vettel wreszcie zaskoczył. Jeśli jutro dowiezie to do mety, to być może coś w nim drgnie, bo od końcówki zeszłego roku wydaje się jakiś taki apatyczny i zrezygnowany, zupełnie bez jaj i wiary w samego siebie. Nawet przez radio cieszył się, jakby majstra zdobył. Co nie zmienia faktu, że i tak w kolejnym wyścigu Mercedes pewnie sprowadzi ich na ziemię, bo Kanada akurat to jeden z najbardziej sprzyjających Scuderii torów. @6 Najśmieszniejsze, że w pierwszym przejeździe miał lepszy czas w trzecim sektorze.

avatar
MicCal

13.05.2019 20:11

0

@3 To prawda, szaleństwem byłaby w tej chwili zmiana barw na jakiekolwiek inne, a już zwłaszcza na czerwone. Ale... no właśnie. Zostając w Mercedesie prawdopodobnie wyrówna bądź pobije rekordy Schumachera, ale w mojej ocenie z tych samych względów na dorówna jego legendzie. Bo przecież Michael to właśnie zrobił - będąc świeżo upieczonym dwukrotnym mistrzem i mając możliwość przejścia praktycznie do każdej stajni, wymigał się od ostatniego roku ze swoim mistrzowskim zespołem i przeszedł do Ferrari, będącego w potężnym kryzysie (dwa zwycięstwa w ostatnich 5 sezonach mówiły same za siebie). Niezależnie od powodów (bo 60 baniek za dwa lata na pewno swoje zrobiło) podjął wyzwanie i nie tylko był współautorem renesansu Scuderii, ale dał im sukcesy, których żaden zespół wcześniej nie doświadczył. Tak się tworzy historię, ale wątpię, by Hamilton miał dość odwagi na taki ruch.

avatar
MicCal

13.05.2019 19:21

0

@4 Ochłoń chłopie, bo żółć Cię zalewa ;) Owszem, Vettel w tym roku jeździ słabo i generalnie wygląda, jakby jeszcze tkwił w końcówce zeszłego sezonu, ale pier... jakoby był zawsze słaby to bzudry, a jednoczesne zachwycanie się Hamiltonem czy - o zgrozo - Bottasem, to już zupełne kpiny. Hamilton tym transferem do Mercedesa Boga za nogi złapał (co zresztą wprost powiedział sir Jackie Stewart), w Ferrari mógłby pęknąć jeszcze szybciej niż Niemiec. Gdyby w ostatnich dwóch latach zamienić ich zespołami, to jestem przekonan, że klasyfikacja byłaby bez zmian - tyle że nie kierowców, a konstruktorów. Co do Leclerca - to wielki talent i wydaje się bardzo rozsądny, ale jest jeszcze za wcześnie by wszystko stawiać na niego. Zresztą, ostatnie dwa weekendy najlepiej to pokazują - zawalone kwalifikacje po swoich błędach. Nie mówiąc już o tym, że presja w Ferrari wykończyła już niejednego weterana, a co tu mówić o żółtodziobie. Dla mnie najlepszym w tej chwili kierowcą w stawce jest Verstappen. Trochę już zmądrzał, jeszcze rok postępów i nie będzie na niego siły, jeśli trafi do zespołu w którym będzie mógł wygrywać. Wiele bym dał, żeby Mercedes ściągnął go za Bottasa i pozwolił się swoim kierowcom ścigać...

avatar
MicCal

13.04.2019 13:43

0

No cóż, złodziej krzyczy, że go okradli. Ja tam lubię Maxa za tą jego bezkompromisowość i osobowość na miarę Senny i Schumachera, ale... jeśli ze wszystkimi chce jechać twardo i na pograniczu faulu (a nie raz i ewidentnie przekraczając przepisy) , to niech się pogodzi, że tak samo inni będą jechać z nim. Teraz płacz, że Vettel pojechał nie fair? Niech sobie przypomni Meksyk, niech sobie przypomni zeszłoroczne Chiny - i jeszcze długo by wymieniać. I tak ma szczęście, że to tylko kwalifikacje, bo on akurat lubuje się w psuciu innym wyścigów. Btw, dopiero w tym sezonie zacząłem oglądać F1 na eleven i komentarz to jest po prostu dramat. A pomyśleć, że kiedyś ludzie na Borowczyka narzekali...

avatar
MicCal

31.03.2019 21:23

0

Leclerc pokazuje w tym roku klasę, ale pamiętajmy że to dopiero dwa wyścigi, a sezon długi. Przypomina się sezon 2007, gdzie debiutant (tyle, że debiutant w F1, a nie w danym zespole) bez kompleksów podszedł do swojego utytułowanego partnera i nie raz okazał się tym lepszym na torze. Monakijczyk wydaje się takim samym talentem, jak wtedy Hamilton. Co do Vettela, na razie strasznie słabo wygląda, tempa żadnego. Jak tak to będzie wyglądać, to rzeczywiście zostanie mu już tylko emerytura. @8 Chłopie, weź ochłoń i zastanów się, co piszesz. Który to niby kierowca ostatnio odpuścił walkę, mogąc jechać dalej? To normalne zachowanie każdego z nich, nikt bez przymusu z wyścigu się nie wycofuje, zwłaszcza jeśli jedzie w samej czołówce stawki.

avatar
MicCal

29.03.2019 08:17

0

@14 Elin, no proszę Cię... niestety obawiam się, że to "teoretycznie" znajduje potwierdzenie w praktyce. W obecnym świecie kobieta kierowca (tudzież "kierowczyni", względnie "kierowniczka" czy jak tam powinno się mówić według tej "postępowej" nowomowy) stanowiłaby potężną wartość czysto marketingową i gwarantuję Ci, że już dawno by taka jeździła, gdyby rzeczywiście dawała nadzieję na jakieś przyzwoite wyniki. Niestety (a może jednak stety), F1 ma jeszcze jakiś tam pierwiastek sportu i ciągle najważniejsze są wyniki. Jeśli zatem nie oglądamy żadnej z pań w wyścigach F1, to znaczy po prostu że są zdecydowanie zbyt słabe do rywalizacji na tym poziomie - a stworzenie W Series tylko to potwierdza, jak już ktoś wyżej zauważył. Także nie doszukiwałbym się tutaj żadnej patriarchalnej zmowy ;)

avatar
MicCal

27.02.2019 18:40

0

"Fernando stanowi część rodziny McLarena (...) Zapewnił sobie miejsce w historii tego zespołu i kontynuuje pisanie swojego rozdziału w historii McLarena, więc właściwym było sformalizowanie jego statusu jako ambasadora McLarena i dołączenie go do dwukrotnego mistrza świata F1, Miki Hakkinena." Śledząc karierę Alonso i historię F1 ciężko pojąć, w jaki niby sposób Hiszpan zapewnił sobie to miejsce akurat w historii McLarena. I dla niego, i dla zespołu lata ich współpracy to chyba najgorszy rozdział, o którym każdy z osobna wolałby zapomnieć. Zestawianie Alonso z Hakkinenem w kontekście ich występów w McLarenie brzmi jak mało śmieszny żart. Jeśli tak bardzo zależy im na współpracy z Hiszpanem to ok, ale po co dorabiać do tego ideologię?

avatar
MicCal

26.01.2019 14:05

0

@5 "Mercedes ma 5 tytułów, Red Bull 4." Elin, Mercedes ma 7 tytułów ;)

avatar
MicCal

24.01.2019 12:05

0

@9 Button na poziomie Vettela, Webber nie był topowym kierowcą? Bez żartów proszę - Webber to był poziom Buttona, w sprzyjających warunkach zgarnąłby tytuł tak samo jak Jenson. Miał po prostu mniej szczęścia, a Vettel pokazał, że jest lepszy. A sezon z Riccardo - widzimy wszyscy, jak wygląda jazda w RB, jeśli jest się na wylocie. W drugiej połowie ostatniego sezonu Max też zmiażdżył Daniela... przypadek? A o budowaniu wizerunku na kierowcach z zespołu Alonso rzeczywiście mógłby wiele powiedzieć, bo Massa był tylko jednym z wielu. @11"Hamilton - przeciwko stosowania team-orderu, a Schumi bezwzglednie za team-order od samego poczatku sezonu. Hamilton twardo walczy a Schumi mocno tranowal /Hilla i Villeneuva na przyklad/. Schumi lubil podporzadkowac wszystko wokol siebie. Dzieki temu zostal 7 krotnym mistrzem" Bzdury. Hamilton przeciwko TO? Nie rozśmieszaj mnie. Jakieś dowody na to? Schumi taranował - owszem, z Villeneuvem faul był ewidentny, ale z Hillem wcale nie taki oczywisty. Zresztą sezon 1994 w ogóle był kontrowersyjny, a Hill miał szanse na tytuł w ostatnim wyścigu tylko dzięki pomocy Mosleya i FIA (swoją drogą, napisałeś "na przykład" - jakieś inne przykłady znasz?). Schumacher zdobył 7 tytułów, bo poświęcił się F1 na 110%. Nie tylko był piekielnie szybki, to był pracoholik, a dodatkowo potrafił współpracować z zespołem jak nikt. Nie przez przypadek był w zasadzie jedynym kierowcą, który dał Ferrari tytuły w ostatnim ćwierćwieczu. 5 tytułów z rzędu robi wrażenie samo w sobie, ale zdobycie ich z Ferrari... wystarczy prześledzić historie Scuderii z Prostem, Alonso czy teraz Vettelem żeby zrozumieć, jakie to wyzwanie. A lata 2010-13? Owszem, nadszarpnęły trochę mit, ale trzeba pamiętać, że Schumacher był wtedy 40-letnim emerytem, wracającym po 3 latach przerwy do zupełnie innego sportu niż ten, który opuścił w 2006 roku. Nawet wtedy jednak miewał przebłyski geniuszu, jak np. PP w Monaco czy wyścig w Kanadzie, gdzie fruwał na mokrym torze. Skończył wtedy na 4 miejscu, Rosberg w tym samym aucie - na 16. Tyle w temacie umiejętności.

avatar
MicCal

25.11.2018 19:58

0

Bernie Ameryki nie odkrył. Trzeba przy tym dopowiedzieć, że nie tylko Vettelowi brakuje charyzmy Schumachera - wątpię, by którykolwiek z obecnie ścigających się kierowców był w stanie dokonać tego, czego dokonał Niemiec. Co by o Schumim nie mówić, to jednak był na swój sposób wyjątkowy, a zdobyte tytuły nie były przypadkowe. Długo jeszcze nie będzie drugiego takiego kierowcy.

avatar
MicCal

24.11.2018 23:19

0

@2 Epoka się skończy, kiedy definitywnie odejdzie Kimi, bo będzie wtedy ostatnim z tych, którzy ścigali się w czasach Schumachera. Alonso ostatnimi czasy i tak był tylko tłem, więc ciężko powiedzieć, żeby jego brak był jakoś szczególnie odczuwalny (chyba że w kwestii komentarzy radiowych, tutaj pełna zgoda). I tak długo się męczył, druga przygoda z McLarenem nie była mu do szczęścia potrzebna. Ogólnie można narzekać, że Fernando nie wycisnął ze swojej kariery tyle, ile mógł. Z drugiej jednak strony, miał sporo szczęścia na samym początku, więc tak źle też nie było. Niektórzy kierowcy marnowali swój potencjał znacznie bardziej.

avatar
MicCal

20.11.2018 19:45

0

@2 Masz rację, choć ja bym powiedział, że do Ferrari z lat świetności to jeszcze daleka droga - przynajmniej jeśli chodzi o kierowcę. Nie umniejszając Lewisowi, ale pod względem tego, co zrobił dla zespołu nawet nie zbliżył się do Schumachera. Nie na darmo sir Jackie Stewart stwierdził kiedyś, że największym osiągnięciem Michaela nie były te wszystkie tytuły, ale to, co zrobił dla ekipy z Maranello.

avatar
MicCal

12.11.2018 11:12

0

@2 GP Bahrajnu: Bottas - 2, Hamilton - 3. GP Chin: Bottas - 2, Hamilton - 4. GP Kanady: Bottas - 2, Hamilton - 5. O GP Rosji nie wspomnę. Najwyraźniej Mercedes też nie stawia na tego, co trzeba...

avatar
MicCal

12.11.2018 11:05

0

@6 "Hamiltona już nie da się łatwo zastąpić, na dzień dzisiejszy to wręcz niemożliwe" Ta, jasne. Hamilton jest świetny, ale nie jest niezastąpiony. Alonso czy Riccardo dokonaliby zapewne tego samego. Ba, uważam, że nawet Max nie byłby na straconej pozycji. Niezastąpiony jest w tej chwili zespół Mercedesa, który działa jak szwajcarski zegarek praktycznie na każdym polu.

avatar
MicCal

12.11.2018 10:52

0

@44 Tyle, że Max nie jest tutaj jakimś wyjątkiem. Takie podejście czy osobowość prezentowało wielu wybitnych kierowców - by wspomnieć choćby Sennę, Schumachera, Alonso czy nawet młodego Hamiltona. Max jest ciągle bardzo młody jak na standardy F1, a kalkulacja i wyrachowanie z reguły przychodzą z wiekiem. Jeśli z czasem trochę ochłonie, to dołączy do największych tego sportu.

avatar
MicCal

11.11.2018 20:49

0

E tam, ledwo się dotknęli parę razy. Już przy starciu Schumachera z Coluthardem było większe napięcie, mimo że do kontaktu nie doszło. Dobrą szopkę odstawili swego czasu Piquet z Salazarem, tam to się działo :P

avatar
MicCal

11.11.2018 14:47

0

@24 Przepisy nie zabraniają pędzić na kółku wyjazdowym, a Lewis gwałtownym manewrem doprowadził do niebezpiecznej sytuacji. Z Kimim to samo, choć tutaj dla odmiany nie spieszył się z robieniem miejsca na linii wyścigowej, w dodatku przez ten manewr Fin stracił jakieś tam ułamki sekundy. Co on widział w lusterkach nie ma większego znaczenia - Vettel też mógł nie zauważyć w odpowiednim momencie Sainza w Austrii, ale nikogo to nie obchodziło. W mniej klarownych sytuacjach sędziowie potrafili już sadzić kary, ale dziwnym trafem Lewis ma zawsze dobre wytłumaczenie. Tym bardziej teraz, gdy już i tak wszystko jest jasne w mistrzostwach, mogliby pokazać, że nie ma taryfy ulgowej dla nikogo.

avatar
MicCal

11.11.2018 12:43

0

Mnie bardziej ciekawi informacja (a raczej jej brak) o karze dla Hamiltona - czy w ogóle o jakimś dochodzeniu w tej sprawie. Bo o ile sytuację Vettela można uznać za precedens, o tyle FIA ma rzekomo ustaloną linię orzeczniczą w przypadku przeszkadzania innym w kwalifikacjach, na co zresztą powoływali się w Austrii, przesuwając Seba o trzy pola do tyłu. Zapomnieli tylko dodać, że nie dotyczy to Hamiltona, któremu już kiedyś uszło na sucho ewidentne blokowanie Grosjeana, i najwyraźniej ujdzie mu na sucho także wczorajszy incydent. Powiedzenie, że "Lewis jeździ w innej lidze niż pozostali" nabiera w tej sytuacji całkiem nowego znaczenia...

avatar
MicCal

10.11.2018 19:43

0

@2 Nie, jeśli dostanie karę, to PP do rekordu nie dopisze.

avatar
MicCal

04.11.2018 17:33

0

@25 Tu już nawet nie chodzi o dystans do Hamiltona. Jeśli trzy bolidy jadą za sobą w odpowiedniej odległości na tak długiej prostej, trzeci w kolejce zyskuje dodatkowo na tym, że tunel "wybijają" mu dwa auta z przodu, a nie tylko jedno. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przejeździe każdy bolid mijający metę poprawiał wynik poprzednika (w pierwszym przejeździe tym trzecim był Hamilton i to on miał wtedy najlepszy czas). Gdyby Vettela wypuścili za Kimim, to prawdopodobnie i tak mieliby pierwszy rząd, ale to Niemiec poprawiłby czas Fina.

avatar
MicCal

04.11.2018 15:01

0

@27 Dobrze napisane. Dodałbym tylko, że o wygranej w Belgii nie zadecydowała nawet przewaga Ferrari w prędkości maksymalnej, ale po prostu lepsza jazda Vettela - idealnie ocenił dystans do Hamiltona w Eau Rouge i w pełni wykorzystał slipstream na prostej Kemel. Kiedy po restarcie to Lewis jechał z tyłu, też miał przewagę szybkości dzięki tunelowi aerodynamicznemu - tyle, że zabrakło mu miejsca przed przystankiem autobusowym, w który wszedł źle i zaprzepaścił swoje szanse na odbicie prowadzenia na Kemel (to tak a'propos błędów, których Hamilton podobno nie popełniał).

avatar
MicCal

04.11.2018 10:23

0

@19 Baloberowi chodziło raczej o to, że Leclerc będzie jeździł lepiej od Bottasa, więc przy podobnej klasie bolidów będziemy mieli walkę dwóch Ferrari z Hamiltonem, a nie jak do tej pory - 2 Mercedesów z Vettelem (przynajmniej ja tak ten wpis zrozumiałem). Jak będzie naprawdę, zobaczymy.

avatar
MicCal

03.11.2018 23:13

0

@9 Wypuścił na ostatni przejazd w kwalifikacjach Vettela przed Kimim, ot co. Wyścig był tylko konsekwencją tego błędu, który dał Finowi PP, a którego ten nie wykorzystał należycie, przeszkadzając Vettelowi zamiast mu pomagać. Btw, 2007 i 2008 to dawno i nieprawda. Później nie zamieniali już kierowców tak ładnie, ale przynajmniej skutecznie, czasem nawet do bólu. Teraz niestety tego zdecydowania zabrakło. @12 Dobrze widzieć, że nie jestem osamotniony w swoich poglądach. Przywracasz mi wiarę w to, że są tu jeszcze jacyś obiektywni obserwatorzy ;)

avatar
MicCal

03.11.2018 20:59

0

@23 W dalszym ciągu nie widzę powodów, żeby w takie zapewnienia nie wierzyć. Ktoś może im kibicować choćby ze względu na przywiązanie do marki, nawet niezwiązane z F1. A i w samym motorsporcie, jak już wspomniałem, Mercedes zrobił wystarczająco dużo, żeby zapisać się w historii i pamięci fanów (nawet jeśli nie "bezpośredniej pamięci", bo wątpię by ktoś z tutaj piszących pamiętał czasy Fangio i Mossa :P)

avatar
MicCal

03.11.2018 20:52

0

@7 O którym wyścigu mówimy? Nie zmienia to zresztą faktu, że widzieliśmy już w tym roku, jak Ferrari kompletnie nie radzi sobie z rozwojem sytuacji na torze i niby chciałoby postawić na Seba, ale się boi. Austria, Niemcy czy Włochy pokazały dobitnie, że brak im odwagi do - jak to określił Wolff - "brutalnych decyzji". Z tymi za to kłopotów nie miał Mercedes.

avatar
MicCal

03.11.2018 20:26

0

@1 Bo co? Bo powiedział prawdę? Tylko przy współpracy obu kierowców cały zespół ma szansę na sukces. Raczej nie zdominują następnego sezonu tak, jak Mercedes zdominował lata 2014 - 2016, więc muszą postawić na jednego zawodnika. Mercedes to doskonale rozumie i ułatwia Hamiltonowi zadanie na tyle, na ile może. Jeśli Ferrari spróbuje za pomocą Leclerca wywrzeć presję na Niemcu, to skutki mogą być odwrotne od zamierzonych. No chyba, że od samego początku Charles będzie ewidentnie szybszy, ale na to bym nie liczył.

avatar
MicCal

03.11.2018 18:35

0

@15 Zapomniałeś jeszcze dodać hejterów Vettela, którzy mówią, że jego tytuły są nic niewarte, a on sam potrzebuje auta szybszego o ponad 1s, żeby wygrywać ;) @17 "jeśli ktoś kibicuje srebrnym to jak MAN.CITY - nie ma historii ... (8lat)" Akurat Mercedes ma bardzo bogatą historię w wyścigach, tyle że trzeba sięgnąć nieco głębiej. Dość powiedzieć, że wygrywali wyścigi, kiedy Enzo Ferrari robił jeszcze w pieluchy. Przy czym jest to historia dominacji, dlatego zawsze powtarzam, że ich forma i tempo, w jakim do niej doszli ani trochę mnie nie dziwi.

avatar
MicCal

03.11.2018 13:10

0

No tak, jak Vettel mówi, że Ferrari miało w przekroju sezonu słabszy bolid, to szuka wymówek. Ale ci sami mądrale bajki Wolffa o tym, że Mercedes traci 0,3 s do Ferrari kupili bez zmrużenia oka. PrezesArQ ma rację - każdy widzi tylko to, co chce widzieć. A co do samego newsa to akurat prawda leży jak zwykle pośrodku. Mercedes w przekroju całego sezonu był szybszy, ale co Vettel stracił z winy swojej i teamu, to jego. Kilka okazji do pokonania szybszego Mercedesa wykorzystali, jeszcze więcej zmarnowali i jest, jak jest.

avatar
MicCal

03.11.2018 13:01

0

@10 "W innych okolicznościach mógłby już pobić wszystkie rekordy Schumachera a tak ma "marne" 2 tytuły" Tak można mówić o wielu multi-mistrzach. Alonso nie wyszedł aż tak źle, bo "w innych okolicznościach" mógłby nie mieć żadnego tytułu. Schumacher np. "w innych okolicznościach" mógłby mieć właściwie każdą liczbę tytułów pomiędzy 3 a 11. Nie ma więc co gdybać, co się stało to się nie odstanie. Co do samego Alonso, to też nie jest do końca tylko kwestia wyborów, których dokonywał. Wielu już podkreślało jego paskudny charakter, który prędzej czy później prowadził do konfliktów w niemal każdym zespole, w którym jeździł. To nie jest gość pokroju Schumachera, który potrafiłby zmotywować zespół i ludzi, pracujących na jego sukces. Alonso nie ma determinacji ani charyzmy Niemca, a przez swoją arogancję i egocentryzm prędzej czy później skłócił się ze wszystkimi. W 2006 oskarżał zespół o umyślne sabotowanie jego wyników, rok później wszyscy wiemy, jak się skończyło. Po rozstaniu z Ferrari obie strony odetchnęły z ulgą, a teraz Honda nie chce go nawet w Indy... "zawalił też trochę tytuł w 2010 (kilka błędów było choć i tak mistrz Vettel miał ich więcej a bolid Ferrari często niedomagał i w skali sezonu był tylko 3 siłą w stawce)" Niezależnie od ilości popełnionych błędów, to Alonso miał 25 pkt przewagi na dwa wyścigi przed końcem. Zwycięzców się nie sądzi, a Ferrari miało wszelkie narzędzia, żeby prowadzenie utrzymać. Tymczasem Vettel udźwignął presję i zrobił swoje, a Hiszpan i Ferrari zupełnie się pogubili. A wygrażanie pięściami w stronę Pietrowa było jednak bardzo słabe i niegodne mistrza.

avatar
MicCal

28.10.2018 22:37

0

Nie wiem, czy Smith mówił do radia na żywo, czy z playbacku puszczali, ale tekst "that's how you are supposed to drive!" po takim wyścigu wydaje się co najmniej nie na miejscu, to brzmiało bardziej jak sarkazm. Co do postów wyżej - Vettel za dużo błędów porobił (jego zespół zresztą też) i na mistrza nie zasłużył, ale jak dla mnie Hamilton zaprezentował się niewiele lepiej. Jest mistrzem, bo ktoś być musi, ale w tym sezonie tytuł powinien pozostać wakujący.

avatar
MicCal

26.10.2018 23:44

0

@12 "Szybciej wspomnicie Alonso niż człowieka-stresa" Przegrana tytułu w 2007 roku, przekręt w Singapurze w 2009, heroiczny bój z tytanem kierownicy Pietrowem w 2010 czy zakończenie przygody z Ferrari najgorszym od wielu lat sezonem Scuderii - masz rację, będzie co wspominać.

LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu