Niedzielny wieczór w Abu Zabi należał do Lando Norrisa, który stając na podium zapewnił sobie mistrzostwo świata i został 35. zawodnikiem w historii Formuły 1, któremu to się udało.
Jego zespołowy kolega w trakcie sezonu przeżył prawdziwy rollercoaster, który początkowo wydawał się tylko wznosić i wzmacniać jego pozycję do tego stopnia, że po przerwie wakacyjnej, po awarii Lando Norrisa w Holandii dysponował 34 punktami przewagi nad zespołowym [partnerem i aż 104 punktami przewagi nad czterokonnym mistrzem świata Maksem Verstappenem.
McLaren przez cały sezon powtarzał, że jego kierowcy mają równe szanse na walkę o tytuł dopóki pozwala im na to matematyka. Ta retoryka często odbijała się czkawką w trakcie sezonu i niewiele brakowało a zakończyłaby się kompletną kompromitacją, gdyby tylko Max Verstappen zdołał wyrwać mistrzostwo z rąk Piastriego i Norrisa, a zabrakło do tego tylko dwóch punktów, które Holender oddał tracąc na chwilę głowę podczas walki z Georgem Russellem pod Barceloną.
Gdy wydawało się, że walka o mistrzostwo rozegra się tylko między kierowcami McLarena, sytuacja zaczęła zmieniać się po przerwie wakacyjnej. Red Bull miał ułatwione zadanie, gdyż w jego szeregach był jawnie określony "numer 1". Ekipa z Woking zdecydował się do samego końca odgrywać rolę sprawiedliwego utrzymywania szans swoich kierowców, co jak już wspomnieliśmy wyżej prawie zakończyło się ich przegraną.
Mimo iż uwaga mediów po wyścigu głównie skupiała się na nowym mistrzu świata Zak Brown jako CEO McLarena nie zapomniał o Oscarze Piastrim, któremu także wróży mistrzostwo świata i to z Mclarenem.
"Oscar zostanie mistrzem świata" mówił. "Jestem przekonany, że zostanie mistrzem świata z McLarenem. Choć dołączył do nas trochę później w swojej karierze, wciąż podjęliśmy ryzyko w przypadku obu naszych kierowców. Za każdym razem, gdy prowadzili bolid Formuły 1, był to McLaren."
"Dla dużego zespołu podjęcie ryzyka z młodymi kierowcami jest bardzo satysfakcjonujące. Mieć dwóch kierowców numer jeden, wbrew wszelkim przeciwnościom, mimo całego szumu, który przez tak długi czas mówił, że to niemożliwe - a jednak mamy dwóch świetnych kierowców, którzy wygrali po siedem wyścigów, naprawdę lubią się ze sobą ścigać i są fantastyczni we współpracy. Nigdy nie mieli między sobą żadnych spięć."
"Zdarzało im się być trochę marudnymi wobec mnie i Andrei [Stelli, szefa zespołu], ale myślę, że to dobrze. Wzajemnie mocno się naciskamy i to jest ogromne osiągnięcie. Jestem bardzo dumny i nie mogę się doczekać, by zrobić to ponownie."
Wywołany przez Browna szef ekipy, Andrea Stella, również w podobnym stylu komplementował Australijczyka.
"W praktyce mogliśmy mieć w tym roku dwóch mistrzów" mówił Stella w rozmowie ze Sky Sports. "Różnica między nimi była tak mała. Po kwalifikacjach w [Abu Zabi] mówiłem, że ta różnica - chyba 30 milisekund - opowiada całą historię tego sezonu."
"30 milisekund w kwalifikacjach, zawsze tak blisko na torze, bardzo blisko na pierwszym okrążeniu. Jak powiedziałeś, były pewne napięte sytuacje z tego punktu widzenia, ale zawsze rozwiązywane w najlepszy możliwy sposób."
"Oscar był w pełni zasłużonym mistrzem i był nim zasłużenie w swoim trzecim sezonie w Formule 1. Uczył się bardzo szybko, miał parę wyścigów, w których trochę się męczył na słynnych torach o niskiej przyczepności."
"Bardzo szybko zrozumiał, co robić. Natychmiast stał się ponownie konkurencyjny. Jego rozwój jest fenomenalny i z pewnością mamy w Oscarze przyszłego wielokrotnego mistrza świata."
© McLaren


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się