Kierowcy McLarena wypowiedzieli się nt. team orders zarządzonych przez zespół w GP Włoch. Oscar Piastri podkreślił, że była to sprawiedliwa decyzja, która wpisywała się w tzw. papajowe zasady.
Chociaż McLaren nie był w stanie znaleźć recepty na piekielnie szybkiego Red Bulla prowadzonego przez Maxa Verstappena, znowu zadbał o dostarczenie emocji decyzjami podejmowanymi na pit-wallu. Podobnie jak w GP Węgier 2024, doprowadził do zamiany miejsc między swoimi kierowcami poprzez nieklasyczną sekwencję zjazdów do boksu, choć dużą rolę odegrał w tym wolny pit-stop Lando Norrisa.
Po wszystkim Oscar Piastri został poproszony o oddanie pozycji zespołowemu partnerowi, co ten mimo sporej niechęci też uczynił. Doprowadziło to naturalnie do sporych kontrowersji, zważywszy na bezpośrednią walkę między tymi zawodnikami o mistrzostwo świata. Nic zatem dziwnego, że był to główny wątek powyścigowej konferencji prasowej, czym mocno znudzony był zwłaszcza Verstappen.
Obaj kierowcy McLarena otrzymali kilka pytań w tej sprawie, a jedno z nich dotyczyło tego, czy takie polecenie zespołowe mogłoby zostać zrealizowane nawet w ostatnich wyścigach sezonu, gdyby samochód z przodu miał wolny pit-stop. Każdy z nich powiedział zdecydowanie, że tak, opierając się na ustaleniach z zespołem.
Piastri nie uniknął też pytania o swój komunikat radiowy, w którym zaznaczył, że długa wizyta u mechaników miała być w ich zasadach uznawana za część wyścigów, nie wiedząc, co zmieniło się na tym polu:
"Rozmowa radiowa mówi wystarczająco dużo. Jestem pewny, że będziemy o tym jeszcze rozmawiać", powiedział lider klasyfikacji generalnej kierowców.
Z drugiej strony Australijczyk wyznał, że nie był zaskoczony poleceniem McLarena:
"Nie do końca. Rozmawialiśmy o różnych scenariuszach i gdy znajdujesz się w tym samym zespole, a niektóre rzeczy są poza kontrolą kierowcy, istnieje naprawdę dużo sposobów na naprawę tego. To właśnie o tym dyskutowaliśmy. Jestem pewny, że jeszcze to poruszymy, ale nie była to sytuacja, o której byśmy wcześniej nie rozmawiali."
Ciekawe pytanie dotyczyło tego, czy w przypadku idealnego weekendu w Baku w wykonaniu Piastriego, ale spadnięcia z 1. na 4. miejsce wskutek wolnego pit-stopu Norris i tak musiałby oddać mu pozycję:
"Jeżeli można tym kontrolować i nie ma w tym innych bolidów, to dość proste. Jeśli jednak inne samochody są w to zaangażowane, nie zamierzamy oddawać wszystkich punktów innym zespołom z powodu błędu. Gdy nie ma innych bolidów, o wiele łatwiej to naprawić. Odpowiadając jednak na pytanie, jeśli byłoby więcej aut między nami, to nie zamienilibyśmy się pozycjami, bo cała sytuacja byłaby bardzo pechowa."
Norris z kolei doprecyzował, że nic prawdopodobnie nie zmieni się w tej kwestii nawet po zapewnieniu mistrzostwa świata konstruktorów, choć ostatecznie odesłał z tym pytaniem do Andrei Stelli. Piastri natomiast zaznaczył, że nie żałowałby przegranej z Brytyjczykiem nawet w przypadku trzypunktowej różnicy:
"Nie żałowałbym. Dzisiaj była to sprawiedliwa decyzja. Lando był z przodu przez cały wyścig i nie było w tym żadnej jego winy. Dla mnie jest to okej. Każdy, kto chce wygrać mistrzostwo świata, chce to zrobić dzięki swojej własnej dyspozycji i rzeczom, na jakie ma wpływ. Dziś natomiast nie było."
A co do powiedzenia miał Verstappen, który w trakcie wyścigu dworował sobie z decyzji McLarena. Na konferencji prasowej nie chciał o tym mówić:
"Wiem, że oczekujecie zabawnej odpowiedzi, aczkolwiek to nie mój problem. Powtórzę, że to nie mój problem. Lepiej nic nie mówić."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się