Doradca Red Bulla skomentował znakomity wynik kierowcy Racing Bulls z GP Holandii. Odniósł się także do możliwości jego awansu do głównego zespołu na sezon 2026.
Pierwszy weekend wyścigowy po przerwie wakacyjnej dostarczył trochę wskazówek odnośnie szans Yukiego Tsunody na zachowanie fotela w Red Bullu na sezon 2026. W ostatnich tygodniach nie brakowało bowiem doniesień, że raczej pożegna się z byczym obozem, a do zajęcia jego miejsca zaczęto - mimo pewnych wątpliwości ze strony samego zainteresowanego - Isacka Hadjara.
W czwartek Japończyk dawał do zrozumienia, że zespół pomógł mu w rozwiązaniu problemu z jazdą w starszej specyfikacji RB21, wyznaczając mu termin, do którego musi zanotować wyraźną poprawę. Przed kwalifikacjami Helmut Marko w rozmowie ORF wyjawił, że chodzi konkretnie o rundę w Meksyku:
"Musi zbliżyć się do Maxa i dowozić konsekwentnie odpowiednie wyniki. Przesunęliśmy trochę ostateczne terminy i będziemy analizować kolejne wyścigi. Potem dopiero podejmiemy decyzję. Mogę powiedzieć, że chodzi o okolice rundy w Meksyku", powiedział konsultant Byków.
Austriacki działacz położył również całkowicie kres wszelkim spekulacjom o zainteresowaniu sprowadzeniem Alexa Palou. Dla wielu obserwatorów był to jasny sygnał, że jeśli Red Bull zdecyduje się na zakończenie współpracy z Tsunodą, szansę awansu dostanie Hadjar:
"Analizujemy wszystko i od razu podejmiemy decyzje w kontekście całego składu kierowców. Nigdy nie odbyły się żadne rozmowy z Palou."
Wyniki niedzielnych zawodów w Zandvoort dodały jeszcze więcej smaczku do telenoweli związanej z obsadą drugiego fotela w Red Bullu na sezon 2026. Hadjar zaliczył bowiem najlepszy weekend w swojej karierze, zdobywając premierowe podium w F1 już w swoim 15. wyścigu. Tymczasem dla Tsunody sukcesem okazał się powrót do punktowanej dziesiątki po siedmiu rundach przerwy:
"Musiał naprawdę o to zawalczyć. Widziałem, jak Russell atakował go kilka razy, a drugim takim kierowcą był Leclerc. Naprawdę próbowali to robić, ale on zachował spokój. Nie zrobił nic złego i nachodzi dobry moment", mówił Marko po wyścigu, cytowany przez Motorsport.
Sformułowanie o nadejściu dobrego momentu zostało przyjęte przez media jako praktycznie pewnik awansu Hadjara. Z tego powodu 82-latek został również zapytany o to, czy Francuz wytrzyma presję towarzyszącą drugiemu kierowcy Red Bulla:
"Isack jest inny. Miał tutaj problemy z silnikiem w piątek. Całkowicie stracił jedną sesję i połowę następnej. W żaden sposób tym jednak się nie zmartwił. Powiedział tylko, że jest odpowiednio szybki i znajdzie się w czołowej piątce kwalifikacji. Dotrzymał tego słowa, umieszczając Racing Bulls w drugim rzędzie."
Co istotne, Marko wziął też w obronę Tsunodę za dyspozycję w Zandvoort, mimo że w sobotę po raz kolejny nie udało mu się wejść do Q3:
"Miał trochę pecha z momentem wyjazdu samochodu bezpieczeństwa. Zmienił opony, a dwa kółka później pojawiła się neutralizacja, która zepchnęła go na koniec stawki. Nie popełnił jednak żadnego błędu."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się