Andrea Stella powstrzymał się od komentarza na temat przyczyny usterki w bolidzie Lando Norrisa, która wykluczyła go z rywalizacji o GP Holandii. Włoch podtrzymuje, że zespół musi dokładnie przebadać awarię.
W końcowej fazie wyścigu o GP Holandii, jadący na drugiej pozycji Lando Norris zgłosił niepokojący dym, wydobywający się z jego samochodu - Brytyjczyk wkrótce zmuszony był wycofać się z rywalizacji na Zandvoort, przez co jego strata w klasyfikacji generalnej do Oscara Piastriego powiększyła się do 34. punktów.
Andrea Stella po wyścigu potwierdził, że zespół cały czas analizuje przyczynę awarii - Włoski szef ekipy powstrzymał się od wskazania, czy usterka wystąpiła z uwagi na błąd McLarena, czy miała ona źródło bezpośrednio w jednostce napędowej Mercedesa:
"Zidentyfikowaliśmy problem po stronie nadwozia i przeprowadzimy pełny przegląd zanim wrócimy do ścigania w Monzy. To pierwszy problem techniczny zespołu po bardzo długiej serii bezbłędnej niezawodności" - zauważył Stella.
"Mamy wstępne wskazówki oparte na danych, ale uczciwie mówiąc, nie mamy jeszcze pełnego potwierdzenia, co dokładnie stało się w samochodzie Lando. Dlatego wstrzymuję się od spekulacji, czy to kwestia podwozia, czy silnika."
"W praktyce, pod względem rezultatu, nie robi to większej różnicy. I również w kontekście tego, jak to jest postrzegane - chciałbym przypomnieć, że nie patrzymy na to jako "nadwozie" i "silnik". To jest jeden zespół."
Mimo braku usterek wykluczających zawodników z wyścigu, McLaren w tym sezonie miewał problemy natury technicznej - w GP Chin Lando Norris skarżył się na złą pracę hamulców.
Przed weekendem na Zandvoort, zawodników ekipy z Woking w klasyfikacji dzieliło zaledwie 9 punktów. Zwycięstwo Piastriego oraz nieukończony wyścig Norrisa znacznie utrudniło Brytyjczykowi pogoń za kolegą zespołowym.
Po niedzielnym wyścigu w mediach od razu pojawiły się porównania do końcówki sezonu 2016, kiedy prowadzący w GP Malezji Lewis Hamilton musiał wycofać się z rywalizacji, gdy jego silnik uległ awarii.
Brytyjczyk stracił tamtego dnia 25 punktów, a w ogólnym rozrachunku zabrakło mu pięciu, aby pokonać partnera z ekipy, Nico Rosberga.
O swoje wspomnienia z tamtego czasu zapytany został szef Mercedesa, Toto Wolff. Austriak przyznał, że Lewisowi ciężko było znieść ten moment:
"To było bardzo trudne, bo zawodzisz swojego kierowcę. Można powiedzieć: to długi sezon i to pojedynczy przypadek, ale Lewis wtedy wykonywał swoją pracę, prowadził wyścig w Sepang 2016, budował dużą przewagę w mistrzostwach - i wtedy silnik eksplodował.
"To było trudne dla niego i dla naszej relacji. Pamiętam, że wtedy mieliśmy tę słynną rozmowę w kuchni. Przez kilka tygodni nie rozmawialiśmy ze sobą, aż w końcu wytłumaczyłem mu, że nie chcę żadnego rozwodu - po prostu musimy porozmawiać."
"Dziś inaczej poprowadziłbym końcówkę tamtego sezonu niż wtedy, bo chcieliśmy mieć nad wszystkim pełną kontrolę."
Do końca sezonu 2025 zostało jeszcze 9 wyścigów, co sprawia, że sytuacja Lando Norrisa nie jest jeszcze przesądzona.
Wyjątkowo dobra dyspozycja Brytyjczyka może odwrócić sytuację w tabeli, lecz jak sam twierdzi, walka z Oscarem Piastrim nie należy do najłatwiejszych:
"Mam dobrego zespołowego partnera. Jest mocny, szybki w każdej sytuacji i scenariuszu. Trudno odrobić coś na kimś, kto po prostu jest dobry praktycznie w każdych warunkach."
"Ale dzisiaj to była inna sytuacja. Po prostu pech, nie z mojej winy - czasem tak bywa w wyścigach."
"Oczywiście to nie pomaga. Utrudnia mi sprawę i nakłada na mnie większą presję. Ale ta przewaga jest już na tyle duża, że mogę się w pewnym sensie wyluzować i po prostu atakować."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się