CEO McLarena udzielił kilku komentarzy odnośnie niedawnej zmiany szefa w obozie Red Bulla. Amerykanin nie ukrywał swojego zadowolenia z jej, tłumacząc to tym, iż rywalizacja za czasów rządów Christiana Hornera zaszła za daleko.
Chociaż zwolnienie Christiana Hornera z Red Bulla nastąpiło już kilka tygodni temu, cały czas jest to szeroko komentowany temat w środowisku F1. Nie inaczej było w trakcie weekendu wyścigowego na Węgrzech. Podczas niego kilku ciekawych komentarzy udzielił m.in. Zak Brown, który już wcześniej dawał do zrozumienia, że nie był zaskoczony taką, a nie inną decyzją Byków.
Dyrektor generalny McLarena miał często na pieńku z brytyjskim działaczem, przed czym obie strony nie kryły się w mediach. Teraz jednak relacja z obozem Red Bulla ma być zupełnie inna, a to wszystko z powodu osoby Laurenta Mekiesa. Brown zdążył z nim odbyć już jedno spotkanie:
"Jestem zadowolony, że zajął takie stanowisko. Lubię Laurenta i będzie to po prostu zdrowe. Być może uda nam się powrócić do skupiania się tylko na rywalizacji na torze. Chociaż w tym sporcie zawsze będą jakieś polityczne aspekty, przy Laurencie wszystko będzie zdrowsze. Jestem jego fanem, znam go od dawna i przyjemnie będzie z nim rywalizować", przyznał Amerykanin w rozmowie z wybranymi mediami, cytowany przez De Telegraaf i The Race.
53-latek nie krył się również tym, że podczas zmagań z Red Bullem dowodzonym przez Hornera walka między nimi zaszła za daleko:
"To poszło za daleko. Zawsze będzie występować polityka i nieraz będziemy próbowali ukrócić działania z elastycznymi skrzydłami i podobnymi rzeczami. Gdy jednak już pojawiają się niepoważne oskarżenia, idzie to po prostu za daleko."
"Patrząc na całą aleję serwisową, nawzajem rywalizujemy ze sobą bardzo ostro na froncie politycznym. Istnieje jednak pewna granica, której nie można przekroczyć. Uważam, że już wcześniej była ona przekraczana i było to niezdrowe. Zobaczymy pewną zmianę na lepsze."
Jako przykład zdrowej rywalizacji Brown wskazał pojedynkowanie się z Ferrari czy Mercedesem. Za przykład tego podał m.in. świętowanie pierwszego triumfu Lando Norrisa w F1 po GP Miami 2024, gdy dołączył do niego Frederic Vasseur:
"Uwielbiam sposób, w jaki ścigaliśmy się z Ferrari. W pewnym sensie zapoczątkował to Fred, świętując nasze zwycięstwo w Miami. Znam go od dawna. To prawdziwy wyścigowiec, ale to, jak rywalizowaliśmy - mimo że chcieliśmy się nawzajem pokonać - zawsze mi się podobało. To było naprawdę dobre dla sportu."
"Z kibicowskiego punktu widzenia cała ta otoczka z dramą i czarnym charakterem się sprawdza. Takie jednak wspólne świętowanie na torze i późniejsze wspólne przeszkadzanie sobie w zdjęciach jest naprawdę świetne, choć wszystko wychodzi spontanicznie. To przyjemniejszy sposób na ściganie się i być może równie porywający jak walka dobrego oraz złego policjanta."
Amerykanin na koniec podkreślił, że wszystkie zespoły skorzystają na zdrowszej walce:
"Dla dobra sportu ważne jest to, byśmy wszyscy mogli ze sobą współpracować i mieć świadomość, że istnieje wyższy poziom zaufania. Siadając i rozmawiając na jakiś temat, będzie można zachować pewną poufność i z automatu nie będzie pojawiać się coś w stylu, że można to i to wykorzystać jako broń polityczną."
"Znajdziemy się w lepszym położeniu, jeżeli będziemy bardziej zjednoczeni i bardziej sobie ufać. Jedno to czas, kiedy walczymy ze sobą na torze, ale możemy też rozmawiać o tym, co jest dobre dla sportu i to z pewnością, że te dyskusje nie zostaną zmanipulowane i wyrwane z kontekstu w celach politycznych."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się