Okrążenia wyjazdowe Maksa Verstappena kosztowały go wczoraj możliwość objęcia prowadzenia w wyścigu i zdaniem Helmuta Marko były spowodowane błędnymi decyzjami zespołu a nie kierowcy.

Holender na pierwszym przejeździe wyścigu jechał na drugim miejscu - za Charlesem Leclerckiem. Przed swoim pierwszym zjazdem do boksów na 14 okrążeniu tracił do niego około 4 sekund.

Leclerc odpowiedział zjeżdżając do boksu okrążenie później, ale Verstappen zdołał zbliżyć się do niego co na kolejnych kilku kółkach doprowadziło do pasjonującej walki cios za cios.

Druga runda pit stopów przebiegła w podobny sposób, z tym, że tym razem Holender mocno skrytykował swój zespół za taką strategię: "Dwa razy pojechałem spokojnie na okrążeniu wyjazdowym i go nie wyprzedziłem. Nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię!"

Helmut Marko po wyścigu zdradził, że jego ekipa nie doceniła siły podcięcia na torze w Bahrajnie i nie potrzebnie skupiła się na konieczności oszczędzania ogumienia. Całe takie dywagacje sprowadzają się jednak do czysto akademickiej dyskusji, gdyż oba bolidy Red Bulla i tak nie dojechały do mety wyścigu z powodu usterek w układzie paliwa.

"Max otrzymał polecenie, aby jechać ostrożnie na okrążeniach wyjazdowych" mówił Marko. "Gdyby jechał normlanym tempem, wyprzedziłby Leclerca. Gdy jesteś z przodu, wszystko nabiera innego sensu."

"Zużycie naszych opon było znacząco wyższe niż w Ferrari a moc ich silnika również była imponująca. Ale tak czy inaczej, gdyby Max przeskoczył Leclerca, być może historia inaczej by się potoczyła."

Dopytywany o to czy wolne okrążenia wyjazdowe to błąd zespołu czy Verstappena, Marko nie miał wątpliwości: "Taka była nasza strategia. Więc to nasz błąd, a nie Maksa."

Szef Red Bulla, Christian Horner wypowiadał się w podobnym tonie, zwracając uwagę na "cienką granicę" jeżeli chodzi o ustalenie tempa zużycia ogumienia, ale sądzi, że nawet gdyby Verstappen objął prowadzenie i dojechał do mety, Charles Leclerc i tak zdołałby go wyprzedzić.

"Problemem tutaj zawsze jest balans. Jak szybko zużyjesz opony na początku przejazdu to potem stracisz osiągi pod jego koniec" tłumaczył Horner. "Myślę, że nie doceniliśmy siły podcięcia, ale uważam, że Ferrari miało dzisiaj takie tempo, że nawet gdybyśmy zyskali pozycję na torze i tak wyprzedziliby nas. Dzisiaj nie mieliśmy odpowiedniego tempa."