FIA zamyka temat kontrowersyjnego układu Red Bulla
Przed rozpoczęciem GP USA w padoku Formuły 1 zrobiło się głośno za sprawą kontrowersyjnego triku Red Bulla związanego ze zmianą wysokości tzw. biba między sesjami, co mogło naruszać zasady parku zamkniętego.FIA zaostrzyła procedury sprawdzania zespołów mające zapobiec ewentualnemu naruszaniu przepisów w tym obszarze. Przez cały weekend działacze FIA dokładnie badali również system, wokół którego narosły kontrowersje i uważają, że nie ma w nim nic nielegalnego, choć nie mogą być pewni, że Red Bull nie łamał za jego pomocą przepisów.
Tym samym FIA twierdzi, że kwestia może zostać uznana za zamkniętą. Nie będzie wobec tego szerszego dochodzenia w tej sprawie, o czym poinformował Nikolas Tombazis.
"Szczerze? Czy mogę powiedzieć z całą pewnością, że kiedykolwiek było coś nieregulaminowego? Nie. Czy mogę powiedzieć, że sprawa jest zamknięta? Zdecydowanie tak."
"To trudne, aby z mocą wsteczną udowodnić co działo się wcześniej i nie uważamy, że jesteśmy w stanie zbadać dwuletnią sytuację."
"Na ogół, gdy decydujemy się eskalować sprawę i iść z nią do sędziów, trybunału lub gdziekolwiek, chcemy rozsądnie wskazać [temat] - więc nie bazujemy na pogłoskach lub spekulacjach."
Naturalnie, namowy na dokładne przeanalizowanie tematu padały ze strony największych rywali zespołu z Milton Keynes - McLarena. Tombazis twierdzi jednak, że FIA nie może już nic więcej zdziałać w tej kwestii.
"Jako, że konstrukcja nie jest nielegalna, wierzymy, że prawidłowym działaniem jest powiedzenie: Cóż, w porządku, pewne rzeczy muszą się zdarzyć, abyśmy mogli zagwarantować, że nie ma już żadnej obawy. Ale również musimy postawić granicę i przyznać, że są pewne rzeczy, w których nie możemy bardziej wdać się w szczegóły."
Pojawiły się również sugestie mówiące o przebadaniu materiałów z kamer monitoringu w garażach.
"Ludzie mają pozwolenie na sprawdzanie rzeczy w samochodzie i to kwestia tego jak łatwe to jest."
"Jeśli musisz wymontować całe nadwozie i zrobić 50 rzeczy, wtedy oczywiście byłoby to widoczne na kamerze. Ale przy czymś tak prostym i szybkim jak to, nie sądzę, abyśmy mogli realnie sprawdzić to na kamerach, zdjęciach i tak dalej" stwierdził szef departamentu bolidów jednomiejscowych FIA.
Tombazis również nieprzychylnie wypowiedział się o pomyśle zbierania dowodów na podstawie gromadzenia zeznań pracowników Red Bulla, którzy mogliby mieć wiedzę na ten temat.
"Zawsze musimy rozważyć, że mamy do czynienia z ludźmi."
"Mamy do czynienia z ludźmi zmieniającymi środowiska, mającym lojalności - stare lub nowe. A więc należy być nieco ostrożnym w kwestii tego jak chcesz to eskalować."
"Nie chcemy również zakładać detektorów kłamstwa na ludzi i robić przesłuchania pod jasnymi światłami, czy coś w tym stylu. To nie jest coś, co chcemy tutaj robić."
"Oczywiście w przeszłości pracowałem w zespołach, całkiem sporo i zatrudniałem ludzi z innych zespołów. Myślę, że czasem występuje tendencja do mówienia: cóż, tam skąd przyszedłem robiliśmy XYZ."
"Czasem należy naprawdę ostrożnie interpretować takie komentarze. Nie możesz tak po prostu położyć podstawy eskalacji na kilku opiniach."
komentarze
1. sismondi
Pierdu pierdu nie chcą wywołać burzy i tyle RBR zawsze pod ochronką ....
2. greghouse26
Zwykłe odwracanie uwagi od swojego zespołu czyli McLarena. Zac Brown specjalnie zrobił tą burzę, aby opinia publiczna nie mówiła o ich skrzydłach, które są kontrowersyjne.
3. yaiba83
Dziwne że po tych "aferach" to Mclaren spowolnił. Już nawet brytole przyznali, że w Redbullu to nie jest tak łatwo dostać się do tego elementu o którym i tak wszyscy wiedzieli i chyba każdy coś podobnego ma. Ale Zak jakoś głośno nie komentuje, że musieli wszystkie tylne skrzydła poprawić...
4. Denieru
@2
Już je zmodyfikowali tak aby nie tworzyły "mini DRS" nie wiem tylko czy zrobili to przed GP Singapuru czy dopiero teraz.
5. EnderWiggin
@2
To, że coś jest kontrowersyjne nie oznacza, że jest nielegalne. Koniec końców nie udowodniono McL nieprawidłowości, a mini DRS został usunięty ze skrzydeł.
Dla kontrastu Red Bullowi udowodniono nieprawidłowości w systemie hamowania, nakazano im usunięcie elementów ale nie ukarano ich za naruszenia przepisów. Dlaczego?
Ogólnie mam wrażenie, że FIA bada sprawy ale nie chce karać tylko się dogadywać w stylu "Usuńcie rzecz to zapomnimy o sprawie". Kontrowersje są, a kar nie ma.
6. Denieru
@5
Teraz żaden zespół nie robi nic nielegalnego oni tylko "przesuwają" granicę jaką wyznacza regulamin techniczny.
7. Lulu
Powinni podpisać tajne porozumienie jak z Ferrari . Doświadczenie jest , nie będzie to precedens ;-)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz