Newey przyznał, że rozważał opuszczenie F1 po wypadku Senny w 1994 roku
Guru techniczny Red Bulla postanowił wypowiedzieć się nt. wielu ciekawych wątków związanych z jego bogatą karierą w F1. Odniósł się m.in. do tragicznej śmierci Ayrtona Senny czy odrzuceniu kilku ofert ze strony Ferrari.Wszystkimi ciekawymi informacji podzielił się na falach podcastu Beyond The Grid. Nie omieszkano w nim poruszyć wątku śmierci Ayrtona Senna z tragicznego weekendu na Imoli w 1994 roku, za którą winę próbowano zrzucić na brytyjskiego speca. Oczywiście do tego nie doszło, natomiast Adrian Newey przyznał się do błędu po stronie przygotowania aerodynamiki:
"To była niestety bardzo krótka relacja [z Ayrtonem]. Nie jestem na to tak wkurzony jak wcześniej, ale uczestnicząc w tej rywalizacji i mając takiego rywala jak Ayrton, z którym musisz walczyć co sezon, w pewnym sensie staje się wrogiem. Spotykałem go okazjonalnie, aczkolwiek nigdy z nim nie rozmawiałem, aż do momentu, kiedy odwiedzić fabrykę [w Grove] pod koniec 1993 roku", mówił 64-latek.
"Gdy mi go przedstawiono, pojawiło się pytanie o możliwość zobaczenia tunelu aerodynamicznego. Poszliśmy zatem do niego i zajrzał pod samochód, oczekując wyjaśnień w kwestii tego, co zmieniliśmy względem poprzedniego roku i dlaczego postąpiliśmy tak a nie inaczej. Był niezwykle dociekliwy."
"Można polemizować z tym, czy ta wiedza była mu potrzebna, ale on po prostu chciał wszelkich informacji, gdyż mogły one przydać mu się pod kątem przyszłości. Żaden inny kierowca, z którym miałem okazje współpracować, tego nie robił i pod tym względem był wyjątkowy."
"Konstrukcji z sezonu 1994 bardzo żałuje niezależnie od tego, jaki był powód wypadku na Imoli. O tym samochodzie można bowiem jasno powiedzieć, że był niestabilny aerodynamicznie. Przez dwa lata skupialiśmy się na aktywnym zawieszeniu i to ja popełniłem błąd po stronie aero. Wróciłem do pasywnego zawieszenia i znacznie większego prześwitu, z którym trzeba było jakoś sobie radzić."
"To był niezwykle trudny bolid w prowadzeniu, a im tor był bardziej wyboisty, tym było jeszcze gorzej, a Imola była właśnie takim wyboistym obiektem. To, co robił w kwalifikacjach, było naprawdę wyjątkowe. Mając tę pewność siebie i wiarę w kontrolę swojego samochodu, Ayrton zawsze próbował, a jego kontrola oraz koncentracja były nadzwyczajne."
Newey poruszył również kwestię nie najlepszej atmosfery po wypadku Senny. Z tego powodu rozważał nawet opuszczenie królowej motorsportu:
"Myślałem o tym i muszę powiedzieć, że ktoś byłby głupcem albo z kimś musiałoby być coś nie tak, by nie zadawać o to sobie pytań i nie kwestionować tego. Przede wszystkim byłoby to samolubne, gdyby Patrick [Head, ówczesny dyrektor techniczny Williamsa], ja bądź obaj, zostawilibyśmy zespół w takim nieporządku. Zawsze w przypadku popełnienia błędu - niezależnie od przyczyny wypadku – należy wyciągnąć wnioski i upewnić się, że właściwie na to zareagujesz, by zapobiec następnym takim zdarzeniom."
Odchodząc już od wydarzeń z lat 1993/1994, Newey nie uniknął pytań o podchodach do jego zatrudnienia z obozu Ferrari. Włosi próbowali już nieraz werbować Brytyjczyka, ale nigdy nie osiągnęli swojego celu i prawdopodobnie go nie osiągną. Po raz ostatni otwarte rozmowy z nimi prowadził w 2014 roku, kiedy był sfrustrowany osiągami silników Renault:
"Najpierw było to za moich czasów w Indy Car, choć tego nie można tak liczyć, a później w 1993 i słownie w 2014 roku. Pierwsza oferta była bardzo kusząca, ale odmówiłem. Jean Todt wtedy dopiero zaczynał i pamiętam, jak rozmawiał o tym, czy powinien zatrudnić Michaela Schumachera. Jeśli chodzi o moje rozmowy z 2014 roku, wynikały one wyłącznie z frustracji."
"Naprawdę nie chciałem odchodzić, aczkolwiek znaleźliśmy się w takim położeniu, że Renault nie przygotowało konkurencyjnego silnika turbo. Okej, można zrozumieć, że to pierwszy sezon nowych regulacji i że wszyscy popełniamy jakieś błędy."
"Wobec tego wspólnie z Christianem [Hornerem] i Helmutem [Marko] pojechaliśmy spotkać się z Carlosem Ghosnem [byłym CEO Renault], by wywrzeć na niego presję pod kątem zwiększenia budżetu. On jednak powiedział, że nie interesuje go F1 i siedzi w niej, bo ludzie od marketingu twierdzą, że tak ma być. To było naprawdę dołujące."
Najciekawsza odpowiedź 64-latka była natomiast związana z pytaniem o to, czy żałuje odrzuconych propozycji z Maranello. Przyznał, że takie same ma odczucia dotyczące braku współpracy z Fernando Alonso oraz Lewisem Hamiltonem:
"Uważam, że do pewnego stopnia pod względem emocjonalnym tak. To samo dotyczy jednak Fernando i Lewisa, z którymi współpraca byłaby fantastyczna. Czasami decydują o tym tylko okoliczności, ale tak właśnie już jest."
komentarze
1. mcjs
Ciekawy artykuł. Dzięki.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz