Włodarze F1 pracują nad kolejnymi zmianami technicznymi i finansowymi
Już po dwóch rundach sezonu 2023 pojawiły się pierwsze niepokojące sygnały odnośnie obecnego kształtu przepisów, które wywindowały Red Bulla daleko przed resztę stawki. Aby to nieco zastopować, możliwe są pewne korekty w regulaminach technicznych oraz finansowych.Pierwszy rok obowiązywania nowych regulacji włodarze serii uznali za dobry prognostyk w kontekście zbliżenia całej stawki oraz poprawy widowiska w perspektywie długoterminowej. Same zespoły również były z tego zadowolone i oczekiwano następnych postępów w tym zakresie w kolejnych latach. F1 poczuła się nawet do tego stopnia pewna, że zarządziła skrócenie stref DRS na niektórych torach.
Tymczasem początek sezonu 2023 przyniósł niemiłe zaskoczenie dla całego światka F1. I nie chodzi wcale tylko o dominację Red Bulla, która była aż nadto zauważalna po zakończeniu neutralizacji w Arabii Saudyjskiej. Jazda za innym samochodem i wyprzedzanie ponownie stały się bardzo trudne, na co zresztą narzekali kierowcy podczas weekendu w Dżuddzie.
Dobitnie o tym świadczą statystyki przytoczone przez Auto Motor und Sport. Liczba wyprzedzeń w porównaniu z tą sprzed 12 miesięcy spadła z 67 do 30 w przypadku Bahrajnu i 38 do 33 odnośnie Arabii, przy czym należy zwrócić uwagę na przebijających się z tyłu stawki Maxa Verstappena i Charlesa Leclerca.
Zdaniem niemieckiego serwisu, F1 i FIA są bardzo zaniepokojone tą sytuacją, mając świadomość, że to szybko zatwierdzone modyfikacje dotyczące redukcji porpoisingu mogły na to wpłynąć. Poprzez podniesienie krawędzi podłogi o 15 mm zmuszono bowiem ekipy do poszukiwania w innych obszarach utraconego docisku.
Z tego powodu inżynierowie zaczęli wracać do trendu z wykorzystywaniem efektu outwash, który był jedną z największych zmór poprzedniej generacji bolidów. Najlepszym tego przykładem są kontrowersyjne wsporniki na przednim skrzydle Ferrari, co już w 2022 roku próbował wprowadzić Mercedes.
Jeżeli to się nie zmieni w najbliższej przyszłości, można oczekiwać reakcji Federacji jak chociażby cofnięcie pomysłu ze skracaniem stref DRS. Dałoby to czas do stworzenia bardziej wydajnego rozwiązania, które - co sugeruje AMuS - mogłoby też zastopować Red Bulla. Na razie jednak FIA ma związane ręce, gdyż ewentualne zmiany techniczne musiałyby zostać wprowadzone pod przykrywką bezpieczeństwa. Obecnie żadnych zagrożeń po prostu nie ma.
Dzień po wydaniu artykułu AMuS pojawił się inny ciekawy raport - tym razem Motorsportu - informujący o innej próbie zbliżenia stawki, która byłaby bardziej skierowana w stronę biedniejszych i zacofanych technologicznie ekip. Miałoby to zostać wprowadzone poprzez wyłączenie pewnych płatności z limitu budżetowego, co o dziwo miało spotkać się z aprobatą wśród większości teamów.
Obecne regulacje finansowe ograniczają bowiem skutecznie wydatki kapitałowe, nie licząc budowy nowej fabryki (co robi teraz Aston Martin) i pewnych wyjątków dotyczących tuneli aerodynamicznych. Reszta takich inwestycji wchodzi już w skład tzw. czapy budżetowej, co stawia w zdecydowanie lepszej pozycji zespoły, które własne infrastruktury znacząco ulepszyły jeszcze przed jej wdrożeniem. Dzięki temu mogą teraz spokojnie skupiać się na osiągach swoich samochodów.
W gorszym położeniu znajduje się przez to Williams. Zdaniem Motorsportu, to właśnie nowy szef brytyjskiej stajni, James Vowles, ma być szczególnie zainteresowany zmianą przepisów w tej kwestii, a wszystko z powodu archaicznego sprzętu, jaki zastał w Grove po swoim transferze z Mercedesa:
"Jeżeli oczekujemy merytokracji, potrzebujemy stworzenia takich warunków, by mój team miał możliwość dogonienia dużych ekip i posiadania takich samych zasobów. Tutaj [w Grove] są takie rzeczy, które uznaję wręcz za podstawowe. W innych zespołach funkcjonują one od prawie 15 lat", powiedział Brytyjczyk.
"Są np. różne systemy oprogramowania, dzięki którym można zrozumieć, gdzie tak naprawdę są wszystkie twoje części. Ich natomiast w Williamsie po prostu nie ma. Dlatego też jestem pod wrażeniem tego, że zanim tutaj dołączyłem, stworzyli ten samochód, który teraz oglądacie."
"To przecież 15000 elementów, które pasują do siebie i pozornie całkiem szybko jeżdżą po torze. To niezwykłe osiągnięcie. Jednakże w taki sposób nie możemy iść naprzód. Potrzebujemy większej ilości systemów i [odpowiednich] struktur."
Obecnie zainteresowane strony mają prowadzić dyskusje z włodarzami odnośnie zwiększenia swobody w zakresie nakładów inwestycyjnych - aby niektóre większe wydatki wyłączyć poza granicę finansową. Sprawa ta miała być omawiana na ostatnim posiedzeniu Komisji F1 i będzie poruszana w następnych tygodniach.
komentarze
1. hubertusss
Zmiany zmiany zmiany a na koniec i tak wszystko zostaje po staremu. Mamy dominację jednego zespołu i tyle.
2. hubos21
Zawsze ktoś będzie pierwszy ktoś ostatni, 7 lat dominacji Mercedesa nikomu nie przeszkadzało, jeszcze jakieś śmieszne tokeny na rozwój silników żeby nikt ich za szybko nie dogonił a teraz wprowadzili limity budżetowe i ciągle jakieś dyrektywy zmiany gdzie każdy musi wydawać dodatkowe środki.
3. Falco532
Kiedyś w F1 sponsorami były fajki i alkohol, kasy nie brakowało, regulamin był prostszy, opony, paliwo wszytko było w gestii zespołu dzięki czemu była praktycznie nieskończona kombinacja strategii, a nie jak teraz, ciekawe wręcz kosmiczne konstrukcje...
4. Krukkk
Moze w koncu Mercedes i Ferrari wezma sie do roboty? Przy ich letargu nie pomoze i zmiana przepisow z wyscigu na wyscig.
5. andi76zg
królowa sportu nigdy juz nie będzie taka jak czasów v10 v 8 al, ich zmiany to obłęd
6. Frytek
Dobrze że w Williamsie zdążyli kupić kalkulator. Przynajmniej mają odpowiednią ilość wahaczy.
Księgowa, szefowa nieźle urządziła ten zespół.
Chciało by się powiedzieć "syn marnotrawny", czy córka?
7. olejny
Im więcej zmian bez dogłębnego przemyślenia,to tym gorzej dla F-1.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz