Kierowcy popierają pomysł kar dla zawodników, którzy psują kwalifikacje innym
Kierowcy F1 chętnie poparliby pomysł wdrożenia sankcji dla zawodników, którzy podczas sesji kwalifikacyjnej doprowadzają do czerwonej lub żółtej flagi i tym samym rujnują okrążenia tych, którzy jadą za nimi.W Baku temat ten powrócił jak bumerang po tym jak Max Verstppen głośno narzekał na wypadek swojego zespołowego kolegi Sergio Pereza.
W Baku z kolei pod lupą sędziów znalazł się sam Fernando Alonso, który w Q1 wyjechał na drogę ewakuacyjną, uniemożliwiając poprawę czasów rywalom, którzy mieli pecha i znaleźli się na torze za nim.
Alex Albon, który jechał bezpośrednio za Hiszpanem posunął się nawet do stwierdzenia, że ten zrobił to celowo.
Temat przerywania czasówki w ostatnich minutach Q3 znany jest od lat przede wszystkim na ulicznych torach, gdzie o błąd jest bardzo łatwo, a ewentualne symulowanie utraty panowania nad autem jest ciężkie do udowodnienia.
Najbardziej jaskrawym przypadkiem takiego zachowania jest występek Michaela Schumachera, który na ulicach Monako w 2006 roku próbował zdobyć pole position stając w poprzek toru w przedostatnim zakręcie, Rascasse.
Niemiec został wtedy wykluczony z czasówki, gdyż sędziowie uznali, że celowo zablokował w ten sposób tor, przedwcześnie kończąc kwalifikacje, uniemożliwiając rywalom poprawę czasów.
Do podobnego zdarzenia doszło w 2014 roku, gdy Nico Rosberg zdecydował się na skorzystanie z drogi ewakuacyjnej znajdującej się przy zakręcie Mirabeau na tym samym torze. Wtedy swoją decydującą próbę musiał przerwać Lewis Hamilton. Sędziowie nie dopatrzyli się wtedy umyślności ze strony Niemca, ale jak było naprawdę tego zapewne nigdy się nie dowiemy.
Dyskusję nad ewentualnymi karami dla kierowców, którzy w ostatnich sekundach sesji blokują przejazd rywalom zapoczątkował ostatnio Max Verstappen, który był mocno poirytowany wypadkiem swojego zespołowego kolegi przed wjazdem do tunelu w Monte Carlo.
Mimo iż FIA nie wszczęła żadnej formalnej procedury, wydaje się, że postanowiła bliżej przyjrzeć się tej kwestii. Sędziowie mieli zainteresować się bowiem występkiem Fernando Alonso z sobotniej czasówki w Baku. W niedzielę rano zarówno Alonso, jak i dyrektor sportowy Alpine Alan Permane byli widziani jak opuszczają biuro FIA. Sędziów odwiedził również sam szef Alpine, Otmar Szafnauer.
Przepisy Sportowe F1 w teorii zwierają już paragrafy, które w takich okolicznościach można skutecznie zastosować, bowiem narzucają kierowcom korzystanie z toru w każdej sytuacji.
"Kierowcy muszą robić co w ich mocy, aby korzystać cały czas z toru i nie mogą opuszczać go bez wyraźnego powodu."
Sędziwe mają prawo do skasowania czasu okrążenia lub nawet wszystkich czasów jeżeli uznają, że kierowca kwalifikuje się do takiego przewinienia.
Jeżeli więc sędziowie FIA uzgodnią z dyrekcją wyścigów zmianę podejścia w swoim orzecznictwie w tej kwestii, nie wykluczone jest, że wkrótce kierowcy zostaną poinformowani o tym albo poprzez stosowną notatkę dyrektora wyścigowego, albo bezpośrednio podczas piątkowej odprawy. Najbliższa ku temu sposobność nadarzy się już podczas odbywającego się w ten weekend GP Kanady.
Problemem może być jednak kwesta przyznawania kar kierowcom, którzy faktycznie rozbili się na torze jak to miało miejsce w zeszłym roku z Charlesem Leclerkiem w Monako, czy nawet w tym roku z Sergio Perezem na tym samym torze.
Fernando Alonso zapytany o swoje odczucia w tej sprawie przyznał, że poparłby taki pomysł, ale zwrócił uwagę, że diabeł zawsze tkwi w szczegółach.
"To zawsze będzie trudne zadanie. Weźmy na przykład Baku. Jeżeli rozbijesz się na jednym zakręcie lub zatrzymasz tam swoje auto- był Haas [Kevina Magnussena], który zaparkował w zakręcie 15" mówił dwukrotny mistrz świata.
"Jeżeli zaparkujesz tam lub 10 metrów dalej, a wtedy być może wyjedzie na tor samochód bezpieczeństwa i to od Twojej decyzji zależy czy tak się stanie. Wtedy ukarzemy kierowcę Haasa bo źle wybrał?"
"Musimy więc uważać jak się do tego zabieramy i jak sobie z tym radzić. Ale ogólnie popieram taki pomysł. Zwłaszcza podejście w kwalifikacjach powinno być inne."
"Musimy radzić sobie z problemem wolnych okrążeń, respektować nałożony limit przejazdu, ruch w ostatnim zakręcie, ciąg aerodynamiczny lub jego brak. Powinniśmy więc wykazać się bystrością i pomyśleć o innym formacie czasówki."
Lando Norris, który również był zaangażowany w incydent flagowy w Baku popiera taki pomysł.
"Oczywiście" mówił zawodnik McLarena. "Myślę, że byłem jednym z pierwszych, którzy wczoraj spowodowali żółtą flagę, ale tylko dlatego, że chciałem zjechać z drogi Sebowi [Vettelowi]."
"Myślę, że musimy rozróżniać ludzi, którzy robią to celowo i ludzi, którzy starają się zjechać z drogi nie wywołując niebieskich flag lub poprzez wypadek w kwalifikacjach. Zwłaszcza gdy jedziesz półtorej sekundy wolniej na swoim szybkim okrążeniu!"
"Zawsze tak się mówi dopóki to tobie nie przytrafi się błąd. I wtedy myślisz sobie dobrze, że nie wdrożono takiego przepisu, ponieważ popełniliśmy drobny błąd. Miałem tak obracając się na Imoli."
"Wtedy nie chciałem takiego przepisu, ale gdy ktoś inny takie coś robi to chcesz takiej zasady. Zawsze ktoś będzie poszkodowany. Ludzie, którzy najgłośniej o tym mówią są tymi, którzy nie popełniają takich błędów."
Jego zespołowy kolega, Daniel Ricciardo, uważa podobnie: "To ciężkie, gdyż każdy incydent prawdopodobnie będzie inny."
"Ale dopóki doszczętnie nie rozwalisz auta, jak będzie to zwykłe zblokowanie kół, ucieczka na drogę ewakuacyjną czy coś podobnego, co pokrzyżuje plany innym, powinniśmy móc się temu przyjrzeć pod kątem kary lub czegoś podobnego. Być może wystarczy usunąć czas."
komentarze
1. olejny
Zmienić całkowicie format czasówki tak aby każdy miał wolny przejazd.Niech przemyślą i wymyślą jaka ta nowa forma czasówki ma wyglądać aby każdy w miarę był zadowolony.Być może się wezmą za to.
2. Globtrotter
A zapytajcie Albona, jakie kary by przyznawał za wielokrotne ignorowanie niebieskich flag ;)
Z karami za wywoływanie żółtych/czerwonych flag to nie taki głupi pomysł. Zważywszy, że często przewijają się te same nazwiska. Powiedzmy:
pierwszy raz +3 miejsca na starcie
drugi raz +5 miejsc na starcie
trzeci raz, start z końca stawi
czwarty i każdy następny raz, start z końca stawki + wykluczenie z kwalifikacji w następnym wycigu czyli również start z końca stawki.
3. sliwa007
Pomysł bardzo słaby. Kolejne ograniczenia/kary, które nie są potrzebne w F1 a w dodatku to kolejna przestrzeń do nadużyć FIA. To jest część kwalifikacji, zawsze może wydarzyć się coś co popsuje okrążenie zawodnikom i oni muszą się z tym liczyć. 99,99% wywołanych żółtych czy czerwonych flag to są przypadki losowe, trafi się jeden przypadek celowy na 10 lat, ale to nie jest powód by karać za to wszystkich.
Niech się zajmą ignorowaniem niebieskich flag bo to jest większy problem.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz