Organizatorzy nie przejmują się, że sztuczna marina skradła show przed GP Miami
Nie da się ukryć, że Amerykanie przygotowali świetną imprezę i wyjątkowy tor na inaugurację pierwszego w historii wyścigu o GP Miami, ale przed weekendem wyścigowym jak na ironię największy rozgłos zyskała "sztuczna marina".Wątek fake'owego portu, na którym zadokowano kilka jachtów, z których podczas weekendu ludzie będą mogli podziwiać rywalizację przerodził się w prawdziwą dyskusję nad zasadnością takiego posunięcia. Część kibiców uważa to za dobry pomysł, który wyróżnia tor od pozostałych, a część krytykuje go bezlitośnie za kiczowatość.
O co tak naprawdę chodzi? Zacząć trzeba, że władze F1 marząc o wyścigu w Miami pierwotnie planowały wyścig w okolicy portu, aby nadać przekazowi telewizyjnemu dodatkowej atmosfery, którą z całą pewnością świetnie uzupełniają luksusowe jachty.
Plany wyścigu musiały jednak ulec zmianie, gdyż miasto nie wyraziło zgody między innymi na zamknięcie głównego mostu łączącego port z zatoką na czas weekendu.
Szefowie F1 nie poddali się i znaleźli rozwiązanie konstrukcji ulicznego obiektu wokół stadionu Hard Rock. Trzeba przyznać, że pomysł, jak przystało na Amerykanów, został zorganizowany z rozmachem i aż strach pomyśleć co będzie działo się za rok w Las Vegas.
Jak zapewnia organizator przede wszystkim skupiono się na zaprojektowaniu nitki toru, która będzie zapewniała kierowcom świetne warunki do ścigania i podejmowania manewrów wyprzedania. Czy tak w istocie będzie przekonamy się już wkrótce (pierwsze treningi rozpoczynają się już dzisiaj wieczorem czasu polskiego), ale opinie kierowców, którzy mają już za sobą sesje w symulatorach na tym obiekcie są bardzo pozytywne.
Organizatorzy równie dużo uwagi poświęcili także wszystkiemu co znajduje się wokół toru i w samym mieście. Miami obecnie żyje Formułą 1 i praktycznie każdy zespół w stawce w jakimś stopniu aktywnie uczestniczy w tym fascynującym wydarzeniu.
Ekipa Mercedesa przez weekend będzie pokazywała w akcji swój bolid na słynnym Ocean's Drive, a na plaży South Beach wydzielono potężną strefę Formuły 1, gdzie spotkać się będą mogli kibice, którzy nie mieli tyle szczęścia, aby zdobyć wejściówki na niedzielny wyścig.
Mimo iż bilety sprzedawane były po 2 000 dolarów i więcej organizator nie miał problemu z ich sprzedażą i wszystkie rozeszły się w mgnieniu oka. Spodziewana frekwencja we wszystkie trzy dni weekendu wyścigowego na torze Miami Intenational Autodrome to 240 000 osób.
I tutaj dochodzimy to sedna sprawy. Cała ta otoczka i wszystko co zostało przygotowane na ten weekend zostało przyćmione jednym, wydawałoby się drobnym szczegółem, który wywołał falę poruszenia w mediach społecznościowych, a przy tym masę śmiesznych filmików oraz memów.
Chodzi oczywiście o sztuczną marinę, w której jak przystało na luksusowy kurort zadokowano kilka jachtów. Problem w tym, że zamiast wody jest tam jedynie makieta z winylową warstwą, która imituje lazurową taflę.
Jeden z filmików, który w bardzo krótkim czasie zyskał przeszło 3 miliny odsłon możecie zobaczyć poniżej:
Me after paying $2,000 for a standing ticket #MiamiGP pic.twitter.com/wGQqhV5bQs
— Matt Amys (@mattamys) May 2, 2022
Nawet zespół McLarena włączył się do akcji i na swoim twitterowym profilu ogłosił cud w Miami:
It’s a Miami miracle. 🚶🌊#MiamiGP 🇺🇸 pic.twitter.com/MsdShqTNbm
— McLaren (@McLarenF1) May 4, 2022
Włodarze obiektu nie przejmują się jednak krytyką, a wręcz cieszą z olbrzymiego zasięgu jaki generują memy na temat sztucznej mariny.
"Nie sądzę, że powinniśmy podchodzić do tego na poważnie. Mamy z tego niezły ubaw? Prawda?" mówił Tom Garfinkel, partner zarządzający GP Miami. "Myślę, że ludziom się to podoba. Myślę, że ludzie, którzy będą z tych jachtów oglądać wyścig będą mieli niezłą zabawę, a ludzie, którzy się z tego trochę nabijają tworzą śmieszne rzeczy i świetnie."
"Nie podchodzimy do tego zbyt poważnie. Również staramy się z tego śmiać."
Garfinkel zdradził co stało za pomysłem takiego rozwiązania: "Wstępnie, gdy rozglądaliśmy się za miejscem na wyścig w centrum, F1 miała pomysł, aby mieć dostęp do ujęć z jachtami."
"Gdy z różnych powodów przenieśliśmy projekt tutaj, głównie dlatego, że nie sądziliśmy iż w centrum uda nam się zorganizować dobry tor, powiedziałem F1, że otrzymają swoje ujęcia i będą mieli jachty."
"Spojrzeli nam nie jak na szaleńca. Potem wróciłem ze szkicem i powiedziałem: chcę marinę z jachtami w tym miejscu. Zrobimy to. I tak się stało. Daje to nam wiele frajdy."
400 szczęśliwców będzie miało możliwość obejrzenia wyścigu bezpośrednio z pokładów tych jachtów, ale realizacja tego celu nie była łatwa. Jak twierdzi organizator samo ściągnięcie jachtów na tor z pobliskiego portu trwało 10 miesięcy.
Z uwagi na swoje gabaryty ich transport wymagał uzgodnień i zezwoleń, a wszystko odbywało się w nocy, aby nie zakłócać ruchu w trakcie dnia. Tor również musiał zostać zabezpieczony, aby podczas transportu nie uszkodzić jego nawierzchni. Przetransportowanie największego z jachtów z pobliskiego portu trwało aż 5 godzin.
Organizatorzy zapewniają jednak, że mimo tylu wysiłków ich głównym celem było stworzenie przyjaznego środowiska dla kierowców, aby umożliwić im spektakularne ściganie.
"Przede wszystkim naszym priorytetem było stworzenie wspaniałego toru wyścigowego" mówił Garfinkel. "Wierzyliśmy, że jeżeli stworzymy tor, po którym chcą jeździć kierowcy i zespoły chcą się tu ścigać, to będzie to świetne miejsce także dla fanów. To był nasz główny cel."
"Dlaczego nie mieliśmy stworzyć tutaj Miami? Czemu nie mieliśmy pokazać tutaj części kultury Miami i stworzyć fanom świetnego doświadczenia tego miejsca?"
"To przede wszystkim świetny tor wyścigowy, a potem mogliśmy myśleć o innych rzeczach. Staraliśmy się to osiągnąć."
Garfinkel zapytany czy spodziewał się takiego odzewu kibiców na sztuczną marinę, odpierał: "Nie wiedziałem czy to będzie to, czy może nasz klub plażowy, gdzie znajduje się prawdziwy piasek, a może samo podium."
"Ale tak długo jak ludzie będą twierdzić, że stworzyliśmy wspaniały tor wyścigowy przede wszystkim do świetnego ścigania, a ludzie będą tutaj przychodzili i spędzali miło czas, z resztą możemy jakoś żyć."
komentarze
1. piloter
zmarnowałem właśnie swój cenny czas na czytanie tego nie wnoszącego NIC materiału...
2. Vendeur
Trzeba być niezłym idiotą, aby takie coś pochwalać, a już totalnym debilem, aby to wymyśleć i zatwierdzić, po czym wprowadzić w życie.
3. Faustus
@2
Zdziwiony? Przecież to tylko USA, a tam wszystko (no prawie) jest postawione na głowie... Chciałoby się powiedzieć: jaki kraj, takie zwyczaje. Megalomania, zdurnienie wymykające się poza skalę, itd.
No oczywiście są chwalebne wyjątki, ale to tylko potwierdza regułę...
4. Faustus
A dobitnie o tym, co napisałem świadczy film nr 1 z pajacem skaczącym na d... do "wody".
5. Faustus
Cena biletu też z kosmosu.
6. pan37lureta
@5 Kwestia skali. Dla Ciebie dużo dla innych mało.
7. grzegorz0812
byl czas że w Polsce też malowano trawę i liscie na drzewach na soczystą zieleń ! przed wizytą 1-go sekretarza.ale co wy dzieci możecie o tym wiedzieć.?
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz