Obowiązkowe treningi dla debiutantów pojawią się w sezonie 2022
Dyrektor ds. sportów motorowych F1, Ross Brawn, potwierdził, że od przyszłorocznej rywalizacji zespoły będą musiały udostępniać swoje bolidy podczas treningów "początkującym" kierowcom. Taki obowiązek zostanie narzucony przez włodarzy sportu i ma na celu promowanie młodych zawodników.Przed weekendem na włoskiej Monzy pojawiła się kolejna propozycja zmiany w regulaminie. Tym razem dotyczyła ona młodych, początkujących kierowców, którym zespoły musiałyby dawać szansę jazdy w piątkowych treningach. Wszystko po to, aby ci mieli później łatwiejszą drogę do debiutu w F1.
Inicjatywa ta od razu przypadła do gustu włodarzom sportu i kibicom, którzy mogliby z większą uwagą przyglądać się młodym adeptom tego sportu. Obecnie ekipy rzadko decydują się na takie działania, a te większe nie czynią tego w ogóle.
F1 długo nie musiała zastanawiać się nad wyżej wymienioną propozycją, i jak potwierdził Ross Brawn, w sezonie 2022 zostaną wprowadzone obowiązkowe treningi dla "początkujących" zawodników:
"Zespoły będą musiały dać szansę młodemu kierowcy w piątek. Każda ekipa będzie musiała to uczynić, a my określimy, ile razy ma to być", powiedział Brytyjczyk, cytowany przez RaceFans.
"Będziemy bardzo ostrożni w tym, jak definiujemy pojęcie "debiutanta", dodał Brawn.
Były szef zespołu Brawn GP wymienił też parę nazwisk obecnej F1, jako przykłady utalentowanych młodych kierowców:
"Zobaczcie na kierowców, których obserwowaliśmy, jak wchodzą do tego sportu. Widzieliśmy trochę George'a (przyp. red. Russella), trochę Charlesa (przyp. red. Leclerca), a także Maxa (przyp. red. Verstappena). Obserwowaliśmy także innych młodych zawodników."
"Jeżeli jesteś dobry, to okazja właśnie dla ciebie. Świetnie, że możemy spróbować pomóc. Natomiast nie wydaje mi się, by obecnie brakowało nam kierowców, którzy wkrótce wejdą do świata F1."
komentarze
1. markak
To tylko pokazuje, że obecnie w F1 liczą się tylko pieniądze z którymi dany zawodnik wchodzi. Ale to wina zespołów, potrzebują pieniędzy na rozwój, więc korzystają z każdej okazji.
2. belzebub
@1 Nie tylko kasa, ale i powiązania między debiutantem, a danym zespołem czy też interesy związane z jego polityką.
Przecież takie zespoły jak Mercedes, Ferrari, RBR nie potrzebują kasy żeby wziąć debiutanta do składu. Problem leży w głównej mierze, że jest zbyt mała ilość zespołów, a zbyt duża potencjalna ilość kandydatów. Przydałyby się jeszcze z dwa nowe zespoły i pojawiły by się cztery nowe miejsca, a w zasadzie 6 gdyby uwzględnić kierowców rezerwowych.
Decyzja włodarzy F1 nie jest zła, zawsze to jakaś metoda sprawdzenia danego debiutanta. Oczywiście lepszym rozwiązaniem byłby trzeci bolid tylko dla debiutanta, jednak przy obecnych limitach budżetowych jest to nierealne.
3. Amator
Powrót trzeciego samochodu na trening. I problem z głowy. Mogą sobie kazać przy każdym wyścigu w pierwszym treningu dawać komuś szansę pokazania się. Oczywiście ten trzeci samochód nie liczony do budżetu i możliwy do wykorzystania tylko w piątek dla takiego "debiutanta". Zespoły których nie stać na 3 samochód.. Pech, musicie udastepnić jeden z podstawowych dwóch.
4. XandrasPL
Robert Kubica - młody kierowca
5. SpookyF1
@2 Więcej aut na torze to bezsens. Generalnie już jest kłopot. Szczególnie w Q1.
Jestem przeciw sztucznemu narzucaniu wrzucania debiutantów do bolidów. I tak takie przejazdy są w ogóle nie miarodajne. Nic nie wnoszą. Wystarczy przytoczyć temat Kubicy. Jedzie drugi weekend a bolidu wciąż nie zna. Mamy ponad połowę sezonu a dopiero od niedawna kierowcy, którzy zmienili teamy przyzwyczaili się do nowych bolidów. Wrzucanie młodego na 1 trening jest totalnie bez sensu z puntu widzenia sportowego.
Apropos tłoku. Ja prędzej robiłbym coś w kierunku określenia, że zespoły dołu stawki po np 3 sezonach z rzędu na końcu stawki wypadają z F1 i zastępuje je inny zespół. Przy obecnym modelu biznesowym to niewykonalne ale z punktu widzenia czystego sportu wydaje się to naturalne. Jak w skokach narciarskich, zawodników są setki ale tylko ci, którzy wykażą się najlepszymi wynikami skaczą w konkursie. Zrobiłbym coś mniej więcej w tym kierunku w F1. Można by wręcz pomyśleć o jakichś przedsezonowych kwalifikacjach do wzięcia udziału w zawodach.
Niewykonalne w obecnym modelu biznesowym i przewróciłoby całą F1 do góry nogami.
6. markak
@2 oczywiście chodziło mi o te "najbiedniejsze" zespoły. Mazepin czy Latifi nie pokazują czegoś nadzwyczajnego. Ja rozumiem, że to przez słabe bolidy ale nie bez powodu Brawn wymienił Lecklerka, Russela i Verstappena. Jeden już jeździ w Ferrari, drugi w przyszłym roku zacznie w Mercedesie a trzeci być może zostanie w tym roku mistrzem świata. To chyba świadczy o ich talencie. Może faktycznie powinno być więcej bolidów. Oczywiście, że trzeba mieć ogromne szczęście, żeby jeździć w F1, ale debiutanci powinni być werbowani nie ze względu jakie pieniądze przynoszą do F1 ale to jak jeżdżą, co sobą reprezentują.
7. Krystian_AFC
Będzie sprzedawanie fotela na trening za kasę. Juz widzę tych Royów Nissanych i tym podobnych w FP1
8. belzebub
@5 Dużo aut to większy problem? Jeszcze z 10 lat temu było 12 zespołów i jakoś nie przypominam znaczących problemów w kwalifikacjach. A sprawdź sobie ile zespołów walczyło w latach 80 - np 15 - 17 i bolidów było około 30-tu. I jakoś się ścigali.
9. SpookyF1
@8 Tylko po co nam dublerzy na torze? Na moje mogłoby być nawet 8 teamów, albo 7 teamów, każdy z 3 bolidami, w tym jeden juniorski...? Na moje to lepiej mniej bolidów ale żeby było ściganie niż 30 sztucznie ilościowo napompowanych aut. I tak wy wyścigu dubluje się czasem nawet tego stojącego na 3 stopniu podium.
Ile straciłaby F1 gdyby nie było Hassa i Williamsa? Nic. Tylko zyskalibyśmy bo tłok by się zmniejszył i nie byłoby sztucznych wymuszeń dublowania i związanych z tym problemów. Serio pozbyłbym się 3 teamów na poczet trzeciego bolidu dla każdego. Albo najgorsze dwa teamy z 2 lub 3 lat z rzędu ustępują miejsca w stawce nowemu zespołowi.
10. XandrasPL
W F1 powinno być 15 zespołów nawet. Kwestia taka, że powinny wrócić kwalifikacje do wyścigu. Czyli, że wchodzi do wyścigu 22 samochody.
11. SpookyF1
@10 nie głupie, tylko co ze sponsorami, nierównym zużyciem silników itp?
W kwalifikacjach wciąż bym ograniczył ilość samochodów.
Moznaby w qualach w sumie pokusić się o to, aby np 5 najlepszych kierowców z treningu 3 nie brało udziału w Q1 i awansowało z automatu. W kwalach ten tłok to jest tragiczna ruletka.
F1 nic nie robi, żeby w qualach wykluczyć ten element losowości, że ktoś kogoś przyblokuje. Dziwne są te akcje jak na Monzie, że ludzie na siłę zmniejszają tempo prawie zatrzymując się na torze. W tamtym roku było komicznie. W Qualach chodzi o to aby pojechać jak najszybciej tymczasem z roku na rok zwiększa się udział strategii.
12. markak
@11 A to jest bardzo łatwe. Po prostu jeśli już kończy się czas ale jest kilka bolidów, które zaraz zaczną swoje kółko, ale mogą nie zdążyć przejechać lini start-meta przed upływem czasu to po prostu pozwolić im jechać. Niech każdy zrobi sobie odpowiednią ilość miejsca, niech sobie nikt nie przeszkadza. I na kółku zjazdowym po prostu zjeżdżać szybciej do pit stopu.
13. belzebub
Problem z qwalem bardzo łatwo rozwiązać. Zamiast puszczania wszystkich jednocześnie, każdy ma możliwość pokonania czasówki samotnie, powiedzmy 2 szybkie kółka. Zamiast trzech części, mamy jedną. Proste?
14. XandrasPL
@11
No nie głupie. Daj mi to stanowisko a wyciągne ten sport przed piłkę nożna.
No co. Sponsor też musi trafić. A silniki. Nie jedziesz w wyścigu czyli oszczędzasz proste.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz