W Red Bullu znowu ktoś kłamie?
Helmut Marko ponownie podważył słuszność słów Christiana Hornera, twierdząc, że Max Verstappen faktycznie ma w kontrakcie klauzulę dotyczącą konkurencyjnego silnika.Po tym jak Honda ogłosiła wycofanie się z Formuły 1, w mediach zaczęły pojawiać się plotki dotyczące możliwości rozwiązania kontraktu przez Maksa Verstappena. Christian Horner kilka dni temu stanowczo zaprzeczyły jakoby w umowie Holendra znajdowały się jakiekolwiek zapisy dotyczące silnika.
Helmut Marko twierdzi jednak inaczej. W wywiadzie dla Auto Motor und Sport mówił: "Max posiada w swoim kontrakcie zapis dotyczący konkurencyjnego silnika, ale to także nasza obietnica. Bez silnika, który pozwoli nam na walkę o mistrzostwo świata, ten projekt nie ma dla nas sensu."
Do publicznej debaty włączył się także ojciec Verstappena, Jos, który w ostatnim czasie nie zabierał głosu, a obecnie wydaje się mocno poirytowany sytuacją syna.
"Helmut może mówić co chce, ale nie widzę, aby to się materializowało, więc jestem rozczarowany" mówił dla holenderskiego Formule 1, odnosząc się do tego że Austriak wielokrotnie twierdził iż w tym roku Red Bull powalczy o mistrzostwo świata. "Zwłaszcza na początku sezonu byłem bardzo rozczarowany. Potem dowiedziałem się o prawdziwej sytuacji. Cóż mogę powiedzieć? Jesteśmy zbyt wolni."
"Chcemy zostać mistrzami świata, ale w tym roku do tego nie dojdzie, a przynajmniej nie z bolidem, który mamy obecnie. Nie mam żadnych szans."
"Musimy to zaakceptować, ale nie tego chcemy. Przewaga Mercedesa zaskoczyła mnie swoim rozmiarem."
"W Mercedesie wygrywają za sprawą ludzi jakich angażują" przekonywał Verstappen. "Dlatego Red Bull powinien przeorganizować lepiej zespół, odszukać problemy i pracować nad nimi."
"Ostatecznie to czas okrążenia liczy się najbardziej, a gdy się do nich porównamy, to tracimy na tym polu."
Max Verstappen podpisał kontrakt z Red Bullem do sezonu 2023, ale w obecnej sytuacji coraz częściej pojawiają się plotki dotyczące możliwego rozbratu.
"Czekamy, aby zobaczyć co się wydarzy" mówił Jos dla De Telegraaf. "Nie mamy wiele do powiedzenia światu, ale to czas, aby Red Bull złożył bolid, którym możemy zostać mistrzami."
"Jeżeli Max w przyszłym roku otrzyma konkurencyjne auto, nie muszą się o nic martwić" dodawał.
Mimo iż Honda odchodzi z F1 po sezonie 2021, na przyszły sezon ma przygotować zupełnie nowy silnik, aby spróbować w ostatnim swoim sezonie w F1 powalczyć o mistrzostwo świata z Red Bullem.
komentarze
1. Malmedy19
Kontrakt podpisany w dobrych warunkach biznesowych, przy napalonym na zatrudnienie pracodawcy. Uciekać teraz? Dokąd? Takie komentarze Red Bullowi i Maxowi nie pomogą.
2. sliwa007
Jeśli w mistrzostwach konstruktorów wystawiasz pół bolidu a drugie pół chcesz kupić od najbliższej konkurencji to jasne jest, że będą kłopoty. Red Bull szopkę z silnikami robi przynajmniej od 2014r, mamy 2020r a oni dalej są w tym samym miejscu.
Może pora zrozumieć swoje położenie i pójść albo w prawo albo w lewo. Macie projekt Hondy do kupienia to bierzcie i rozwijajcie albo wycofujcie się z F1.
Mercedes czy Ferrari rozwijają swoje projekty za grube miliony a oni chcą gotowca i to pewnie jeszcze za śmiesznie małe pieniądze a w zamian odwdzięczą się zmasowaną krytyką przy pierwszej lepszej okazji.
3. Krzepki
Czasy się zmieniają a decydenci jak oszukiwali tak oszukują (jak na tym filmiku - wywiadzie z ulicy)
Po co w F1 te dziwactwa silnikowe, co to zmienia dla prawdziwego widza?
Przeciwnicy F1 (czy to z powodów eco, czy innych) nie zmieną zdania z powodu biopaliw... a zwolenników nie przybywa.
No to kłamią nieszanowni panowie i kręcą...
Skoczy się tak, że zostanie F1 elektryczne tylko. I to będzie koniec. No chyba że rozwiążą problem baterii.
4. Kruk
To, ze Marko bredzi nie jest zadna nowoscia. Nawet gdyby Max mial taka klauzule w kontrakcie, to gdzie pojdzie-do zespolu Haas?
Takie straszonko jakie odstawia Red Bull Racing jest normalnym element negocjacyjnym.
5. mariok77
@3 Krzepki
Problem baterii jest tak olbrzymi, że nie chce mi się wierzyć aby był do rozwiązania przez najbliższe 10-20 lat. Wystarczy, że ktoś widział zeszłoroczne GP Monaco w Formule E. Panowie przejechali tam kilka pierwszych zakrętów, a następnie jakimś skrótem lądowali w trzecim sektorze normalnej nitki toru. Jeżeli na takim torze elektryki nie były w stanie ścigać się normalnie, to o innych torach można tylko pomarzyć.
6. hubertusss
Red \Bull zaczyna podążać śladami Ferrari. W zespole zaczyna robić się chaos. Są problemy nie tylko z silnikiem ustępującym Mercedesowi. Ale i samym samochodem. Do tego mamy sprzeczne wypowiedzi wysoko postawionych w zespole osób. Co dodatkowo pokazuje bałagan.
7. hubertusss
@3 dziwactwa silnikowe jak to nazywasz są potrzebne producentom. Brzmi to paradoksalnie. Ale z wolnossącymi v 10 jakie były przed laty to w f1 zostało by może tylko Ferrari. Przypomnę, ze to dominujący dziś Mercedes naciskał nad wprowadzeniem tak skomplikowanych jednostek i nad taką od lat pracował. To jest pracował zanim zaczął szantażować f1 odejściem gdy nie wprowadzą hybryd.
Ale prawda jest taka, ze producenci aut muszą jakoś uzasadnić olbrzymie wydatki na f1. A technologia hybrydowa czy tego chcemy czy nie rozwija się w motoryzacji. To co wprowadzono w f1 trochę wszystkich przerosło i chyba nie do końca wiedzieli na co się piszą. Dramat pogłębiło durne zamrożenie jednostek zaraz po ich wprowadzeniu i wprowadzenie jakichś nieszczęsnych talonów za które można było nie wiele zmienić.
Tak więc Mercedes pod swoją dominację w f1 położył podwaliny w postaci nie tylko silnika nad którym zaczął pracować kilka lat wcześniej niż inni. Ale także pomogły głupie przepisy pozwalające mu odjechać stawce po wprowadzeniu hybryd.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz