„Moja Formuła 1” - Autobiografia Marka Webbera!
12 października do księgarni w całej Polsce trafi autobiografia Marka Webbera. Australijski kierowca opowiada w niej o długiej drodze z rodzinnego Queanbeyan do świata F1, odsłania kulisy tego sportu i ciekawie opisuje swoich rywali, m.in. Michaela Schumachera, Sebastiana Vettela oraz Roberta Kubicę. Książka „Moja Formuła 1” ukaże się pod patronatem naszego portalu. Przeczytajcie fragment biografii oraz zamówcie ją już teraz ze zniżką!- z kodem DZIELWEBBER rabat 25% (nie obowiązuje na pakiety)
- cena po obniżce: 29,90 zł – oszczędzasz aż 10 zł od ceny okładkowej!
- wysyłka od 3 października – dostaniesz ją najwcześniej, jeszcze przed premierą!
Fragment:
Gdy odezwał się telefon, w pierwszej chwili poczułem się zaskoczony. „Łał – pomyślałem. – Odważna deklaracja na 12 okrążeń przed metą, zwłaszcza przy tej kolejności”.
„Telefonem” nazywamy komunikację radiową między stanowiskiem dowodzenia a kokpitem. Komunikat, który usłyszałem przez radio, brzmiał: „Multi 21”. W Formule 1 niejednoznaczne wiadomości są na porządku dziennym, ta była jednak jasna jak słońce. Sebastian Vettel i ja siedzieliśmy w samochodach Red Bull Renault numer 1 i 2. Dokładnie wiedzieliśmy, co to oznacza. Mieliśmy ukończyć Grand Prix Malezji, drugą rundę Mistrzostw Świata Formuły 1 w sezonie 2013, w tej właśnie kolejności: najpierw samochód numer 2, później samochód numer 1. Powinienem być pierwszy, Sebastian zaś drugi. Tak to zresztą wyglądało na torze. Prowadziłem, za plecami miałem partnera z zespołu i nikt nie był nam w stanie zagrozić.
Skąd moje zaskoczenie? Rzadko się zdarzało, aby takie polecenie faworyzowało akurat mnie. Tym razem okoliczności przemawiały zdecydowanie na moją korzyść, jako że doskonale dobrałem moment zmiany między dwiema mieszankami dostarczonymi na ten wyścig przez firmę Pirelli. Seb utknął gdzieś za plecami Mercedesa, a ja miałem przed sobą czysty tor.
Znacznie mniej zaskoczyła mnie natomiast reakcja Sebastiana.
Po ostatnich pit stopach, gdy ciągle jechał za mną, wyraźnie widziałem otwarte tylne skrzydło w jego samochodzie. Używał systemu DRS służącego zmniejszaniu oporu powietrza i tym samym zwiększaniu prędkości maksymalnej. Od razu wiedziałem, że nie chce podporządkować się poleceniom zespołu. Nie zamierzał ułatwiać mi życia.
W mojej głowie natychmiast – i nie po raz pierwszy – pojawiła się kolejna myśl: „Jaki z nas, k***a, w takim razie zespół?”. Dzisiaj wiem, że należało wtedy podkręcić silnik i podjąć walkę. Wtedy jednak w mojej głowie działo się tyle rzeczy, że najzwyczajniej w świecie o tym nie pomyślałem. Ostatecznie zajęliśmy dwa pierwsze miejsca, ale nie we wskazanej kolejności – ponieważ wygrał Vettel.
Tamten incydent był ostatnim gwoździem do trumny w moich relacjach z kierownictwem zespołu Red Bull Racing. Komunikat „Multi 21” był jednym z szeregu podobnych incydentów; wszystko rozpoczęło się jeszcze w 2010 roku w Stambule. To bardzo ważny etap mojej podróży, z pewnością jednak nie zawiera się w nim cała moja historia.
Pokazuje ją ta książka. O książce: ‚‚Jakim, k***a, cudem zamierzasz dostać się z Queanbeyan do F1?” – pytali go wszyscy, gdy opowiadał o swoich planach na przyszłość. Kiedy jako 11-latek wspinał się na drzewa, by stamtąd obserwować Grand Prix Australii, nie marzył nawet, że 15 lat później stanie na starcie tego wyścigu i zdobędzie pierwsze punkty w Formule 1.
Marka Webbera od zawsze interesowało tylko jedno: ŚCIGANIE. Nie wewnętrzne gierki i strategie. Zawsze chciał po prostu jechać jak najszybciej i dotrzeć do mety przed innymi. Właśnie dlatego po dołączeniu do Red Bull Racing stracił całą miłość do F1...
Ta książka jest taka jak on: szczera, bezkompromisowa, PRAWDZIWA. To opowieść o pracy kierowcy wyścigowego, samotności w kokpicie, ciągłej presji, maksymalnym skupieniu. To spojrzenie za kulisy padoku F1. Wreszcie – to szansa poznania prawdziwego oblicza gwiazd tego sportu: aroganckiego Sebastiana Vettela, bezwzględnego Michaela Schumachera, ‚‚cholernie twardego” Roberta Kubicy.
Jeśli zawsze marzyłeś o wniknięciu w fascynujący i bezwzględny świat Formuły 1, to dzięki autobiografii Webbera znajdziesz się w jego środku. Zapnij dobrze pasy, to będzie długi wyścig z wieloma ostrymi zakrętami.
Autor: Mark Webber
Tytuł oryginału: Aussie Grit: My Formula One Journey
Tłumaczenie: Bartosz Sałbut
Data wydania: 12 października 2016
Cena okładkowa: 39,90 zł
Format: 150 x 215 mm
Liczba stron: 368 tekst i 8 zdjęcia
komentarze
1. tomasss
i to doskonale opisuje charakter Webbera -on nawet nie pomyslał o tym, żeby walczyc...(a pisze o tym ze F1 to bezwzględny sport) Ciepłe kluchy, móglby być batem Coultharda. Jeden z tych kierowcow, którzy mieli okazje scigac się przez wiele lat w najlepszym zespole i niewiele z tego wyszło.
2. Ksys
Zamówiłem, czekam aż przyjdzie to się wypowiem.
3. fanAlonso=pziom
czemu okładka jest inna niż w oryginale ?
4. LeX IcoN
Czy to jest ta sama książka, którą wydał jeszcze jeżdząc w F1 tylko teraz spolszczona bez żadnych uaktualnień?
5. Vendeur
3. fanAlonso=pziom - bo Polacy są najlepsi na świecie i muszą wszystko ulepszać na swoją modłę - patrz "genialne" tłumaczenia tytułów filmów ;). A moim zdaniem oryginałów nie należy zmieniać, jeśli ktoś wybrał taką a nie inną wizualną formę... Może chcieli tym sposobem zwrócić uwagę na sport, w jakim walczył Webber, gdyby ktoś nie wiedział...
6. banani
Jak wykorzystać ten specjalny kod rabatowy ?
7. kempa007
wpisać w formularzy przy składaniu zamówienia na stronie www.labotiga.pl/149-mark-webber
8. jogi2
@1
Jest wszystko to o czym pisałem... Vettel to szuja ,a pomagał RB... zawsze
..a jak samochód przestał jechać jak po sznurku ,a Ric z uśmiechem na twarzy łoił mu dupsko to po sezonie z podkulonym ogonem chciał rezygnować z F1
Ot to jest wojownik :-))
..
9. JBBN
Nic nie osiągnął a książkę napisał ja rozumiem takie legendy jak Senna Szumi Vettel czy Niedługo Hamiltonis ale taki przeciętniaczek.
10. Vendeur
Sęk w tym, że ja nigdy autobiografii Vettela bym nie kupił ani nie przeczytał, nawet gdyby była za darmo, bo nie lubię palantów (podobnie jak Lorenzo w MotoGP). Webber to zupełnie inny człowiek, przyjazny, uczynny. Nawet jeśli nie osiągnął wielkich sukcesów, to z pewnością jego obiektywne spojrzenie na świat może być niesamowitym przeżyciem podczas czytania tej książki.
11. andy_chow
@JBBN Też nic nie osiągnąłeś . Napisz książkę chętnie przeczytam
12. jogi2
Vettel i książka :-) o czym ? Tego nikomu nie chciało by się czytać .
13. dexter
@8. jogi2
A na jakiej podstawie tak sadzisz?
Przeciez ksiazka napisana jest z punktu widzenia jednej osoby ktora widocznie potrzebuje przerobic pewna traume. W sumie dobrze bo sportowiec nie musi wydawac pieniedzy na drogich psychoterapeutow i trenerow od mentalnosci, a przy okazji mozna na boku z 2-3 mln. Euro ktore wpadna do kieszeni za sprzedaz ksiazki zarobic. Takze, to tez jest wyjscie.
"Tamten incydent był ostatnim gwoździem do trumny w moich relacjach z kierownictwem zespołu Red Bull Racing. Komunikat „Multi 21” był jednym z szeregu podobnych incydentów; wszystko rozpoczęło się jeszcze w 2010 roku w Stambule. To bardzo ważny etap mojej podróży, z pewnością jednak nie zawiera się w nim cała moja historia"
Jezeli Mark od zawsze zainteresowany byl tylko sciganiem, to z pewnoscia nie mial nic do tego aby rozegrac na torze kilka pojedynkow kolo w kolo z Vettelem ala Schumacher i Hill czy Prost i Senna (nie zapominajac takze o Rosbergu i Hamiltonie).
Ja pamietam dobrze ten wyscig bo Nico Rosberg takze musial trzymac sie instrukcji zespolu ze wzgledu na zuzycie paliwa. Dla Webbera sytuacja byla komfortowa. Fernando Alonso nie byl juz na torze, Kimi na 7 pozycji, kierowcy Mercedesa daleko z tylu - takze Webber czul zyciowa szynse. Przeciez tydzien wczesniej wylala sie na niego ogramna fala krytyki.
Webber prowadzil, do konca zostalo jeszcze kilka okrazen - a tutaj nagle w lusterku pojawia sie jego koszmar w postaci Vettel'a - hehe. Samo tempo wyscigowe Marka na szpicy wyscigu nie bylo zachwycajace. Sebastian wiedzial ze predzej czy pozniej Australijczyka dogoni i automatycznie stworzyl presje wolajac do radia: „Mark jest zbyt powolny. Zabierzcie mi go z drogi“ (normalny slag uzywany podczas kazdego wyscigu). Walka toczyla sie bardzo zacieta, poniewaz Webber probowal sie jeszcze bronic. W pewnym momencia zespol RBR poczul sie zobowiazany i wywolal order „Multi 21“
Po wyprzedzeniu Webbera i zacietej walce Christan Horner wiedzial juz wczesniej jaka lawina stoczy sie na zespol i nacisnal guzik mowiac: „Nie badz glupi, Sebastian“. Atmosfera na podium byla wysmienita ;-) Vettel dopiero po ciezkich rozmowach z szefostwem zespolu publicznie oswiadczyl ze „jest czarna owca“ i popelnil blad. W sumie nie byl to pierwszy wyscig gdzie zaiskrzylo miedzy nimi. W Turcji 2010 prowadzac w wyscigu wjechali swiadomie sobie do auta i tak sie wyscig na poboczu dla RBR zakonczyl.
Powiem tak - zeby to tylko w karierze kierowcy wyscigowego o jedno„Multi 21” chodzilo...
Glownym problemem w podswiadomosci Webbera byla mysl ze mlody Vettel moze byc od niego na pewnej plaszczyznie ciut lepszy. W koncu to Webber prowadzil w klasyfikacji punktowej kierowcow wyscigowych gdy nagle mlody Vettel na koncu sezonu wygrywa mistrzostwo i zostaje najmlodszym mistrzem swiata w historii F1. W tym momencie Webber psychicznie sie zalamal, a imie i nazwisko Niemca wywolalo u niego ogromna traume.
Taki fakt gryzie kazdego licencjonowanego kierowce wyscigowego. A juz szczytem bezszczelnym mlodszego o 11 lat Vettela bylo zignorowanie polecenia „Multi 21” - hehe. Co mial Vettel ktory posiada nature championa w takiej sytuacji zrobic - zwolnic? Hehe - dobrze sie usmialem. To nie jest jego natura. Gdyby zwolnil, watpie aby zostal kiedykolwiek czterokrotnym mistrzem swiata.
Z punktu widzenia dominujacego kierowcy wyscigowego (nie zespolu), w takiej sytuacji raczej kierowca bedzie chcial pokazac swoje jaja. Stawiam orzechy przeciwko $ ze Schumacher, Hamilton i Alonso na miejscu Vettela zrobiliby dokladnie to samo.
A Webber tez mial charakter. Pamietasz deszczowy final i co zrobil Webber? Doprowadzil swiadomie do takiej kolizji ze Vettel o maly wlos w ostatnim wyscigu by mistrzostwo stracil. Przeciez Ci dwaj kierowcy nie mogli juz w zespole na siebie patrzec.
14. dexter
„Marka Webbera od zawsze interesowało tylko jedno: ŚCIGANIE. Nie wewnętrzne gierki i strategie. Zawsze chciał po prostu jechać jak najszybciej i dotrzeć do mety przed innymi. Właśnie dlatego po dołączeniu do Red Bull Racing stracił całą miłość do F1...
A to ostatnie zdanie jest zdaniem Webbera, czy tylko wolna interpretacja tlumacza? Bo z takim nastawieniem zaden kierowca w zadnym zespole nie zostanie osoba kluczowa ktora potrafi przejac ciezar odpowiedzialnosci na swoje barki. To jest normalne ze w zespole dwoch licencjonowanych zawodowych kierowcow wyscigowych konkuruje ze soba o status „numero uno“. I tutaj trzeba troche powalczyc, wykazac sie wynikami, pokazac swoj charakter, zapracowac sobie na status. Bo tylko wtedy mozna liczyc na slepe zaufanie calego zespolu. A zespol trzeba potrafic pociagnac za soba w dobrych i zlych chwilach. Coz raz sie nie udalo to trzeba probowac drugi, trzeci i czwarty raz. Ale trzeba pokazac charakter.
I to nie jest tak ze ktos dostanie cos za darmo. Wszedzie licza sie wyniki. Wyjezdzajac na tor oczywiscie ze bedzie liczyc sie tylko sciganie. Poniewaz kazdy wyjazd autem na tor wyscigowy tzn. kazda sesja, kazdy wynik, kazde nacisniecie pedalu gazu i hamulca jest szczegolowo rozbierane na czynniki pierwsze i analizowane. Dane telemetrii nakladane sa na dane partnera i pewnoscia presja jest ogromna - tylko ze presja na dwoch kierowcow jest taka sama. Mlody ma jeszcze wieksza presje, poniewaz ma cos do udowodnienia.
Ja jeszcze nie slyszalem zeby ktos kogos gdzies trzymal na sile. Widocznie Mark nie zrozumial biznesu. Dziwne tylko ze dysponujac podpisanym kontraktem caly czas w RBR siedzial cicho i nie otworzyl buzi. Dopiero po karierze sportowej w F1 zaczyna wylewac na kolegow swoje zale. A takie charaktery nie zabardzo mi w zyciu podchodza ...
„Wreszcie – to szansa poznania prawdziwego oblicza gwiazd tego sportu: aroganckiego Sebastiana Vettela, bezwzględnego Michaela Schumachera, ‚‚cholernie twardego” Roberta Kubicy“
Widocznie Schumacher i Vettel posiadali wszystkie cechy charakteru aby zostac liderm zespolu i do tego wielokrotnymi zdobywcami tytulow. Aby sie przebic i osiagac sukces potrzebne sa odpowiednie cechy charakteru. Tak jest w kazdej dyscyplinie sportu zawodowego i nie tylko tam.
15. dexter
Zeby zaraz nie bylo... Mark Webber jest bardzo dobrym licencjonowany zawodowym kierowca wyscigowym. Z pewnoscia bardzo udana i fajna przygoda ze sportem motorowym. Tylko ze moim zdaniem nie mial nigdy takiego znaczenia co butelka "Armand de Brignac“ w piwnicy kolekcjonera alkoholi.
16. pryk
@10 - Vendeur
Gratuluję podsumowania swojej osoby. Najlepiej wyzwać, obrzucić epitetami, poziom dyskusji na poziomie dziecka z gimnazjum. To jakiś jest Seb, Jorge, Mark i każdy inny nie wiesz bo z tymi ludźmi nie żyjesz, nie mieszkasz, nie są Twoimi znajomymi. Jak ktoś ocenia ludzi po tym co ktoś gdzieś powiedział o kimś, podczas transmisji wyścigu, czy innego wydarzenia jest po prostu żenujące. Trolling poziom master - pisać dużo bzdur i udawać mądrego. Pośród wielu Twoich wypowiedzi nie spotkałem ani jednej, która cokolwiek mądrego wnosiłaby do dyskusji. Zawsze butnie, arogancko i bez sensu.
17. MarTum
Słaba reklama jeżeli "multi21" idzie na pierwszy ogień. W całej rozciągłości popieram słowa Dextera. Mam identycznie zdanie jak on.
18. ds1976
Wydawnictwo na tym tytule nie zarobi, więc tym bardziej należą się im podziękowania za wykupienie praw na PL. W Polsce ilość książek poświęconych F1 w rodzimym języku jest tak znikoma, że warto wesprzeć inicjatywę zakupem. Nawet jeżeli nie przepadało się za szczerym ale przeciętnym Australijczykiem.
19. ds1976
@ 13, 14, 15 dexter, nie dawaj się wpuszczać w maliny...
20. kempa007
18. ds1976 no właśnie, a szkoda.
21. dexter
W maliny jeszcze mnie w zyciu nikt nie wpuscil, choc smak na dobry deser malinowy czytajac o malinkach akurat mi przyszedl ;-))
Bardziej chodzilo mi znowu o tutejsza forme komentarzy. Ale ja juz chyba tak mam - hehe.
Zeby nie doszlo do nieporozumien - o sama ksiazke mi nie chodzi, zreszta sam popieram kazda dobra forme merchandisingu ktora przynosi korzysc. Osobiscie do sportowca zawodowego absolutnie tez nic nie mam, poniewaz prywatnie Marka Webbera nie znam.
Kazdy sportowiec przewaznie ma dwie strony (strone zawodowa i strone prywatna - a to sa dwa rozne oblicza) i czesto obraz czlowieka przekazywany przez media moze byc bardzo mylacy. Dopiero jak ktos kogos blizej pozna, to czesto zmienia o czlowieku swoje zdanie. Tak to juz jest ze sportowiec przez prase, media czy management ma naszyta latke i pozniej ciezko jest sie z takiej „szuflady“ wydostac...
Nie czytalem tej ksiazki, ale co do przekazu na pierwszy rzut oka (a moze jest to tylko spowodowane tutejsza forma prowokacji czy sensacji aby ksiazka lepiej sie sprzedawala) odnioslem wrazenie jakby Webber robil z siebie ofiare systemu, ktory nie tylko sprawial swiadomie mu przyjemnosc (bo byl jego pasja), lecz takze czerpal z niego korzysci.
Ja np. nie moge zrozumiec osoby ktrora po odejsciu z pracy zaczyna rzucac w kierunku bylego pracodawcy czy partnera z zespolu jakies zarzuty. Tym bardziej gdy ktos sam nie jest powiedzmy „aniolkiem“, a dobrze wie jak biznes funkcjonuje. Moze Mark Webber napisal tez w autobiografii o swoim wypadku i o tym ze nie powiadomil pracodawce... Kto wie? - hehe
Rozumiem ze sportowiec zawodowy podczas swojej kariery moze byc sfrustrowany, wykonczony, bez motywacji, bez potrzebnej energii poniewaz kazdego dnia wymaga sie od niego wyniku - wtedy przychodza rozne mysli do glowy i wtedy dopiero czowiek lepiej poznaje samego siebie. A porazke czlowiek z natury gorzej strawia niz zwyciestwo. I wtedy jest najlepszy moment aby sie czegos nowego nauczyc i powiekszyc swoj horyzont. Ale aby cos komus zarzucac - hmm. Dla mnie troche dziwne ...
Mark powinien cieszyc sie zyciem. Powinien usiasc sobie wygodnie w fotelu, spojrzec okiem na swoja kariere, zrobic trzy krzyzyki i pomyslec: „Wow! Jakie mialem szczescie w zyciu“.
Po pierwsze - przezylem i nic mi sie mimo ciezkich wypadkow nie stalo, jezdzilem dla bardzo konkurencyjnej stajni, pracowalem z najlepszymi inzynierami, zarobilem fajne pieniadze, wykonywalem to co kocham, teraz jestem w Porsche - i co wiecej trzeba...
A ze sport zawodowy jest brutanym swiatem, oglonie sportowe sukcesy i porazki sa bardzo krotkotrwale (dzis jestes top, jutro jesli nie jestes przy pilce- wszyscy zapominaja o tobie) o tym kazdy kierowca, mechanik, technik, inzynier szef zespolu zdaje sobie sprawe. Zespoly walcza ze soba o grube miliony, czyli o kazdy zdobyty punkt w klasyfikacji konstruktorow oraz korzysci reklamowe. Kazda osoba w zespole ponosi ogromna odpowiedzialnosc, kazdy ma presje, kazdy wie o co stawka sie kreci. Nie tyczy sie to tylko kierowcow, lecz wszystkich mechanikow, technikow i inzynierow.
Kierowca ma swoje problemy. Zaczynajac od tego ze wiekszosc sportowcow zawodowych klasycznego dziecinstwa prawie nie ma wcale, konczac na podpisie pod skomplikowanym kontraktem ktory zapewni pewna korzysc materialna (a taka umowa licencjonowanego zawodowego kierowcy wyscigowego w F1 skonstruowana jest dzis z pieciu osobnych umow). Sportowiec musi pokonac partnera z zespolu, musi zdobyc maksymalna ilosc punktow i na koncu gdy ma takie szczescie powalczyc o tytul. A tytul jest marzeniem kazdego - nie tylko licencjonowanego kierowcy wyscigowego, lecz wszystkich osob ktore ciezko pracuja w tej branzy dla zespolu wyscigowego. Kazdy inzynier idac na tor wyscigowy chce konkurowac (bo nie ma nic lepszego niz konkurencja), chce wygrac, chce sukcesu - dlatego jest tak zaangazowany.
Nie ma czegos takiego ze ktos cos od zycia automatycznie dostal. Sportu motorowego nie mozna sie zwyczajnie w szkole nauczyc . Kazda osoba ktora jest w tym hermetycznie zamknietym swiecie musiala wczesniej zebrac doswiadczenie w sporcie motorowym (a dokladniej mowiac w innych klasach), musiala sie czyms wykazac, byc najlepsza z najlepszych, musial swoje prywatne zycie podporzadkowac jednej pasji. Dlatego nie jest to z pewnoscia dla nikogo latwy kawalek chleba...
W sumie obojetnie, Vettel jest czterokrotnym Mistrzem Swiata i z pewnoscia na kazdy tytul zasluzyl. A ze kierowcy i zespoly miedzy soba walcza w twardych bandazach, znaja wszystkie dozwolone i niedozwolone tricki - taka jest juz to branza... Chyba w kazdej dyscyplinie zawodowego sportu gdzie panuje duza konkurencja jest podobnie.
I tak jak mowie, zasadniczo mam problem z osobami ktore swiadomie robia z siebie tzw. „ofiare“... Marka Webbera nie znam prywatnie, ale taka mysl czytajac tutejsze wybrane cytaty szybko przeszla mi przez glowe. Moze sie myle...
22. dexter
PS. Pamietam jeszcze potyczke Ayrton Senna przeciwko Alain Prost, ktora rozegrala sie na torze Imola w 1989 roku. Wtedy po wypadku Gerharda Berger'a dwoch kierowcow Mclaren'a zgodzilo sie deal ze nie beda wyprzedzac sie wzajemnie w pierwszym zakrecie. Co zrobil w samochodzie Senna? Na jego twarzy pojawil sie tylko zmeczony usmiech i wyprzedzil Prosta. Na torze Suzuka wyeliminowal Prosta z wyscigu wjezdzajac mu do samochodu. Senna zostal zdyskwalifikowany, Prost byl Mistrzem Swiata.
W 1990 roku Prost i Nigel Mansell jezdzili dla Ferrari. Francuz dokladnie wiedzial ze Mansell nie mowi ani slowa po wlosku. Co zrobil Prost? Wymusil na zespole ze podczac meetingow oficjalny jezyk byl jezykiem wloskim.
W zespole Williams, a dokladnie w 1987 roku doszlo do tego ze szef zespolu, czyli sam Frank Williams musial w swoim Motorhome wbudowac dodatkowe drzwi. W szystko dlatego aby czasami Nigel Mansell i Nelson Piquet nie spotkali sie razem na korytarzu. Inaczej doszloby chyba do rekoczynow. Piquet zostal Mistrzem Swiata.
A co robil nasz najlepszy kandyjski kolega ktory ostatnio ma dosc duzo pod kazdym tematem do powiedzenia? Na parkingu od Heinz-Haralda Frentzen'a stawial permanentnie swoje resztki jedzenia. W 1997 Villeneuve zostal Mistrzem Swiata, a Heinz Harald tylko wice...
Pozdr.
23. dexter
Jeszcze tak na marginesie tez dosc dobry przyklad "wojny psychologicznej" ktory ostatnio obil mi sie o uszy - Michael Schumacher jezdzac juz w Mercedesie parkowal zawsze tak, aby Nico nie mogl wyjechac z parkingu - hehe. Takze roznie to z kierowcami bywa.
Ale taka podstawowa bron ktora czesto bardzo dobrze dziala - po prostu wystarczy ignorowac partera z zespolu... Gdy on cos na meetingu mowi wystarczy wyciagnac telefon, sprawdzic poczte, udawac ze sie go nie slyszy. Przy czym czlowiek dokladnie katem oka obserwuje kazdy jego ruch: co on robi, jak sie zachowuje, co mowi do mikrofonow etc. etc.
24. Vendeur
16. pryk - gratuluję kolejnej wycieczki osobistej, która nie ma żadnych podstaw. Ostatnio sobie darowałem, ale tym razem ci odpowiem, bo kłamstwa kierowane w moją stronę nie będę akceptował. Swój żenująco niski poziom konwersacji pokazujesz przy każdej kolejnej wysłanej wiadomości. To już nawet nie jest podsumowanie twojej osoby, a jej cecha - gimnazjalne zaczepki raz jednego, raz drugiego. Mądrzysz się, jakbyś wiedział wszystko najlepiej, zresztą nie tylko na tym forum, a prawda przez ciebie objawiona była jedyną właściwą. Cynizm i arogancja przelewa się spod palców wiadrami, byle tylko komuś wejść w słowo i podburzyć innych forumowiczów. Gdybyś się choć raz skupił na tematach newsów zamiast na innych dyskutantach, to może nauczyłbyś się w końcu, że można polemizować na pewnym poziomie. Coraz mniej wierzę, że w twoim przypadku jest to możliwe, bo jak do tej pory nic innego nie pokazałeś...
Swą niedojrzałość pokazujesz przede wszystkim w braku zrozumienia tekstu pisanego oraz jednocześnie dopowiadaniu sobie własnych historii i prawd (mentalnie baba? - nie obrażając kobiet). Ostatni raz więc wchodzę w jakikolwiek dyskurs z tobą, bo szkoda mojego czasu na osobę, która na niego nie zasługuje. Nie rozumiesz, co ludzie piszą, zatem wytłumaczę prostą przesłankę, którą zawarłem: Vettela nie uważam za palanta z uwagi na jego wypowiedzi wobec innych (jak bezpodstawnie sugerujesz), a w wyniku jego zachowań w środowisku F1. Zachowania takie można zobaczyć naocznie, oglądając relacje, są też relacje innych. Najwyraźniej nie jesteś na tyle spostrzegawczy i nie pojmujesz, że o każdym człowieku można się wiele dowiedzieć na podstawie jego gestów, mimiki, ogólnie rzecz ujmując - wysyłanych zewnętrznych sygnałów. I naprawdę nie trzeba z nikim mieszkać ani żyć. Swoją drogą to jakim prawem bronisz komuś oceny na postawie wypowiedzi? Przecież słowo, zarówno pisane jak i mówione, to jedna z form przekazu własnej osobowości, odzwierciedlenie duszy. To także jest ponad siły? I nie dopowiadaj sobie, że znam Vettela od podszewki, bo tylko kompletny dureń może w ten sposób pisać. Nie znam, tak samo jak nie znam Lorenzo i nie muszę znać. Obaj zaczynali w podobny sposób na torach, będąc butnymi dzieciakami, którym nic nie pasowało, chodzili z wiecznie skwaszonymi minami, unikali towarzystwa, w którym bawiła się reszta stawki. I nadal im to pozostało - Vettel uważa się za boga, któremu każdy powinien ustępować na torze, z kolei Jorge narzeka na wszystko poza sobą, hipokryzyjnie wręcz obarczając winą innych. I te rzeczy każdy na świecie logicznie myślący człowiek i komentator widzi. Ty oczywiście nie potrafisz, bo masz celownik ustawiony, aby tylko atakować innych, dokuczać, kłócić się, forsować swoje zakłamane ideologie.
"Trolling poziom master"? A cóż to znowu za określenie? W szkole tak do siebie mówicie? Czy może grając na komputerze jest to popularne? Bo naprawdę innego zastosowania w realnym i dojrzałym świecie nie dostrzegam. Marzeniem moim jest, abyś kiedyś w końcu napisał coś na temat newsa, cokolwiek sensownego, bez osobistych wycieczek do innych i wszczynania sprzeczek, bo w ten sposób to niestety nie pokazujesz ani swojej kultury, a tym bardziej dojrzałości, tylko niszczysz i tak już mocno zaburzony poziom dyskusji. Chwilowo jednak zostajesz zignorowany, bo nie lubię zniżać się do takiego poziomu i prezentować takiej formy wypowiedzi. Proszę zatem, abyś nie ciągnął już tego dalej i dał na wstrzymanie swej żądzy zemsty.
I jeszcze jedno...
@dexter - słusznie to zauważyłeś, każdy kierowca (a w zasadzie każdy człowiek) ma 2 strony, sportową i prywatną (zawodową i prywatną). Tak jak człowiek w pracy często ma inną maskę niż w domu, tak i sportowiec, w tym przypadku kierowca wyścigowym. Gdyby Webber i Vettel nie byli znani jako sportowcy, czyli zawodowo, to nie napisali by autobiografii, bo nikt by się nią nie zainteresował. I dokładnie wiemy (bo widzimy i słyszymy) jakimi są sportowcami, jak się prezentują w tym światku, nie tylko podczas rywalizacji na torze. Z tego też powodu, nie miałbym ochoty czytać książki człowieka, który nawet nie zadbał o to, aby się odpowiednio prezentować i zrobić określone wrażenie. Brak takiej umiejętności świadczy o pewnych cechach charakteru. Mam pewne zasady w życiu, które są dla mnie najważniejsze, wśród nich przede wszystkim szacunek wobec bliźnich, wobec każdego człowieka, dobroć, tolerancja i obiektywizm, prawda. Oraz brak idiotyzmów w działaniu i zachowaniu, jestem na to uczulony. W omawianym przypadku obaj kierowcy są dla mnie na zupełnie różnych biegunach. Dlatego pomimo braku spektakularnych sukcesów, Webbera chętnie bym poznał lepiej poprzez lekturę takiej książki.
25. Vendeur
Czy on się żali? Wiesz, tu trzeba pamiętać o kilku aspektach. Pomińmy w tym momencie przekład książki, zakładając, że jest idealny i tłumacz oddał perfekcyjnie myśli autora. Wspomniane w newsie akapity są wyrwane z całości. Dlaczego akurat one? Aby pobudzić ciekawość czytelnika, aby sobie pomyślał: “ciekawe co tam się działo tak naprawdę”. To wzmacnia chęć dowiedzenia się o walce wewnątrzteamowej i “poznaniu prawdy”. Ale nie przeczytawszy pozycji od deski do deski, nie jesteśmy w stanie stwierdzić jaką częścią są one całości. Może wcale niewielką? A może faktycznie non stop narzekania? Jakkolwiek zgodzę się z Tobą w kwestii ostatniego zdania – żaden kierowca (sportowiec, pracownik) nie może wkraczać do nowego pracodawcy od razu z myślą przegranej lub jakąkolwiek inną pesymistyczną, tak należy też zwrócić uwagę na różnice charakterów. Są wybitni fighterzy o bardzo mocnych psychikach jak Senna, Schumacher, Hamilton, ale oprócz tego są bardzo przyjaźni i lubiani poza torem (nie licząc pewnych “wypadków przy pracy”). Są również wybitnie waleczni kierowcy, jak Vettel, Raikonnen, którzy są mniej przyjaźni, Kimi przez swoją zamkniętość po prostu, Vettel przez arogancję. Są i kierowcy o wielki talencie, ale nazwijmy to “dobroduszni” jak Webber, Massa... W niższych seriach walczyli i dzięki fenomenalnemu talentowi dostali się na szczyt. Na szczycie jednak są same lwy z wielkimi grzywami i niemożliwe jest, aby każdy z nich przewodził stadu. Czasami więc tu Webber przepuści, tam z kolei Massa odpuści. Tacy kierowcy mistrzami nie zostają, a jeśli już to zazwyczaj przypadkowo. Bardzo rzadko zdarza się tak ogromny talent, aby umiejętności wyprzedziły wszechobecną dobroć, także na torze. Wszak bolidy mają pewne limity (mocy/przyczepności) i nie sposób ich przekroczyć. Człowiek, który jest z natury dobry, a do tego otwarty na innych, przyjazny, wręcz wrażliwy i uczuciowy, z pewnością będzie miał w życiu zawodowym problemy. W sporcie jakim jest F1 tym bardziej. I takie narzekanie lub żalenie się, może być niezupełnie tym jak to odbieramy. A może to po prostu ta ich bezpośredniość, naturalna prawdziwość do bólu i przez to ukazanie jak to naprawdę wyglądało? W niewielu zespołach jest równouprawnienie i bywają momenty, gdy postawione warunki są jasno określone, jasno też skreślają jednego z zawodników w sytuacjach spornych. Patrząc obiektywnie, Webberowi nie mogło być łatwo w Red Bullu, szczególnie, że trafił tam w zasadzie u schyłku kariery, w której zaczynał brylować inny młodzieniec.
Inna strona narzekań. Można narzekać właśnie przez otwartość i bezpośredniość, ale robić swoje. Też jestem sportowcem, uprawiam sport wyczynowo. Wszystko od początku do końca zależy wyłącznie ode mnie. Sam się uczyłem, sam trenowałem, nikt mnie nigdy nie wspomagał profesjonalnie. 1 vs 1. W zeszły weekend musiałem wstać o 7, aby zagrać kilka meczów. Pech chciał, że nie mogłem zasnąć całą noc. Patrząc na zegarek o 5 rano złapałem już takie wkurw*****, że chyba ta świadomość, że brak snu odbije się na mojej dyspozycji i ew. zawaleniu dnia, osłabiła mnie na tyle, iż zasnąłem na godzinę... Gdy przyszedłem na miejsce, to się słaniałem na nogach nieco, potem się rozbudziłem, choć w połowie dnia momentami przysypiałem. Niemniej podczas rozmów przed i między meczami nie raz ponarzekałem, że spałem godzinę tylko i jestem bez sił. No i właśnie, można to odebrać jako narzekanie albo żalenie się... Ale to było raczej po prostu wspomnienie, tak się stało i już, taka była rzeczywistość. Jako, że jestem zawzięty i ambitny to wygrałem 4 z 5 meczów :). Innym razem złapałem kontuzję kręgosłupowo – biodrową (trudno to określić, bo jednocześnie był to ból odlędźwiowy a zarazem napięcie mięśni biodra). W efekcie prawie nie mogłem chodzić i się schylać, a sport wymaga wybitnej sprawności w nogach i plecach. To był mój drugi mecz z pięciu, chciałem się wycofać i poddać wszystko. Ale nie, poprosiłem o przerwę 5 min, wziąłem 2x Ketonal forte, spróbowałem się rozciągnąć i wróciłem na boisko. Utykając momentami, krzywiąc się z bólu i sporo żaląc na moją dyspozycję, wygrałem wszystkie mecze!Można? Można ;) Ale uwierz mi, non stop mówiłem o tym jak mnie boli i “narzekałem”... Ale po prostu tak mi to dokuczało, że nie potrafiłem o niczym innym myśleć.
Sport, w którym współzawodniczymy z innymi, a jeszcze gdy walczymy o jakieś punkty w klasyfikacjach ogólnych, gdy naprawdę jeden niefortunny dzień potrafi nam zepsuć pół roku występów, naprawdę nie jest łatwy, niezależnie od dyscypliny. W szczególności gdy zależy od nas samych. Dlatego nawet, jeśli zbytnia miękkość charakteru kierowców jak Webber czy Massa nie pozwoliła im nigdy zdobyć mistrzostwa, nie w pełni obarczał bym za to winą ich żalenie się i narzekania. Wszak Alonso od lat też nic innego nie robi ;). Sport bywa nieprzewidywalny, momentami piękny a jednocześnie nieprzebaczalny.
Pozdrawiam.
26. pryk
Tego się spodziewałem Vendeur :) właściwie opisałeś w całości swój charakter. Więcej o tym Twoim zachowaniu dyskutować nie będę bo szkoda klawiatury.
Co do mojej wiedzy nt motorsportu... no coż jest spora, ale nie czerpana z informacji kolegów, ani ludzi, którzy F1 zaczęli oglądać bo pojawił się w niej Robert. Na podobnym portalu ale o motogp przez długi okres pisałem artykuły nt królewskiej klasy i to 15 lat temu więc nie wiem czy chcesz się licytować jeszcze :)
Co do Veta, ludzie którzy są bardziej zainteresowani tematem wiedzą jakie są stosunki Veta ze środowkiskiem i że jest tam uważany za gościa ze sporym dystansem i poczuciem humor. Zresztą możesz sobie sporo sytuacji nt temat, wywiadów czy konferencji poszukać na yt bo jest tego sporo. Z drugiej strony... co mnie to obchodzi co sobie o nim czy o mnie pomyślisz. Tym postem konczę dyskusję z Toba. Pozdr.
27. Root
Z tego co widzę, to Webber wylewa jakieś swoje wydumane żale, że Vettel wyprzedził go na torze, że był szybszy od niego, a przecież zespół mu zabronił być szybszym.
Webber ma żal, że wygrał szybszy kierowca a nie on - ustawiony przez zespół jako pierwszy, mimo że był wolniejszy. Za to znienawidził... zespół. No cóż - marny to kierowca, który żąda team orders bo jest... wolniejszy.
Komentarze dextera przeczytałem w całości i zgadzam się również w całości. Z chęcią przeczytałbym co na ten temat ma do powiedzenia Vettel, kiedy to jemu kazano być wolniejszym, a Webber ma żale, że Vettel go wyprzedził w walce na torze.
28. Martitta
Proponuję alternatywny tytuł: "Webber - pierwszy męczennik Formuły 1".
Obecna okładka idealnie by pasowała :)
W streszczeniu powinno zostać zawarte coś w stylu: w F1 zawsze czekałem na ten właściwy moment, aby mnie zauważono. Wreszcie nadeszła okazja do startowania z zespołem Red Bull Racing. Ku mojemu zaskoczeniu w zespole postawiono na młodość, więc cała uwagę i skupienie przerzucono na mojego młodszego rywala, który potem został kilkakrotnym mistrzem świata. Czułem się z tego powodu niedowartościowany, więc postanowiłem napisać książkę, o tym jak bardzo Formuła 1 zraniła moje uczucia. Ponieważ moje życie to NIE TYLKO ściganie, całą moją złość przeleję na papier i wywołam sensację - wtedy chociaż w ten sposób będę mógł być popularny i znany z Formuły 1...
Tylko w tej książce: PRAWDZIWA prawda o Marku Webberze. Kup już teraz! :D :D :D
29. Martitta
A tak na poważniej - Szkoda, że prawdziwe legendy Formuły 1 nie napisały autobiografii. Cóż... Pewnie byli zajęci ściganiem :) Wiele bym dała, aby przeczytać autobiografię Senny, Jima Clarka!
30. Martitta
(no i na stronie ucięło mi komentarz w połowie :D )
...czy Gillesa Villeneuve'a... U nas w Polsce ta autobiografia pójdzie jak świeże bułeczki! Bo my Polacy kochamy męczenników. Biednych, ucieleśnionych i męczenników... Cóż poradzić - taka nasza historia. Szkoda tylko, że w dużym stopniu przyczynia się to do bardzo negatywnego myślenia, jakim jest użalanie się nad sobą, a wspomaganie słabszych (tych, którzy przegrywają) równa się myśleniu: słabszy - prawdziwy, wartościowy, wszystko robiący dobrze. A jeśli ktoś osiągnąć sukces? Ukradł, sprzedał, narozrabiał, miał układy itp. Mam wrażenie, że wciąż większość społeczeństwa preferuje takie właśnie myślenie, zamiast zebrać tyłek w troki i wziąć sprawy w swoje ręce. My Polacy nie lubimy ludzi "w czepku urodzonych", bo naszym zdaniem dostaje im się wszystko za darmo. Za to ci nieudolni i utrapieńcy, to osoby, którym trzeba pomagać i kibicować, bo to oni są ci dobrzy, którzy wszystko robili prawidłowo, ale im się nie udało. Otóż nie... Zarówno ten w czepku urodzony jak i utrapieniec, spotykają się w środku swojej drogi, gdzie muszą sami zadecydować o swoim losie. W czepku urodzony robi "coś", a utrapieniec "rezygnuje". Obserwując sytuację z boku ludzie nie zauważają, albo nie chcą zauważyć, co poszczególny człowiek zrobił w tym kierunku, aby zasłużyć na swoje miano. To się nie liczy, liczą się tylko siły pozaziemskie, które zapisały im w tarocie taki los...
Ehh... Mam nadzieję, że doczekam czasów, kiedy więcej Polaków będzie rozwijać w sobie przekonanie, że za swoje życie w 99% są odpowiedzialni tylko oni sami, nie okoliczności, nie politycy, nie państwo, nie sąsiedzi i (wracając do F 1)nie zespół, który kładzie kłody pod nogi... Jednakże, aby do tego doszło, najpierw trzeba sobie uświadomić, że już nie stoimy w kolejce w sklepach, już nie mówimy "pan tu nie stał", już nie dostajemy 10zł za to czy się stoi, czy się leży i zaczniemy sami decydować o sobie. Życzyłabym sobie jeszcze, aby więcej osób w Polsce czytało książki, aniżeli je pisało. Wysyp literatury "do kosza" w ostatnim dziesięcioleciu zrobił się przerażający. Gdyby moje życzenia się spełniły, wtedy niewiele osób sięgnęłoby po książkę Webbera :)
Pozdrawiam
31. narya
Ale zdajesz sobie sprawę z tego że twój post to właśnie narzekanie narzekanie i jeszcze raz narzekanie...
32. marekko
A kogo interesuje życiorys człowieka zawsze drugiego, właśnie cytowany komunikat Multi 21 przemawia za tym żeby dać sobie z nim spokój, to też pokazuje różnicę w podejściu do tego co się robi i co chce się w życiu osiągnąć między Vettelem a Webberem, ten pierwszy ściga się i zrobi wszystko by zostać mistrzem świata, a drugi tylko chciałby nim zostać. Co do książek o F1 to poleciłbym "Formuła 1, formuła ryzyka" pani Niny Lengyel jeśli ktoś znajdzie i interesuje go f1 z lat 70-80
33. dexter
Hej Vendeur
„Gdyby Webber i Vettel nie byli znani jako sportowcy, czyli zawodowo, to nie napisali by autobiografii, bo nikt by się nią nie zainteresował“
Eee tam, dzis ksiazki kazdy pisze. Nawet tacy autorzy ktorzy nie sa znani (przynajmniej ja ich nie znam). Ciekawym zjawiskiem jest fakt, ze autorzy ksiazek sa coraz bardziej mlodsi. Ale to prawda, popularnosc troche pomaga. Dlatego autor zapraszany jest do TV czy podrozuje po kraju i czyta z ksiazki. Takim sposobem reklamuje swoj produkt.
„I dokładnie wiemy (bo widzimy i słyszymy) jakimi są sportowcami, jak się prezentują w tym światku, nie tylko podczas rywalizacji na torze.“ „Z tego też powodu, nie miałbym ochoty czytać książki człowieka, który nawet nie zadbał o to, aby się odpowiednio prezentować i zrobić określone wrażenie. Brak takiej umiejętności świadczy o pewnych cechach charakteru“.
A co dokladnie wiemy (widzimy i slyszymy) ? I jak sie to niby prezentuja, albo wedlug Twojego zdania maja prezentowac?
...bo po przegranej rywalizacji mimika byla zla ? -przeciez to jest naturalne.
Wiesz ile razy w zyciu w pewnych sytuacjach moja mimika nie wygladala zbyt korzystnie (a szczegolnie gdy bylem w wieku dojrzewania - wystarczy tylko zapytac sie moich rodzicow).
A tak bardziej powaznie - tutaj chyba raczej powinno chodzic o sport na wysokim poziomie, a nie o prezetacje czy wrazenie. Przeciez Vettel jest doroslym mezczyzna ktory podczas weekendu wyscigowego daje z siebie wszystko. Coz trzeba wiecej ? Nie popadajmy w jakies smieszne paranoje. Znowu prywatne zycie sportowca zawodowego to juz jest oddzielna sprawa i nie powinno wielkim zainteresowaniem. Chyba ze protagonista sam bedzie chcial dzwi lekko uchylic....
„Mam pewne zasady w życiu, które są dla mnie najważniejsze, wśród nich przede wszystkim szacunek wobec bliźnich, wobec każdego człowieka, dobroć, tolerancja i obiektywizm, prawda. Oraz brak idiotyzmów w działaniu i zachowaniu, jestem na to uczulony“
Zacne cechy, z pewnoscie wiekszosc ludzi posiada podobne zasady. Tylko ze my tutaj rozmawiamy o sporcie zawodowym gdzie trzeba skoncentrowac sie na wyniku i osiagnieciach.
Troche moze prosciej (bo Motorsport niekiedy bywa skomplikowany). Widziales kiedys zawodowego pilkarza ktory gra dla zespolu o punkty (punkty oznaczaja miejsce w tabeli, miejsce w tabeli pod koniec sezonu moze oznaczac wystep na miedzynarodowej arenie, wystep na miedzynarodowej arenie oznacza grube pieniadze dla zespolu). I zalozmy ze napastnik strzela bramke ktora nie powinna byc zaliczona, bo przykladowo mowiac pilka wpada z boku przez dziure w siatce do brami. Zawodnik widzi ze strzelil pike przez dziure. Pilka jest w bramce, sedzia podchodzi pyta sie zawodnika o jego zdanie. Myslisz ze wiekszosc zawodowcow sie przyzna ? Powie ze nie zauwazyl - jest 1:0
Podobna sytuacja panuje na polu karnym. Nie przewrocisz sie gdy bedziesz lekko pociagany za trikot to trener w czasie przerwy zada Tobie pytanie: dlaczego nie upadles? Tutaj chodzi o dobro zespolu, o punkty dla druzyny, o pieniadze dla klubu i w koncu jest to Twoj zawod.
„Wiesz, tu trzeba pamiętać o kilku aspektach. Pomińmy w tym momencie przekład książki, zakładając, że jest idealny i tłumacz oddał perfekcyjnie myśli autora. Wspomniane w newsie akapity są wyrwane z całości. Dlaczego akurat one? Aby pobudzić ciekawość czytelnika, aby sobie pomyślał: “ciekawe co tam się działo tak naprawdę”. To wzmacnia chęć dowiedzenia się o walce wewnątrzteamowej i “poznaniu prawdy”.
Oczywiscie. Sek w tym, ze „prawda“ zalezy od punktu widzenia.
Przyjmijmy ze masz dziesiec samochodow tzn. jest dwadziescia kierowcow i na koniec sezonu automatycznie dziesieciu musi przegrac rywalizacje ze swoim partnerem. I tutaj z gory mozna przyjac ze dziesieciu kierowcow zawsze bedzie sie czulo przynajmniej w podswiadomosci czlowiekiem niezadowolonym z sytuacji, poszkodowanym i przegranym. Wtedy jest tylko jedno wyjscie: do przodu i atak.
34. dexter
„Jakkolwiek zgodzę się z Tobą w kwestii ostatniego zdania – żaden kierowca (sportowiec, pracownik) nie może wkraczać do nowego pracodawcy od razu z myślą przegranej lub jakąkolwiek inną pesymistyczną, tak należy też zwrócić uwagę na różnice charakterów“
Zgadza sie, tylko ze ja wyzej nawiazujac do Webbera na mysli mialem cos innego.
„Są wybitni fighterzy o bardzo mocnych psychikach jak Senna, Schumacher, Hamilton, ale oprócz tego są bardzo przyjaźni i lubiani poza torem (nie licząc pewnych “wypadków przy pracy”). Są również wybitnie waleczni kierowcy, jak Vettel, Raikonnen, którzy są mniej przyjaźni, Kimi przez swoją zamkniętość po prostu, Vettel przez arogancję.“
Polecam skoncentrowac sie bardziej na osiagach sportowych, a nie na tym jaki kto jest. Akurat Senna, Schumacher, Hamilton i jeszcze wielu innych kierowcow mocno polaryzowali - ale takie osobowosci przyciagaja tez ludzi na tor...
„Są również wybitnie waleczni kierowcy, jak Vettel, Raikonnen, którzy są mniej przyjaźni“
Kimi jest kultowy. Poza tym ma duzo fanow na calym swiecie. Osoby ktore prywatnie maja z Kimim do czynienia raczej opowiadaja ze lepszego „komedianta“ ktory nie potrafi zamknac buzi w pozytywnym tego slowa znaczeniu nie widzialy. Takze w prywatnym gronie ludzi, gronie w ktorym sportowiec zawodowy dzieli osoby swoim zaufaniem, gdzie czuje sie komfortowo, gdzie nie ma „wrogow“ etc. Räikkönen pokazuje calkiem inna twarz.
I skad taki obraz o Vettelu jesli sie mozna zapytac? Arogancja Vettela? - Come on! Ja raczej odbieram Vettela jako czlowieka pewnego siebie ktory wie co potrafi, zna swoja wartosc, wie co reprezentuje i jaka ponosi odpowiedzialnosc. Wie co chce osiagnac i w pelni skoncentrowany jest na swoim celu.
Oczywiscie ze Sebastian po przegranym wyscigu bedzie „not amused“ - ale to jest naturalne, poniewaz zawodnik chce wygrywac. On jest zawodowcem, wie dobrze co chce osiagnac, jest absolutnie sfokusowany na swoim celu za ktorym podaza - taki jest zawod kierowcy wyscigowego. A ze na wyscigu F1 masz dzis okolo 450 reporterow i kazdy cos od ciebie chce to z gory wiadomo ze kazdego czlowieka nie zadowolisz. Po przegranym wyscigu ciezko udzielic wywiadu. Ogolnie mowiac ciezko jest przyznac sie do bledu, ale to chyba jest cecha kazdego zawodowego kierowcy wyscigowego.
Niekiedy trzeba sobie w domu scene 2 albo 3 razy zobaczyc aby wyciagnac wlasciwe wnioski - bo na bledach czlowiek sie uczy. Zreszta, kierowca tak naprawde na pytania reporterow nie ma czasu. On ma swoje wazne terminy na ktore nie moze sie spoznic. Ogolnie mowiac dzien kierowcy na torze wyscigowym jest mocno poukladany i praktycznie z jednego terminu pedzi na drugi termin.
I nie mozna zapomniec ze Sebastian Vettel jest czterokrotnym Championem ktory w swojej karierze juz wszystko wygral. A kazdy mistrz swiata ma pewne prawa i czasami stawia swoje warunki.
Np. przychodzac do zespolu podpsujesz umowe. I tak jak wyzej wspomnialem umowa licencjonowanego zawodowego kierowcy wyscigowego sklada sie praktycznie z 5 umow: a) jest kontrakt kierowcy, b) jest umowa na testy, c) jest umowa marketingowa d) jest umowa reklamowa e) i jest umowa w ktorej zapisane sa wszystkie klauzule obowiazujace dla wszystkich wyzej wymienionych umow.
Kazda umowa zawodowego kierowcy wyscigowego zalezna albo oparta bedzie na wynikach. Na wyniku kierowcy i/albo wyniku w klasyfikacji konstruktorow.
Co to oznacza? Kierowca podpisuje dwuletni albo trzyletni kontrakt. W tym kontrakcie gwarantuje sobie ze w kazdym momencie moze opuscic zespol, jezeli dany team dla ktorego wykonuje swoje uslugi nie zdobedzie wczesniej wymienionego miejsca w klasyfikacji konstruktorow na koncu danego sezonu. Tym zapisem ma otwarte mozliwosci, tzn. nie jest zobowiazany w slabym zespole przez lata jezdzic.
Kazda umowa dodatkowo ma pelno roznych opcji. Dla kierowcow w malych sa klauzule odstepnego ktore pozwalaja zawodowemu kierowcy odejsc jesli duzy zespol zapuka do drzwi i zaplaci pewna kwote odstepnego. Niektore umowy przedluzaja sie automatycznie jezeli pewne miejsce zostanie w klasyfikacji kierowcow- albo konstruktorow osiagniete.
I teraz zakladajac jest ktos mistrzem swiata, to taki kierowca negocjujac z zespolem ktory bedzie go chcial zakontraktowac stara sie wyciagnac dla siebie z umowy wszystke mozliwe opcje i z duzym prawdopodobienstwem je dostanie. Bo kazdy czolowy zespol fabryczny chce miec w swoich szeregach m.in. topowych kierowcow wyscigowych.
35. dexter
A wracajac jeszcze do arogancji bo nie daje mi to spokoju. Oczywiscie, duza pewnosc siebie moze zostac czasami przez ludzi odebrana jako aroganckie zachowanie. Cecha mistrzow jest swiadomosc ze jestes niekwestionowanie najlepszy w tym co robisz. A gdy osiagniesz pewna klase, to mozesz pozwolic sobie na troche ekstrawaganckie zachowanie. W koncu jestes gwiazda sportu.
Ale z pewnoscia trzeba troche uwazac, bo niekiedy takie zachowanie, ciagle te same obrazki moga sie ludziom znudzic. Mozna troche popozowac, mozna troche poinscenizowac (poniewaz to jest tez gra, w koncu za dobry „show“ zarabia sie duze pieniadze). Z tym, ze niekiedy trzeba uwazac aby nie przesadzic. Tylko ze kazdy o tym wie. Profesjonalisci to nie sa glupcy ludzie, troche trzeba miec w glowie aby dojsc na szczyt!
Z pewnoscia przykladem troche takiego typowego „aroganckiego“ zachowania na pierwszy rzut oka moze byc pewna sytuacja w meczu podczas ME.
Mistrzostwa Europy mecz Portugalia - Islandia. Zawodnicy Islandii bardzo dobrze sobie radza, rozgrywaja swietny mecz. Islandia zdobywa punkt, gwizdek sedziego koniec meczu. Zawodnik Islandii padchodzi z boku i poklepuje Ronaldo po ramieniu prosi o jego trikot. „CR7“ za pierwszym razem udaje ze go nie widzi, nastepnie krotko sie smieje podaje mu reke i odchodzi (ala kto Ty jestes ?)
Pytanie? Taka osobowosc jak Ronaldo ktora warta jest wiecej niz cala druzyna Islandii, pilkarz ktory zdobyl w swojej karierze tyle tytulow - czy nie mogl sie zatrzymac, sciagnac koszulke, wymienic sie ze zawodnikiem tak niskiej klasy ? W koncu ma wyrzezbione cialo ktore wszedzie pokazuje. To jest dla mnie arogancja. Mimo tego ze sportowiec jest sfrustrowany remisem, ale wymiana koszulki z tak niskiej klasy przeciwnikiem pokazalaby jego jeszcze wieksza klase (bo to juz jest calkiem cos innego niz rozmowa z jakims publicysta czy reporterem).
Z drugiej strony ten zawodnik aby odniesc sukces daje z siebie wszystko. W szatni dla kolegow jest zupelnie innym czlowiekiem - takze trzeba byc ostroznym oceniajac kogos. Tym bardziej ze sie czlowieka nie zna osobiscie. Szybciej tutaj na portalu czytajac dwa zdania jakiegos uzytkownika mozna wyrobic sobie pewien obraz.
„Człowiek, który jest z natury dobry, a do tego otwarty na innych, przyjazny, wręcz wrażliwy i uczuciowy, z pewnością będzie miał w życiu zawodowym problemy. W sporcie jakim jest F1 tym bardziej“
Uwierz mi, kierowca wyscigowy jest z natury bardzo wrazliwym czlowiekiem i do tego ogromnym indywidualista. Takze z kazdym trzeba obchodzic sie jak z brylantem opakowanym w wacie.
Ale tak uczuciowego czlowieka w innej dyscyplinie sportu nie znajdziesz ;-))
„W niewielu zespołach jest równouprawnienie i bywają momenty, gdy postawione warunki są jasno określone, jasno też skreślają jednego z zawodników w sytuacjach spornych“
Rownouprwanienie jest w kazdym zespole. Wiesz ile kobiet w F1 pracuje na stanowisku inzyniera ?
A co do kierowcow wszystko zalezy od samego podejscia do rzeczy. Przechodzac do F1 w porownaniu do nizszych serii wyscigowych to jest jednak duzy skok dla czlowieka. Nagle pracujesz z duzo wieksza liczba ludzi (np. sam zespol Mercedes AMG Petronas zatrudnia ponad 1000 ludzi ktorzy pracuja dla F1) Ciezar na barkach kierowcy jest duzy (choc tak naprawde mowiac cisnienie czlowiek sam sobie w glowie stwarza). To samo tyczy sie osob zarzadzajacych, inzynierow, technikow czy nawet mechanikow.
I nie mozna o jednym zapomniec wyscigi samochodowe rozgrywane sa na torze. I tutaj wynik mowia same za siebie. Webber ktory jest bardzo dobrym kierowca mial po prostu pecha ze jezdzil z tak mocnym zawodnikiem. Oczywiscie Seastian mial tez gorsze dni. Byly tory wyscigowe gdzie Mark mial swoj nos z przodu, ale taka sytuacja jest naturalna poniewaz jeden tor lepiej pasuje zawodnikowi inny gorzej. Kierowca przyjezdza na tor i jezeli juz rano bedzie wiedzial ze nie wygra wyscigu to moze na uszach stawac i nie wygra wyscigu.. Ja zawsze powtarzam: sport to jest glowa. Sa wyscigi ktorych nie masz prawa wygrac, a wygrywasz... - to jest dopiero uczucie.
Zasadniczo zaden kierowca na torze nie odpuszcza. Problem z tym ze ludzie nie wiedza jak taktycznie ulozone sa wyscigi. Patrzac na wyscig w TV gdzie czlowiek widzi tylko samochod i kierowce w cockpicie - ale nie widzi calej maszynerii. Nie widzi problemow technicznych, nie ma pojecia o stanie zuzycia ogumienia, o stanie paliwa, nie zna fenomenow ktore wplywaja na aerodynamike pojazdu. Nie widzi takze problemow kierowcy wyscigowego. Nie widzi inzynierow, strategow, analitykow i co najgorsze nie widzi taktyki z jaka zespoly ze soba walcza etc. Ale nie ma sie co martwic, bo kierowca w cockpicie tez jest sam i nie jest w stanie wiedziec wszystkiego co sie wokol niego na torze dzieje ;-)
Powiedzmy tak, czasy gdzie dominowala „strategia jednego czlowieka “ jak np. w erze M. Schumacher'a pomalu dobiegaja konca. Po prost rzadko ktory management jak i sam kierowca zgadza sie dzis na status „drugiego“ kierowcy. W sumie dla zespolu taki stan rzeczy tez nie jest zbyt korzystny. W kazdym zespole sa dwa „podzespoly“ ktore skladaja sie z inzynierow, mechanikow i zawodnika i kazdy „podzespol“ sezon zaczyna sie od zera. Wszystko zalezy od tego ile bedziesz mial awarii technicznych, ile popelnisz bledow i wiele wiele roznych innych rzeczy.
36. dexter
I oczywiscie ze sa pewne opcje, ale czlowiek ktory czuje sie „skrzywdzony“ zawsze bedzie szukal teorii spiskowych czy to niepodkrecony silnik, cisnienie w oponach, zla podpisana umowa, czy Bog wie jeszcze co. A wszytko dlatego bo sie jego niespolnione marzenia sypia. Frustracja jest tak duza, ze mozna pokoj w hotelu kompletnie zdemolowac. A niejedne drzwi z zawiasami potrafia z pewnoscia niezle fruwac.
Jednak trzeba zaakceptowac ze inny kierowca jest na niektorych obiektach lepszy. Oczywiscie w pewnym momencie zaleznie od sytuacji punktowej zespol ktory walczy o mistrzostwo moze postawic na zawodnika ktory bedzie mial lepsze szanse na zawiazanie worka - ale to jest inny temat.
„Inna strona narzekań. Można narzekać właśnie przez otwartość i bezpośredniość, ale robić swoje...“
No coz, tak juz to juz bywa. Z mojej strony gratulacje za ambitnosc i wytrwalosc - tak trzymaj!!
W Motorsporcie np. nie jest lepiej. Scigajac sie na torach o nierownej nawierzchni kierowca non stop narazony jest przez wstrzasnienia, uderzenia, wibracje - na bol ktory masywnie odczuwalny jest na kregoslupie, stawach i plecach. Dodatkowo w F1 dochodzi przeciazenie ktory wynosi ponad 5 G. Czesto czlowiek jezdzi w ogromnym upale i duzej wilgotnosci powietrza. Niekiedy po takim wyscigu, gdzie kierowca traci 3-4 kg wody trzeba usiasc, poniewaz mozna ze zmeczenia zemdlec. Po chwili czlowiek powraca do siebie, ale prawdziwy bol przychodzi dopiero na drugi dzien. Tak na marginesie - osoba ktora mysli ze „sport to zdrowie“ musi na temat sportu i zdrowia porozmawiac z zawodowym sportowcem po ukonczeniu jego kariery...
Co do formy narzekania to Motorsport jest chyba specyficznym sportem, poniewaz jest sportem dla indywidualistow. Zasadniczo mowiac kierowca swoim narzekaniem:
a) stwarza presje na sedziach [poniewaz wie ze gdy troche do radia ponarzeka to stewardzi incydentem czy scena bardziej sie zainteresuja]
b) narzeka kazdy kierowca poniewaz jest tak nauczony i to od najnizszych serii wyscigowych. A zaden licencjonowany zawodowy kierowca wyscigowy do bledow nigdy nie chce sie przyznac - to jest jego natura.
Czesto dochodzi do takiej sytuacji gdzie inzynier na podstawie danych telemetrii widzi jak auto funkcjonuje, ale kierowca jest w stanie niekiedy opowiadac zupelnie cos innego.
Inny przyklad: kierowca tak jak wyzej juz wspomnialem nie widzi wyscigu tzn. nie wie co sie z przodu czy z tylu na torze dzieje i niekiedy dochodzi do interesujacej wymiany zdan. Ale to jest chleb powszechny...
„Sport, w którym współzawodniczymy z innymi, a jeszcze gdy walczymy o jakieś punkty w klasyfikacjach ogólnych, gdy naprawdę jeden niefortunny dzień potrafi nam zepsuć pół roku występów, naprawdę nie jest łatwy, niezależnie od dyscypliny“
W sporcie motorowym gdzie rywalizacja na torze wyscigowym prowadzona jest powiedzmy co tydzien albo dwa tygodnie, porazka nie moze byc dlugo kluczowa kwestia w glowie zawodnika. Na torze jeszcze szybciutka ktotka analiza bledow i juz we wtorek (jezeli wyscig jest co tydzien) kierowca musi byc w pelni skoncentrowany na nowych zadaniach. W domu zobaczy sobie jeszcze raz kluczowe sceny - ale to wszystko. Oczywiscie, wszystko zalezy od samego czlowieka, poniewaz kazdy czlowiek jest inny. Jeden kierowca przywiezie ze soba wszystkie klopoty do domu. Inny kierowca zostawia wszystko na torze wyscigowym. Opuszczajac tor bedzie juz w prywatnym swiecie. Choc bywaja dlugie dni gdzie business trwa od rana do wieczornych godzin.
37. dexter
@Martitta
Nie no, kogo ja tutaj widze? My najpierw gdzies musimy na boku sobie porozmawiac ;- ))
38. pryk
Dexter - ale się rozpisałeś :) ale z grubsza trafiłeś w to o co w tym wszystkim chodzi i o zachowanie kierowców.
Jeszcze do poprzednich wypowiedzi pewnego gościa.
Co do Ayrtona czy Schumiego, daleko im do otwartości i przyjazności. Ayrton znany był z trudnego charakteru, żeby źle nie zrozumieć, Ayrton stawiał sobie wysoko poprzeczkę, był bardzo wynagający od siebie bo wiedział, że daje od siebie max ale tego też wynagał od innych. Generalnie w swojej historii nie raz miał pod górkę co owocowało ciężką atmosferą w zespole i środowisku. Niemniej w głębi duszy serce mial ogromne, dał biednej Brazylii wiele chwil radości, mocno udzielal się charytatywnie.
Schumi podobnie - pewny siebie perfekcjonista, na torze szczególnie w początkowych sukcesach dość arogancki. Dbał dośc mocno o swoją prywatność.
Wielcy tego sportu muszą być pewni siebie i swoich umiejetności. Każda chwila zwątpienia to kolejny szczebel w drabinie sukcesów niżej. Obrazowo - ciepły kluch, który nie będzie umiał się rozpychać łokciami, niebędący indywidualista nie będzie mistrzem. Wymieniając dalej: Valentino Rossi, Colin McRae, czy w F1 Alonso - każdy z nich to wybitna jednostka czasem kapryśna, bardzo pewna siebie.
Seb - no właśnie, gość posiada te cechy co wymienione przeze mnie osoby. Pewny siebie, wynagajacy bardzo, ale nawet w garażu dający z siebie max. Zresztą będąc w RBR Seb kiedyś zapytany skąd się biorą takie wyniki powiedział, że kiedy inni moczą tyłki w baseni popijając szampana oni wciąż pracują w garażu.
I tak jak napisałem wcześniej, jak ktoś trochę więcej interesuje się tym sportem to wie, że jest to otwarty gość z dość inteligentnym poczuciem humoru, na Niemca wręcz aż niespotykanym. Warto pooglądać wywiady, konferencje czy filmy nt Seba. Genialne jest naśladowanie Kimiego na jednej gali motorsportu sprzed kilku lat :D
Kimi - tak, postać kultowa. Potrafi rozbawić nie mając tego nawet w zamyśle, choć charakterek czasem potrafi pokazać jak na przyklad powalając na ziemię fotoreportera, który zacząl mu przed wejściem do bolidu pstrykać foty.
Swoją drogą Kimi zapytany kiedyś o przyjaciól w środowisku F1 powiedział, że ma tylko jednego... i jego imię to Sebastian.
39. elin
Witam znajome nicki ;-) ... MIŁO WIDZIEĆ ;-)
Żeby nie powtarzać tego co już zostało tutaj napisane, dodam tylko ...
Książki Webbera nie czytałam, więc ciężko mi się wypowiadać, czy tylko marudzi i narzeka na swój los nr 2.
Ale pamiętajmy, że na zwiastun - cytat mających reklamować jakąkolwiek książkę ZAWSZE jest wybierany najbardziej " sensacyjny " fragment ( w tym przypadku kontrowersyjne - „ Multi 21 " ). Na tym polega marketing - czytelnika należy zaciekawić i zachęcić do kupna.
A ta książka skierowana jest głównie do fanów F1, dlatego nic zaskakującego, że wydawca wybrał właśnie taki fragment ... Każdy wie jakie relacje panowały między kierowcami Red Bulla ( i każdy chcę się dowiedzieć więcej ... najlepiej pikantnych szczegółów ) i na tym bazuje wydawca zachęcając do kupna biografii Marka.
Jednak wcale mnie nie zdziwi, jeśli ten cytowany fragment będzie jedynym negatywnym o zespole, czy stosunkach między kierowcami Red Bulla ... a cała reszta będzie po prostu poświęcona karierze Webbera.
Dlatego mam zamiar ją przeczytać ... ponieważ interesuje mnie F1, a Mark był jej częścią.
Nie uważam, że robił z siebie męczennika ... walczył o swoje jak uważał za słuszne. Mówił wprost co Mu się nie podobało ... i tyle.
Już szybciej na takie miano zasługuje Rubens Barrichello. Który przez lata godził się być nr 2 przy Schumacherze i brał za to spore pieniądze, a dopiero po zakończonej karierze narzekał, jak bardzo został skrzywdzony przez Ferrari.
@ 38. pryk
Powalić, a raczej bardziej pobić reportera, to swego czasu próbował Juan Pablo Montoya ;-).
W przypadku Kimiego na Silverstone, fotoreporter podszedł zbyt blisko do kierowcy, nadeptując na jego sprzęt ... Raikkonen Go tylko delikatnie odepchnął, a ten spektakularnie upadł ... i zrobiła się wielka afera, jak to Fin bije niewinnych ;-).
40. dexter
W zawodowym sporcie nie pyta sie nikt w jakim stylu wygrywasz - tylko glowne pytanie brzmi: czy wygrywasz ? Dopiero w duzej rywalizacji pod duzym cisnieniem mozna poznac wlasne prawdziwe cechy charakteru.
@elin
To, ze F1 nie jest klasztorem zakonnym ktory podrozuje po calym swiecie, wszystkim raczej wiadomo. A licencjonowany zawodowy kierowca wyscigowy nie jest i nigdy nie byl ksiedzem ;-)
PS Komplet w calosci - to mi sie podoba...
@pryk
Tak jak piszesz roznie to z tym Ayrton'em bywalo. Z jednej strony potrafil byc zarowno bardzo przyjazny, z drugiej strony byl tez odbierany przez niektorych jako bardzo „arogancki“ czy powiedzmy pewnym siebie kierowca. Nie jeden raz doszlo nawet do rekoczynow. Kierowcy ktorzy w tamtych czasach z nim razem jezdzili opowiadali, ze on byl czlowiekiem ktory wierzyl ze wszystko nalezy do niego. Wierzyl, ze Bog daje tylko jemu prawo wygrywac wyscigi. Niektorzy opowiadali ze nie potrafili go zrozumiec, poniewaz jego rozum dla nich funkcjonowal w bardzo tajemniczy sposob.
Byl taki pewien kierowca w F1 ktory nazywal sie Eddie Irvine. I to wlasnie on m.in mial przyjemnosc po wyscigu poznac „ciemna“ strone Ayrton'a Senny. A historia zaczela sie juz przed wyscigiem. Podczas wolnego treningu Irvine pozwolil sie wyprzedzic przez Brazylijczyka, a nastepnie rozpoczal swoje szybkie okrazenie. Jednak gwiazda McLarena nie pokazala ze swojej strony zadnych oznak aby przepuscic poczatkujacego kierowce. Eddie pozniej sie skarzyl slowami: „zignorowal mnie jakbym byl nikim“
Dzien pozniej sytuacja sie powtorzyla, ale tym razem odwrotnie. Eddi chcial pokazac ze jedzie dla siebie i dla nikogo innego, a A. Senna nie bedzie dotykal w aksamitnych rekawiczkach.
Nie wiem, czy jeszcze pamietasz ale to byly jeszcze czasy gdy mlodzi kierowcy absolutnie nie byli w scenie akceptowani przez swoich starszych kolegow. Oczywiscie mlodzi w nawiasie, bo Irvine mial wtedy 27 lat i logiczny byl fakt ze w takim wieku zawsze wlasna kariera bedzie stac na pierwszym planie.
Zreszta rzadko ktory kierowca sie podporzadkuje. Taka sama sytuacja byla z Michaelem. Mlody Schumacher nie byl akceptowany przez Gerharda Bergera - do momentu az pewnego razu Berger wypadl z toru, a Schumacher w swoim „tunelu“ wykrecal perfekcyjne okrazenie za okrazeniem. Berger ktory stal za barierami i sie przygladal nagle zrobil to czego nie spodziewal sie nikt po Gerhardzie. Zaczal swojemu rywalowi na stojaco bic brawo i to z podziwu - gesia skora...
Wracajac do historii - Eddi ktory w tym momencie widzial jedyna szanse aby sie pokazac i nie rezygnowac przed nikim postanowil na torze zagrac partyjke z „wybrancem Boga". A tor Suzuka nadawal sie do tego perfekcyjnie, poniewaz Irvine aktywny byl w Formel Nippon, takze tor znal na pamiec. Dodatkowo potrzebowal wynik poniewaz byla to jedyna szansa zadomowienia sie w zespole Jordan. I faktycznie Irvine pojechal fantastycznie, stoczyl wysmienita walke o czwarte miejsce z Hill'em ktory jechal autem Williams'a (wtedy duzo lepsze auto od Jordan'a) - gdy nagle w lusterku pojawil sie Senna ktory zamierzal wyprzedzic dublowanych kierowcow. Irvine przepuscil Brazylijczyka. Problem z tym, ze z przodu jechal Hill ktory nie mial absolutnie takiego zamiaru.
Eddi ktory wlasciwie toczyl swoj pojedynek z Hill'em utknal za Ayrtonem i pomyslal sobie: wyprzedze dwoch kierowcow. I tak tez zrobil. Najpierw wyprzedzil Ayrton'a , a pozniej Damon'a Hill'a.
41. dexter
Senna juz wrzal pod helmem. Po wyscigu w towarzystwie swojego rzecznika prasowego Norman'a Howell'a oraz inzyniera wyscigowego Giorgio Ascanelli wparzyl do Hospitality (a raczej kontenera) zespolu Jordan gdzie Irvine sam siedzial przy stole (z tym, ze w srodu bylo kilku czlonkow zespolu Jordan obecnych). Senna od razu go nie zauwazyl; Irvine szybko zorientowal sie o co chodzi, podniosl reke i zawolal „tutaj!“. Ta sytuacja calkowicie wyprowadzila Brazylijczyka z rownowagi. Padly ostre slowa w kierunku Irvine'a jak: „fucking idiot“ itd. itp. Ale slowa nie ruszyly Ervin'a. Eddi wysluchal rozwscieczonego Ayrton'a i powiedzial mu tak: „Nie byles wystarczajaco szybki, w przeciwnym razie nie mialbys problemu“. Senna nie wytrzymal. Odpowiedzal straszac: „bedziesz mial problemy, takze z FIA“ . Wszyscy mysleli ze na tym sie zakonczy, poniewaz z opisow swiadkow wygladalo na to ze Brazylijczyk ktory mimo wszystkiego zwyciezyl w wyscigu odchodzi od stolu, gdy nagle obrocil sie na piecie i uderzyl Irvine'a w twarz. Irvine padl na ziemie i skomentowal krotko: „widze, ze Twoj ubezpieczyciel bedzie musial slono zaplacic“.
Hehe - zanim Senna pojawil sie w kontenerze Jordana, E. Irvine byl szczesliwym kierowca (jako rookie zajal 6 miejsce w Grand Prix) do momentu gdy mial przyjemnosc poznac Ayrton'a Senna.
Kiedys powiedzial nawet tak: „Ze zawsze byl jego fanem. I do dzis jest fanem jego umiejetnosci za kierownica. Ale nie byl wielkim fanem jego osobowosci“.
Tak samo jak Michael ktory wlasciwie jako mlody czlowiek sam byl fanem umiejetnosci Brazylijczyka. Tzn. styl jazdy w jakim Senna poruszal auto po torze bardzo mu imponowal. I dlugo to tez nie trwalo, aby na torze wyscigowym doszlo powazniejszego starcia miedzy nimi. Drugi sezon Schumachera w F1, a dokladnie mowiac Brazylia 1992. Slowa Micheala brzmialy tak: „Senna brudne gierki z nami prowadzil. Najwyrazniej chcial prowokowac. Nie rozumiem, co to ma znaczyc. Takie zachowanie nie jest godne trzykrotnego Mistrza Swiata“.
Na torze Hockenheim w alei serwisowej miedzy nimi doszlo prawie do rekoczynow. W boksach bylo goraco po starciu na torze. Dopiero gdy za pomoca slow wyjsnili sobie pewne sprawy i konflikt miedzy nimi troche sie poluzowal. Ale jakiejs przyjazni do momentu tragicznej smierci Brazylijczyka w 1994 miedzy Schumacherem a Senna nie bylo nigdy. Zreszta Schumacher w tym co robil byl bezkompromisowy. Na torze mial kilku powaznych rywali z ktorymi sie absolutnie nie patyczkowal: m.in. Hill, Berger, Villeneuve, nawet Ralf odczul na wlasnej skorze jak bezkompromisowo jego brat jezdzi na torze. Ach te niezapomniane pojedynki z Mika Häkkinen'em - cos pieknego...
42. dexter
"I tak jak napisałem wcześniej, jak ktoś trochę więcej interesuje się tym sportem to wie, że jest to otwarty gość z dość inteligentnym poczuciem humoru, na Niemca wręcz aż niespotykanym"
Uwierz mi, Niemcy maja bardzo duze poczucie humoru.
43. dexter
@elin
"Jednak wcale mnie nie zdziwi, jeśli ten cytowany fragment będzie jedynym negatywnym o zespole, czy stosunkach między kierowcami Red Bulla ... a cała reszta będzie po prostu poświęcona karierze Webbera."
"Nie uważam, że robił z siebie męczennika ... walczył o swoje jak uważał za słuszne. Mówił wprost co Mu się nie podobało ... i tyle."
Jest chronologia jego kariery z malego miasteczka do F1. Jest troche napisane o Mercedesie i o sytuacji podczas wyscigu Le Mans-Rennen 1999. Jest opisane (z jego punktu widzenia) jak to Mercedes czsciowo odpowiedzialnosc przelozyl na kierowcow. Jest troche wspomnien jak to brutalnie zostal potraktowany w Williamsie.
Jest takze napisane o pojedynku z Vettelem i jak kilka razy miedzy nimi doszlo do spiec. I tutaj mocno atakuje Vettela jak i samych ludzi ktorzy ponosza odpowiedzialnosc w zespole RBR.
Wedlug jego zdania Sebastian Vettel od samego poczatku byl uprzywilejowany. A RBR wszystko robil aby utrzymac Sebastiana w dobrym humorze. Juz w pierwszym sezonie 2009 stosunek miedzy nimi zaczal sie pogarszac. I wszystko zakonczylo sie wiekim crashem w Turcji 2010. A zawsze przez wszystkich wraz z calym zespolem to On byl wlasnie obwiniany.
Jest zwalanie winy na Mangement zespolu i na to ze Vettel mogl sobie na pewne rzeczy pozwolic.
Wspomniany takze ze jest jego najwiekszy dolek. No i ze na koncu bylo juz daleko ze obaj kierowcy wzajemnie na siebie nie mogli patrzec. Stawia zarzuty zawodnikowi i stawia zarzuty zarzadowi.
Sa zarzuty w kierunku zespolu ze Vettel nigdy nie zostal ostrzezony ani ukarany za slynne „Multi21“.
Jest opisane jak zespol otrzymal dwustronny list od prawnikow Vettela w ktorym bylo opisane ze zespol zlamal przez nieodpowiednie instrukcje lub teamorder zasady kontraktu itd. itp.
Wedlug Webbera Vettel nigdy nie potrafil zaakceptowac faktu, ze to on Mark Webber wlasnie niekiedy wygral pojedynek i byl szybszy na torze. A arogancja Vettela nie pozwala mu po prostu zrozumiec i zaakceptowac pewnych rzeczy. No i ze Vettel staral sie winic zespol i zadal aby zespol cos z tym zrobil.
Na koncu jednak Webber znalazl jednak kilka cieplych slow i przyznaje ze moze otwarcie powiedziec iz Sebastian ogolnie jest lepszym kierowca w F1 niz Mark kiedykolwiek nim byl. A presja jesli chodzi o osiagi i wynik pod jaka Vettel stal musiala byc ogromna.
Wspomnial takze o negocjacjach kontraktowych z Ferrari w 2012. Ze byla szansa na przejscie do zespolu z Maranello. Opisane jest jak spotkali sie w Monaco na jachcie od Flavio Briatore.
Umowy byly wydrukowane i wyslane, ale wazne tylko na jeden rok + opcja, zamiast na dwa lata jak to oni chcieli. Wedlug Marka Webbera: Flavio, Stefano Domenicali i Fernando Alonso wszyscy chcieli aby to on zostal kierowca Ferrari. Jest o tym jak rozmawial z Alonso przez telefon i Fernando prosil go aby jeszcze raz rozwazyl sprawe.
Wedlug Webbera Red Bull juz wtedy szukal nowego nastepcy m.in. mial byc to Lewis Hamilton. Na koncu jednak Mark i zespol zgodzili sie na ponowne przedluzenie kontraktu do 2013 roku.
Musisz przeczytac...
44. dexter
I jeszcze jedno @elin,
no faktycznie walczyl o swoje. W swojej calej karierze w F1 wygral tylko 9 wyscigow i nie byl nigdy Mistrzem Swiata.
Jesli aktywny sportowiec, a on jest jeszcze aktywnym sportowcem lapie pioro do reki, rzadko sie to dobrze konczy ...
45. elin
@ dexter
No i za Webbera, któremu nawet nie kibicowałam w rywalizacji z Vettelem ... zostałam zrównana z ziemią ...
Patrząc od strony Red Bulla oczywiste było stawianie na Vettela. Młodszy, z większym talentem, perspektywiczny, doskonały lider i idealny " materiał " na mistrza. Co zresztą okazało się faktem.
Z drugiej strony garażu Webber ... Sam najlepiej wiesz jaka jest mentalność kierowcy wyścigowego. Każdy jest przekonany, iż jest najlepszy, nie lubi przyznawać się do błędów, ani uznać, że partner z zespołu jest lepszy.
Więc jak miał/powinien zachowywać się Mark ?
Pogodzić się z faktem, że Red Bull faworyzuje Sebastiana ? ... Ilu kierowców w stawce by coś takiego zaakceptowało i ze spokojem podporządkowało się decyzji zespołu ? Jeden może góra dwóch.
Więc czemu zachowanie Webbera wzbudza aż takie oburzenie ? - ... że wprost mówił, co mu się nie podobało ? Czy to jest marudzenie i narzekanie lub robienie z siebie męczennika ?
Jak napisałam wyżej - " Już szybciej na takie miano zasługuje Rubens Barrichello ", który dopiero po zakończonej karierze zaczął wylewać swoje żale pod adresem Ferrari.
Webber nigdy nie ukrywał jakie są jego relacje z Vettelem, czy zespołem. Tak samo jak nie robił tego Alonso w McLarenie w 2007.
Czy Mark powinien siedzieć cicho i próbować pokonać Sebastiana na torze ? ... może i powinien, ale ciężko kierowcy wyścigowemu, kiedy wie, że zespół bardziej stawia i wspiera jego partnera. Wtedy szuka się winnych nie tylko w sobie, ale bardziej w całym teamie.
" Na koncu jednak Webber znalazl jednak kilka cieplych slow i przyznaje ze moze otwarcie powiedziec iz Sebastian ogolnie jest lepszym kierowca w F1 niz Mark kiedykolwiek nim byl. A presja jesli chodzi o osiagi i wynik pod jaka Vettel stal musiala byc ogromna. "
Czyli jednak potrafił w końcu to przyznać szczerze i otwarcie.
PS.
Dziękuję za opis książki. Na pewno przeczytam.
46. dexter
@ dexter
„No i za Webbera, któremu nawet nie kibicowałam w rywalizacji z Vettelem ... zostałam zrównana z ziemią ...“
Na tym portalu nikogo jeszcze nie atakowalem.
„Patrząc od strony Red Bulla oczywiste było stawianie na Vettela. Młodszy, z większym talentem, perspektywiczny, doskonały lider i idealny Co zresztą okazało się faktem.“
Zgadza sie. Tylko ze same zalety na papierze nie jezdza. Kierowca musi najpierw potrafic swoje pozytywne cechy przeksztalcic w czyny. Na torze najpierw samemu trzeba uzyskac wynik.
Na pierwszym miejscu bedzie zawsze performance kierowcy wyscigowego. A talent nie oznacza automatycznie ze kierowca bedzie doskonalym liderem. Liderem ktory w odpowiednim momencie musi potrafic wyznaczyc kierunek, motywowac, uspokoic, przejac odpowiedzialnosc, zdobyc zaufanie i to wszystko pod ogromna prasja.
„Z drugiej strony garażu Webber ... Sam najlepiej wiesz jaka jest mentalność kierowcy wyścigowego. Każdy jest przekonany, iż jest najlepszy, nie lubi przyznawać się do błędów, ani uznać, że partner z zespołu jest lepszy. Więc jak miał/powinien zachowywać się Mark ?“
Zasadniczo mowiac: jezeli nie uzyskujesz zadowalajacych wynikow to kierowca wyscigowy powinien przynajmniej regularnie miec swojego partnera pod kontrola.
Summa summarum: Mark Webber wygrywal zbyt malo kwalifikacji, zbyt malo wyscigow, mial kilka niepotrzebnych kolizji, niepotrzebnie koncentrowal sie Vettelu itd. itp. A ze do konfliku podczas walki o tytul moze dojsc bo jeden drugiemu wchodzi w jego terytorium - to jest prawdopodobne.
RBR dysponowal konkurencyjnym bolidem. Akurat los chcial, ze w momencie gdy Vettel zostal podstawowym kierowca stajni RBR, designer Adrian Newey zaprojektowal pierwszy raz konkurencyjny bolid ktorym mozna bylo juz w 2009 powalczyc o zwyciestwa. Takze obaj zawodnicy posiadali taki sam sprzet.
Takie tylko bagatelne rzeczy jak:
Turcja 2010 kolizja zawodnikow RBR. W odroznieniu od partnera Webber byl w stanie kontynuowac wyscig i wywalczyl 3 miejsce. W Kanadzie zdobyl 5 miejsce, ale podczas GP Europy znowu mial kolizje - wjechal do auta Kovalainen'a.
Wewnatrz zespolu widoczninie nie bylo spokoju i dochodzilo do roznicy zdan. Np. jego stare zarzuty ze musial oddac Vettelowi nowe przednie skrzydlo. Tylko ze Webber wczesniej stwierdzil ze nowe przednie skrzydlo nie przynosi korzysci. I mial racje, poniewaz na starej specyfikacji wygral wyscig. Ale na konferencji prasowej „afera“ skrzydla musial zostac przez Webbera rozdmuchana itd. itp. A to z pewnoscia nie polepsza atmosfery.
Vettel nie zostal wewnatrz zespolu ukarany za „Multi 21“. Ale czy ukaranie zawodnika jest takie wazne? Czy moze moj wynik sportowy i koncentracja na nastepnym wyscigu jest tutaj moim priorytetem? Jak ktos bedzie mial glowe zajeta roznymi rzeczami, to naprawde ciezko jest sie skoncentrowac na podstawowych zadaniach. Te wszystkie niepotrzebne mysli i zarzuty stwarzaja tylko w glowie szkodliwa paranoje.
Z punktu widzenia kierowcy Vettel walczyl o mistrzostwo, a ja sie teraz zapytam dlaczego nie mogl zaatakowac Webbera? Ja wiem ze temat jest bardzo delikatny. Ale ile razy napisalem aby Nico Rosberg walczac z Lewisem Hamiltonem bardziej zaatakowal ?
47. dexter
„Pogodzić się z faktem, że Red Bull faworyzuje Sebastiana ? ... Ilu kierowców w stawce by coś takiego zaakceptowało i ze spokojem podporządkowało się decyzji zespołu ? Jeden może góra dwóch. Więc czemu zachowanie Webbera wzbudza aż takie oburzenie ? - ... że wprost mówił, co mu się nie podobało ? Czy to jest marudzenie i narzekanie lub robienie z siebie męczennika ?“
Nie o to chodzi. Nie wiemy jakim zapisem w kontrakcie dysponowal Vettel i co mu obiecano. I jesli nawet w umowie ktos ma taki status to raczej nie powinno miec znaczenia. Za kierowce dobry czas okrazenia i tak nikt inny nie wykreci, nie wyprzedzi, ani nie wygra wyscigu etc.
Webber stawia zarzuty kierownictwu - tylko tak naprawde o co, bo tutaj nie ma konkretow?
Dostanie teraz tytul „Mistrza Swiata“ ? Jest moze problemem Webbera fakt ze osoby kluczowe nie ukaraly Vettela? Jego klopotem jest charakter partnera z zespolu albo zachowanie innych kierowcow?
Mysle ze podstawowym tematem powinien byc wlasny wynik na torze wyscigowym i pytanie dlaczego nie jestem lepszy od kolegi z zespolu. Zreszta malo wazne, Webber i tak juz nie pracuje dla w F1.
„Jak napisałam wyżej - " Już szybciej na takie miano zasługuje Rubens Barrichello ", który dopiero po zakończonej karierze zaczął wylewać swoje żale pod adresem Ferrari“
Ogolnie chyba modne to sie stalo... Za chwile beda wszyscy „poszkodowani przez los“ pracownicy na swoich pracodawcow narzekac i do czego to dojdzie? A tak miedzy nami - lepiej po zakonczonej karierze niz w czasie kariery (klauzule w umowach moga byc rozne).
elin - a co to znaczy „stawianie“ na kogos ? Mozesz mi wytlumaczy, bo ostatnio co druga osoba uzywa tutaj takiego sformulowania. A ja nie wiem co uzytkownik ma na mysli.
48. elin
Dzień dobry @ dexter
Odpiszę wieczorem, niestety wcześniej raczej nie dam rady.
49. dexter
Nie ma sprawy. Tak jeszcze na szybko maly bilans Vettela w RBR:
2009 : Zmiana zespolu z Toro Rosso do Red Bull'a. W trzecim wyscigu pierwsze zwyciestwo. Na koncu sezonu wicemistrzostwo za Jensonem Buttonem.
2010: Walka z Fernado Alonso i Markiem Webber'em o mistrzowski tytul. Po kolizji z Webberem zespol stoi za Vettelem.
2010: Vettel zostaje ukoronowany jako najmlodszy Mistrz Swiata w historii F1.
2011: dominujaca obrona tytulu. 11 zwyciestw, a w sumie 17 razy na podium w 19 wyscigach.
2012: Trudny poczatek sezonu, ale w koncowce fenomenalne ukoronowanie sezonu - 3 mistrzowski tytul.
2013: GP Malezji -zignorowane polecenia zespolu. Pierwsza krytyka kierownictwa zespolu. Bo Chorner oficjalnie skrytykowal manewr zawodnika. Ale z punktu widzenia kierowcy wyscigowego jezeli walczysz o tytul i wiesz ze jestes w stanie wyprzedzic swojego glownego rywala to sie nie pytasz tylko to robisz. Tak funkcjonuje instynkt.
2013: W dalszym przebiegu sezonu Vettel pobija z Red Bull'em prawie wszystkie rekordy. Wygrywa 13 z 19 wyscigow i zostaje z przewaga 397 punktow dominujacym Mistrzem Swiata.
2014: Red Bull, Renault i Vettel maja powazniejsze problemy ze zmiana przepisow. Juz podczas testow zimowych Dr. Helmut Marko mowi tak: „Jesli Sebastian bedzie chcial zmienic zespol zaakceptujemy taka decyzje“.
2014: Vettel walczy ze zmagajacymi sie problemami technicznymi, mlody Daniel Ricciardo tak jakby lepiej sobie radzil.
2014: Po 14 wyscigach bez zwyciestwa (Ricciardo wygrywa 3 GP) - Vettel oglasza zmiane zespolu.
W RBR Vettel wygral wszystko co bylo do wygrania. Takze zobacz @elin z jak mocnym przeciwnikiem walczyl Mark Webber (i ja nigdy nie powiedzialem ze Mark Webber jest zlym kierowca).
Teraz Vettel idzie dalsza droga i wszystko bedzie zalezec od jego opanowania. Jest w zespole Ferrari gdzie presja jest jeszcze wieksza. Oczekiwania czy nadzieja calego narodu jest przytlaczajaca i kierowca musi funkcjonowac. Dodatkowo we Wloszech bedzie zawsze porownywany do Schumachera, a rola takiego dominatora jest cholernie trudna. Trzeba miec odpowiedni charakter.
50. dexter
* Na mysli mialem Christian i wyszlo "Chorner". Oczywiscie Christian Horner.
51. dexter
* walczy ze wzmagajacymi sie problemami
52. elin
Zgadzam się z tym co napisałeś. Zresztą to, że Vettel był lepszym kierowcą i liderem od Webbera nie podlega żadnej dyskusji. To jest fakt.
Oczywiście, że dla całego zespołu, a szczególnie Marka byłoby lepiej gdyby skoncentrował się na sobie i własnych wynikach zamiast na Vettelu. Ale sam wiesz, kierowca wyścigowy to nie robot ... nie da się całkowicie wyłączyć wszystkich emocji, zwłaszcza negatywnych. Na linii zespół - zawodnik musi być idealne zaufanie i współpraca. Jeśli jakiś z trybików w maszynie, jaką jest zespół F1 nie działa jak powinien, zaczynają się problemy, które odbijają się również na formie i wynikach kierowcy.
Czy można powiedzieć, że Button jest lepszym kierowcą od Hamiltona ? - według mnie Nie, a jednak Jenson pokonał Lewisa w McLarenie. Podobnie Ricciardo pokonał Vettela w Red Bullu ... i w tym przypadku również nie uważam, że Sebastian jest gorszym zawodnikiem. A jednak takie są statystyki.
I choćby te przykłady pokazują, że jeśli coś jest nie tak między kierowcą, a zespołem ... zaczynają się problemy, za które winę ponoszą obie strony, nie tylko jedna ( zawodnik ).
W przypadku Webbera, wspomniane przez Ciebie ...
" Wewnatrz zespolu widoczninie nie bylo spokoju i dochodzilo do roznicy zdan. Np. jego stare zarzuty ze musial oddac Vettelowi nowe przednie skrzydlo. Tylko ze Webber wczesniej stwierdzil ze nowe przednie skrzydlo nie przynosi korzysci. I mial racje, poniewaz na starej specyfikacji wygral wyscig. Ale na konferencji prasowej „afera“ skrzydla musial zostac przez Webbera rozdmuchana itd. itp. A to z pewnoscia nie polepsza atmosfery. "
OK, Mark rozdmuchał całą sprawę do wielkiej afery ... ale zespół mógł to załatwić inaczej. Rozumiem pośpiech, szybka decyzja ... Jednak zamiast od razu wysyłać mechaników Vettela do garażu Webbera, można było najpierw porozmawiać z Australijczykiem, wyjaśnić sytuację, a nie stawiać przed faktem dokonanym.
Owszem kierowca wolał jechać na starej specyfikacji skrzydła, ale sposób w jaki zespół załatwił sprawę, daje raczej jasny przekaz - " Sorry Mark, nie obchodzi nas Twoje zdanie. Seba jest ważniejszy " ...
Kolejny ...
" Vettel nie zostal wewnatrz zespolu ukarany za „Multi 21“. Ale czy ukaranie zawodnika jest takie wazne? "
Może nie ukaranie, ale jeśli team nie zareagował na zignorowanie przez zawodnika polecenia zespołowego, to raczej dla Marka mógł być kolejny dowód na - równych i równiejszych w zespole.
To są może małe sprawy, ale nie wyjaśnione na czas między kierowcami czy zespołem, powodują to o czym napisałeś :
" Jak ktos bedzie mial glowe zajeta roznymi rzeczami, to naprawde ciezko jest sie skoncentrowac na podstawowych zadaniach. Te wszystkie niepotrzebne mysli i zarzuty stwarzaja tylko w glowie szkodliwa paranoje. "
Zauważ jak takie sprawy załatwia obecnie Mercedes - jeśli cokolwiek zaczyna się dziać, od razu kierowcy przywoływani są do porządku ( że tak to nazwę ). Obaj jeżdżą dla zespołu i to zespół jest najważniejszy.
W Red Bullu czegoś takiego zabrakło.
" Z punktu widzenia kierowcy Vettel walczyl o mistrzostwo, a ja sie teraz zapytam dlaczego nie mogl zaatakowac Webbera? Ja wiem ze temat jest bardzo delikatny. Ale ile razy napisalem aby Nico Rosberg walczac z Lewisem Hamiltonem bardziej zaatakowal ? "
No temat jest delikatny i wiele zależy od wcześniejszych ustaleń między kierowcami, a zespołem. Tylko jeśli team wyraźnie daje polecenie - " pozostać na pozycji ", a jeden zawodnik się podporządkowuje, drugi ignoruje ... hmmm ... to jeden jest frajerem, a drugi materiałem na mistrza ?
" Webber stawia zarzuty kierownictwu - tylko tak naprawde o co, bo tutaj nie ma konkretow?
Dostanie teraz tytul „Mistrza Swiata“ ? Jest moze problemem Webbera fakt ze osoby kluczowe nie ukaraly Vettela? Jego klopotem jest charakter partnera z zespolu albo zachowanie innych kierowcow? "
Nie czytałam książki, więc nie wiem jakie dokładnie zarzuty stawia Webber zespołowi.
Ale może o nic konkretnego już Jemu nie chodzi ... może chciał tylko całą historię opisać od swojej strony - jak to widział i jak odczuwał ... co jego zdaniem było nie było w porządku, kiedy jeździł dla Red Bulla.
Nie wiem ... ale tak czy inaczej, ani zespołowi, ani Vettelowi w niczym to nie zaszkodzi.
" Ogolnie chyba modne to sie stalo... Za chwile beda wszyscy „poszkodowani przez los“ pracownicy na swoich pracodawcow narzekac i do czego to dojdzie? A tak miedzy nami - lepiej po zakonczonej karierze niz w czasie kariery (klauzule w umowach moga byc rozne). "
Myślisz, że wcześniej tego nie było ? ;-) ... Chyba było - taka natura ludzka, zawsze łatwiej i prościej nie widzieć ( nie przyznawać się ) do własnych błędów, a powodów własnych niepowodzeń szukać wszędzie dookoła.
No i zdecydowanie lepiej po zakończonej karierze ;-) ... Przy okazji - chyba już nawet Lewis wspominał, że kiedy odejdzie z F1 ujawni kilka pikantnych szczegółów z jego rywalizacji z Rosbergiem ...
53. elin
" elin - a co to znaczy „stawianie“ na kogos ? Mozesz mi wytlumaczy, bo ostatnio co druga osoba uzywa tutaj takiego sformulowania. A ja nie wiem co uzytkownik ma na mysli. "
Bardziej na kogoś liczyć. Być przekonanym, że to właśnie ta osoba na którą " stawiasz " spełni pokładane w niej oczekiwania.
Przykładowo i w temacie tej strony - Ferrari " postawiło " na Vettela, czyli liczą, że będzie godnym następcą Schumachera, dzięki któremu zespół znowu wróci na szczyt F1.
" W RBR Vettel wygral wszystko co bylo do wygrania. Takze zobacz @elin z jak mocnym przeciwnikiem walczyl Mark Webber (i ja nigdy nie powiedzialem ze Mark Webber jest zlym kierowca). "
To się zgadza i jak już pisałam wyżej – Vettel był lepszy od Webbera i to nie podlega żadnej dyskusji.
Ale trzeba przyznać, że Sebastian miał też szczęście trafiając do zespołu w momencie, kiedy, jak napisałeś - " designer Adrian Newey zaprojektowal pierwszy raz konkurencyjny bolid ktorym mozna bylo juz w 2009 powalczyc o zwycięstwa ".
Być we właściwym zespole, we właściwym czasie ... - w F1 to ważne.
Ja tak na szybko przejrzałam sobie podobny bilans całej kariery Webbera ...
Bardzo dobry debiut w F1 w 2002 - w pierwszym wyścigu piąte miejsce, a na koniec sezonu zostaje uhonorowany w wielu prestiżowych corocznych plebiscytach sportów motorowych. Potem bywało już różnie, ale też nie dysponował bolidem, którym można powalczyć o mistrza. No i przed Vettelem, tylko jeden raz został pokonał przez zespołowego partnera - w 2007 przez Davida Coultharda.
" Teraz Vettel idzie dalsza droga i wszystko bedzie zalezec od jego opanowania. Jest w zespole Ferrari gdzie presja jest jeszcze wieksza. Oczekiwania czy nadzieja calego narodu jest przytlaczajaca i kierowca musi funkcjonowac. Dodatkowo we Wloszech bedzie zawsze porownywany do Schumachera, a rola takiego dominatora jest cholernie trudna. Trzeba miec odpowiedni charakter. "
Właśnie ciekawi mnie, jak Vettel sobie z tym poradzi. Jazda dla Ferrari to duży prestiż, ale i ogromna presja, aż takiej nie ma chyba w żadnym innym zespole.
Nie ma tutaj miejsca na błędy i potknięcia. Liczą się tylko wyniki, których tej chwili zespół bardzo ich potrzebuje ...
Dodatkowo, Tifosi i media potrafią być bezlitośni. Dla nich Ferrari jest jak religia - w jednej chwili jesteś " Bogiem " w drugiej zrównany z błotem.
Od czasów Schumachera nie było kierowcy, który by spełnił oczekiwania Ferrari ... Nie podołali temu ani Raikkonen, ani Alonso. Czy uda się Sebastianowi ... czas pokaże ;-).
PS,
Wspomniałeś wyżej o Eddie Irvinenie ... z tego co wiem, jest teraz całkiem dobry biznesmenem i jednym z najbogatszych Irlandczyków ...
54. elin
* Liczą się tylko wyniki, których w tej chwili zespół bardzo mocno i szybko potrzebuje ...
55. elin
Jeszcze jedno ... tak mnie zastanawia - Mercedes ma lidera ?
Przyznam, że nie potrafię wskazać, który z kierowców zespołu mógłby nim być ...
Dobranoc
56. dexter
Dobry Wieczor
Jeszcze jedno ... tak mnie zastanawia - Mercedes ma lidera ?
Hehe - zalezy od stanu psychiczengo, dnia i godziny... Nie, kierowcy Mercedesa maja rowne szanse i kazdy moze byc liderem (choc sadze ze dominujaca role z pewnoscia bedzie mial trzykrotny, mozna to wyczuc po jego mowie).
A jesli chodzi o status, to Lewis kiedys mowil ze Fernado Alonso podpisujac kontrakt zawsze zada status kierowcy „numero uno“. Mowil ze Sebastian Vettel moze miec takze taka klauzule i ze zna kierowcow ktorzy chcieliby taki zapis w swoim kontrakcie posiadac. Ale on takiego wpisu nie ma.
W Mercedesie sa tylko nowe zasady postepowania. Jezeli Rosberg i Hamilton wejda sobie w droge beda ostrzejsze kary (takze kary finansowe), a przede wszystkim jesli umyslnie dojdzie do kontaktu miedzy nimi. Od momentu gdy zielone swiatla startowe zgasna obaj kierowcy ponosza odpowiedzialnosc i los kompletnie lezy w ich rekach.
Oczywiscie, grzywna finansowa jesli dojdzie do umyslnej kolizji dla kierowcy ktory powiedzmy zarabia w sezonie ponad 40 Mln. Euro bedzie malym zlem. Ale, gorzej byloby gdyby musialo dojsc do sankcji sportowej. Wtedy mowa jest o jasnych przywilejach wewnatrz zespolu. Nie bylby to pierwszy raz kiedy zespol zamiast kierowcow sam podjalby decyzje. Dla tak ambitnych zawodnikow bylby to z pewnoscia najgorszy scenariusz.
Oczywiscie, Mercedes oczekuje scigania sie (tylko ze bez kolizji). Ale w przypadku jesli kierowcy nie beda przestrzegac kodeksu, Mercedes w ostatecznosci zastrzega sobie prawo wprowadzenia „Team-Order“.
Mercedes w kazdym wyscigu oczekuje od kierownictwa zespolu najlepszy z mozliwych wynikow, czyli maksymalna ilosc punktow. A jak Toto sobie z tym poradzi, to juz jest jego glowa. Z pewnoscia „order“ nie jest najlepszym rozwiazaniem, bo to nie jest filozofia Mercedesa.
Z pewnoscia nikt w Mercedesie nie chce kierowcow kontrolowac, ale jak inaczej mozna sobie poradzic z kierowcami ktorzy w pieciu wyscigach doprowadzaja do trzech kolizji i tak ostro sie zwalczaja ?
Los kierowcow i tak lezy w ich rekach, tzn. walcza miedzy soba o najlepsze miejsce w wyscigu - tylko ze z konsekwencja. Problem z tym, ze najpierw trzeba ustalic w kilkugodzinnej analizie ktory z kierowcow ponosi wine (odpukac taki scenariusz).
57. dexter
A zapomnialem... - przeciez w Mercedesie Niki jest liderem ;-)
58. dexter
elin - to jest tak - Mistrzemem Swiata zostanie tylko ten, kto dokladnie pozna wszystkie znaczace gierki i intrygi w w zespole wyscigowym. Ale to jest nic, poniewaz trzeba nieustannie stawiac zadania czyli wymagania do swojego zespolu. Chodzi o to aby zgasic juz swojego rywala w drugim samochodzi zanim on zdazy „odpalic“ swoj silnik. Kazde zwierze „Alfa“ tak postepuje i tak robia i robili wszyscy bez wyjatku: Vettel, Alonso, Hamilton, Schumacher, Piquet, Senna a takze Prost.
Ale kazdy z nich wie, ze bez zespolu nigdy nie zdobeda tytulu mistrzowskiego. Niektorzy kierowcy w swojej karierze nigdy nie zrozumieli ze oprocz ciezkiej nogi potrzebna jest inteligencja i niekiedy umiejetnosci socjalne. Kazdy meeting, kazda konferencja, ostatni najmniejszy szczegol jest czescia ukladanki ktora gdy patrzy sie na nia z boku dokladnie udziela informacji ktory z kierowcow jest liderem zespolu.
59. elin
Hej, kolego dexter
" Hehe - zalezy od stanu psychiczengo, dnia i godziny... "
;-)) ... szczególnie Lewisa, bo on ma charakterek, który potrafi pokazać na torze i po za nim.
Właśnie takie podejście, jakie ma Mercedes wobec swoich kierowców najbardziej mi się podoba - równe szanse, ostra rywalizacja ... ale są zasady, których kierowcy muszą przestrzegać.
A dzięki temu, że zespół nie ma wyraźnie określonego lidera i raz Lewis, a raz Nico pojedzie lepszy weekend GP ... tegoroczne mistrzostwa robią się coraz ciekawsze - ciężko przewidzieć, który z kierowców zdobędzie tytuł.
PS,
" A zapomnialem... - przeciez w Mercedesie Niki jest liderem ;-) "
No tak, o tym nie pomyślałam ;-)))).
Chociaż skoro jest dyrektorem niewykonawczym Mercedesa ... to i niewykonawczym liderem ;-).
60. dexter
„Myślisz, że wcześniej tego nie było ? ;-) ... Chyba było - taka natura ludzka, zawsze łatwiej i prościej nie widzieć ( nie przyznawać się ) do własnych błędów, a powodów własnych niepowodzeń szukać wszędzie dookoła.
No i zdecydowanie lepiej po zakończonej karierze ;-) ... Przy okazji - chyba już nawet Lewis wspominał, że kiedy odejdzie z F1 ujawni kilka pikantnych szczegółów z jego rywalizacji z Rosbergiem ...“
Oczywiscie ze bylo. Tylko ja teraz seku nie widze jaka mi to ma przyniesc korzysc (no, ksiazka jest na rynku).
„Być we właściwym zespole, we właściwym czasie ... - w F1 to ważne“
i miec swojego partnera pod kontrola...
„Właśnie ciekawi mnie, jak Vettel sobie z tym poradzi. Jazda dla Ferrari to duży prestiż, ale i ogromna presja, aż takiej nie ma chyba w żadnym innym zespole.
Nie ma tutaj miejsca na błędy i potknięcia. Liczą się tylko wyniki, których tej chwili zespół bardzo ich potrzebuje ...
W takich momentach wazna jest zimna krew, spokuj zaufanie w to co sie robi, a takze ciaglosc. Ciaglosc i dobry performance.
Dodatkowo, Tifosi i media potrafią być bezlitośni. Dla nich Ferrari jest jak religia - w jednej chwili jesteś " Bogiem " w drugiej zrównany z błotem.
Od czasów Schumachera nie było kierowcy, który by spełnił oczekiwania Ferrari ... Nie podołali temu ani Raikkonen, ani Alonso. Czy uda się Sebastianowi ... czas pokaże ;-)“
We wloszech rzeczniczka prasowa nie moze mu tytulow gazet cytowac ;)
Wielkie oczekiwania ale tez podziw i entuzjazm stwarzaja presje - i Ty musisz oczekiwania wszystkich zaspokoic....
„Bardziej na kogoś liczyć. Być przekonanym, że to właśnie ta osoba na którą " stawiasz " spełni pokładane w niej oczekiwania.
Przykładowo i w temacie tej strony - Ferrari " postawiło " na Vettela, czyli liczą, że będzie godnym następcą Schumachera, dzięki któremu zespół znowu wróci na szczyt F1“
Madra dziewczyna...
61. dexter
* spokoj
Cos nie chce calego postu przyjac. Bo #60 to jest druga czesc.
62. elin
dexter - próbuj jeszcze raz. Czasem tak się robi. Kiedyś nie przyjmowalo tutaj postu jeśli w tekście został użyty apostrof... Co blokuje wysłanie teraz nie wiem, ale próbuj...
63. tonia24
Tak się zaczytałam w komentarzach, że zgubiłam wątek. :P
Tak... autobiografia Webbera.
W swoim domu mam prawdziwą bibliotekę, w której jest również wiele książek, które kupiłam i których JESZCZE nie przeczytałam- myślę, że podobnie będzie z autobiografią Webbera. Zapewne ją kupię, ale ta książka musi się ze mną "przegryźć". Dlaczego?
Szanuję pracę Marka i jego osiągnięcia w F1, drogę jaką pokonał, aby być w miejscu, o którym marzył (bolid F1), ale poniższy cytat z okładki zniechęcił mnie do lektury:
"Marka Webbera od zawsze interesowało tylko jedno: ściganie. Nie wewnętrzne gierki i strategie. Zawsze chciał po prostu jechać jak najszybciej i dotrzeć do mety przed innymi. Właśnie dlatego po dołączeniu do Red Bull Racing stracił całą miłość do F1..."
Ponadto cytat ten strasznie kłóci się z cytatem w poście- o Multi 21.
Skoro dla Webbera liczyło się wyłącznie ściganie, a nie strategie, to trzeba było się ścigać z Vettelem. Red Bull odebrał mu miłość do F1? Tak jak @dexter wspominał- kontrakty nie były na 7 lat, ale 2- mógł odejść z RBR w każdej chwili. Wiem, że nie chodzi o ten jeden incydent, ale raczej o całokształt funkcjonowania Marka i Seba w RBR. Każdy wie jak było. Ale czy naprawdę po tylu latach trzeba nadal wylewać swoje żale? Może jestem stronnicza, ale ja nigdy nie tolerowałam team orders. Vettel był młodszy, żądny zwycięstwa i co tu kryć- cholernie utalentowany, kto będąc na jego miejscu nie wykorzystałby swojej szansy? Rozumiem frustrację Webbera (nr 2 w zespole, nr 3 w klas. kierowców), być może czuje pewien niedosyt w swojej karierze, ale to nie powód, aby rozdrapywać stare rany,
Książka zapewne opowiada też wiele innych wątków z życia Webbera i jego kariery- nie tylko F1, ale tego się dowiem po lekturze- na razie muszę się od-fochać na Marka za ten cytat z okładki. ;)
64. dexter
@elin
Nie wiem gdzie lezy problem. Nawet nie moge Ciebie zacytowac. Widocznie jest tutaj jakis powazny blad na stronie.
65. dexter
@tonia24
„Ponadto cytat ten strasznie kłóci się z cytatem w poście- o Multi 21.
Skoro dla Webbera liczyło się wyłącznie ściganie, a nie strategie, to trzeba było się ścigać z Vettelem. Red Bull odebrał mu miłość do F1?“
Dokladnie. Jednak z punktu widzenia zespolu wyscigowego najwazniejsze jest aby dwa auta dojechaly do mety na pozycji 1 i 2. Kazdy manewr wyprzedzania miedzy soba gdy dwa auta z tego samego zespolu jada na pozycji 1 i 2 jest ogromnym ryzykiem, poniewaz moze dojsc do kolizji i wtedy masz murowana katastrofe. Kierowca znowu widzi to inaczej: jadac z przedu bronisz sie jak mozesz, znowu z tylu jesli potrafisz i jestes szybszy - atakujesz. Webber prowadzil w wyscigu i logiczne bylo ze bedzie zadal team-orders.
66. dexter
No i jest jedan aspekt ktory dla kierowcy jest dosc istotny, a mianowicie pytanie ile opona na ktorej jedziesz bedzie miala przebiegu? Bo od tego zalezy czy kierowca bedzie mogl atakowac. Wtedy nawet mozesz probowac sie bronic, ale i tak bedziesz skazana na porazke.
67. elin
@ dexter
Szkoda. Niestety na tej stronie, co prawda bardzo rzadko, ale czasami tak się zdarza.
Pozostaje nam wrócić do wątku, przy okazji dyskusji w innym temacie ... albo ... spróbować jeszcze raz, tylko pod innym newsem ( może pod innym newsem cytowanie i komentarz zadziała bez problemu ).
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz