komentarze
  • 2. EryQ
    • 2014-09-10 09:35:10
    • *.ghost.net.pl

    I jak tu ma być dobrze w Ferrari jak szefostwo kłamie!? Di Montezemolo zarzekał się na Monzie, że nie ma takiej możliwości, że odejdzie a tu bum i out z SF. Oby te zmiany przyniosły postęp w osiągach w przyszłym sezonie bo mi ich już naprawdę szkoda i żal na nich patrzeć mimo, że nie jestem fanem Scuderii...

  • 3. viggen
    • 2014-09-10 09:43:53
    • *.centertel.pl

    BTW Dziś rano zmarł prezes Santandera.

    @2 Przecież zawsze klamali.

  • 4. Del_Piero
    • 2014-09-10 11:23:38
    • *.ms-net.eu

    Borowczyk zawsze z pasją wymawiał jego nazwisko. W Singapurze pewnie powtórzy to z 50 razy.

  • 5. pjc
    • 2014-09-10 12:05:01
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Odchodzi kolejna ważna osoba związana z byłymi sukcesami Schumachera. W Ferrari na naszych oczach "machina sukcesu" przestała istnieć. Teraz nadchodzą chude lata. Dwóch mistrzów świata nie przyspieszy nieudanego bolidu z niekonkurencyjnym silnikiem.
    Taka Prawda.

  • 6. Hawkwind
    • 2014-09-10 12:30:23
    • *.free.aero2.net.pl

    rzeczywiscie nikt tak nie czcił Montezemolo jak Borowczyk

  • 7. fankaWilliamsa
    • 2014-09-10 12:32:22
    • *.centertel.pl

    Kończy się pewna era nie można zapominać o sukcesach jakie Ferrari odnosiło a to co się dzieje od jakiegoś czasu to brak reakcji na zmiany.W Ferrari zachodzi wiele zmian ale na ich efekty trzeba będzie poczekać w każdym razie życzę im powrotu na szczyt :-)

  • 8. TrollMan
    • 2014-09-10 12:51:45
    • *.adsl.inetia.pl

    Tylko po co były te kłamstwa, które wygłaszał na Monzie? Równie dobrze mógł nic nie mówić, a tak pozostawia po sobie jeszcze większy smrodek.

  • 9. PiotrasLc
    • 2014-09-10 13:25:45
    • Blokada
    • *.107.rewolucja-net.pl

    Hmmm.....To jest poprostu koniec pewnej ery w Ferrari

  • 10. Polak477
    • 2014-09-10 13:59:14
    • *.pppoe.covernet.pl

    Z jednej strony szkoda, to on budował w końcu potęgę Ferrari i to nie tylko teamu. Jest też jednym z ostatnich przedstawicieli tej Formuły 1, w której nikt nie bawił się w oszczędności i kalkulacje, tylko cisnął tyle ile się dało narażając swoje życie. Z Ferrari zrobił finansowo bardzo dobrze prosperującą firmę i legendę F1. Co więcej bronił się przed przeniesieniem Ferrari do Anglii (co osobiście uważam za dobrą robotę, bo może wyniki mogłyby być lepsze, ale Ferrari straciło by "to coś" co odróżnia ich jeszcze od innych ekip). Znał też bardzo dobrze Enzo Ferrariego, więc był takim duchowym następcą Enzo. No i był związany z Ferrari tyle lat, że nie można mu zarzucić tego, że nie ma w sobie pasji do F1 i do Ferrari.
    Z drugiej strony dużo ostatnio mówiło się o tym, że w tej chwili podejmuje już złe decyzje dla teamu, więc taka zmiana mogła być potrzebna. Jest też jednym z ostatnich ogniw, które nie przeszły restrukturyzacji w Ferrari. No i nie ma się co czarować - jest stary. Jego spojrzenie na F1 może być przeszkodą, bo różni się od tego obecnego. Tylko jedyne co - chciałbym, żeby po nim przyszedł ktoś związany z Ferrari i znający się na sprawie, a nie szef grupy Fiat, za którym nie przepadam.
    No nic, można mu tylko podziękować za czuwanie nad Ferrari, sukcesy i oddanie sporego kawałka życia tej firmie. Forza Ferrari!

  • 11. belzebub
    • 2014-09-10 15:48:30
    • *.centertel.pl

    Zmieniają się czasy, więc muszą też się zmieniać ludzie. @Polak477 dobrze napisał, że Monte odpowiada m.in. za sukcesy Ferrari z Schumim, ale czasy się zmieniły i po prostu, jak widać niektórym osobom ciężko dopasować się do nowych realiów do innego zarządzania zespołem. Podobnie jest też przecież w Williamsie, gdzie też dowodzi jeszcze stara ekipa odpowiadająca za największe sukcesy tego teamu. Fakt, że w tym sezonie notują wysokie wyniki, ale to pewnie efekt częściowej wymiany władzy. A przypomnijmy jakie wyniki miał Williams w poprzednich sezonach. Już kiedyś pisałem, że w Ferrari musi dojść do konkretnych porządków w tym zespole, od samej góry, po inżynierów. Zobaczymy czy nowi ludzie dźwigną ten zespół i kiedy nastąpi radykalna poprawa wyników.

  • 12. Martitta
    • 2014-09-10 18:03:13
    • *.biznes.mm.pl

    @11. belzebub - Ja bym nie powiedziała, że to Montezemolo odpowiada za sukcesy Ferrari z Schumacherem. Prędzej Jean Todt i jego ekipa - moim zdaniem.

  • 13. viggen
    • 2014-09-10 18:45:11
    • *.dynamic.chello.pl

    @12 Martitta
    Dokładnie, Luca tylko spijał śmietankę. Za sukcesy w erze Schumachera odpowiadają Todt i Brawn.

  • 14. Skoczek130
    • 2014-09-10 19:39:15
    • Blokada
    • *.adsl.inetia.pl

    I dobrze - Markiz zajmował się jedynie reprezentowaniem Ferrari... ale o działaniu nie było mowy, a przynajmniej nie było o nim głośno. Pytanie, kto zajmie jego miejsce. Byle nie kolejny pajac, co tylko w gadce jest mądry. Melepetów im nie potrzebna. I tak mają ich za dużo... w końcu to włoska maszyneria... ;)

  • 15. bartexar
    • 2014-09-10 19:54:56
    • *.dynamic.gprs.plus.pl

    Mam nadzięję że to się nie odbije na marce Ferrari.

  • 16. kojack
    • 2014-09-10 20:07:01
    • *.multimo.pl

    @13. viggen - a kto ich zatrudnił?

  • 17. Polak477
    • 2014-09-10 20:08:41
    • *.pppoe.covernet.pl

    12. Martitta
    A kto ich zatrudnił? Krasnoludki? Ściągnął do teamu takie postacie jak Jean Todt, Aldo Costa, Rory Byrne, Ross Brawn, czy Michael Schumacher, załagodził konflikty, podejmował w tamtym czasie trafne decyzje. Jeśli zaprzeczyć jego wkład w sukcesy, to także nie można powiedzieć, że jest winnym obecnych porażek Ferrari. Co więcej nie można zapominać o tym jak wyciągnął Scuderię Ferrari z kryzysu jako szef teamu.

  • 18. Martitta
    • 2014-09-11 00:13:10
    • *.biznes.mm.pl

    A kto zatrudnił Stefana Domenicalli i resztę osób, których teraz Mattiacci zwolnił? Gremliny? :)
    I skąd to ciśnienie? Ja nie zaprzeczam, że miał swój wkład w historię Ferrari, zwłaszcza, że pracował kiedyś pod okiem samego Enzo i próbował kontynuować jego ideę. Pracował tam kawał czasu, pełnił odpowiedzialną funkcję i chwała mu za to.
    Tak czy inaczej sukcesy Schumachera w Ferrari są wynikiem ciężkiej pracy kilku innych osób, a sam Todt z Montezemolo byli zazwyczaj na ścieżce wojennej i mieli odmienne poglądy na wszystko, więc nie za bardzo wiem, w jaki sposób tytuły Schumachera ze Scuderią mogły być bezpośrednią zasługą markiza.
    To Todt przyszedł z całkiem innego środowiska - rajdowego - i potrafił skompletować wokół siebie ludzi. A mając pod nosem tak dobrego stratega jak Brawn, niczego im w tamtym momencie nie brakowało.
    Francuz potrafił zdobyć zaufanie i szacunek innych ludzi. Sam Raikkonen zapytany kiedyś o Dennisa i Todta, wybrał Todta. Natomiast Luca ma taki kontakt z kierowcami, że nawet Alonso w żaden sposób nie odniósł się jeszcze do jego odejścia.

    Montezemolo zawsze był od kwiecistych przemówień i stwarzania pozorów. Taka rola.

  • 19. Martitta
    • 2014-09-11 00:14:15
    • *.biznes.mm.pl

    @Polak477 - Sorki, zapomniałam dodać nicku.

  • 20. RyżyWuj
    • 2014-09-11 02:19:51
    • *.korbank.pl

    Szukają ratunku w wymienianiu czego popadnie, a i tak efektów brak. Jeszcze trochę i zostanie im tylko zamiana rumaka w logo na wierzgającego świstaka i wtedy Alonso zostanie 3-ci raz królem motorsportu.

  • 21. Root
    • 2014-09-11 23:03:36
    • *.dynamic.mm.pl

    Odchodzi, bo... wszystko jest dobrze, czy coś jest nie tak? Oczywiście, bo coś jest nie tak i to bardzo. I... inkasuje prawie 30 000 000 $. Nie dziwi mnie jego stwierdzenie, że „Ferrari to najcudowniejsza firma na świecie."
    Bez dalszego komentarza...

  • 22. dexter
    • 2014-09-12 15:37:09
    • *.114.44.199

    Co by nie mowic, Luca Cordero di Montezemolo potrafil swoje pozegnanie godnie po 23 latach pracy na czele Ferrari odpowiednia odprawa wyplacona przez koncern Fiat'a w wysokosci 27 Mln. Euro sobie odpowiednio „oslodzic“ lub bardziej precyzyjnie mowiac „pozlocic“. Suma ta sklada sie z dwoch czesci: 13,71 Mln. Euro, czyli rownowartosc 5 letniego wynagrodzenia, plus ponadto dodatkowe pieniadze w ramach klauzuli ochrony konkurencji w wysokosci 13,25 Mln. Euro - suma ktora ma gwarantowac ze Luca di Montezemolo do marca 2017 roku nie podpisze zadnej umowy o prace z konkurentem Grupy Fiat. Ciekawa kariera zawodowa zawsze perfekcyjnie wystylizowanego Managera urodzonego w Bolonii, ktory zostal zatrudniony w 1978 roku swiezo po studiach jako mlody prawnik (studiowal miedzynarodowe prawo w Nowym Jorku) na stanowisko osobistego asystenta samego Enzo Ferrari i juz w wieku 25 lat pelnil role szefa zespolu F1 Scuderia (najmlodszy szef w calym cyrku F1). Wtedy do zespolu sciagnal Niki Laude. W sumie dosc ciekawa historia: jako mlody student (za wlasne pieniadze) sam uczestniczyl w wyscigach samochodowych, pozniej jezdzil w Rally (jego partnerem byl pewien mlodzieniec z klanu - Agnelli). Luca zadzwonil do radia gdzie akurat toczyla sie dyskusja na temat „tylko dzieci zamoznych rodzin maja mozliwosc scigania sie w wyscigach samochodowych“ di Montezemolo zaprzeczyl tej tezie, poniewaz wielu kierowcow Ferrari pochodzilo z bardzo „prostego“ srodowiska. Audycja radiowa przez przypadek sluchana byla przez Enzo Ferrari ktory pogratulowal di Montezemolo za taka wypowiedz. Pare miesiecy pozniej Luca poznal osobiscie zalozyciela Ferrari, umozliwil to sam prezes Fiat`a Giovanni Agnelli (Luca di Montezemolo przez przyjazn z synem z klanu Agnelli byl w tamtych czasach mile widzianym gosciem w domu przemyslowcow).
    Od 1991 „Monte“ byl prezesem zarzadu Ferrari (z maka byl zwiazany od czterech dekad), a takze czlonkiem zarzadu Fiat Group gdzie od 2004 do 2010 pelnil role przewodniczacego. Jako generalny manager zorganizowal MS w pilce noznej we Wloszech. Pozniej przez kilka miesiecy byl dyrektorem klubu pilkarskiego Juventus Turin. Byl takze prezydentem Libera Università Internazionale degli Studi Sociali w Rzymie, w przeszlosci pelnil takze role prezesa wloskiego stowarzyszenia wydawcow gazet, oraz byl czlonkiem zarzadu gazety La Stampa w Turynie oraz PPR (Pinault / Printemps Redoute) w Paryzu. Pelnil role prezesa przemyslowcow z prowincji Modena, od 2003- 2007 zostal prezesem wloskich pracodawcow. Byl czlonkiem miedzynarodowej rady doradczej Citigroup oraz czlonkiem rady nadzorczej Grupy Unicredit a takze stacji telewizyjnej TF1, pelnil role dyrektora Ferrari i Maserati, RCS Video, producenta napojow Cinzano International oraz ITEDI - spolki holdingowej Grupy Fiat. Od 2008 do 2010 Monte byl na stanowisku pezesa FOTA ktory takze pelnil role partnera FIA oraz spolki marketingowej FOM czyli Formula One Management. Monte jest takze zalozycielem w branzy dobr luksusowych funduszu inwestycyjnego Charme, ktory przejal takie marki jak Cassina, Gulfram, NEMO, Alias, Ballantyne Cashmere byl takze wspolzalozycielem oraz prezesem od 2006 do 2012 NTV czyli Nuovo Trasporto Viaggiatori (pierwsza prywatna spolka z branzy koleji duzej predkosci).
    Majatek Luca di Montezemolo szacowany jest na 350 Mln. Euro.
    Za czasow „Monte“ zespol F1 Ferrari zdobyl 14 tytulow, choc ostatnim mistrzem swiata z Ferrari jest Raikkonen (2007 rok!), a ostatnie zespolowe mistrzostwo swiata zostalo zdobyte w 2008 roku!

  • 23. dexter
    • 2014-09-12 15:58:51
    • *.114.44.199

    ...zapomnialem dodac ze w marcu 2014, di Montezemolo podpisal nowy 3-letni kontrakt jako prezydent Ferrari ;)

  • 24. dexter
    • 2014-09-12 17:03:00
    • *.114.44.199

    @ Martitta

    Czesc Martitta, jak leci?! :)

    "więc nie za bardzo wiem, w jaki sposób tytuły Schumachera ze Scuderią mogły być bezpośrednią zasługą markiza." - sukces Monte polegal na tym ze to wlasnie on zatrudnil Michaela ;))

    Pozdr.

  • 25. thinktank
    • 2014-09-12 19:29:24
    • *.adsl.inetia.pl

    @ 23 To teraz LdM wie jak się czuł RAI, gdy go wyrzucał. Pytanie czy wróci jak Kimi?

  • 26. dexter
    • 2014-09-12 20:35:17
    • *.114.44.199

    A po co i do czego ma wracac? Boss Fiat'a, czyli Sergio Marchionne bedzie teraz takze szefem Ferrari.

  • 27. dexter
    • 2014-09-15 00:54:34
    • *.114.17.246

    Inaczej juz wyglada sytuacja w Ferrari, Sergio Marchionne znany jest z tego, ze jest czlowiekiem „liczb i statystyk“. Chodzi na Meeting z czerwonym mazakiem w rece i wiekszosc rzeczy skresla ktore mu nie pasuja. Obojetnie czy siedzi w samochodzie, helikopterze, samolocie czy jest w Nowym Yorku, Shanghaju czy Detroit ten mazak jest zawsze w jego rece. Zreszta marka Fiat praktycznie „przeniesiona“ jest do Holandii i ogolem mozna powiedziec ze jest praktycznie calkowicie „zamerykanizowana“ - na mysli mam filozofie zarzadzania. Powiedzmy jasno, jedynym takim przeblyskiem geniuszu Marchionne byl zakup Chrysler'a, bez ktorego koncern Fiat/Alfa/Lancia bylby zrujnowany. Chrysler znowu powrocil na wlasciwe tory i generuje zyski (coz za ironia losu - w koncernie Daimler'a Chrysler byl pewnym balastem, kula u nogi, a tutaj ratuje dyszacego pacjenta na noszach ktory glownie bazuje na modelu 500 oraz samochodach dostawczych).

    Tak na boku: Szkoda ze takie modele jak kiedys Kappa/166/Thesis nie cieszyly sie duzym powodzeniem. Nie wiem, czy jeszcze ktos pamieta kiedys byl taki model jak Lancia Kappa Coupé. W sumie byl to dobry samochod ktory posiadal 5 cylindrowy silnik Turbo, fakt... optycznie nigdy nie byl idealnym modelem (byl za krotki o jakies 15 cm, dlatego tez troche pulchnie wygladal), ale mial fotele Recaro wykladane skora Poltrona, posiadal uklad hamulcowy firmy Brembo itd. Tylko, co z tego ze wszystko bylo dozwolone a nic nie zarabialo pieniedzy - dla producenta prawdziwa katastrofa finansowa. Teraz Lancia spisana jest przez Marchionne na smierc naturalna, a miliardy Euro pompowane sa w Alfa, poniewaz cala paleta modelow na platformie bazowej Maserati przestawiana jest na tylny naped. I tutaj mozna powiedziec ze „szkoda“, poniewaz Lancia z modelem Delta wygrala w Rally 10 tytulow mistrzostw swiata (6 tytulow konstruktorow, 4 kierowcow). Z biegiem czasu Fiat wpadl na pomysl aby przylepic marce Lancia image samochodow bardziej „luksusowych“, powodem takiej idei byla konkurencyjna walka wewnatrz koncernu Fiat'a z marka Alfa. Patrzac na fakt, ze Delta II nie miala juz napedu na 4 kola, choc prototypy zostaly juz ukonczone to Fiat mial mozliwosc przebudowy, poniewaz dysponowal komponentami modulowymi - czy ten krok technicznie z punktu marketingowego byl dobrze przemyslany? - nie wiem (ale to byly dawne czasy). Moze odpowiedzialne osoby w firmie powinni bardziej F1 wykorzystac do tego, aby te dwie marki + Chrysler dostaly wiecej rozglosu. Na bolidach Sauber i Marussia jest jeszcze duzo wolnego miejsca :)

    Ciezko jest teraz cos na temat powiedziec... zobaczymy, co bedzie z Ferrari, co bedzie z Le Mans? Nie wiem, czy era sukcesow ala Schumacher-Brawn-Byrne w Ferrari kiedykolwiek sie jeszcze powtorzy. Zobaczymy czy w przyszlosci dla swoich kierowcow Ferrari bedzie dalej oferowac tak lukratywne kontrakty (Alonso: 175 Mln. Euro, nie uwzgledniajac kontraktow reklamowych)
    Marchionne byl wszedzie tylko w Ferrari go jeszcze brakowalo, no ale po wyrzuceniu (I'm sorry: po odejsciu) Monte droga zostala otwarta. W 2004 roku Sergio Marchionne byl jeszcze nieznana osobowoscia choc zrobil juz kariere w Szwajcarii w firmie Lonza oraz SGS. Dzisiaj kroluje nad takimi markami jak Alfa Romeo, Chrysler, Dodge, Fiat, Lancia, Maserati, Jeep i teraz Ferrari.
    13 pazdziernika operacja pod tytulem „Chrysler“ zostanie zamknieta - w tym dniu nowa firma Chrysler Fiat Automobiles (FCA) bedzie swietowac swoj debiut na gieldzie w Nowym Yorku. To, ze Marchionne wchodzi przed wejsciem na gielde na szpice Ferrari nie jest wcale przypadkiem. Ferrari tutaj odgrywa kluczowa role na parkiecie w Nowym Yorku gdzie zostana otwarte drzwi do amerykanskiego rynku kapitalowego. A zeby amerykanscy inwestorzy otworzyli swoje portfele koncern samochodowy musi zaprezentowac sie ze swojej najlepszej strony - a z Ferrari jest to latwiejsze. Pod wladza Monte Ferrari jako producent samochodow caly czas bylo autonomiczne. Koncern Fiat'a pomimo swoich 90 % udzialow (10% posiada syn zalozyciela Piero Ferrari) mial malo do powiedzenia. Z Marchionne na szczycie wszystko sie zmienia. Ferrari bedzie w przyszlosci zarzadzane jak inne marki koncernu: prosto z centrali. Mowiac w duzym skrocie: z Marchionne na czele Ferrari bedzie elementem FCA. A taki model podchodzi bardziej amerykanskim inwestorom niz model Montezemolo! We Wloszech sytuacje jest troche napieta. W Ferrari, czy w centrali Fiat'a niektorzy drza i czesa portkami. Marchionne co chwile kazdego poucza co kazdy ma zrobic lepiej itd. itd. Caly czas sa jakies problemy z Fiom (zwiazki zawodowe), rozmowy sa co chwile przerywane. Od lat chodza mysli Marchionne po glowie aby w centrali Lingotto w Turynie zgasic wszystkie swiatla a cala produkcje przeniesc do innego kraju. Problem w tym, ze Fiat jest dla Wlochow powiedzmy „wazny“, ale Ferrari jest dla nich czyms „swietym“.

    @ 25
    „To teraz LdM wie jak się czuł RAI, gdy go wyrzucał“ - Jak Raikkonen sie czul gdy go wyrzucili nie jestem w stanie Tobie tego powiedziec, ale z pewnoscia moge pokusic sie o takie stwierdzenie ze Kimi „poczul“ swoje wlasne kieszenie grubsze o ok. 20 Mln. Euro;) - choc tak naprawde w sporcie o to nie chodzi. A teraz bardziej na powaznie: w duzym biznesie nie ma miejsca na „uczucia“ (wiesz, na „czulosci“ wybralbym osobiscie bardziej romantyczne miejsce ;))
    Osoby, ktore w zyciu zawodowym obejmuja kluczowe stanowiska, ktore ponosza ryzyko i odpowiedzialnosc raczej nigdy w zyciu zawodowym nie kieruja sie uczciami. Ja cos takiego wlozylbym do szuflady pod tytulem „ryzyko zawodowe“. So what! - jedne drzwi albo obrazowo mowiac jeden projekt sie zamyka, inny sie otwiera lub nie. Czesto powtarzam: najwazniejsze w zyciu zawodowym zawsze jest to, abys mial/a podpisane lukratywne oraz dobre umowy. Tym bardziej di Montezemolo, ktory jest na tyle doswiadczonym managerem i wie jak wszystkie mechanizmy funkcjonuja prawdopodobnie dlugo nie bedzie sie takimi rzeczami przejmowal.

    Martitta napisala: „Montezemolo zawsze był od kwiecistych przemówień i stwarzania pozorów. Taka rola.“ Ja pozwole sobie dodac z mojej strony ze Monte jest z krwi i kosci calkowitym profesjonalista jezeli chodzi o prezentacje w mediach. Wie dokladnie kiedy sa w jego kierunku kamery skierowane, kiedy ma sie usmiechnac, kiedy ma podac innej osobie reke, kiedy ma sie przytulac lub inna osobe po plecach poklepac. Wszystkie gesty ma opanowane do perfekcji.


  • 28. 6q47
    • 2014-09-15 15:24:03
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    @dexter
    Cześć "gaduło":))
    Poczytam w skupieniu wieczorkiem... bo w tej chwili muszę (na wsi mieszkam} przygotować się do zimy... a jak wszem wiadomo - gazu w tym roku może wszystkim nie wystarczyć.

    Idę popracować ze słuchawkami na uszach:))

    Pozdrawiam.

  • 29. dexter
    • 2014-09-15 20:24:05
    • *.115.21.158

    No heeej 6q47 cala przyjemnosc po mojej stronie!
    Zima? Brak gazu? - nie strasz!! :) U nas dzisiaj bylo 26°C, sloneczko, bezchmurne niebo jest nadal. Akurat siedzimy w ogrodzie i zastanawiamy sie nad opcja: odpalamy BBQ, albo jedziemy cos zjesc. Mowisz, ze na wsi mieszkasz - to gratuluje spokoju, my tez jakies 20 km od centrum mieszkamy. O gaz sie nie mart, ja tutaj problemu raczej nie widze. Jedynie to w Europie ceny gazu moga wyraznie skoczyc w gore. Milo bylo Cie znow przeczytac 6q47. Pozdrawiam, bo juz mnie wolaja. Raczej jedziemy!

  • 30. Martitta
    • 2014-09-16 08:30:51
    • *.unknown.vectranet.pl

    @ dexter - Witam! :) Widzę, że już zebrałeś kilka niezbędnych informacji na temat Sergio Marchionne... ;-)

    Wybacz, że dopiero teraz odpisuję, ale podczas urlopu rzadko zaglądałam do komputera :)
    A propos @24 i @27, tak się właśnie składa, że relaks zaczęłam od Monzy i miałam okazję porozmawiać z kilkoma Włochami na temat ich cudownego teamu :) W dobie uwielbienia dla Alonso, temat przerzucił się też na Michaela i tak dowiedziałam się, iż "w erze Schumachera to Ferrari było bardzo dobre, a Schumacher przeciętny. Teraz to Alonso jest bardzo dobry, za to Ferrari przeciętne". Opinia ta padła z ust długoletniego kibica, który przez 15 minut objaśniał przy tym, jak to ma Italię głęboko w sercu (tak rozczulająco, aż zaczęłam lubić Włochów :]) :P

    Na bazie tego wnioskuję, że gdyby Schumacher trafił do Ferrari w 2010 roku, nie ugrałby więcej od Alonso. I wtedy Luca nie miałby czym się pochwalić (chyba, że masz na myśli jakieś drugie dno, związane z zatrudnieniem Niemca).
    Michael to oczywiście postać skupiająca wokół siebie ludzi, zupełnie inny człowiek niż Fernando. Jednak cóż może zdziałać sam kierowca? W Ferrari zawsze chodziło o dobrą maszynę, nigdy o ludzi. Każdy marzył o jeździe dla legendarnego zespołu i taka była idea samego Enzo. Luca di Montezemolo potrafił przez minione lata sprawnie wszystko rozegrać i przede wszystkim zatuszować ostatnie "niedoskonałości" w SF pięknymi przemówieniami. I faktycznie - jak napisałeś w poście @27 - pod tym względem był niezastąpiony.
    Nie ma gwarancji, że Marchionne podoła takiemu zadaniu, zwłaszcza, że F1 to jednak całkiem inna para kaloszy, wymagająca szczególnego traktowania.

    Tak czy inaczej Luca nie może narzekać - w końcu "jego kieszenie nie są puste" :) Zatrudnienie słynnego "Dominatora" i inne sukcesy zwróciły mu się z nawiązką :P

  • 31. dexter
    • 2014-09-18 14:16:26
    • *.115.150.210

    Dzien dobry Martitta,

    No... to fajna wycieczke sobie zrobilas.
    Motorsport = Teamsport. Na pierwszym miejscu zawsze bedzie stal zespol, pozniej samochod i dopiero na trzeciej pozycji bedzie kierowca, ktory odgrywa kluczowa role. Nigdy nie jest przypadkiem jezeli ktos regularnie z pewna powtarzalnoscia wygrywa wyscigi, za tym wszystkim zawsze kryje sie ciezka praca.
    Trzeba sie bylo przy okazji tego „dlugoletniego fana“ zapytac czy juz zapomnial juz kto m.in. w przeszlosci wyciagnal Ferrari z czarnej... Kto wyznaczyl w zespole pewien kierunek? Kto wszczepil w zespol swoja wlasna mentalnosc i m.in. przez swoje wlasne samozaparcie oraz ambicje pociagnal caly zespol za soba? Kto wprowadzil pewien standard, ktory zreszta do dzisiaj jest przez wielu kierowcow nasladowany (mam na mysli przygotowanie fizyczne). Kto po wyscigu siedzial godzinami z inzynierami i analizowal kazdy detal? Kto angazowal sie i jezdzil na Meeting FIA Research Group? Kto wychodzil podczas testow w Borgo san Lorenzo nieopodal Mugello o 8:00 godzinie rano z hotelu, jechal na tor, wracal czesto ok. 21:00 i nie kierowal sie w kierunku lozka, poniewaz wtedy dopiero zaczynaly sie spotkania i kolacja z partnerami biznesowymi. A przypomne, ze do testow (absolwowanych bylo ich okolo 60 w roku, obojetnie czy slonce swieci czy deszcz pada, czasami w wyknywalo sie 500-600 km w ciagu jednego dnia gdzie auto czesto musialo zostac przebudowane. W miedzyczasie kierowca byl do dyspozycji dziennikarzy). To byla ciezka praca, gdzie kierowca musial byc tak samo przygotowany jak do wyscigu, gdzie trzeba dac z siebie wszystko (czasami przez kilka dni mozna bylo jezdzic w kolko gdzie testowany byl przez zespol wczesniej przygotowany program w ktorym sa ustalone pewne priorytety np. w jakiej kolejnosci sie rozne rzeczy testuje, a takze program w ktorym kierowca razem z inzynierem probuje swoje wlasne pomysly). Takie testy (cos podobnego co dzisiaj widzimy w kazdy piatek na torze) czesto byly bez pozytywnego rezultatu, co znowu w pewnym stopniu moze byc frustrujace. Dodatkowo dochodzily rozne terminy - w sportach motorowych decyduja przewaznie male niuanse. Takze jest to ciezka praca, nie bede wspominal juz o inzynierach i mechanikach.
    Raczej ciezko jest tylko na samych emocjach i populistycznym mysleniu osiagnac sukces. To nie jest branza muzyczna czy Castingshow gdzie emocje odgrywaja przewaznie najwazniejsza role.

    Widzisz, dzisiaj pewne osoby ktore same okreslaja sie „wieloletnimi fanami“ sa nawet w stanie wygwizdac kierowce stojacego na podium (ja takiego zachowania nie toleruje i nigdy nie bede akceptowal). Przewaznie sa to osoby ktore same z Motorsportem nie maja nic do czynienia.
    Niestety, Ferrari zawsze bede kojarzyl m. in. z takimi osobowosciami jak: Todt, Brawn, Byrne oraz z samym Michael'em Schumacher i jego rekordami.

    P.S. Czasami nie odbierz tego co napisalem jako osobisty „atak“ w Twoim kierunku - po przeczytaniu tekstu sam sie wystraszylem ;) Pozdr.

  • 32. Martitta
    • 2014-09-18 19:25:44
    • *.unknown.vectranet.pl

    @31 dexter - Tak jak się spodziewałam, tak też dostałam od Ciebie masę rzetelnych informacji. Dzięki :) Z takimi argumentami to można ( albo i właśnie nie można) już konkretnie polemizować.

    Szczerze przyznam, że sama nie do końca zgadzałam się z opinią Włocha, jednak postanowiłam go tylko wysłuchać i nie wdawać się w dłuższą polemikę (w końcu to Tifoso), z tego względu, że nie śledziłam wtedy na bieżąco kariery Schumachera, więc znam tylko podstawowe fakty. Jasna sprawa, że Michael razem ze słynną trójcą podnieśli zespół z totalnego dołka i jak ostatnio powiedział sam Jean Todt: "To co się wtedy działo, nie ma porównania do obecnej (dużo lepszej) formy Ferrari".
    Czy wtedy dokonaliby tego samego z innym kierowcą? Moim zdaniem niemałe znaczenie ma tutaj charakter danej osoby, o czym już wcześniej napisałam. Poza tym Michael przechodząc do Ferrari był już mistrzem świata i wcale nie musiał podnosić podupadającego teamu (chociaż wynagrodzenie miał za to niebanalne :]). Z tego co napisałeś to wszyscy, a zwłaszcza kierowca, włożyli w to ciężką pracę i umniejszanie w tamtym momencie Niemcowi jest trochę nielogiczne. A ten długoletni kibic Ferrari sam wcześniej przyznał, że nie lubi Niemców, Anglików i innych, bo kibicować trzeba tylko swoim, więc być może stąd jego niechęć do Michaela i miłość do Fernando (ta sama gorąca krew ;]).

    W sprawie wygwizdywania kierowców mamy podobne zdanie, podejrzewam jednak, że takie zjawisko niestety nie będzie mieć końca. Sama byłam w lekkim szoku, gdyż na Monzie na trybunie obok siedziało "stado" Tifosich, którzy podczas parady kierowców wygwizdali wszystkich oprócz Alonso. Przy okazji ułożyli sobie bardzo miłą dla ucha rymowankę na rywali Hiszpana, zakończoną słowem "vaffanculo", po czym odśpiewali z przejęciem włoski hymn z naciskiem na "Italia alla morte, hey!".
    Weekend wśród takich kibiców jest nie lada doświadczeniem :P Współczułam kierowcom na podium, bo tylko Felipe Massa został tam przyjęty z należną aprobatą...

    Cóż... Od czasów Enzo, wyłącznie sukcesy Schumachera i jego ekipy przynoszą pozytywne skojarzenia z Ferrari i na pewno większość osób myśli tak jak Ty. Najlepszy jest fakt, że żaden z nich nie był Włochem i to chyba największy powód tamtych sukcesów :P Znając włoską mentalność, lenistwo i niechęć do zmian, wcale się temu nie dziwię :)

    PS - Ja się nie wystraszyłam :) Przecież nigdzie nic złego nie napisałeś. Ostatnio na tym forum modne stały się dyskusje dotyczące tego, kto kogo pierwszy obraził i skupiające się głównie na tym. Mam to szczęście, że mnie takie rzeczy nie ruszają i sama staram się nikogo nie obrażać. Don't worry :)

    Pozdrawiam! ;-)


Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo