inzPydlak
Ostatnia aktywność
avatar
inzPydlak

07.04.2008 14:33

0

Po pierwsze: wszelkie kreowanie Hansa Widrygajły herbu Dziurawe Kalesony na mistrza Białej Flagi jest zbyt przedwczesne! Czy zdajecie sobie sprawę, że on nie potrafi zapiąć zamka błyskawicznego w swojej biednej kurce, a rajstopy wciąga przez głowę? Nie? Zatem zastanówcie się – dlaczego zawsze tak długo każe na siebie czekać, gdy inne pary już dawno żerują na osiedlowych brzozach?! No tak, ale nie o tym w tym artykule mowa... A o czym? Bynajmniej także nie o Danusi Przeciąg i jej brązowym zeszycie zawierającym wszelkie wyliczenia potrzebne do dowolnego przesuwania osi ziemskiej w przód i na boki. A więc o czym? Już odpowiadam: o formule jeden! Autor chciał przez to powiedzieć, ze zna się na wyścigach i lubi na nie patrzeć w domu. Ja też! Nasuwa się więc na usta każdego fana tego bitumicznego sportu porównanie do wiernej rzeki, która zawsze płynęła w kierunku morza, niezależnie czy panowały nad nim trzy korony czy dwa czarne łby! Ale do rzeczy. Robert Kubica to wielki kierownik kierownicy, taki sam jak kierowcy autobusów bezpośrednich do różnorakich sklepów. Po co my do nich jeździmy? Hmm. Po ciasteczka i żelki, ale także po alkohol, papierosy i dinamit! Swego czasu widziałem jak pewna młoda kobieta przed 60-tką miała wypchaną całą torbę ekologiczną asortymentem tego właśnie typu. Dokąd zmierzała? Może za miasto, żeby wypić, zapalić i zdetonować? Nie! Ta pani jechała na wyścig formuły jeden zagranicę! Ale po co – niektórzy z was zapytają? Sam chciałbym to wiedzieć! Dysponuję jednak pewnymi wyliczeniami, które wskazywałyby na południową Syberię, gdzieś w okolicach Tomska, ale szczegóły jak zwykle pozostawiam w grobie, a kopię w termosie ukrytym w klatce z żyrafą. Powracając jednak do Roberta Kubicy – jest on pierwszym Polakiem jeżdżącym w formule jeden, a czy ostatnim – zależy to wyłącznie od tej pani i zawartości jej torby. Sport to zdrowie póki mama się nie dowie! I jeszcze jedno: Chemiku młody wlewaj zawsze kwas do wody! A chemia? Uczy, leczy, broni a nawet bawi! Pamiętajcie o tym, gdy kolejni twardogłowi będą przemykać przed waszymi telewizorami szukając zjazdu do garażu, a wy nieobecni w tej chwili w kuchni zapomnicie o tych dwóch podstawowych przykazaniach... P.S. 23 litry nigdy nie wystarczą na 23 okrążenia, chyba że 1 kółko miałoby jakieś 100 m długości... Tabliczkę glinianą tej treści znalazłem wczoraj pod umywalką w łazience Danki Przeciąg.

Przejdź do wpisu Kubica z Monako

avatar
inzPydlak

28.02.2008 18:30

0

oto relacje live które tu nam się nie zmieściły iły http://pl.youtube.com/user/PRZEME001

avatar
inzPydlak

10.11.2007 21:42

0

Jeżeli nie spadnie mi na głowę w najbliższym tygodniu 400-metrowa planetoida 99942 Apophis - a jest na to dość duża szansa - to kolejna sesja z redaktorem powinna pojawić się już niebawem. Pan redaktor przywykł już mnie zwabiać tym swym mistrzowskim utlenianiem azotanów jodowych wędrujących w przestrzeni po sezamie mych palców tak skąpo ututłanych w Lugolu, że nieobytym z tą antymaterią rozkoszy muszę przyznać rację! Tak, wkrótce ujawnimy światu szczegóły dotyczące słynnej kary dla pana Maklarena i tajemnice związane z tankowaniem bolidów. I nie będzie to zwykła powypadkowa naszych lęków, lecz wyraźna wskazówka dla tych, co kulom się nie kłaniają, a wyłącznie rombom i trapezom androidalnym, z czego do wieczności to już zaledwie 2 km i 43 cm w linii prostej! Więc czy warto czekać...? Chyba nie. To już się dzieje!

avatar
inzPydlak

07.11.2007 21:53

0

Czy Raikonen rzeczywiście zwyciężył w całym cyklu grand priks, czy może tak nam się jedynie wydaje? O tym na razie pomilczmy – jest wszak tyle wrzosu na bukiety, a w rzekach całe morze łez... rozlane przez rozpalone spojówki sójek, co za morze wybrać się nie mogły, a ich wujek Turek rzekł z modlisim pejczem w dłoni: „Budujcie meczety, a nie kościoły – będzie jeszcze więcej rakiet kosmicznych z minaretów i może w końcu - wy lenie ropą cuchnące! – przez jonosferę lotem suborbitalnym traficie do mnie, a ja was zjem! Nie, żartuję – zjem z wami pierogi, a potem spalimy szwedzkie cygaro!”. Koniec cytatu. No dobrze, jak już pozbieramy te kasztany, wrzosy, jarzębinę i starą tekturę, warto pomyśleć o odchodzącym w niebyt sezonie F1. Czy był ciekawy – może był, czy gałąź oliwną otrzymał rzeczywiście najlepszy fiński rycerz w owczej skórze, a czarny hetman zjadł swój długi ogon i z kwaśną miną spreparował porażkę ducha winnego ojca chodzącego za nim jak cień za ogonem męża kury? Nie, nie można się już dłużej zgadzać z opinią, że wydarzenia jakich byliśmy świadkami stanowią jedynie tło dla takich problemów jak choćby niesprecyzowane loty i odloty ciał gliniastych w pobliżu naturalnych satelitów naszych sztucznych satelitów – jeżeli w ogóle takie są. No właśnie, Raikonen był zaliczany do faworytów? Był! Ja pamiętam jak autor wspomniał swego czasu o nim jak o czarnym charakterze czy koniu, na którego nie postawił by złamanego szeląga, choć nie lubi go, a ceni i poważa, szacuje i mianuje – już z nieskończonym wyprzedzeniem na obrońcę tytułów z lat ubiegłych w latach przybiegających do nas z tyłu. Czy jakoś tak. I naprawdę nie warto tego nie zauważać, gdyż skoczy nam od razu poziom cukru do 210 i silnik tego nie wytrzyma, a mechanicy faworyzujący rywala-szaławiłę będą sarkastycznie prychać i poszturchiwać się łokciami, gdy zjedziemy do pitstopu i poprosimy o łyk ugotowanej benzynki... A pana redaktora cenię jeszcze za jedno – za miłość do formuły 1!

avatar
inzPydlak

19.10.2007 15:33

0

Gdybym chciał pozdrowić autora, to zrobiłbym to już dawno. Co najmniej jednorazowo! Siedząc przed żarzącym się telewizorem i popijając puchar zeszłorocznej serwatki stać mnie więc na marzenia! Marzenia o jeszcze lepszej Polsce i lśniących kombinezonikach kierowców ładnych wyścigówek w groszki, prążki i firmowe ciapki. A felieton jak zwykle był napisany w sposób poczciwy, wyjałowiony z całej obłudy świty panującej, chełpiącej się posiadaniem garści trotylu w piłeczce na gumkę. Będzie dobrze, o ile uznam to za znak dla inspektora OKO.

Przejdź do wpisu F1 - brytyjski folwark

avatar
inzPydlak

27.09.2007 13:37

0

Pozorując moją nabytą w wyniku wielu nieudanych eksperymentów i doświadczeń fizycznych nietykalność – nie mam tu oczywiście na myśli tej nietykalności, od której zależą tak naprawdę losy naszej planety, a wyłącznie o redukcyjną nietykalność o współczynniku asteroidalnym w wersji układu poprzecznego o wymiarach CP3 na 230 cm sześciennych w kuli azotowej modelu Kwindrylca-Pulpeta-Szajny – dochodzę do identycznych, co autor tego felietonu wniosków. Po pierwsze, o ile koncert życzeń i puszczanie modeli potraktujemy wyłącznie jako pretekst – powtarzam: tylko jako pretekst - do spotkań wszelkiej maści intruzów gromadzących się stadami w jarmarcznych wylęgarniach leni, o tyle każde samouwielbienie względem takiego czy innego operatora aut typu Honda czy Reno jawić się będzie jedynie jako nieudolna próba ręcznego sterowania tymi przekładniami, które w gruncie rzeczy decydują o życiu lub śmierci kierowcy! A są to w kolejności chronologicznej: a) smar do roweru b) woda sedesowa i ce) łzy bobra. I teraz dotykamy jądra problemu. O ile dla zwykłego kibica formuły 1 każde – podkreślam: każde – działanie sterującego bolidem na torze podczas tegorocznych grand priks okaże się interesujące i pobudzające do podobnych wyczynów na parkingach osiedlowych, tak informowanie o tym zwykłego pracownika sezonowego Cementowni „Hania” lub żony kolejarza-Emila, załamanego brakiem pociągu do tego co nie ucieka przed nim na drzewo, gdy ten z gwizdkiem i lizakiem wychodzi na swój conocny żer, może być wyłącznie postrzegane jako wynaturzenie natury globalnej o zabarwieniu cywilizacyjnym, a już na pewno nie jako ratowanie swojego bytu poprzez próbę wlania komuś barszczu za kołnierz czy żelatyny pod bluzkę kobiety-gumy! Przy takim nastawieniu nawet wyprzedzanie na torze formuły 1 może być nudne, a o stopniu oglądalności tego, co się tam dzieje mówić nie będzie można, no bo po co? Jeżeli jednak koncert życzeń i puszczanie modeli staną się naszą – do czego z całego serca namawiam – dziką obsesją uwodzącą nasze zmysły nie stworzone wszak do comiesięcznej wizyty na poczcie w celu zapłacenia za gaz, prąd, śmietanę i znaczki krajowe, wówczas wszystko co nas otacza, a szczególnie kiedy w przyjemny sposób pachnie to metanolem, gumą, żużlem, asfaltem i łajnem końskim stanie się właściwym eliksirem i zachętą do zamawiania kolejnych przebojów i puszczania coraz większych modeli.... Kto wie, może pewnego razu puszczany przez nas model samochodu wyścigowego przerośnie oryginalny pojazd i jego rozstaw kół wyniesie aż 6 metrów! Taki jeżdżący Lunochod byłby spełnieniem moich inżynierskich marzeń i zostałby natychmiast pokolorowany przez zastęp bywalców dni otwartych przedszkoli i pruskich koszar!

avatar
inzPydlak

21.07.2007 10:59

0

Wyciekła mi bateria R-20 i pod ciężąrem cieczy zablokował się guzik RETURN.

Przejdź do wpisu Koniec problemów Kubicy

avatar
inzPydlak

20.07.2007 11:13

0

Spoglądając na dzisiejszą sytuację społeczną w naszym kraju należy przede wszystkim rozważyć schyłek niekontrolowanego rozdawnictwa stanowisk związanych z nieodpłatnym oprowadzaniem grup wycieczkowym z Nairobi i wschodniej Ghany po miasteczkach Kotliny Raciborsko-Wejherowskiej. Wypływa stąd jeden zasadniczy wniosek dla zamiarów wszechogarniającej nas zarazy; od samych szczytów władzy po odchody rąk ludzkiej pracy i mazurskiego wypoczynku, Wałęsa się Jan ze Staszkiem i brak im nie tylko rozumu, ale i pieniędzy na pociąg do płci przeciwnej. Co zatem oferuje nam ta wewnętrzna konsolidacja takiego właśnie rdzenia genetycznego narodu? Nic! Zupełnie nic! I nie są to wyłącznie poglądy zniewieściałych tryfidów żerujących za nasze oszczędności w opuszczonych hutach duraluminium na Zachodzie. Oj, nie! Dotyczy to w szczególności naszych własnych zmechanizowanych atletów, którzy za niewielką wprost opłatą próbują odkrywać nowe trendy w tekstach piramid, jambicznej mineralogii, jak i cząstek piorunowych w Białym Miasteczku przed Kancelarią Premiera, które nagle zeszło do podziemia. Jaka czeka nas zatem rzeczywistość? A któż to wie! Niepokoić powinien jednak przede wszystkim nowy rozdzielnik ministra Bartosza China w wersji superaerodynamicznej. Niewiele w takiej atmosferze wzajemnego donosicielstwa i współzawodnictwa o względy strony przeciwnej są w stanie osiągnąć członki naszego stepowego społeczeństwa, od lat gnębionego przez niewidzialną rękę dziedziców i łomiarzy spod znaku koguta „Zubera”, kozy „Śniady” i klaczy „Maryli”. Przesyt jest aż nadto dostrzegalny, a dobrodziejstwo takiego stanu rzeczy może wyłącznie cieszyć krwiopijców zamroczonych spleśniałym koncentratem pomidorowym, żerujących do tego na głupocie biedaków w celofanowych woreczkach na głowie. Zdumiewać może również fakt, iż głębsza analiza opisywanych tu zjawisk może jedynie wtrącić nas w zaklęte koło samozagłady i zbliżyć do zagłady innych narodów! W Polsce potrzebny jest nowy zaczyn, z którego musi wydrożdżować siła gotowa podjąć sierp doszczętnego zniszczenia i lejek odbudowy własnej niepodległości pośród zgliszcz współczesnej lewacko-faszystowskiej europejskiej oligarchii! Czy kimś takim może być nasz Robert Kubica? Rodacy! Nie przekreślajmy do za szybko! Wszak autor tego felietonu wyraźnie napisał: „(...)Polak potrafił odpierać ataki, zachowując zimną krew, prowadząc bolid właściwym, skutecznym torem jazdy”. Fachowe to spostrzeżenie nie może bynajmniej osłabić naszej narodowej czujności! Tak, tej samej czujności, którą przed laty wypielęgnowały w nas nasze stuletnie babcie i ciocie z wysokich gór i głębokich meklemburskich kopalń, gdy grzeszny książę - nasz Pan - czaił się za każdym rogiem z workiem pełnym skamieniałej kapusty...

Przejdź do wpisu Koniec problemów Kubicy

avatar
inzPydlak

13.06.2007 08:49

0

Tak! Szczerze dziękuję za pozdrowienia, panie Kaziku! Najchętniej poruszyłbym w tej materii nieco więcej wątków, lecz muszę wpierw wykonać kilka, na szczęście w miarę bezpiecznych, doświadczeń i analiz statystycznych. A czasu wszak mało, gdyż burze szybko mijają...

Przejdź do wpisu Sumiaste wąsy w F1 są modne

avatar
inzPydlak

12.06.2007 15:32

0

Dzień Dobry. Na wstępie przypominam, że mamy najdłuższe dni w roku. My, to znaczy mieszkańcy półkuli północnej. No, na równiku też są długie, nawet dłuższe czasem, ale tam jest Afryka. No właśnie, autor pisze o wąsach suma i uszach słonia, czy aby na pewno w Polsce nie znalazłoby się jakieś zwierzęcie które mogłoby posłużyć za wzór projektantom nosów wyścigówek F1? Ale przecież w Akwarium w Gdyni pływają sumy! Tak, to prawda, ale czy studentki oceanologii i biologii dokarmiające te poczciwe bestie mają jakiekolwiek pojęcie o tym, że kierowca F1 hamujący w ciągu kilku sekund z prędkosci 280 km/h do 60 km/h waży tyle co całe wielgachne stado tych strasznych ryb? Nie! Tak też myślałem. Ale do rzeczy, mam ochotę na coś słonego, np garść soli... Tak, w dzisiejszych czasach auta muszą być naprawdę solidnie wykonane, żeby coś w nich nie pękło, na przykład jakaś ośka lub inny element. Zatem myślę sobie, że beczka z piwem to nie najlepszy pomysł. Dlaczego? Ponieważ może ona ważyć nawet z dwieście kilogramów (piwo strong) no i opary ulatniające się z niej mogłyby cokolwiek zakłócić koncentrację kierowcy, ba, nawet zmusić go podczas jazdy w GP do wbicia kranika w bok beczki i wyssania z jej wnętrza kilku łyków tego cennego napoju! W takim wypadku na pewno zachiałoby mu się sikać i musiałby zatrzymać się na poboczu i poszukać jakiegoś drzewa, a jak wiemy drzew na trasach F1 nie ma! Kierowca taki musiałby zatem przeskoczyć barierkę ochronną i szybko pobiec do najbliższego Toj-Toja, a gdyby go nie było? Wówczas musiałby wybiec poza trybuny, wsiąść do pierwszej lepszej taksówki lub autobusu miejskiego, ewentualnie PKS-u i pojechać do najbliższej restauracji. Potem szybko wrócić na teren wyścigów konnych, przeskaczyć przez barierkę, wsiąść do swego auta, włączyć silnik i ruszyć w pogoń za innymi autami. Przeprowadziłem symulacje na moim kalkulatorze na cztery baterie R-20 i wyszło mi, że mogłoby to w sumie zając jakieś 32 minuty, biorąc pod uwagę położenie większości torów F1 na świecie. Uzyskanie dobrego wyniku (miejsca punktowanego) byłoby w takim przypadku niezwykle trudne i mogłoby udać się tylko najlepszym, np. Hamiltonowi, Alonso lub Kubicy, ale wyłącznie z opróżnioną już beczką. Wszyscy bowiem wiemy, że im lżejszy samochód, tym lepsze ma osiągi.

Przejdź do wpisu Sumiaste wąsy w F1 są modne

avatar
inzPydlak

11.05.2007 09:48

0

Przepraszam. Nacisnalem kalwisz ENTER chyba jakos dwa razy i to sie znowu wkleilo. Co za licho! A przy okazji chcialbym, bo chyba takie mam w tej chwili zamiary, hmm... nieco pohamowac moja serdecznosc wzgledem Pana Tomasza. Zaiste nie mam zadnych powodow zeby tak unizenie sciskac go na ekranie. W naszym kraju jest tyle grzechu, zeby tego nie zauwazac. Przepraszam! Jest mi naprawde smutno. A jezeli chcialem byc pocieszny, to przynajmniej powinnienem poprawnie uzyc synonimu autora - begio, a nie jakis bodzio! Skad ten bodzio?! Ja nie wiem... Naprawde nie wiem...

Przejdź do wpisu Raikkonen - Fiński Moss?

avatar
inzPydlak

11.05.2007 09:32

0

Bracia! Nie jest to miejsce na poboczne poszlaki na temat innych felietonów jakie opisuja poruszony przez bodzia temat! To ja sie pierwszy bije w piersi, jako ze nie w czas przewidzialem to co on chcial nam ukazac. Ciekawie poinformowal mnie o osiagnieciach niejakiego Mossa Stirlinga w latach minionych. Nie wiedzialem ze on w ogole istnial, ale teraz juz wiem! Dzieki bodzio! Po drugie, ten Fin, Rajkunen, to istny arcymistrz! Auto prowadzi szybko i potrafi je w sumie tez hamowac. Lubi on podjezdzac do takich dziwnych garazow, gdzie tak samo ubrani robotnicy pompuja mu powietrze do opon albo szmatka przecieraja mu szybke w helmie. Fajna sprawa, ale do rzeczy! Felieton - moim inzynierskim zdaniem - szacownie oddaje istote tego pasjonujacego baletu na asfalcie jakim jest Formula Jedna. Po pierwsze jest on wiarygodny. Po drugie bardzo ciekawy. A po trzecie krotki. Dosc krotki, bo mozna tez napisac opowiadanie na 78 stron - jak uczynil to swego czasu niejaki Iwidejlo Perun opisujac swoja wizyte w sklepie z dzidami. I to tyle! A teraz, kilka slow do bodzia. Kase przeslij na ponizsze konto 32 788902187326155. Fenks!

Przejdź do wpisu Raikkonen - Fiński Moss?

avatar
inzPydlak

11.05.2007 09:24

0

Bracia! Nie jest to miejsce na poboczne poszlaki na temat innych felietonów jakie opisuja poruszony przez bodzia temat! To ja sie pierwszy bije w piersi, jako ze nie w czas przewidzialem to co on chcial nam ukazac. Ciekawie poinformowal mnie o osiagnieciach niejakiego Mossa Stirlinga w latach minionych. Nie wiedzialem ze on w ogole istnial, ale teraz juz wiem! Dzieki bodzio! Po drugie, ten Fin, Rajkunen, to istny arcymistrz! Auto prowadzi szybko i potrafi je w sumie tez hamowac. Lubi on podjezdzac do takich dziwnych garazow, gdzie tak samo ubrani robotnicy pompuja mu powietrze do opon albo szmatka przecieraja mu szybke w helmie. Fajna sprawa, ale do rzeczy! Felieton - moim inzynierskim zdaniem - szacownie oddaje istote tego pasjonujacego baletu na asfalcie jakim jest Formula Jedna. Po pierwsze jest on wiarygodny. Po drugie bardzo ciekawy. A po trzecie krotki. Dosc krotki, bo mozna tez napisac opowiadanie na 78 stron - jak uczynil to swego czasu niejaki Iwidejlo Perun opisujac swoja wizyte w sklepie z dzidami. I to tyle! A teraz, kilka slow do bodzia. Kase przeslij na ponizsze konto 32 788902187326155. Fenks!

Przejdź do wpisu Raikkonen - Fiński Moss?

avatar
inzPydlak

11.05.2007 09:12

0

Bracia! Nie jest to miejsce na poboczne poszlaki na temat innych felietonów jakie opisuja poruszony przez bodzia temat! To ja sie pierwszy bije w piersi, jako ze nie w czas przewidzialem to co on chcial nam ukazac. Ciekawie poinformowal mnie o osiagnieciach niejakiego Mossa Stirlinga w latach minionych. Nie wiedzialem ze on w ogole istnial, ale teraz juz wiem! Dzieki bodzio! Po drugie, ten Fin, Rajkunen, to istny arcymistrz! Auto prowadzi szybko i potrafi je w sumie tez hamowac. Lubi on podjezdzac do takich dziwnych garazow, gdzie tak samo ubrani robotnicy pompuja mu powietrze do opon albo szmatka przecieraja mu szybke w helmie. Fajna sprawa, ale do rzeczy! Felieton - moim inzynierskim zdaniem - szacownie oddaje istote tego pasjonujacego baletu na asfalcie jakim jest Formula Jedna. Po pierwsze jest on wiarygodny. Po drugie bardzo ciekawy. A po trzecie krotki. Dosc krotki, bo mozna tez napisac opowiadanie na 78 stron - jak uczynil to swego czasu niejaki Iwidejlo Perun opisujac swoja wizyte w sklepie z dzidami. I to tyle! A teraz, kilka slow do bodzia. Kase przeslij na ponizsze konto 32 788902187326155. Fenks!

Przejdź do wpisu Raikkonen - Fiński Moss?

avatar
inzPydlak

20.04.2007 09:49

0

DOBRZE.

avatar
inzPydlak

18.04.2007 12:48

0

Cały zastęp euroludzi ludzi nie wie czym żyje słoń, a co dopiero małpa! Wydaje się, że łatwo jest manipulować opinią społeczeństwa tak zmanierowanego jak nasze i ututłanego w Lugolu aż po same uszy. Ba, lecz czy aby na pewno skutecznie działa to na wyobraźnię i bojaźń twórczą łapczuchów dręczonych myślą o karierze w autach szybszych od strzały łucznika, bumerangu buszmena czy harpunu Posejdona? Słyszę już te głosy współczesnych pseuodofaryzeuszy napadających na mnie za chęć służenia bożkom z gumy arabskiej. Nic to dla mnie nowego! A dla pana Kubicy - może? Nie jest wcale pewne, że autor tego artykułu to młody, wesoły chłopak chodzący w czarnej skórze i uprawiający sporty ekstremalne, jak np. nurkowanie na bezdechu w beczce smoły. Może to być i surowy emeryt szukający złomu, a wyścigi F1 śledzący wyłącznie w wybranych witrynach sklepowych na wystawionych tam matrycach LCD o przekątnych dajmy NATO 42 cali. To może być i sam... Kubica, o czym świadczyłyby użyte w tekście zwroty: "na tym smutnym tle" oraz "w momentach próby". Nie wykluczam i takiej możliwości, że autorem nie jest człowiek, lecz maszyna działająca na olej, gwoździe, wkrętki i nakrętki. W takim przypadku wszelkie neopogańsko-germańskie uwagi jak - cytuje - "Bosche drogi" świadczyłyby o tym, iż recenzent należy prawdopodobnie do kasty używającej swych i cudzych ciał wyłącznie do skrajnych celów anarchosyndykalistycznych, takich jak np. lepienie samochodzików z plasteliny. Nie warto zbyt wcześnie szargać imieniem autora tego felietonu. Zna się na on rzeczy; wie jak szybko jedzie wyścigówka Formuły 1, zna historię opisywanego sportu i nie waha się zaintonować szyderczym gestem wszystkich karczemnych zachcianek skrywanych w otchłani duszy naszych litewskich pradziadów. Felieton ciekawy, pisany zapewne pod koniec poprzedniego sezonu F1, przed sukcesami naszych siatkarzy i skoczka Małysza, lecz bemoli ostrych wiraży i szybkich prostych uświadczysz w nim wystarczająco wiele, by kierowcy autobusów wiozący zaspanych stoczniowców, chemików i górali do pracy na bananowo-włoszczyznowych plantacjach współczesnego europejskiego koryta śpiewali go wyniośle w tonie wesołym i optymistycznym, można rzec - sarkastycznym, z pewną nutką liturgicznej zadumy ofiarowanej nam przez ten sam przeszczep piastowski, który lat temu z górą 1000 i 50 gnębił bandy szabrowników żerujących w naszych puszczach na takich wadach narodowych neandertalczyków jak łakomstwo, próżność i gadulstwo. Tak rozumieć należy ten felieton, a inne jego nadinterpretacje służą jedynie grabarzom naszej kultury i tradycji ludowej czterolatków obświnionych makaronem, dżemem i smalcem, przed czym każdego z was chciałem w ten sposób ostrzec!

LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu