Kolejny kierowca zwrócił uwagę na problemy wokół rundy w Mieście Grzechu. Tym razem uczynił to Fernando Alonso, uwypuklając wady po stronie nawierzchni i umiejscowienia w kalendarzu.
Odkąd Las Vegas dołączyło do kalendarza F1, nie brakuje różnych zażaleń wokół organizacji tej rundy. Na przestrzeni dwóch pierwszych lat zwracano uwagę m.in. na nie najlepszą nawierzchnię, wadliwość studzienek kanalizacyjnych, słabość sztucznego oświetlenia, za dużo pozatorowych aktywności czy nieodpowiednie umiejscowienie w kalendarzu.
W tym roku doszedł także wątek przedłużającego się pokazu fajerwerków, o czym wspominał Franco Colapinto. Jak się jednak okazuje, wcześniejsze problemy również nie zostały rozwiązane. Fernando Alonso jeszcze przed weekendem uwypuklał trudności związane z amerykańską nawierzchnią. Po jego zakończeniu nie rozumiał, dlaczego nie można przeprowadzić w tym zakresie odpowiednich prac, zwłaszcza że takowe obywają się w Monako czy Singapurze:
"Sam tor daje frajdę, bo jeździ się po nim z dużą prędkością. Taki rodzaj nawierzchni nie jest jednak standardem odpowiadającym F1. Jest zbyt śliski i nie można rozgrzać opon do właściwej nawierzchni. Nie ma na nim przyczepności, a tor jest bardzo nierówny praktycznie na granicy bezpieczeństwa. Musimy porozmawiać z FIA, czy takie coś można akceptować w kolejnych latach", przyznał Hiszpan, cytowany przez The Race.
Dwukrotny mistrz świata poruszył również kwestię umiejscowienia GP Las Vegas w kalendarzu. Zostało ono włączone w tzw. potrójny weekend z zawodami na Bliskim Wschodzie, przez co stawka musi mierzyć się z ogromnym jet lagiem. Tymczasem zwracano na to uwagę już w sezonie 2023, kiedy amerykańska runda była połączona tylko z GP Abu Zabi:
"Obiło mi się o uszy, że postępujemy tak, bo jest to najspokojniejszy weekend w roku w Las Vegas. Nie możemy jednak tak robić. Równie dobrze możemy jechać do Monako w lutym, bo jest tam wtedy cicho. Są pewne kwestie, o których najpierw trzeba pomyśleć w kontekście tego sportu."
Swojemu rodakowi wtórował w tym temacie Carlos Sainz:
"Według mnie to powinno być połączone z Brazylią. Wtedy nie trzeba byłoby przynajmniej wracać do Europy i tam się aklimatyzować, a później wracać tutaj. Bezpośrednio powinno lecieć się do Las Vegas, później powinno być tydzień przerwy i dopiero na koniec podwójny weekend na Bliskim Wschodzie", powiedział dyrektor Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix.
"W idealnym scenariuszu, jakie są powody, dla których nie można byłoby tak tego zrobić w kalendarzu? Osobiście zgadzam się z tym, że potrójny weekend złożony z Las Vegas, Kataru i Abu Zabi drugi rok z rzędu nie jest dobry dla nikogo."
© Aston Martin


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się