WIADOMOŚCI

Sainz nie rozumie kary przyznanej Piastriemu w Brazylii i oczekuje zmian w sędziowaniu F1
Sainz nie rozumie kary przyznanej Piastriemu w Brazylii i oczekuje zmian w sędziowaniu F1 © McLaren

Wydarzenia z Brazylii po raz kolejny otworzyły dyskusje odnośnie kontrowersyjnych decyzji sędziów w królowej motorsportu. Bardzo dużo do powiedzenia w tej sprawie miał zwłaszcza dyrektor Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix, Carlos Sainz.

2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg

Kara przyznana Oscarowi Piastriemu za spowodowanie kolizji z udziałem Kimiego Antonellego i Charlesa Leclerca wzbudziła sporo wątpliwości już po samym zakończeniu GP Sao Paulo. Sam poszkodowany Monakijczyk zwrócił uwagę na zachowanie włoskiego kierowcy, które poniekąd zmusiło Australijczyka do zblokowania kół.

Powołując się jednak na wytyczne, sędziowie orzekli jednak o jego winie, w związku z czym wręczyli mu kosztowną 10-sekundową sankcję. Chociaż pojawiały się co do niej uzasadnione wątpliwości, McLaren postanowił nie walczyć o anulowanie kary. Tymczasem po przyjeździe do Las Vegas Carlos Sainz jasno stwierdził, że nie powinna zostać ona przyznana:

"Musimy pilnie nadrobić te zaległości i spróbować to rozwiązać, ponieważ fakt, iż Oscar otrzymał karę w Brazylii, jest dla mnie nie do zaakceptowania, biorąc pod uwagę serię, w jakiej się ścigamy i że jesteśmy na samym szczycie sportów motorowych", przekazał madrytczyk, cytowany przez The Race.
"Nie zamierzam wyjaśniać, co za tym stoi, natomiast wszyscy widzieli, co się wydarzyło. Każdy, kto ogląda wyścigi, ma świadomość, że to nie wina Oscara. Każda inna osoba, która ścigała się kiedyś w samochodzie wyścigowym, wie, że nie mógł nic zrobić, by uniknąć tego incydentu."

Sainz słusznie zwrócił uwagę na to, że nie tylko sytuacja Piastriego nie wpisywała się w wyścigowe rzemiosło karania. Podobnie było m.in. z jego sankcją przyznaną mu w Holandii (która finalnie została anulowana po odwołaniu Williamsa) czy Oliverowi Bearmanowi we Włoszech:

"To coś, czego nie rozumiem. Nie mogłem zrozumieć kary w Zandvoort. Nie rozumiałem też, dlaczego Ollie dostał karę na Monzy, skoro obaj się zderzyliśmy. Nie zasłużył na nią i powiedziałem mu to wprost po wyścigu."
"Nie mogłem także zrozumieć, w jaki sposób dostałem 10 sekund kary w Austin [za kolizję z Antonellim]. Do tego jeszcze sytuacja z Brazylii. W tym sezonie nie doszło do jednej takiej sytuacji, a do naprawdę wielu, które dla mnie są bardzo dalekie od tego, gdzie ta seria powinna być."

Hiszpan nie miał też wątpliwości, że odpowiadają za to nietrafione wytyczne, które będą przedmiotem dyskusji kierowców w Katarze. Warto jednak tutaj nadmienić, że w zeszłym roku również odbywały się podobne rozmowy z oficjelami FIA i niewiele one zmieniły. Rozbieżności panują również w kwestii tego, że sędziowie powinni mieć większą elastyczność w podejmowaniu decyzji:

"Trudno to ocenić, bo tutaj chodzi o dwie strony medalu. Oczywiście można krytykować sposób sformułowania tych wytycznych. Prosimy jednak sędziów o stosowanie się do nich, a ci wykonują po prostu swoją pracę. Czy wytyczne pozostają wytycznymi i sędziowie powinni traktować je jako wytyczne, a nie coś oczywistego?"
"Nie jestem pewny, jakie jest tutaj rozwiązanie. Musimy porozmawiać o tym między sobą. Dla mnie to, co zobaczyłem w Brazylii, pokazało, że coś jest nie tak, jeżeli dajemy 10 sekund kary dla chłopaka, który nie popełnił żadnego błędu i nie była to jego wina."

Zawodnik Williamsa wyraził również swoje niezadowolenie związane z uznawaniem przez sędziów każdego blokowania kół jako błąd danego kierowcy:

"Kolejny temat, który mnie gryzie, to zblokowane koła. Gdy tylko to widzimy, arbitrzy od razu interpretują to jako utratę kontroli. Tymczasem nie zawsze tak jest. Można zblokować koła, a i tak trafić w wierzchołek."
"Zblokowałem koła w Austin w reakcji na manewr Kimiego, a Oscar tak samo postąpił w Brazylii. To nie było tak, że straciliśmy kontrolę, przestrzeliliśmy wierzchołek i spowodowaliśmy poważny wypadek. Na pewno trzeba tę kwestię przeanalizować."

Sainz po raz kolejny poruszył wątek stałego panelu sędziowskiego, który potencjalnie mógłby rozwiązać część obecnych kontrowersji z decyzjami:

"Dobre sędziowanie opiera się na dobrym rozumieniu wyścigów. Dzięki pewnej konsekwencji przez cały sezon wypracowalibyśmy pewne porozumienie i wiedzielibyśmy, kiedy jest to nasza wina. Wiedzielibyśmy, kiedy ktoś ponosi za to winę, a kiedy nie. Taka jest na to moja optyka."
"Gdybyśmy mieli trzech stałych sędziów i wiedzielibyśmy, jak nakładali kary przez ostatnie lata i wykształcilibyśmy sobie pamięć mięśniową pod kątem przyznawania kar lub jego braku. Nawet bez tych wytycznych mielibyśmy świadomość, czy ktoś za to odpowiadał czy to odważne ściganie się."
"Nie mam idealnego rozwiązania. To jedna z możliwości dla mnie. Nigdy nie ścigaliśmy się z tymi samymi arbitrami, którzy ocenialiby wszystkie sytuacje przez daną liczbę lat czy wyścigów. Ponieważ nigdy nie próbowaliśmy takiego czegoś, potencjalnie bym to sprawdził."

Apel Sainza powtórzył drugi z dyrektorów GPDA, George Russell, na konferencji prasowej. Zresztą Brytyjczyk w podobnym tonie wypowiadał się już w poprzednim sezonie:

"To bardzo trudna kwestia. Wytyczne muszą być wytycznymi. Istnieje pewne przekonanie, że gdy bolid blokuje koła, uznaje się to za utratę kontroli nad bolidem. Tymczasem ten zakręt z Brazylii jest akurat pochylony i wewnętrzna strona auta zawsze będzie odciążona, a opony w całości nie dotykają podłoża. Samo koło się blokuje, natomiast ma się nad tym pełną kontrolę", przyznał zawodnik z King's Lynn.
"Z tego powodu wytyczne muszą być, ale każdy zakręt i każdy tor muszą być inaczej traktowane. Wracamy znowu do tego samego punktu. Mając tych samych sędziów co wyścig, można prowadzić dyskusje i tłumaczyć im niuanse prowadzenia samochodu F1 na takim torze jak w Brazylii, gdzie w pierwszym zakręcie blokuje się koła."
"Nie oznacza to jednak, że traci się w tym miejscu kontrolę. Sędziowie i tak mają ciężko, ale robią, co mogą. W większości przypadków dają sobie radę, a zawsze znajdzie się publiczność, która będzie mówić, że się pomylili. Nie jest to bowiem łatwe."

A co do powiedzenia miał sam Piastri? Australijczyk był zadowolony z faktu, iż wielu innych jego kolegów po fachu przemówiło za niego:

"Kiedy jeden z moich kolegów kierowców, który brał udział w tym zdarzeniu, mówi, że to nie twoja wina, to dobry znak. Jestem pewny, że porozmawiamy o tym z FIA, żeby lepiej to wszystko zrozumieć. Dla wszystkich, włączając w to mnie, było to niemałe zaskoczenie, że kara była taka surowa", oznajmił wicelider mistrzostw świata.
"Jestem przekonany, że będziemy o tym rozmawiać. W takich sytuacjach trzeba spróbować zrozumieć logikę i sposób myślenia, jaki za tym stoi, i oczywiście zastanowić się, czy należy to zmieniać czy też nie. Byli bardzo otwarci na to w przeszłości i liczę, że tak samo będzie w przyszłości."

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

1 KOMENTARZ
avatar
ojciec3d

20.11.2025 15:38 zmodyfikowany

0

Po prostu Antonelli to póki co kierowca wysokiego ryzyka. Zamiast go atakować agresywnie, niech go atakują tak, żeby wylatywał z toru (jeśli się tak da). Rozwalają mnie wszędobylskie newsy, że Antonelli to najlepszy debiutant, że pokonał Hamiltona z 2007 roku. Szkoda tylko, że jak przeliczymy Antonelliego na punkty z 2007 to mamy 109 dla Hamiltona i 43 dla Antonelliego, jak przeliczmy pierwsze 17 wyscigów (w 2007 było 17 wyścigów, a te 43 antonelliego jest po 21 wyscigach) to jest 109 dla Hamiltona i 28 dla Antonelliego. Nie wiem o co chodzi, że oni tak tego typa promują. Jest to trochę irytujące.


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.