Max Verstappen i Helmut Marko po dominującym zwycięstwie na torze Monza jednogłośnie wskazali co stoi za ostatnimi sukcesami i niemały wpływ na to miał też nowy szef zespołu, Laurent Mekies.
Wygrana Maksa Verstappena w kwalifikacjach na torze Monza mogła stanowić zaskoczenie, ale większość obserwatorów dobrze zadawała sobie sprawę, że Holender zawsze potrafi zaskoczyć i na pojedynczym okrążeniu może wyczarować osiągi, które wydawałby się niemożliwe.
Co innego jednak w wyścigu. Na torze Monza 4-krotny mistrz świata wjechał na metę z przewagą blisko 20 sekund nad zawodnikami McLarena, co może stanowić dla niego sygnał ostrzegawczy. Cały czas mówimy jednak o dość specyficznym obiekcie, który wymaga jednorazowego "dopieszczenia ustawień" i skorzystania z pakietów o bardzo niskim oporze powietrza.
Helmut Marko był jednak pierwszym, które zaskoczył już w piątek dziennikarzy zgromadzonych na torze, sugerując, że Verstappen może wygrać niedzielny wyścig. Wtedy jeszcze nikt na poważnie nie przyjmował jego słów, a po wyścigu z nieukrywaną dumą Austriak wyszedł do żurnalistów i pierwsze co powiedział to: "Zawsze jesteście zszokowani, gdy coś mówię!"
"Bolid tym razem działał perfekcyjnie, strategia była dobra, więc wszystko było w porządku" tłumaczył przebieg wyścigu w wykonaniu Red Bulla. "A Max był królem, poza pierwszym zakrętem. Wygranie wyścigu z przewagą 20 sekund nad McLarenem, to prawdziwe osiągnięcie."
Austriak zwrócił uwagę, że za nagłym zwrotem akcji stoi zupełnie nowe podejście do weekendów wyścigowych, jakie zespół wypracował po przerwie wakacyjnej już po zadomowieniu się w nim Laurenta Mekiesa.
"Różnica polega na tym, że przygotowanie do weekendu wygląda teraz inaczej. Laurent jest świetnym inżynierem, więc obecnie chodzi bardziej o to, by korzystać z tego, co pokazują symulacje, ale łączyć to z doświadczeniem Maksa oraz naszych inżynierów wyścigowych. W ten sposób chcemy stworzyć bolid, który będzie bardziej przewidywalny i łatwiejszy w prowadzeniu."
"To jest tego efekt. W zasadzie to ten sam produkt, który mieliśmy wcześniej, tylko pojawiły się pewne ulepszenia i one działają. Ale przewagi 20 sekund nad McLarenem bym się nie spodziewał."
"Już w Budapeszcie mówiłem, że wiedzieliśmy, co zrobiliśmy źle, niestety nie mogliśmy tego już zmienić. Ale w Zandvoort okazało się, że kierunek, w którym idziemy, jest właściwy. Zandvoort nigdy nie było naszym torem, mieliśmy szczęście z drugim miejscem, ale trzecie było dla nas pewnym wynikiem i od tego punktu się rozwijaliśmy. W zeszłym roku w Monzy byliśmy 40 sekund za zwycięzcą, a wtedy mieliśmy bolid potwór."
Marko przyznaje, że kluczowe w całej układance są techniczne umiejętności Laurenta Mekiesa, który potrafi merytorycznie technicznie rozmawiać z kierowcami oraz inżynierami.
"Inżynierowie teraz bardziej słuchają kierowców. Jeśli masz tak szybkiego i doświadczonego kierowcę, uważam, że to właściwy sposób działania. To on i tak prowadzi bolid. Ostatecznie ważne było to, że poprawiliśmy naszą prędkość maksymalną" tłumaczył Marko, dodając, że za drastycznym obniżeniem docisku tylnego skrzydła przed czasówką opowiadał się sam Max Verstappen.
"Widzieliśmy, że możemy odjechać McLarenom. Wkład kierowcy został doceniony."
"Cały zespół techniczny jest teraz bardziej otwarty i dyskutują nad różnymi kwestiami. Nie przyjmują już ślepo tego, co podaje symulacja."
W podobnym tonie wypowiadał się po wyścigu sam Verstappen, który chwali relacje z Mekiesem.
"Do tej pory mieliśmy wiele wyścigów, w których trochę strzelaliśmy na lewo i prawo z ustawieniami bolidu. Wprowadzaliśmy dość ekstremalne zmiany, co pokazywało, że nie mieliśmy nad tym pełnej kontroli" mówił Verstappen.
"Nie do końca rozumieliśmy, co należy zrobić. Dzięki temu, że Laurent ma inżynieryjne doświadczenie, zadaje inżynierom właściwe pytania - takie zdroworozsądkowe - i myślę, że to działa naprawdę dobrze."
"Poza tym starasz się uczyć na podstawie tego, co już próbowałeś. W pewnym momencie pewne rzeczy dają ci jakiś kierunek i właśnie nad tym pracowaliśmy. Zdecydowanie czułem, że w Zandvoort zrobiliśmy krok, który wydawał się działać całkiem dobrze, a tutaj kolejny krok, który znów sprawiał wrażenie trochę lepszego."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się