Mario Isola przyznał, że jego zdaniem pełne opony deszczowe mogą już w ogóle nie zostać użyte dopóki Formuła 1 nie odejdzie od konstrukcji wykorzystujących efekt przypowierzchniowy.
Rywalizacja w deszczu to dla Formuły 1 w ostatnich latach poważny problem. O ile niewielkie opady nie stanowią dużego ryzyka, tak w przypadku większej ilości wody zalegającej na torze, rozgrywanie wyścigów zdaniem FIA oraz samych kierowców jest niemalże niemożliwe.
Problemem nie są tu jednak wyłącznie opony - mieszanka przejściowa gwarantuje dobre tempo oraz przyczepność na torze zarówno bardzo mokrym, jak i przesychającym. Pełne opony deszczowe odprowadzają jeszcze większą ilość wody - jest to ok. 85 litrów na sekundę przy prędkości 300 km/h.
Mechanicznie nie ma zatem żadnych przeciwskazań do jazdy w ulewnych warunkach. Głównym mankamentem jest jednak sama konstrukcja samochodów oraz tego, w jaki sposób odprowadzają one wodę.
W dobie bolidów generujących docisk poprzez efekt przypowierzchniowy, duża część wody wędruje pod podłogą samochodu, a następnie zostaje wyrzucana do tyłu przez dyfuzor - tak powstają ogromne pióropusze wody ograniczające widoczność do minimum. Efekt potęguje także woda odprowadzana przez same opony. Świetnym tego przykładem było opóźnienie startu do tegorocznej GP Belgii - kierowcy nie mogli zacząć rywalizacji z uwagi na bardzo niską widoczność.
Z tej przyczyny, gdy na torze znajduje się większa ilość wody, bezpieczeństwo zawodników jest traktowane priorytetowo przez co rzadkością stało się korzystanie z pełnych opon deszczowych - szczególnie z uwagi na szeroki zakres pracy, jaki umożliwiają opony przejściowe.
Na temat tego problemu wypowiedział się sam Mario Isola - Szef Pirelli przyznał, że nie jest pewien, czy ktokolwiek w razie deszczu skorzysta z opon deszczowych. Włoch twierdzi, że przy obecnych konstrukcjach rozprysk wody jest zbyt duży, co mocno wpływa na bezpieczeństwo podczas jazdy:
"Nie jestem w stu procentach pewien, czy w tym sezonie w ogóle użyjemy opony deszczowej. Poziom rozprysku wody jest bardzo wysoki i to ogranicza widoczność."
"Nikt nie chce podejmować ryzyka w przypadku kierowców."
Isola zauważył jednak, że z uwagi na odmienne konstrukcje, jakie zadebiutują w F1 od przyszłego roku, ściganie w deszczu być może stanie się mniej kłopotliwe:
"W przyszłym roku samochody będą inne. Być może rozprysk będzie też nieco mniejszy."
Pirelli już od jakiegoś czasu prowadzi testy z udziałem ekip F1, mające na celu wyprodukowanie opon, jak najlepiej pasujących do nowych konstrukcji. Zespoły korzystają naturalnie z tegorocznych samochodów, lecz ustawiają je tak, aby najlepiej oddawały zachowanie bolidów na przyszły sezon.
Testowane są nie tylko opony typu "slick", a także te przeznaczone do jazdy po mokrej nawierzchni - ostatnie takie przejazdy, z wykorzystaniem prototypowych "deszczówek" miały miejsce na włoskim torze Fiorano, należącym do Ferrari.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się