WIADOMOŚCI

Podsumowanie sezonu 2006 - część druga
Podsumowanie sezonu 2006 - część druga
84 do 59 - tak przed wyścigiem na Indianapolis Motor Speedway kształtowała się przewaga Fernando Alonso nad Michaelem Schumacherem. Jeszcze mniej korzystnie dla teamu z Maranello przedstawiała się klasyfikacja konstruktorów - gdzie Renault prowadziło 121 do 87. Mimo tego jednak, na konferencji prasowej przed wyścigiem o Grand Prix USA Schumi podkreślał, że wciąż wierzy w odwrócenie losów Mistrzostw Świata 2006...
baner_rbr_v3.jpg
Czy był to tylko urzędowy optymizm siedmiokrotnego Mistrza Świata? Nie wiadomo - faktem natomiast jest, że wyścig w Stanach Zjednoczonych był jednym z najbardziej udanych dla Ferrari. Jak się później okazało, właśnie drugiego lipca 2006 rozpoczęła się jedna z najbardziej pasjonujących pogoni ostatnich lat. W tym właśnie Grand Prix team z Maranello odnotował pierwszy od dawna, jakże ważny dublet. Trzeci do mety dojechał Fisichella, czwarty był Jarno Trulli, dopiero piąty finiszował Fernando Alonso - co pozwoliło Schumiemu odrobić część strat.

Wyścig o Grand Prix USA zapisał się w pamięci kibiców z jeszcze jednego powodu - to podczas tej rundy byliśmy świadkami najbardziej spektakularnej kraksy sezonu. Po incydencie na zakręcie numer dwa, który okazał się istną reakcją łańcuchową, z wyścigiem pożegnało się aż pięciu kierowców - Nick Heidfeld, Jenson Button, Scott Speed, Kimi Raikkonen, oraz Juan Pablo Montoya. Jak okazało się kilka dni później, dla Kolumbijczyka był to ostatni w karierze start w F1 - czarę goryczy przelał właśnie ów incydent, który prawdopodobnie zainicjował właśnie Montoya. Osiem dni po zajściu na Indianapolis publicznie potwierdzono, że Montoya podpisał kontrakt z zespołem Chipa Ganassi'ego.

Kolejne dwa wyścigi - Grand Prix Francji na Circuit de Nevers i Grand Prix Niemiec na Hockenheimring - były teatrem jednego aktora. Szczególnie wymowne było zwycięstwo w Hockenheim - gdzie jedynym kierowcą, który był w stanie dotrzymać kroku Schumacherowi był... jego kolega z zespołu. Trzy z rzędu zwycięstwa pozwoliły Ferrari zbliżyć się do Renault na dziesięć punktów, podczas gdy Schumi zniwelował przewagę Alonso do jedenastu oczek.

Fernando Alonso - obchodzący w Niemczech swe dwudzieste piąte urodziny - z pewnością nie mógł zaliczyć weekendu na Hockenheim do udanych. Ale dla zespołu BMW Sauber rezultat wyścigu był już prawdziwą katastrofą - tuż po starcie w tył F1.06 Nicka Heidfelda uderzył inny bolid, co było dla Niemca niemal równoznaczne z końcem wyścigu. Sprawcą nieszczęścia był... drugi z kierowców BMW, Jacques Villeneuve - na domiar złego, również jego bolid ucierpiał w tym zajściu, przez co po 31 okrążeniach wyścigu na torze nie było już reprezentanta zespołu BMW.

W myśl oficjalnej, podanej przez BMW Sauber informacji, Jacques Villeneuve tak mocno odczuł wypadek w Hockenheim, iż nie był w stanie zmierzyć się z bardzo wymagającym obiektem w Budapeszcie. Czy taki był prawdziwy powód absencji Kanadyjczyka - nie miało to większego znaczenia. Od pierwszego dnia sierpnia wszyscy miłośnicy Formuły 1 w naszym kraju żyli myślą, że już za niecały tydzień nasz Robert Kubica - dotąd świetnie wywiązujący się z obowiązków kierowcy testowego - będzie miał pierwszą w karierze okazję sprawdzenia swych umiejętności w gronie najszybszych kierowców świata. Na debiut Kubicy z niecierpliwością oczekiwał również niemal cały padok F1 - pochlebne opinie o młodym Polaku jeszcze przed wyścigiem na Hungaroringu wygłosił nawet sam Michael Schumacher. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę także z faktu, iż dobry rezultat Roberta w tak trudnym wyścigu mógłby stanowić przepustkę do kolejnych startów...

21-letni Krakowianin znakomicie wykorzystał swoją szansę - rozpoczynając weekend od awansu do najlepszej dziesiątki sesji kwalifikacyjnej. Jeszcze lepiej było w niedzielnym wyścigu - nader wyjątkowym, biorąc pod uwagę obfite opady deszczu i kary dla Alonso i Schumachera. Robert, mimo niepokojących problemów na pierwszych okrążeniach, konsekwentnie realizował plan założony przez team BMW Sauber - niejednokrotnie pokazując próbkę swych nieprzeciętnych umiejętności, jak chociażby przy wyprzedzaniu Felipe Massy. Zaowocowało to siódmym miejscem na mecie wyścigu i pierwszymi punktami w klasyfikacji kierowców - i choć, jak się okazało jeszcze tego samego dnia, Kubica został zdyskwalifikowany za jazdę zbyt lekkim bolidem, to jego jazda wywarła tak wielkie wrażenie w środowisku F1, że już na następny dzień team BMW Sauber opuścił Jacques Villeneuve. Dla Roberta było to niemal równoznaczne z gwarancją startów przynajmniej do końca sezonu - co zresztą Mario Theissen potwierdził kilka godzin później.

Tak dobry rezultat Roberta Kubicy mógł być dla niektórych sporym zaskoczeniem - ale jak w takim razie określić wyniki Fernando Alonso, Michaela Schumachera i Kimiego Raikkonena? Liderujący wyścigowi Hiszpan został wyeliminowany przez... śrubę mocującą tylne, prawe koło; Schumi pożegnał się z wyścigiem na trzy okrążenia przed metą przy próbie obrony trzeciej pozycji; Iceman zaś popełnił błąd podczas manewru dublowania Vitantonio Liuzziego, co zakończyło się efektowną kraksą. Z problemów najszybszych kierowców stawki skorzystał Jenson Button - który odniósł pierwsze w karierze, upragnione zwycięstwo - Pedro de la Rosa, oraz Nick Heidfeld - który z kolei wywalczył pierwsze w historii podium dla zespołu BMW Sauber.

W ostatni weekend sierpnia cyrk Formuły 1 udał się do Turcji - gdzie odbyła się czternasta runda Mistrzostw Świata. Wyścig na Istanbul Park był kolejnym, bardzo pechowym dla Kimiego Raikkonena - tuż po starcie, po błędzie Giancarlo Fisichelli ucierpiał także MP4-21 Fina, czego konsekwencją był groźnie wyglądający wypadek Kimiego. Pech nie opuścił również Vitantonio Liuzziego - który zatrzymał bolid w bardzo niebezpiecznym miejscu toru, czego następstwem był wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Najprawdopodobniej tej właśnie sytuacji - oraz drobnemu błędowi Rosa Brawna - Fernando Alonso zawdzięcza miejsce na drugim stopniu podium, przed Michaelem Schumacherem. Pewne zwycięstwo odniósł Felipe Massa, Fisichella dojechał szósty - po tych rezultatach przewaga Alonso w klasyfikacji kierowców wynosiła dwanaście punktów, przewaga jego zespołu zaś stopniała do zaledwie dwóch oczek.

Kapitalna postawa Michaela Schumachera, Felipe Massy, oraz sztabu inżynierów Ferrari w pierwszych rundach drugiej części sezonu spowodowała że to, co tuż przed wyścigiem w Stanach Zjednoczonych wydawało się niemożliwe, przed wyścigiem we Włoszech stało się całkiem realne - zespół z Maranello pewnie zmierzał po kolejne mistrzostwo konstruktorów, a i szanse Michaela Schumachera na ósmy w karierze tytuł Mistrza Świata przestały być wyłącznie teoretyczne...

Zobacz także:
Trzecią część podsumowania sezonu 2006.
Pierwszą część podsumowania sezonu 2006.

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

4 KOMENTARZE
avatar
gomez

03.11.2006 15:20

0

Nic dodać, nic ująć. Perfect cougar...... klasa:)


avatar
Marti

03.11.2006 19:26

0

Very good, panie cougar!! Wspaniałe streszczenie super sezonu. Czekam na kolejną część:-) SCHUMI, PLEASE, COME BACK!!!!!!!!!!!


avatar
cougar

03.11.2006 20:06

0

Dzięki :) Kolejna część w poniedziałek. Pozdrawiam.


avatar

05.12.2006 09:50

0


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu