
Temat ograniczenia wulgaryzmów zrobił furorę podczas prezentacji F1
Działania FIA na rzecz ograniczenia przeklinania w środowisku F1 wzbudziły sporo kontrowersji w trakcie wtorkowego pobytu w Londynie. Liczni kierowcy i nie tylko wygłosili jednoznaczne stanowisko w tej sprawie.W końcówce sezonu 2024 FIA postawiła sobie za cel ograniczenie wulgaryzmów w świecie F1. Doprowadziło to do niemałych tarć z kierowcami, co nie wpłynęło na podejście Federacji. Ba, ta w styczniu zaostrzyła wytyczne dla sędziów w tej kwestii, zezwalając nawet na odejmowanie punktów w mistrzostwach świata.
Co istotne, dotknęło to całego środowiska sportów motorowych, o czym przekonał się niedawno kierowca rajdowy, Adrien Fourmaux. Jako pierwszy zawodnik został ukarany wg nowego taryfikatora. Otrzymał grzywnę w wysokości 10 000 euro - przy czym 20 000 zawieszono - w związku z użyciem słowa "f****d up" w czasie wywiadu.
Wątek przeklinania nie mógł zatem ominąć londyńskiego wydarzenia F1, tym bardziej że zaczęły przewijać się sugestie o możliwości blokowania nawet komunikatów radiowych. Głosem rozsądku już kilka dni wcześniej podzielił się Carlos Sainz, a podczas wtorkowych sesji medialnych ciekawą opinię wygłosił Yuki Tsunoda, znany ze swobodnego używania brzydkich słów:
"Moja opinia jest taka, że to poniekąd pokazuje daną osobowość. Oczywiście występuje w tym pewna granica i jeśli ją się przekroczy, może to być bardzo toksyczne. Wówczas nie są to słowa, które chcecie słyszeć", przyznał Japończyk, cytowany przez RacingNews365.
"Generalnie w sporcie nie tylko my używamy przekleństw, aczkolwiek to nas szkoli się po to, by nie używać ich za dużo. I faktycznie ostatnio nie przeklinam za wiele. Być może zacznę przeklinać więcej niż wcześniej, bo teraz nie można tego robić w czasie wyścigów. Postaram się jednak nie narazić i nie zostać ukarany."
Do tablicy został również wywołany Max Verstappen, który w 2024 roku otrzymał już karę za nieodpowiednie słownictwo. As Red Bulla wypowiedział się w znany dla siebie sposób:
"Wolałbym o tym nie mówić, bo mogę przez to mieć problemy. Nie będą zatem na to odpowiadał", powiedział czterokrotny mistrz świata, cytowany z kolei przez PlanetF1.
Holender bardziej otworzył się w trakcie rozmów z rodzimymi mediami. Ostrzegł, że takie sankcje jak w przypadku Fourmauxa mogą doprowadzić do tego, że kierowcy nie będą udzielać wywiadów:
"Patrząc na to, co powiedział ten kierowca rajdowy, to tak będzie. W takich sytuacjach należy trzymać język za zębami, co będzie się wiązać z nie tak dużą ilością wywiadów."
Verstappena zapytano też o to, czy rozmawiał z Sulayemem od momentu wydania nowych wytycznych przez FIA:
"Nie, ale już sam nie wiem. To skomplikowana sprawa. Zawsze przekazuję własną opinię i to dla mnie już za dużo. Nie było wcale potrzeby spisywania tego w taki sposób. Istotne jest to, abyśmy mieli możliwość dyskusji o tym. Potrzebujemy w tym natomiast pomocy ze strony innych, np. zespołów czy promotorów, bo ostatecznie siedzimy w tym razem."
W trakcie samej imprezy F1 prowadzący Jack Whitehall kilkukrotnie nawiązywał do tego tematu w znany dla siebie komiczny sposób. Nieprzypadkowo podczas jednej z przerw zdecydował się na przeprowadzenie rozmowy z Gordonem Ramsayem. Znany kucharz, który niedawno nawiązał współpracę z samą serią, w swoich programach nie szczędzi przecież od wulgaryzmów.
Szkocki restaurator wystosował mały apel do FIA, choć - mimo ostrzeżenia ze strony Whitehalla - nie uniknął małej wpadki. Poskutkowała zabraniem mu mikrofonu, co nie przeszkodziło F1 w zamieszczeniu całego materiału na swoich kontach społecznościowych:
"Jack, wpakujesz mnie w kłopoty. To poniekąd język branżowy, bo ci sportowcy wyciskają absolutne maksimum. Czasami zatem gdy wymaga tego sytuacja, pozwólmy im na to. Pozwólmy być prawdziwymi ludźmi! Come on! Ryzykują przecież życiem, ścigając się z prędkością ponad 300 km/h. Jeśli to jest p*******e…", zaapelował Ramsay.
There's a fine coming your way, Gordon 😉📻#F175LIVE pic.twitter.com/gsm2ihhUNL
— Formula 1 (@F1) February 18, 2025
W tym momencie wkroczył Whitehall, który zaprosił 58-latka na późniejszą kolację z Flavio Briatore (notabene też znanym z ciętego języka). Chociaż było to tylko urozmaicenie całej prezentacji, pojawiły się informacje mówiące o tym, że F1 i FIA spróbują znaleźć kompromis w tej jakże nurtującej kwestii. Co więcej, miał to być jeden ze wczorajszych punktów spotkania władz serii.
Poinformowało o tym RacingNews365, zdradzając nawet szczegóły tego porozumienia. Przekleństwa za pośrednictwem komunikacji radiowej mają być dalej dozwolone, ale z zastrzeżeniem, że dotyczą tylko adekwatnej do tego sytuacji. Bezpodstawne wulgaryzmy będą zabronione, podobnie jak przekleństwa w trakcie różnych sesji medialnych.
Ponadto królowa motorsportu ma zainwestować w specjalną technologię, która pozwoli wyciszać brzydkie słowa w radiu podczas transmisji na żywo. Nieco światła na tę koncepcję rzucił CEO Racing Bulls, Peter Bayer, uwypuklając różnicę między ww. zachowaniem Fourmauxa a tym Dana Tictuma z weekendu FE w Dżuddzie, które mimo serii wulgaryzmów przez radio nie zakończyło się karą:
"Odbyły się pewne rozmowy podczas spotkania Komisji F1. Co ciekawe, wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że chcemy zachować te emocje. Już teraz mamy przecież zagłuszające dźwięki przy późniejszych transmisjach, które dbają o właściwe zapewnienie emocji", oznajmił Austriak.
"Mając na uwadze nowe przepisy, ostatnio był taki przypadek w Formule E, którzy sędziowie uznali za wewnętrzną rozmowę kierowcy z zespołem. Z drugiej strony mieliśmy taką, a nie inną sytuację w WRC."
"My jako F1 i zespoły musimy po prostu spotkać się z FIA. Jestem pewny, że kierowcy będą chcieli otrzymać jasne wytyczne odnośnie tego, co powinno się mówić, a co nie. Generalnie idzie to we właściwą stronę, zachowując z jednej strony emocje, a z drugiej nie robiąc z tego większej profanacji. W tym wszystkim chodzi przecież o rozwój serii."
Zdjęcie: Getty Images
komentarze
1. Bzik
Wprowadzą limity wulgaryzmów na jeden wyścig, czy k.u.r.w.a co...?
2. alfaholik166
Mam świetny pomysł bazujący na kultowym komiksie Tytusa Romka i Atomka zgodnie z którym FIA powinna opracować do każdego powtarzającego się przekleństwa łagodniejszy w swej wymowie odpowiednik i tak np. cytując klasyka: "zamiast jasny gwint mów ciemna śrubka to nie będzie sankcji" :))
3. EnderWiggin
1. Bzik
A może kierowcy zaczną się zachowywać jak dorośli ludzie i okażą trochę kultury osobistej podczas publicznego udzielania wywiadów i komentarzy?
Idąc do banku czy do szkoły na wywiadówkę, też zachowujesz się jak wsiur spod sklepu czy rozmawiasz kulturalnie i bez wulgaryzmów?
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz