Stella uważa, że kolizja Norrisa i Verstappena to efekt braku kar z 2021 roku
Andrea Stella i Helmut Marko skomentowali zderzenie liderów mistrzostw świata z GP Austrii. Mocnych słów nie szczędził zwłaszcza szef McLarena, który uznał je za skutek braku wyciągania konsekwencji z wcześniejszych lat.Lando Norris i Max Verstappen zapewnili sporo emocji kibicom w walce o prowadzenie po swoich drugich pit-stopach. Zawodnik McLarena regularnie atakował swojego rywala w zakręcie nr 3, ale ten za każdym razem twardo bronił się na hamowaniu. Na 64. okrążeniu nieco przeszarżował, przez co doszło między nimi do kosztownej kolizji.
Brytyjczyk zakończył na niej swoje zmagania, a Holender spadł na 5. lokatę. Smaczku całemu zdarzeniu dodała dotychczasowa przyjaźń obu kierowców, która wyraźnie została wystawiona na próbę. Nie ukrywał tego Norris, podczas gdy Verstappen starał się odpierać zarzuty dotyczące niedozwolonych ruchów na hamowaniu.
Sporo do powiedzenia nt. całego zdarzenia miał Andrea Stella w rozmowie dla Sky Sports. W niej nawiązał do kontrowersyjnych pojedynków zawodnika Red Bulla z Lewisem Hamiltonem w 2021 roku, które miały miejsce m.in. we Włoszech, Brazylii czy Arabii Saudyjskiej. 53-latek wyznał, że wówczas nie wyciągano z nich właściwych konsekwencji i austriacka kolizja była tego efektem:
"Cały świat będzie wiedział, kto ponosi za to odpowiedzialność z wyjątkiem pewnej grupy osób. Problem polega jednak na tym, że jeśli nie zareaguje się na pewne rzeczy, one powrócą", powiedział pryncypał ekipy z Woking.
"Tak właśnie było dziś, gdyż nie zareagowano na nie właściwie w przeszłości, gdy dochodziło do pewnych starć z Lewisem. Wtedy powinny pojawić się surowsze sankcje. Teraz dopiero uczysz się ścigania w określony sposób, który można uznać za fair i jasny."
Stella potwierdził, że swoją wypowiedzią nawiązuje do konkretnych incydentów z pamiętnego sezonu 2021:
"Tak, istnieje wiele takich zdarzeń. Fakt jest taki, że mamy tak ogromny szacunek do Red Bulla i Maxa, że nie muszą posuwać się do takich rzeczy. Nie muszą tego robić. Mogą w ten sposób narazić swoją reputację, a w jakim celu to robić? Arbitrzy uznali, że Max ponosi pełną winę za tę kolizję, więc tutaj nie chodzi o sposób ścigania się konkretnego kierowcy, a jazdę zgodną z przepisami."
"Te muszą być skutecznie egzekwowane, ponieważ jeśli w wyniku takiego incydentu auto odpada z rywalizacji, kara musi być współmierna do skutku. Zanim do tego doszło, dwukrotnie pojawiała się zmiana kierunku na hamowaniu. To było ewidentne i musimy egzekwować sposób ścigania się, gdyż chcemy czerpać z tego frajdę i przyjemność."
Włoski inżynier zabrał także głos odnośnie szans Norrisa na wygranie GP Austrii, gdyby faktycznie udało mu się wyprzedzić Verstappena. 53-latek przyznał, że byłoby to trudne do zrealizowania, biorąc pod uwagę efektywność systemu DRS RB20:
"Nawet jeśli Lando wyprzedziłby Maxa, ten mógłby ponownie znaleźć się w pozycji do ataku ze względu na efektywność DRS-u. Uważam, że nie mieliśmy okazji oglądania dość ekscytującej końcówki zmagań, bo nie jestem pewny, że Lando byłby w stanie uciec. Batalia trwałaby do flagi w szachownicę. Szkoda, że już nigdy się o tym nie przekonamy."
Kolizję z 64. okrążenia skomentowała również ważna persona z obozu Red Bulla, a mianowicie Helmut Marko. Co ciekawe, Austriak doszukał się w niej winy samego zespołu, który nie poinformował Verstappena o widmie kary dla Norrisa za zbyt częste łamanie limitów toru:
"Na brak wygranej złożyło się kilka czynników. Pit-stop Verstappena poszedł źle, Lando znalazł się w oknie DRS i błędnie założyliśmy, że twarde opony będą lepsze od pośrednich w tym upale. Temperatury były nieco niższe, przez co Lando miał świeższe ogumienie na finałowym stincie. My z kolei korzystaliśmy z używanych", oznajmił doradca Byków w wywiadzie dla ServusTV.
"Powiedziałbym jednak, że obaj jechali niepotrzebnie za ostro. Być może jest w tym nasza wina, bo mieliśmy świadomość śledztwa ws. Lando i limitów toru. Nie wiedzieliśmy natomiast, czy zostanie ukarany, ale z perspektywy czasu można było zakomunikować, żeby go przepuścił. Trzeba też spojrzeć jednak na pozytywy. Powiększyliśmy przewagę zarówno w klasyfikacji konstruktorów, jak i kierowców."
komentarze
1. hubos21
Ostatnie zdanie wyraża więcej niż 1000 słów :)
2. Inoki
Po trupach ale w górę. Cały Redbull. Mogliby już dać sobie spokój.
3. giovanni paolo
2023 Austria, wyścig, 26 okrążenie, pojedynek Verstappena z Sainzem, dokładnie w tym samym zakręcie, polecam pozdrawiam.
4. Danielson92
Skoro nawet Marko nie próbuje za wszelką cenę bronić i wybielać Maxa to mówi wszystko. Dobrze wiedzą kto ponosi większą winę. W sumie jest podobnie jak na Silverstone w 2021 roku. Ten który bardziej zawinił to ostatecznie więcej skorzystał na zajściu.
5. Supersonic
Ja bym raczej nawiązał do wczesnych lat Maxa i jego kolizji z Ricciardo czy Raikkonenem i generalnie pobłażliwość sędziów z nimi związana. To wtedy Max przedstawił swój styl jazdy, którego już nie zmieniał. W 2021 był już doświadczonym kierowcą z wieloma zwycięstwami.
6. ryan27
Pozwalalli mu na taranowanie, wypychanie kierowców to teraz są efekty.
Całe to sędziowanie jest do kitu.
7. ekwador15
słusznie Stella uwaza, ROK 2021 to jakas farsa.
8. carrera 2013
Zawsze pozwalano Verstapp. wypychać i taranować rywali. Sezon 2021 to świetny przykład. MV nigdy nie był surowo ukarany i teraz wraca do swoich starych praktyk.
9. Jack Strong
Każdy wyścig to walka zgadzam się. Jednak uszkodzona opona i blokowanie? . Jak tylko zaczyna się walka koło w koło z autem Nr. 1 to często zdarzają się takie sytuacje / kopiuj wklej z 2021r. Max sam robi ten niesmak, a jest super kierowcą... Potem wcale nie dziwi mnie negatywny odbiór takich sytuacji.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz