Horner wbił szpilę Wolffowi ws. latających CV po innych zespołach
Szef Red Bulla bardzo szybko zareagował na sugestie swoich kolegów po fachu o potencjalnych kolejnych odejściach z jego zespołu. Najbardziej oberwało się Toto Wolffowi.Weekend w Miami stał pod znakiem rozmów o odejściu Adriana Neweya z obozu Red Bulla. Bardzo ochoczo w tej sprawie wypowiadali się szefowie innych zespołów. Z ich ust padały jasne sugestie, że będzie to dopiero początek rozstań z ważnymi osobami w austriackim zespole, biorąc pod uwagę nieustanne w nim gierki polityczne.
Otwarcie o latających CV w padoku mówił w piątek Zak Brown. Wtórował mu w tym też Toto Wolff. To naturalnie musiało spotkać się z reakcją Christiana Hornera, który nie omieszkał przypomnieć o liczbie zwerbowanych inżynierów do samego Red Bulla.
W tym kontekście wywołał spółkę silnikową Byków, do której miało przyjść 220 speców Mercedesa, na czele z Benem Hodgkinsonem. Zdaniem Brytyjczyka, to powinno bardziej zajmować Wolffa niż jedno czy dwa CV austriackich pracowników na jego biurku:
"To nieuniknione. Znamy te dwie osoby zaangażowane i wiadomo, że dużo gadają. Nie zamierzam wchodzić w to odpłacanie się złem za zło, a na miejscu Toto bardziej skupiłbym się na problemach, jakie ma. Nie mam żadnych wątpliwości odnośnie siły naszej głębi", powiedział pryncypał Red Bulla, cytowany przez PlanetF1.
"Zawsze będą występować jakieś ruchy między zespołami. Nie mam pojęcia, ile osób zatrudniliśmy z McLarena w tym roku, a ile ich zatrudniła ich Visa RB. Z samego Mercedesa wzięliśmy 220 osób. 220 speców przeszło z HPP (działu silnikowego Mercedesa) do Red Bull Powertrains."
"Rozmawiając zatem o odchodzących pracownikach, bardziej martwiłbym się tymi 220 niż jednym czy dwoma CV. Nie jestem tym zaniepokojony. Nie wiem, skąd pochodzą te CV, natomiast my również dostajemy je każdego tygodnia."
Mimo wszystko wypowiedź Browna odbiła się szerokim echem w prasie, która natychmiast zaczęła donosić o nazwiskach osób mogących potencjalnie opuścić Milton Keynes. Gazeta The Times wskazała m.in. Jonathana Wheatleya, czyli wieloletniego dyrektora sportowego. Ma być to spowodowane aspiracjami Brytyjczyka do zostania szefem zespołu F1.
Nieprzypadkowo zresztą w szczytowym okresie redbullowej afery był wymieniany w roli kandydatów do zastąpienia Hornera. Należy jednak zaznaczyć, że - według Motorsportu - Red Bull jest świadomy sondowania możliwości w innych zespołach przez Wheatleya, w związku z czym zaproponował mu przedłużenie kontraktu. Cała transakcja ma być bliska finalizacji.
Podobna sytuacja ma dotyczyć Paula Monaghana oraz Pierre'a Wache. W kontekście tego drugiego trzeba wspomnieć o wczorajszych informacjach RacingNews365. Dyrektor techniczny Red Bulla był bowiem w zeszłym roku kuszony przez Ferrari i wówczas Red Bull podpisał z nim nową, długoterminową umowę. Teraz miała ona zostać zabezpieczona aż do 2028 roku.
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz