Alonso wyjawił swoje największe rozczarowanie w karierze w F1
Hiszpański kierowca wyznał, z czego najbardziej jest niepocieszony w dotychczasowej przygodzie z królową motorsportu. Tym ma być brak wywalczenia mistrzostwa świata z Ferrari.Fernando Alonso był gościem podcastu High Performance, w którym poruszył kilka ciekawych wątków związanych głównie z jego latami w F1, gdy rywalizował na samym topie. Jednym z nich okazało się wskazanie największego rozczarowania, czyli pobytu w Ferrari.
42-latek przychodził bowiem do Maranello jako dwukrotny mistrz świata i miał nawiązać do sukcesów Michela Schumachera. Tymczasem podczas swojego pięcioletniego epizodu aż trzykrotnie musiał ustępować Sebastianowi Vettelowi, a w sezonach 2010 i 2012 te porażki były szczególnie nieznośne, ponieważ mistrzowski tytuł tracił w ostatnich wyścigach:
"Cofając się w czasie, zmieniłbyś pewne rzeczy. Wygranie mistrzostwa z Ferrari byłoby prawdopodobnie pierwszą rzeczą, jaką bym wybrał. W 2010 i 2012 roku byliśmy przecież kilka okrążeń od jego zdobycia i zapewne inny rezultat zmieniłby historie paru rzeczy. Byłem rozczarowany tymi porażkami. Trudno to jednak zmienić, bo polegasz na innych osobach, zespołach czy wydajności maszyny. Ciężko jest natomiast żałować czegoś, na co nie ma się wpływu", mówił Hiszpan.
Alonso najbardziej żałuje z kolei tego, jak na początku swoich obfitujących w sukcesy lat nie poświęcał wystarczająco czasu na świętowanie wszelkich zwycięstw czy podiów. Zmiana w tym względzie nastąpiła u niego dopiero po powrocie do F1 w 2021 roku:
"Zdaję sobie sprawę z tego, że to już końcówka i czeka na mnie nowe życie bez ścigania się. Patrząc wstecz na swoją karierę, dostrzegam wiele dobrych rzeczy czy relacji, a także niesamowite doświadczenia. Wychodzi na to, że powinienem nieco bardziej czerpać z tego frajdę."
"Gdybym miał możliwość przeżycia tego wszystkiego jeszcze raz, niczego nie zmieniłbym w moich ekipach, wyborach - włączając w to Ferrari - tytułach i tak dalej. Bardziej po prostu korzystałbym z tych chwil, aby postarać się uzyskać z nich więcej wspomnień. Przypieczętowywałem tytuł w Brazylii w 2005 oraz 2006 roku i niczego nie pamiętam z tamtych wieczorów i nocy. Szkoda. Teraz bym to zmienił."
"Gdy zdobywałem mistrzostwa z Renault i za moich czasów w Ferrari, było przyjemnie, choć jednocześnie skupienie było już na kolejnym wyścigu i weekendzie. Kończąc jedne zawody, które możesz wygrać, jedziesz na lotnisko, a w samolocie myślisz już o następnym weekendzie."
"Będąc już w domu, piszesz tylko do swojego inżyniera: "musimy sprawdzić oprogramowanie związane z tyłem bolidu, gdyż przyczepność była tragiczna w końcówce wyścigu". I chodzi o tego typu rzeczy. Przy moim wieku i takim etapie kariery, wchodząc na to podium odnoszę wrażenie, że jestem na nim najszczęśliwszy. Plasowałem się na 3. miejscu i dwukrotnie na 2. Pewnie dlatego jestem w stanie cieszyć się z takich momentów, a celebracja każdego weekendu jest teraz częścią mojego życia."
komentarze
1. markus202
2 mistrzostwa dla takiego kozaka jak Fernando to zdecydowanie za mało ale cóż- jest jak jest. W 2010 co prawda nie potrafił wyprzedzić Petrova ( który miał wyścig życia) ale w 2012 to było po prostu przygnębiające- Vettelowi uratował dupę najszybszy samochód. Ważne, że teraz Fernando czerpie przyjemność i dobrze mu się jeździ u schyłku kariery.
2. markus202
i zanim pewne osoby się sprują: tak, Sebastian również jeździł wtedy na wysokim poziomie ale w 2012 Fernando był zdecydowanie najlepszy i na równych warunkach (bolidach) wciągnąłby Vettela nosem
3. BigBen
@2
Nawet dziś na równych warunkach (bolidach) wciąga każdego nosem.On dalej to ma.
4. Falarek
A myślałem że największym rozczarowaniem będzie McLaren-Honda
5. fan_93
Pamiętam jak zacząłem w 2005 oglądać F1 i już wtedy zakochałem się w jego jeździe i tym, że ktoś po latach zdetronizował Schumachera. Minęło tyle lat i aż ciężko wierzyć, że ma tylko te dwa tytuły z Renault. Poziom Hamiltona i Schumachera więc jak nic zasługuje na 7. ale niestety taki jest sport
6. Mariusz_Ce
@3 Dokładnie, Fernando u schyłku kariery jest tam gdzie wielu kierowców chciało by być kiedykolwiek. Biorąc pod uwagę ilość generacji aut, to co robił poza F1 i po powrocie, to ciężko znaleźć dziś takiego kocura.
7. Michael Schumi
Fernando niestety nie podejmował zbyt dobrych decyzji. Na początku jego manewr do Ferrari wydawał się dobrym posunięciem. W 2010 r. potracił niestety punkty w Monako, gdzie rozbił się w treningu i nie mógł wziąć udziału w kwalifikacjach oraz w Belgii, gdzie się rozwalił. Gdyby nie to, że Red Bull był tak szybki to spokojnie zdobyłby swój tytuł. Vettel jednak poprawił się mentalnie w drugiej połowie sezonu i zdobywał zwycięstwa. No i to pechowe Abu Zabi. No niestety, tu wina leży w strategii Ferrari. Jednak pamiętam też opinię Jacka Stewarta po sezonie. Powiedział on, że gdyby Fernando wygrał to fani skrytykowaliby mistrzostwa (mając na względzie polecenia zespołowe z Niemiec 2010). No niestety, nie wiemy czy by tak było, bo przegrał tylko o 4 punkty. Niby popełnił bardzo mało błędów względem np. Sebastiana, ale niestety te błędy mogłyby go uchronić od przegranej.
Sezon 2012 to było coś w wykonaniu Fernando. Takimi dziadowskimi taczkami, jakimi mu przyszło się ścigać dosłownie o włos przegrał mistrzostwa a był mega blisko. Ta nieszczęsna kraksa przez tego wariata Grosjeana wszystko zniweczyła. Sebastian miał mega farta, bo Grosjean skasował ważniejszych kierowców a sam Niemiec startował wyjątkowo z tyłu stawki. Bardzo szkoda. Mógł być 4-krotnym mistrzem, niestety nie było mu to dane. Niemniej jednak długo nie będzie takiego kierowcy jak on w stawce.
8. Otta
Panowie, ale póki co, to IMO kolega kierowca nigdzie się nie wybiera! Tym sezonem udowadnia, że na sportową emeryturę przejdzie wyłącznie wtedy, gdy sam tak zdecyduje. Bardzo się cieszę, że nie jest tylko doświadczonym kierowcą kojarzonym przez masy z nazwiska, lecz niezwykle zdolnym numerem w stawce. Warto też nadmienić, że "luz", jaki teraz posiadł, nie oddziałuje negatywnie na wyniki. Przeciwnie wręcz - ocieplił swój wizerunek z tendencyjnego czasami cwaniaka w wychillowanego, niebywale zdolnego kierowcę z niesamowitymi umiejętnościami.
Biorąc na wzgląd rozsądne, przemyślane wypowiedzi z właściwym dawkowaniem emocji, bez personalnych wycieczek, zbędnego oskarżania i cały anturaż, który wokół siebie bardzo skutecznie kreuje, sądzę że na roli kierowcy - jak sam wspomina - rzeczywiście nie zakończy. Widziałbym Fernando w roli szefa Alpine. Cholernie abstrakcyjne, ale jakże ciekawe!
9. Chestermaft
@3, wiem, że trochę dolejęoliwy do ognia, ale nie uważam, że jest najlepszy i nie wciągnie każdego. Owszem, jest jednym z najlepszych w tym sporcie, pewnie TOP 10, ale patrząc na sezon w McLarenie, to jednak to że był równy (nie gorszy) niż debiutant, nawet jeśli, w co nie do końca chce mi się wierzyć, Lewis był faworyzowany, to jednak żaden debiutant nie może pokonać Mistrza Świata, chyba że jest prawdziwym talentem. Nie twierdzę że Lewis jest lepszy, ale na pewno nie jest gorszy niż Fernando.
10. Malmedy19
Michelin to uzasadnienie obu tytułów. Przyznaję, ze teraz jest znacznie lepszym kierowcą, niz wtedy, gdy zdobywał tytuły.
11. Proctor
Trudno mi jest zrozumieć takie bałwochwalstwo w stosunku do bufona który po dwóch tytułach w Renault zdobytych dzięki szczęściu wziął udział w aż trzech najbardziej obrzydliwych aferach XXI wieku
Spygate, Crashgate, Hockenheim 2010, obwinianie wszystkich o swoje porażki za wyjątkiem siebie. Naprawdę ciężko mi wskazać drugiego takiego kierowcę F1 który zostawiał po sobie zamęt i niesmak. Nawet w zespole który dał mu dwa tytuły musiał się ze wszystkimi pokłócić.
Na jego przykładzie doskonale widać różnicę klas między nim a Michałem Schumacherem. Schumacher w 2005 roku nigdy nie wypowiadał się o oponach Bridgestone tak jak Alonso o silnikach Hondy.
I w przeciwieństwie do Alonso jak wygrywał to wygrywał cały zespół tak samo jak przegrywał to też cały zespół.
Alonso jak wygrywał to on ale jak przegrywał to zespół.
Kiedyś podziwiałem jak kwitnie jego kariera i życzyłem mu więcej tytułów a teraz cieszę się że na dwóch poprzestał i oby już nigdy więcej nie zdobył.
A teraz passa Pana Karmy skończyła się tam gdzie rozwój Astona. I oby tak już pozostało!
12. fan_93
@11 to ciekawi mnie kogo z obecnej stawki jesteś fanem skoro tak Alonso Ci nie pasuje
13. Fan Russell
@5 Alonso tak jest najlepszy? później Rosberg ;)
14. Danielson92
@12 Napisał świetny komentarz. Całkowicie zgodny z prawdą.Dodałbym jeszcze ciągłą zazdrość i kompleksy na punkcie Hamiltona czy wcześniej Vettela. Alonso można podziwiać tylko za to co potrafił robić za kółkiem. Nigdy nie byłem jego wielkim fanem.
15. Malmedy19
Proctor @11 bardzo trafnie, ale ja może bym to bardziej powściągliwie sformułował.
Drogi fanie_93, @12 można niekibicować nikomu z kierowców, albo też z niesmakiem spoglądać na skład zespołu, któremu się kibicowało i chciałoby się dalej kibicować. Miałem już tak parę razy i jest to do przeżycia.
16. Proctor
@15 Nie powściągliwie tylko szczerze i dosadnie nazywać rzeczy po imieniu
@12. Jestem Verstappeniarzem. Tak, nie przywidziało ci się. Verstappeniarzem. Bo Max jest kompletnym kierowcą który z obecnego Merca, SF, AM a nawet z McL wycisnąłby tytuł i takie są fakty.
17. Raptor Traktor
"Na jego przykładzie doskonale widać różnicę klas między nim a Michałem Schumacherem." - Schumacher nie powinien być zestawiany z żadnym kierowcą w F1, jeśli chodzi o klasę. Mniej od niego mieli tylko Mazepin i Villeneuve.
18. Dawid-_F1
16. Proctor "Jestem Verstappeniarzem. Tak, nie przywidziało ci się. Verstappeniarzem. Bo Max jest kompletnym kierowcą który z obecnego Merca, SF, AM a nawet z McL wycisnąłby tytuł i takie są fakty."
To się nazywa tworzenie własnej wyimaginowanej rzeczywistości, tak samo kiedyś pisali o Vettelu w RedBullu. Niesamowite jak ludzie potrafią się odkleić. Bardzo ciekawe zjawisko. Szkoda, że nie napisałeś, że jeszcze w Haasie, Alpha Tauri czy Williamsie by zdublował całą stawkę i na koniec byłby mistrzem.
Podczas gdy w rzeczywistości Verstappen nie jest nawet prawdopodobnie najlepszym kierowcą w stawcę, przegrał z Ricciardo, nigdy nie miał poważnego kierowcy w drugim swoim bolidzie, oprócz może Ricciardo. Owszem Verstappen jest wspaniałym kierowcą, ma gigantyczny talent, ale pisanie, że jest najlepszy w deszczu czy, że w McLarenie lub Astonie Martinie wygrałby mistrzostwo to czysta fantazja bo miałby wielkie trudności wygrać mistrzostwo gdyby wszyscy mieli takie same bolidy.
Tak samo kiedyś było z Vettelem (ok, Verstappen to jednak o wiele lepszy kierowca od Vettela), ale nadal to jest takie podobne zjawisko. Jak Vettel miał dominujący bolid to też niektórzy pisali jaki to nie geniusz. Tak samo jest z Verstappenem, jakoś gdy był w Toro Rosso to nie walczył o tytuł mistrzowski, nawet nie był w trójce najlepszych kierowców na koniec sezonu, ale co tam, im fakty bardziej nie odpowiadają czyimś fantazjom, tym gorzej dla faktów, zmienimy te fakty i wtedy będzie że, 1 + 1 = 8, i czarne będzie białe. Wtedy fakty będą odpowiednie dla naszych fantazji i Verstappen nawet w McLarenie czy Aston Martinie zdobędzie tytuł. Tak to się robi drodzy czytelnicy :) Nie ważna jest rzeczywistość, jak widać fakty można tak nagiąć, że 1 + 1 = 8, czarne jest białym, a białe jest czarnym. Bardzo fascynujące zjawisko. Pozdrawiam :)
19. Dawid-_F1
"Na jego przykładzie doskonale widać różnicę klas między nim a Michałem Schumacherem. Schumacher w 2005 roku nigdy nie wypowiadał się o oponach Bridgestone tak jak Alonso o silnikach Hondy."
O, tu kolejne ciekawe zjawisko. Stosowanie podwójnych standardów, nie ważne, że M.Schumacher wjeżdżał w innych rywali, nie ważne, że specjalnie rozbił się w kwalifikacjach, żeby Jego rywal nie wygrał. Nie ważne, to się drodzy czytelnicy nie liczy, liczą się tylko zalety Michaela Schumachera i wady Fernando Alonso.
To jest tak niesamowite, że ja nie mogę wyjść z podziwu jak można zmieniać rzeczywistość i fakty według własnych upodobań i tego kogo się lubi a kogo nie. To jest tak obrzydliwe, tak nie sprawiedliwe, że aż smieszne. Klaun w cyrku mógłby się uczyć tu od poniektórych, coś szalonego.
20. Dawid-_F1
2. markus202 "i zanim pewne osoby się sprują: tak, Sebastian również jeździł wtedy na wysokim poziomie ale w 2012 Fernando był zdecydowanie najlepszy i na równych warunkach (bolidach) wciągnąłby Vettela nosem". To jest oczywista oczywistość, każdy w miarę neutralny widz który oglądał sezon 2012 to potwierdzi. Jednak fanatykom nie przetłumaczysz, odwrócą kota ogonem, napiszą, że jesteś toksyczny i że nadajesz się do psychiatry. Także tak, napisałeś oczywistą oczywistość i trudno się z tym nie zgodzić. Pozdrawiam :)
21. Fan Russell
Vettel wygrał wtedy Toro Rosso 2008 :)
22. Dawid-_F1
Właśnie, Vettel wygrał w Toro Rosso w 2008 roku, a Verstappen żadnego nie wygrał wyścigu z Toro Rosso. Skoro Verstappen jest taki najlepszy i zdobyłby tytuł z Ferrari, Mercedesem, McLarenem, Aston Martinem, to czemu Verstappen wtedy nie wygrał żadnego wyścigu?
Albo czemu Verstappen nie zdobył mistrza świata w 2020 roku skoro jest taki bezbłędny i najlepszy ze wszystkich? Jak widać, jest tu gdzieś błąd w rozumowaniu. Odpowiedź jest taka, że Verstappen nie jest wcale taki najlepszy, to nie jest tak, że Verstappen ma jakieś cudowne zdolności, a inni kierowcy są od Niego o wiele gorsi. Wystarczyłoby dać do RedBulla Leclerca, Hamiltona, Alonso czy nawet Norrisa. Otworzyłyby się niektórym tutaj oczy i zobaczyliby, że Verstappen wcale nie jest taki najlepszy jak się wydaje.
23. markus202
@20 wolę napisać bo Vettel z jakiegoś powodu jest mitologizowany głównie przez fanów którzy F1 oglądają od 2019 i nie kojarzą bufona z 2011-2014 ;) natomiast nie zgadzam się z tobą do końca co do Verstappena. Nie jest (przynajmniej na razie) najlepszy w historii ale jest na chwilę obecną powtarzam na chwilę obecną najlepszy w stawce. W Toro Rosso nie wygrał głównie dlatego że Mercedes był z kosmosu, w 2008 stawka była bardziej zbita. Poza tym był to jego debiutancki sezon. a pier******* bo inaczej nie da się tego nazwać o mistrzowie w Astonie jest akurat wyjęte wiadomo skąd i lobbowanie przez fanatyków holendra. Max rozwijał się przez lata i wszedł na bardzo wysoki poziom. Korygował błędy tak jak te z początków 2018 i szedł do przodu. A co do teammateow nie da się nie zgodzić. Przeciętny Ricciardo, mierny Gasly i przeciętni Albon i Perez.
24. markus202
osobiście uważam też że jedynie Lewis i Alonso mogliby rzucić Maxowi wyzwanie w Red Bullu. Leclerc i Norris zostaliby przez niego zjedzenie, to nie ten poziom.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz