Montezemolo: Enzo nie zaakceptowałby obecnej sytuacji w Ferrari
Były Prezydent Scuderii wprost przyznał, że jej założyciel nigdy nie zaakceptowałby zadowolenia z wywalczenia 3. miejsca. Taka satysfakcja pojawiła się natomiast we włoskim obozie po podium Charlesa Leclerca w GP Belgii.Legendarna marka wciąż nie może zakończyć trwającej od 2008 roku posuchy związanej z wywalczeniem mistrzostwa świata F1. Pewne nadzieje z tym wiązano z nową erą regulacyjną, w którą weszła bardzo dobrze, wygrywając nawet parę wyścigów. Obecnie jednak sporo traci do dominującego Red Bulla, a sezon 2023 jest dla niej na razie mocno przeciętny.
Dość powiedzieć, że Scuderia plasuje się dopiero na 4. miejscu w klasyfikacji konstruktorów i do tej pory zdobyła raptem 3 podia. Wszystkie wywalczył Charles Leclerc podczas weekendów ze sprintem, a ostatni taki sukces zapisał przy okazji GP Belgii, kiedy zajął 3. miejsce. Zadowolenia z takiego rezultatu nie może natomiast zrozumieć były Prezydent Ferrari, Luca di Montezemolo:
"Wiecie, za co przepraszam? Za świętowanie 3. miejsca takiego jak na Spa. To nie jest w stylu Ferrari i stary [Enzo] by tego nie zaakceptował. Nigdy. Ferrari sporo mnie nauczył jak np. nigdy nie być zadowolonym. Po wygranym wyścigu zawsze należy myśleć o kolejnym", mówił włoski działacz dla Quotidiano.
Montezemolo został też poproszony o komentarz ws. przedłużenia kontraktu z Leclerciem, z czym Ferrari cały czas zwleka. Włoch odnowiłby umowę z Monakijczykiem, ale ważniejszy dla niego jest powrót do regularnej walki zespołu o mistrzowskie trofea:
"Przedłużyłbym umowę z Charlesem. Jest świetny i nie ma rynku lepszych od niego dostępnych kierowców. W rzeczywistości jednak kierowca, który jeździ dla The Reds, to najmniejszy problem. Ja jako prezydent zbudowałem swoisty Dream Team z Schumim i Todtem oraz Brawnem i Byrne'em."
"Jako kibic wyobrażam sobie Ferrari, które nie zawsze wygrywa, ale chociaż rywalizuje o mistrzowski tytuł aż do ostatniego wyścigu. Tak było np. w sezonach 1997, 1998, 1999, 2008, 2010 czy 2012. Tak, można przegrać, ale jako bohaterzy, a nie statyści."
komentarze
1. antonelli-herta
Ach!!!! Jakie to były czasy charyzmatycznych szefów - Ron Dennis, Luca Montezemolo/Jean Todd/Ross Brawn, Flavio Briatore, początkujący Christian Horner wśród rekinów, no i niezastąpiony Bernie Ecclestone oraz Max Mosley. Były wały, krętactwa, kopiowanie ale i mniejsze, zgrabne bolidy (nie to co dzisiejsze wozy z węglem), tankowanie, sprint stinty, rowkowane opony....
Z całej tej pięknej karuzeli ostali się ino Fernando Alonso i Lewis Hamilton (oraz w cieniu odchodzący Franz Tost).
Dostaliśmy w zamian wypacykowanych Toto Wolffa, Georginę oraz ratlerka.
Wydaje się, że do starych klimatów nawiązują bezpardonowością Magnussen, Hulk oraz niezawodny ziemniak z Niderlandów.
Ta niecenzurowana, nieposkromiona Formuła 1 robiła jednak większe wrażenie...
2. mcjs
@1. antonelli-herta
Mogę się tylko podpisać pod Twoją wypowiedzią. To były czasy. Do tego twarda walka koło w koło, a nie jak teraz ledwie następuje kontakt i kierowcy od razu obwiniają się wzajemnie. Nie mówiąc już o tym, że prowadzenie bolidu jest tak proste, że auta jadą jak po sznurku, a kierowca ma jeszcze czas liczyć ile razy poprzedzający go bolid wyjechał za białe linie. Sztuczne wyprzedzanie za pomocą DRS i sztuczny nakręcanie emocji za pomocą opon. Gdzie tam temu do różnych strategii tankowania, gdzie każdy kombinował i mógł przechytrzyć przeciwnika, a teraz najczęściej opony dowiozą, a wygrywa ten, kto umie oszczędzić je najlepiej. To jest F1 i tu się powinno cisnąć na maksa.
3. seba1b
Wyobrażacie sobie dziś pojedynek Kubicy z massa na torze? :)
4. antonelli-herta
@2 mcjs
Zważ jednak, że nie wszystko stracone! Obecnie rolę "starej" Formuły 1 przejęła IndyCar - od kilku doooobrych lat zdecydowanie ciekawsze seria wyścigowa. Jeżeli jeszcze nie oglądałeś to polecam, mogę w punktach wymienić przewagi tej serii nad F1, w punktach jeśli chcesz ;-)
5. Jacko
Samochody osobowe ważyły wtedy po 900-1200 kg, a nie 1600-1800... Trochę wcześniej nie bylo wspomagania kierownicy, ABS, ESP, pasów bezpieczeństwa itd.
Eh, to byly piękne czasy i prawdziwa "walka" na jezdni!
Ludzie, cała motoryzacja się zmienia, więc dlaczego niby akurat F1 miala by stać w miejscu albo nawet się cofać?
6. mcjs
@4. antonelli-herta
Wymień, proszę, z przyjemnością przeczytam.
7. Jacko
@4. antonelli-herta
Tak. I w ramach tego konserwatyzmu jeszcze wcześniej niż F1 wprowadzili "małolitrażowe" V6 turbo. Prawdziwa esencja amerykańskiej motoryzacji...
8. antonelli-herta
@6 wrócę, nieco dłuższy wpis będzie
@7 kij z V6Turbo (zapomniałeś dodać, że "twin"). Posłuchaj dźwięku bolidu Indy ruszającego po zmianie opon i tankowaniu - nieosiągalny obecnie w F1. I każde zawody to prawdziwe ściganie a nie mecz do jednej (srebrnej lub puszkowej) bramki.
9. Jacko
@8. antonelli-herta
Indy wprowadziła między innymi V6, półzamknięte kokpity z przednią szybą czy pół-błotniki, czyli wszystko to, przeciw czemu protestują tradycjonaliści z F1.
Zacięte i wyröwnane wyscigi nie biorą się z przewagi technologicznej (czy odwrotnie: "zapuszczenia" technicznego), tylko z bardzo dużej standaryzacji i mocno ograniczonego "wyścigu" konstruktorów czyli znowu braku czegoś, co od zawsze stanowilo DNA F1.
Gdzie Ty tu widzisz kontynuację "starej F1", gdy oni wprowadzili właśnie te zmiany, przeciwko którym najbardziej protestują konserwatywni fani F1?
10. Lulu
Lek na obecną nędzna f1 jest bardzo prosty i nie koniecznie podnoszący koszty .
1. Nie jeden a 2 dostawców opon , każdy korzysta z tych które mu pasują.
2. Zmniejszenie wagi bolidów
3. Powrot tankowania
Emocje gwarantowane
11. giovanni paolo
10. Nie rozumiem czemu wielu pozerów tak bardzo upiera się by powrócić z wieloma dostawcami opon. To akurat jest zbędna formuła. Jest wiele rzeczy które można próbować poprawić ale tkwienie z mitem gloryfikacji wielu dostawców opon to oznaka ogłożenia niezdrowej wersji cholesterolu w mózgu.
12. Lulu
@11
Kilku dostawców opon to zbędna formula ? Rozwiń mi proszę te złotą myśl, bo wszedzie na około kibice i specjaliści zgodnie twierdzą że minimum 2 dostawców opon bardzo mocno wpłynęło by na formę zespołów ( w zależności komu jaka konstrukcja pasuje ). Może ja jestem pozwrem bo nie rozumiem takich fachowców jak Ty , możliwe.
13. Jacko
@12. Lulu
Gdyby zespoly mogły sobie dowolnie żonglować takimi oponami w czasie sezonu, to by zapewne tak bylo, ale to się odbywa zupelnie inaczej. Takie kontrakty z dostawcami są zawierane dużo wcześniej i zespoly są już "skazane" na danego producenta, niezależnie co mu "wyjdzie". To jest tak niszowa produkcja, ze nikt nie zainwestuje olbrzymich pieniędzy tylko po to, żeby zespoly mogły sobie wcześniej potestować i dopiero później wybierać dostawcę, bo można zostać z "ręką w nocniku".
Dlatego na dwoje babka wróżyła: dysproporcje moglyby się zmiejszyć, ale i drastycznie wzrosnąć, zależnie kto jak by "trafił".
14. bartexar
@12.
Przecież te opony i tak byłyby identyczne bo przyjdzie Stefano Dommenicali wraz z całym FOM do FIA i powie chcemy takie i takie w tym roku. FIA na to pójdzie, bo sukces komercyjny F1 jest silniejszym argumentem.
Brigdestone nie będzie wybawicielem. Nikt nim nie będzie, nie te czasy.
15. Lulu
@13 @14
Rozumiem argumenty i pewnie macie sporo racji . Jednak bolidy różnie opony zużywają i pewnie i tak dostawcy ( myślę o 2 ) , obsługiwali by ekipy pół na pół. Takie Ferrari dla przykładu gdyby teraz miało do wyboru drugiego dostawce i ich bolid spisywał by się na nich lepiej , mniej niszczył mieszankę może mogli by być bliżej RBR i było by ciekawiej .
16. dexter
@Lulu
Dawniej w Formule 1 toczyla sie wojna producentow opon. W kazdym razie jest to do przemyslenia. To nawet troche rozluzniloby taki sezon jak obecnie. Jest dwoch producentow i jeden bedzie troche lepszy od drugiego, przynajmniej na niektorych torach. Czesto tak bylo w przypadku Michelin kontra Bridgestone (czasami Michelin byl lepszy, czasem Bridgeston). I Red Bulla czy powiedzmy Maxa Verstappena mozna by bylo pokonac, poniewaz konkurencja moze dysponowac lepszymi oponami. Najlepszym samochodem niewiele zdzialasz, jesli rywal posiada lepsze opony. Opona jest po prostu spojnikiem miedzy pojazdem a nawierzchnia. Jesli opona naprawde klei sie lepiej, jesli jest wyraznie lepsza na okreslonym torze wyscigowym, to niezwykle trudno jest pokonac przeciwnika nieco lepszym pojazdem.
Pytanie brzmi: ile warte sa mistrzostwa swiata? Z drugiej strony zawsze bylem zdania, ze najlepszych uczniow w klasie nalezy nagradzac, a nie karac. I w dzisiejszych czasach mediow spolecznosciowych nie chce wiedziec, jakie beda skargi kierowcow i zespolow, jesli dostaniesz gorsze opony. Dobrze pamietam historie Red Bulla i silnikow Renault. Czy producent opon chce tego scenariusza?
Co przemawia za Pirelli? Wlasciwie robia wszystko, czego zyczy sobie Formula 1. Pirelli jest dostawca od 2011 r. (jesli dobrze pamietam) i produkuje opony, ktore szybko sie zuzywaja. Albo opony, ktore sa dobre na wyscig na jeden lub dwa postoje. Wloski producent jest w stanie zbudowac prawie kazda opone, o ktorej marzy Formula 1 i FIA. I mysle, ze generacja opon jest obecnie dobra i nie mozna jej nic zarzucic. Jedyna problematyczna opona jest opona Full-Wet (przod: 305/680-13, tył: 405/680-13). Ale Formula 1 i tak generalnie ma problem z deszczem. I mysle, ze Pirelli wykonuje juz bardzo dobra robote. Zawsze sa otwarci do rozmowy, sluchaja, co mowia kierowcy. Niemniej jednak nigdy nie dogodzisz wszystkim, zawsze ktos bedzie narzekac ...
Drugie pytanie brzmi: czy Bridgestone zlozyl lepsza oferte? Na miejscu F1 polegalbym na Pirelli przynajmniej przez nastepne trzy lata, poniewaz sytuacja jest dosc skomplikowana. Rok 2026 przyniesie wielkie zmiany, tzn.: zmienia sie nie tylko silniki, ale takze opony. Potrzebna beda mniejsze i lzejsze opony - trzeba zareagowac pojazdem na wszystkie grzechy, na ktore pozwolono sobie z silnikiem. I Bridgeston mialby mordercze zadanie.
Przede wszystkim oni musza zbudowac opony dla Formuly 1, a to nie jest takie proste jak w 2010 roku. Bolidy Formuly 1 staly sie duzo szybsze i ciezsze. Dzisiaj obciazenie opon jest znacznie wieksze niz w 2010 roku (ostatnim roku Bridgestone w F1). Dlatego samo zbudowanie opon to ogromne wyzwanie, zwlaszcza opon niskoprofilowych. A to bylaby tez nowosc dla Bridgestone, bo takich opon jeszcze nie budowali. Jesli w przyszlosci naprawde pojawi sie opona, ktora nie bedzie musiala byc uzalezniona od kocow grzewczych, to jest to nastepne zadanie. I to rok poziej, czyli mamy trzecie zadanie. Dlatego jestem zdania, ze Pirelli powinno dostarczac opony przez kolejne trzy lata. Potem beda nowe przepisy, ktore beda obowiazywac do 2030 roku i nowicjusz (ktokolwiek zglosi sie do 2028 r.) bedzie mial tylko jedno zadanie do rozwiazania.
17. dexter
Edit:
* Potrzebne beda mniejsze i lzejsze opony
18. dexter
A co do powrotu tankowania ... Nie sadze, zeby postoj na tankowanie naprawde pomogl. Bylibysmy przy mniej wiecej 15-20 okrazeniach kwalifikacyjnych, nastepny postoj ... Nie sadze, zeby wnioslo duzo ruchu. Jasne, kiedys Michael Schumacher wygral wyscig z niekonwencjonalna strategia czterech postojow na Magny Cours (wszyscy o tym pamietaja, to bylo niesamowite). Ale nie jestem przyjacielem i nie jestem fanem powrotu tankowania. Mysle, ze jeden postoj wystarczy. I nie mam z tym problemu, jesli kierowca musi uprawiac zarzadzanie oponami. Kazdy kierowca powinien to umiec. Mozna po prostu naciskac w kwalifikacjach na jednym okrazeniu. Ponadto: nadal mozna pojechac wyscig na cztery pit-stopy. Jesli ktos ma koniecznie taka ochote, nie ma problemu: wystarczy 3 razy Soft i raz Medium. Wszystko mozna zrobic, ale na niewiele sie to zda. Wtedy w kontekscie tego wyscigu po prostu tak pasowalo.
Na poczatku lat osiemdziesiatych przystanki na tankowanie byly interesujace. Nie byly zakazane, wiec byly dozwolone. Nikt wczesniej nie pomyslal, dopoki ktos w zespole Brabham nie wpadl na pomysl: "Hej, mozemy podzielic wyscig na dwie czesci."
- najpierw opony musza wytrzymac pol dystansu
- oczywiscie auto jedzie z mniejsza iloscia paliwa (jest odpowiednio szybsze)
- traci naturalnie czas (wtedy bylo to znacznie wiecej niz 10 sekund podczas postoju na tankowanie)
- opony nie byly w kocach grzewczych, lecz w piecach zeby sie odpowiednio nagrzaly
- paliwo musialo byc tankowane pod cisnieniem
Kiedy Brabham to zrobil, byla ogromna sensacja - bo nikt inny tego nie zrobil. Rok pozniej znow bylo nieciekawie - bo wszyscy tak robili. Tak wiec cale przedsiewziecie zostalo zneutralizowane. Wtedy dopiero Formula 1 poszla po rozum do glowy i powiedziala: "Hej, to wszystko kosztuje." Ponadto: tankowanie jest niebezpieczne. Krolewska klasa miala naprawde duze szczescie, ze w tym czasie nic sie nie wydarzylo. Nastepnie tankowanie zostalo zabronione
Dopiero w 1994 r. zezwolono ponownie na tankowanie, poniewaz Bernie Ecclestone stwierdzil, ze na torze jest zbyt nudno. Ale powodem bylo to, ze aerodynamika stala sie bardziej cieta, bolidy nie mogly podarzac za soba i bylo mniej manewrow wyprzedzania. Bernie nagle przypomnial sobie i ponownie wprowadzil tankowanie - z takim rezultatem, ze pomysl w zasadzie byl bezuzyteczny. W alei serwisowej bylo troche wiecej akcji, ale w ktoryms miejscu, gdy zobaczyles dwudziesty postoj z rzedu, widziales wszystko. W efekcie koncowym zespoly po prostu czekaly, az pojazd poprzedzajacy zjedzie do alei serwisowej i rzadko ktory wyprzedzal na torze.
19. dexter
@Lulu
Jest jeszcze jeden faktor. Mysle, ze opony, ktorymi mozna pokonac do 20 okrazen na limicie juz takich nie ma. Nawet twarde opony. Mozna by teoretycznie powiedziec, ze wszystkie kwalifikacje beda odbywac sie na twardej mieszance, ale ona tez nie wytrzyma 20 okrazen. Mozesz wykrecic pomiarowe okrazenie, potem potrzebujesz fazy ochlodzenia, a nastepnie kolejnego szybkiego okrazenia. Mysle, ze kierowcom bardzo podoba sie to absolutne wyzwanie: pojazd jest bardzo lekki z 5 a raczej 10 kg paliwa na pokladzie (okrazenie rozgrzewajace, a potem jeszcze trzeba wrocic) i naprawde najmieksze opony. To ostateczny test. Kierowca wyscigowy jest juz na to napalony: maksymalna moc (ponad 1000 KM za plecami), lekkie auto, stoper i pedal gazu wcisniety do blachy. Gdybys powiedzial im, ze teraz moga przejechac 20 okrazen na tej oponie, nie byliby entuzjastycznie nastawieni.
Chcesz takze stworzyc przeciwwage dla wyscigu. Im blizej sa kwalifikacje do wyscigu lub wyscig do kwalifikacji, tym oczywiscie bardziej podobne beda wyniki, poniewaz wyzwanie jest takie samo. Gdybys mial opone, ktora moze pokonac 20 okrazen na pelnym gazie, odleglosci miedzy bolidami beda tak male, ze prawie nie byloby manewrow wyprzedzania. Podobna sytuacje mielismy w tym sezonie. W Australii mielismy w tym roku taki przypadek, gdzie opona dobrze sie trzymala i stosunkowo malo sie tam dzialo. Roznice beda tym wieksze, im starsza bedzie opona. Wtedy mozesz stwierdzic, czy pojazd jest naprawde dobry czy tez opony wczesniej pokryly wszystkie problematyczne obszary. Mysle wiec, ze byloby nudno, gdyby opona wytrzymywala przez 20-25 okrazen na raz. Ten sezon jest tego najlepszym przykladem: Red Bull jest znacznie lepszy w wyscigu, ale w kwalifikacjach kierowca Red Bulla musi walczyc. Hamilton byl na pole position w Budapeszcie, a Leclerc w Baku. A tego nie ma w niedzielnym wyscigu. Wiec widac przynajmniej troche napiecia.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz