Ferrari i Mercedes nieprzekonani do pomocy Renault ws. osiągów silnika
Frederic Vasseur i Toto Wolff skomentowali sprawę koncepcji wyrównania osiągów jednostek napędowych, na co w ostatnim czasie zaczęło naciskać Renault. Przedstawiciele Ferrari oraz Mercedesa jasno dali do zrozumienia, że nie chcą tracić swojej obecnej przewagi, sugerując bardzo ciekawe rozwiązanie tego problemu.W miniony piątek FIA potwierdziła wcześniejsze doniesienia o znaczącej stracie jednego producenta silnikowego. Chociaż formalnie nie podano jego nazwy, świat F1 nie ma wątpliwości, że chodzi o Renault. To właśnie francuska nazwa jako jedyna wypłynęła w kontekście nacisków na wprowadzenie Balans of Performance, czyli wyrównania osiągów jednostek napędowych.
Miały być one spowodowane niedoborem wynoszącym około 30 KM bez większych perspektyw na jego zmniejszenie. Do 2025 roku rozwój motorów jest bowiem zamrożony, a producenci mogą wprowadzać jedynie większe zmiany na froncie niezawodności.
Sęk w tym, że - mimo wstawiennictwa ze strony Red Bulla - pozostali gracze nie chcą słyszeć o pomyśle Renault. Frederic Vasseur wprost powiedział, że Francuzi nie są tak strasznie z tyłu pod względem mocy swojego motoru. Przy okazji zasugerował wprowadzenie innego rozwiązania:
"Jeśli chodzi o kwestię jednostek napędowych, prawda jest taka, że gdy decydowaliśmy się na zamrożenie ich [rozwoju], ustalono, iż w wyjątkowych sytuacjach - gdy pojawi się spora strata - znajdziemy rozwiązanie, które pomoże takim podmiotom. Nie sądzę jednak, żeby Renault było tak daleko. Nie posiadamy tych samych liczb, jakie oni podają", wyjawił szef Ferrari, cytowany przez Formu1a.uno.
"Pierwszy raz zdarzyło się tak, by moi inżynierowie byli pesymistyczni względem innych. Tutaj mamy taką samą sytuację jak w przypadku tuneli aerodynamicznych. Ci, którzy są z tyłu, mają więcej czasu na rozwój i właśnie taką możliwość chcemy dać tym, którzy się tam znajdują. Nie chcemy jednak wprowadzać czegoś w rodzaju Balans of Performance."
Jeszcze więcej światła na koncepcję podaną przez swojego kolegę po fachu rzucił Toto Wolff z Mercedesa:
"Rozgrywka podąża za sportem, a powód, dla którego ten sport jest tak wiarygodny, to ciężka praca. Dzięki niej można odnieść sukces. Jeżeli jesteś z tyłu jako dostawca silnikowy i twój motor nie jest tak wydajny jak inne, to oczywiście każdego problem. Jednakże przy tym zamrożeniu jednostki napędowej nie chcemy być stratni i dawać komuś możliwości", stwierdził Austriak, cytowany przez Autosport.
"Potrzebna do tego jest merytokracja. W związku z tym mamy pewien zapis w przepisach silnikowych na sezon 2026. Jeśli dany motor będzie generował o 3% mniej osiągów od tego najlepszego, zespół usiądą wspólnie w dobrej intencji i podebatują na tym, co można zrobić."
"Gdy już zrozumiemy, co kryje się za tym brakiem osiągów, musimy porozmawiać o tym, o ile więcej godzin w hamowni oraz jokerów [rozwojowych] można dać. To właśnie nad tym będziemy debatować. Natomiast poruszanie kwestii przepływu paliwa czy tam wprowadzenia BoP-u to katastrofa i upadek F1. W żadnym wypadku nie powinno się o tym w ogóle dyskutować."
Słowa Vasseura i Wolffa o dodatkowych możliwościach rozwoju dla będących w tyle producentów potwierdził raport Formu1a.uno. Ma to być coś w rodzaju obecnego tzw. suwaka aerodynamicznego, dzięki któremu najsłabszy zespół danego okresu otrzymuje najwięcej czasu w pracach symulacyjnych.
Zdaniem włoskiego serwisu, taki patent ma być wykorzystywany w latach 2026-2030 i będzie się opierać na monitorowaniu osiągów silnika spalinowego przez FIA. Federacja będzie dla każdego motoru obliczać średnią moc i producent, który zejdzie poniżej wspomnianych przez Wolffa 3%, otrzyma znacznie więcej czasu na stanowiskach testowych i talonów rozwojowych.
Wracając do sprawy Renault, tutaj należy czekać do najbliższego posiedzenia Komitetu Doradczego ds. Silników, który gruntownie ją zbada oraz zasugeruje potencjalne rozwiązanie. Na razie nie wiadomo, kiedy odbędzie się to spotkanie.
komentarze
1. mm27m
no okej, jeśli "pomagamy słabszym" w kwestii silnika to dlaczego nie pomóc w kwestiach aero?
a jeśli już silniki będą takie same i aero też to będzie jak w F2.
od strony widowiska - super, od strony DNA F1 - mniej super...
rozumiem podejście niechętne do wyrównywania osiągów bo im jesteś wyżej - tym większa kasa, to samo dotyczy niechęci do nowych zespołów w stawce.
wg mnie, od bardzo wielu lat, przyczyną dominacji różnych zespołów są notoryczne zmiany przepisów. gdy stawka się zbija i jest już całkiem ok (jak końcówka ery V8) to robiona jest rewolucja i... znów pojawia się totalny rozjazd, jak już nieco pogdoniono Mercedesa z osiągami układu napędowego to... zmiana przepisów aero i wchodzi Newey, cały na biało :)
pytanie do Was, może wyjdzie z tego jakaś fajna dyskusja:
wolelibyście zmagania kierowców w możliwie jak najbardziej "takich samych" autach? (czyli nieprzewidywalność, ciekawe widowisko, wygrywa najlepszy driver a nie auto)
czy
jednak F1 to F1 a zespół to nie tylko kierowca ale i auto w tworzenie którego wkłądana jest masa pieniędzy i pracy pieniędzy przeróżnych osób
?
pzdr.!
2. Zaps
@1 POlać Ci. dodam tylko że dla mnie całe to zamrożenie rozwoju silników jest co najmniej dziwne. dać teamom wolną rękę, jedni pójdą w aero inni bardziej w silniki. po coś przecież mamy czapę budżetową. niech zespoły same decydują na co kaskę przeznaczyć
3. Gumek73
@1. mm27m
Zdecydowanie obstawiam Twoją druga opcję.
F1 to F1, jest wiele innych seri wyścigowych, gdzie wszyscy ścigają się na niemal identycznym sprzęcie, a tutaj mamy też wyścig technologi, inżynierów i ich kreatywności i niech tak zostanie, tymbardziej że wiele wynalazków z podwórka f1 trafia później do ,,cywila"
4. hubos21
Wyrównają teraz osiągi a od 2026 znowu ktoś będzie miał najmocniejszy silnik ktoś najsłabszy a będziemy mieli nowych producentów i następny będzie chciał kolejnego wyrównania?
5. mm27m
@3Gumek:
mi tez mimo wszystko bliżej do różnorodności ale najlepiej tej V10, 20 000rpm, i rozwalajacym mózg dźwiękiem :)
Z drugiej strony ciekaw jestem kto byłby szybszy w tym samym aucie, mogli by robić zamiast durnych sprintów wyścig kierowców F1w bolidach F2 :D
6. Michael Schumi
Proste rozwiązanie - znieść idiotyczne limity i ograniczenia. Takim sposobem nigdy nie będzie można ewoluować a F1 będzie stała w miejscu. Niech rozwój silników i wszystkiego idzie pełną parą. Potem jest zawsze problem, który się stworzyło. Już jak wprowadzono limit wydatków to niektóre zespoły zaczęły kantować. Jest zamrożony rozwój silników i już Renault jest w tyle. Przy jakichkolwiek ograniczeniach zawsze ktoś jest poszkodowany i nagle trzeba dyskusji na ten temat. Gdyby ich nie tworzono to nie byłoby problemów. Każdy zarządzałby sobie swobodnie. Podobnie z innowacyjnymi wynalazkami zespołów. Jak nie kibicuję specjalnie Mercedesowi a Lewisa nie lubię to uważam, że ich system DAS był genialny i to żałosne, że wkrótce ogłoszono, że go zablokują.
7. Lulu
@6
Zablokowali by ich spowolnić proste . Wiele zeczy im blokowano i zmieniano a największym ciosem był zakaz używania różnego mapowania silników w kwalifikacjach i wyścigu. Tak to sprytnie Byki pogrywaly , a jak im coś się blokuje to płacz i lament że ho ho . I nie mówię tego z przekąsem, tylko tak faktycznie było, to jest fakt . Z tad nie rozumiem czemu fani RBR tak często atakują kibiców Mercedesa czego to Toto przy stoliku nie załatwił. Każdy gra pod siebie .
8. AgentBartezz
Panowie ale nie zapomnieliście dlaczego rozwój silników został zamrożony? I przecież wszyscy się na to zgodzili. To nie jest przecież tak, że ten rozwój jest zamrożony na stałe i od 100 lat.
Mnie natomiast zastanawia, że skoro w zeszłym sezonie mówiło się, że wszystkie silniki są bardzo blisko siebie, a wręcz Alpine bardzo często miało bardzo wysokie prędkości w punktach pomiarów to jak to jest, że teraz tak zostali w tyle, skoro rozwój, w obszarze przyrostu mocy, jest zamrożony? Dlaczego pod kątem walki z niezawodnością pozostali też zyskują na wydajności?
Też uważam, że najlepiej jakby żadnych zamrożeń w tej kwestii nie było, oby F1 nie poszło drogą MotoGP gdzie najlepsi mają... niższe limity obrotów.. ale są i powinny być przestrzegane przez wszystkich.
9. mm27m
@Schumi
zgadzam się, "od tysiącleci" F1 była poligonem doświadczalnym dla nowości i wszelkiego rozwoju związanego z motoryzacją. zamrażanie w teorii ma ograniczać koszty a w praktyce i tak wszyscy jadą z kasą po bancie albo nawet poza bandą :)
jeśli chodzi o silniki to myślę że producentów z pewnością stać na to żeby je rozwijać i można by to jakoś rozgraniczyć od budżetów zespołów bo to i tak nie są ich "produkty".
wniosek jest taki że to nie F1 rozwija technologię i przesuwa granice (tak jak to było kiedyś), tylko kryptoekologia ją wyznacza a F1 musi się dostosować. :)
10. Mcin
@2
Zgadzam się w stu procentach.
11. dexter
@Michael Schumi
Coz, praca nad rozwojem sillnikow jest zamrozona do 2025 i jesli taka niekorzysc ma sie utrzymywac, to jako duza korporacja nie mozesz sobie na to pozwolic (wiedzac, ze przez nastepne 2,5 roku jezdze w F1, ale mam male szanse). Niemniej jednak moje zdanie na ten temat jest takie, ze lepiej by bylo, gdyby duza korporacja nie budowala zlego silnika. Uwazam, ze jest to podejscie calkowicie bledne, bo jesli ktos dobrze pracuje, to powinien miec mozliwosc korzystania z tego - nie ma znaczenia, czy to w szczegolnosci Mercedes, Ferrari czy Honda. Kto dysponuje silnikiem z ktorym moze wygrac, powinien na tym skorzystac. A jesli ktos inny tego nie potrafi, to moim zdaniem wprowadzanie czegos w rodzaju BoP (Balance of Performance) jest calkowicie bledne.
Za jeszcze bardziej fatalne w odniesieniu do przyszlosci uwazam to, ze "puszka Pandory" jest teraz otwarta. Wyobraz sobie, ze Audi buduje na przyklad silnik, ktory nie funkcjonuje ani przodu ani z tylu. Potem nagle pozwoli im sie rozwijac, dolozyc do projektu kilkaset milionow euro - tylko po to, zeby nadgonic to, co inni zrobili lepiej. Mysle, ze to bledne podejscie. Nie moze byc tak, ze ktos zostanie ukarany za to, ze pod kreska wykonal lepsza prace i zbudowal lepszy silnik. To nie jest fair. W efekcie koncowym nie jest to problem Mercedesa, Ferrari czy Hondy, iz silnik Renault ma deficyt mocy 20 czy 30 KM.
12. dexter
Ale jestem ciekaw jaki kompromis uda sie osiagnac, poniewaz jako kontrahent nie bylbym zainteresowany tym, aby Renault moglo wprowadzac ulepszenia. Oczywiscie z reguly cos takiego jest przewaznie negocjowane i kazdy producent tez dostaje jakies ustepstwa. Nie wiem, ale mowi sie, ze podobno sa dwa zespoly, ktore ponoc zlamaly perzepisy limitu budzetowego (nie wymieniono jeszcze zadnych nazw) i trudno to oceniac z zewnatrz i nie nalezy spekulowac. Ale! - chodzi oczywiscie o to, ze cos takiego z pewnoscia moze pojawic sie na stole jako karta przetargowa.
Z jednej strony oczywiscie chcesz zatrzymac producenta takiego jak Alpine/Renault. Z drugiej strony przepisy sa takie same dla wszystkich i dlaczego francuski producent mialby dostac ekstra kielbase? To nie jest nowy producent, ktory wchodzi do Formuly 1 i ewentualnie potrzebuje troche wiekszego rozruchu. Byly czasy, kiedy agregat Renault byl kwintesencja silnika w Formule 1 i wszyscy chcieli go miec, ale od polowy lat 90. stalo sie to trudne dla francuskiego producenta. Red Bull byl kiedys zmuszony, poniewaz Mercedes ani Ferrari nie mieli interesu w tym, aby udostepnic swoje silniki (bylby to sabotaz wlasnego zespolu fabrycznego, poniewaz wszyscy bali sie Adriana Neweya), a pojazd byl tak dobry, ze Sebastian rowniez uksztaltowal nim ere w Formule 1. Niemniej jednak silnik Renault nie byl "zolta" czescia jajka, ze tak powiem.
13. 3000
Ech.. Jak się czyta o starej F1 to aż się łezka w oku kręci.
Wentylatory, sześciokołowce, aktywne zawieszenie, ABS i ESP i milion innych pomysłów.
BoP to paranoja. Każdy zespół powinien móc mieć dowolną liczbę czasu. Jak widać w przypadku Strolla nadal są ludzie z ogromnymi pieniędzmi którzy chcą się bawić w F1
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz