Kierowcy domagają się poprawy bezużytecznych opon deszczowych
Kierowcy Formuły 1 po kolejnych deszczowych sesjach na torze Spa-Francorchamps wzywają do gruntownej poprawy deszczowych opon, gdyż obecnie są one "bezsensowne" i bezużyteczne.Sprint na torze w Spa rozpoczął się za samochodem bezpieczeństwa za względu na opady deszczu, więc pełne deszczówki były obowiązkowe dla wszystkich kierowców.
Gdy po czterech okrążeniach Bernd Maylander zjechał do boksu połowa stawki podążyła za nim, aby jak najszybciej zmienić opony na przejściowe, a druga połowa pozostała na torze jeszcze jedno okrążenie, gdyż żaden zespół nie zdecydował się na podwójny pit stop na tak krótkim dystansie wyścigu.
Ci zjeżdżający jako pierwsi znaleźli się oczywiście w uprzywilejowanej sytuacji, gdyż deszczowe opony mają obecnie znacznie słabsze osiągi niż przejściówki. Na padoku kierowcy żartują sobie, określając deszczowe opony "oponami do samochodu bezpieczeństwa", gdyż bardzo rzadko zdarza się iż korzystają z nich w warunkach wyścigowych.
Opony deszczowe zapewniają znacznie lepsze odprowadzenie wody i zdecydowanie lepiej zapobiegają efektowi aquaplaningu. Problem w tym, że w warunkach w jakich mogłyby być w pełni wykorzystane Formuła 1 nie ściga się, gdyż pojawiają się wtedy ogromne problemy z widocznością.
"Deszczowe opony są bezsensowne" tłumaczył dyrektor stowarzyszenia kierowców Grand Prix, George Russell. "Są bardzo, ale to bardzo złe. Prawdopodobnie są wolniejsze o sześć czy siedem sekund od przejściówek."
"Jedynym powodem, dla którego chcemy z nich korzystać jest to, że na przejściówkach mamy do czynienia z aquplaningiem, więc musi się to znacząco poprawić."
"Aquaplaning przy niewielkiej ilości wody na torze jest znaczący. Pamiętam jak oglądałem onboardy z 2007 roku, gdy Felipe Massa i Robert Kubica ścigali się na Fuji [podczas GP Japonii]. Na torze było mnóstwo wody, a oni nadal cisnęli pełnym gazem."
"Pamiętam jak robiliśmy tutaj testy w Formule 3 i Formule Renault na oponach Michelin, Hankook, a aquaplaning nie stanowił żadnego problemu."
"Rozumiem, że jeździmy tutaj z prędkościami przeszło 320 km/h i nie jest to proste. Ale opony deszczowe muszą zostać znacząco poprawione."
Charles Leclerc, który finiszował wczoraj trzy pozycje wyżej niż Russell był podobnego zdania, twierdząc, że opony deszczowe powinny być tak zmienione, aby podczas deszczu używanie ich stało się normą.
"Wymaga to trochę pracy, gdyż opony deszczowe są bardzo wolne, ale świetnie radzą sobie z aquaplaningiem, ale my nigdy nie możemy ścigać się w takich warunkach ze względu na widoczność, więc gdy tylko możemy jechać przechodzimy na opony przejściowe."
"To zdradliwy moment. Uważam, że deszczówki powinny być szybsze i bardziej zbliżone do przejściówek, abyśmy mogli więcej jeździć na deszczówkach niż przejściówkach."
Fernando Alonso również narzekał na deszczowe opony, wskazując, że te "przegrzewają się nawet podczas jazdy za samochodem bezpieczeństwa."
Zapytany czy przepisy powinny być zmienione, aby umożliwić kierowcom korzystanie z opon przejściowych za samochodem bezpieczeństwa, przyznał, że mogłoby tak być, ale zasugerował także konieczność podjęcia innych działań.
"Jeżeli chodzi o przyczepność tak sądzę, ale widoczność jest wtedy bardzo słaba" mówił Hiszpan. "To problem, który powtarza się na Spa i chyba musimy pomyśleć o innym rozwiązaniu."
Firma Pirelli dobrze zdaje sobie sprawę z tego problemu i również przyznaje, że deszczówki wymagają dalszej pracy mimo iż wyraźnie zaznacza iż niedawno zostały ono już poprawione.
"Powinniśmy dalej pracować nad deszczową oponą, aby poprawić jej osiągi" przyznawał Mario Isola z Pirelli. "Już poczyniliśmy postępy względem poprzedniej deszczowej opony, ale nadal brakuje nam trochę osiągów, aby mieć dobry moment zmiany opon na przejściówki."
"Ten tor jest tak długi, że w różnych sektorach i zakrętach mogą pojawić się różne poziomy wody. Mamy kilka rzeczek, które się tworzą bo jest tutaj pagórkowato i w kilku miejscach stoi woda. Jeżeli możesz przejechać przez te miejsca, to lepiej jest wtedy używać przejściówek, gdyż te mają lepsze osiągi."
"Zbieramy wszystkie dane do analizy, gdyż są one przydatne, aby zrozumieć jak dwie różne opony pracują i jak powinniśmy rozwijać opony na przyszłość."
Kierowcy przyznają, że zdają sobie sprawę iż nie wszystko jest winą producenta opon. Bolidy F1 w ostatnich latach mocno się zmieniały. W 2017 roku pojawiły się szersze opony, a ostatnio doszedł także powrót efektu przyziemnego. To wszystko sprawia, że za pędzącymi bolidami wzbijany jest znacznie większy pióropusz wody, który utrudnia widoczność.
"Już jakiś czas jestem w tym sporcie i nie pamiętam czegoś takiego" przyznawał Daniel Ricciardo pytany o widoczność w F1. "Oczywiście w ostatnich kilku latach było źle, ale pięć, 10 lat temu w takich warunkach ścigaliśmy się. Wiem, że auta i opony są większe."
"Chcemy się ścigać, gdyż taka pogoda zapewniam nam również większy ubaw, ale już na czwartym biegu w zasadzie nic nie widzimy jadąc za innym bolidem."
FIA pracuje nad tzw. pakietem na mokrą pogodę, który zakłada instalowanie specjalnych chlapaczy w przypadku pojawienia się deszczowej aury. Pierwsze testy prototypowych urządzeń, jakie przeprowadzono na torze Silverstone nie wypadły jednak pomyślnie, gdyż opony odpowiadają tylko za część wody wzbijanej w powietrze za bolidem. Federacja zamierza jednak kontynuować prace z nadzieją, że uda się jakoś poprawić widoczność w deszczowych warunkach.
komentarze
1. Grzesiek 12.
Tez się zastanawiam po jaką cholere są te opony deszczowe, skoro przy większych opadach deszczu nie ma w ogóle ścigania...
Trochę pół żartem, ale dzisiejsza Formuła 1, jest dla chłopców w krótkich spodenkach, którymi zarządzają leśne dziadki :D
2. Prodigy22
Tu nie ma z czego żartować. Ostatnio puścili właśnie chłopców w krótkich spodenkach na tym torze w warunkach, których nawet f1 nie startuje. Wiadomo jak to się skończyło. I teraz powiedz rodzicom Dilano, że zginął jak prawdziwy facet, nie to co Ci chłopacy co w f1 nie chcą jeździć w deszczu
3. toddlockwood
@2 dokładnie.
Bezpieczeństwo jest najważniejsze. Ja rozumiem że cierpi na tym widowisko ale żaden z nas by nie chciał tego by zginął na torze kolejny zawodnik.
4. Lulu
@2
Zapytaj rodziców Dilano gdzie byli jak ich syn decydował się na takie właśnie współzawodnictwo. Skoro wyrażali na to zgodę od najmłodszych lat to chyba zdawali sobie sprawę i nadal zdają Ci którzy się ścigają, z jakim ryzykiem się mierzą. To tak jak by ktoś powiedział że góry trzeba obniżyć bo są zbyt wysokie i giną w nich ludzie . Przecież to jest trochę śmieszne. Tory wyścigowe są po to by po nich pedzić a przy takich prędkościach wszystko może się zdarzyć. Oczywiście nie wchodzi się w burze na szczyt i są warunki w których ścigać się nie powinno i trzeba szukać tu kompromisów i przepisów które umożliwiają przełożenie rywalizacji choćby na inny dzień. Wiadomo że w grę wchodzą wielkie pieniądze a gdzie gruba kasa tam inne zasady przestają mieć znaczenie .
5. Vendeur
Niektóre wypowiedzi kierowców są tak jakby "małobystre"... Przecież oczywistym jest i są to podstawy logiki oraz fizyki, że opona "deszczowa", czyli taka, która ma za zadanie doskonale odprowadzać duże ilości wody, będzie się szybko zużywała i będzie wolna. To wynika przede wszystkim z konstrukcji "bieżnika". Więc co oni chcą tu niby poprawić? Albo będzie dobra na takie warunki, czyli jak teraz, albo będzie wytrzymalsza i szybsza, ale nie będzie już dobra na deszcz... Opony w F1 są już i tak na takim poziomie, że poprawienie tam czegoś (w ramach danej specyfikacji) jest prawie niemożliwe.
6. Harman1997
Oby brigestone wróciło jak najszybciej. Pirelli to porażka
7. giovanni paolo
Duży probem to szerokość opon. Szerokość została dobrana do jazdy w suchych warunkach a nie deszczowych. Żeby nie dochodziło do efektu aquaplaningu, woda jest odprowadzana na boki, przy szerszej oponie droga staje się większa, ta woda musi być odprowadzona szybciej, a kanały muszą mieć jeszcze większą przepustowość. A to rodzi problemy, kanały muszą być większe, gęstsze, a guma ma wtedy mniej styku z nawierzchnią toru czyli jest wolniejsza, ale to akurat nie jest duży problem.
Jedyna rada to próbować stworzyć opony które będą miały rowki na całym obwodzie, tak jak to było z oponami na suchą nawierzchnię we wczesnych dwutysięcznych. Dwa lub trzy duże kanały które będą "zostawiały" wodę wewnątrz szerokości opony.
Kolejna znacząca wada obecnych deszczówek to ich symetryczność. O ile woda odprowadzona na zewnątrz bolidu oczywiście wzbija wodę w powietrze a to ogranicza widoczność, o tyle woda odpowadzona "do środka" bolidu robi wielokrotnie gorszy skutek.
Pirelli poszło drogą suchych cyferek o możliwościach odprowadzania wody.
Koniec końców widzimy, że zespoły i dyrekcja wolą poczekać aż przestanie padać , a jadące bolidy będą powoli osuszać nitkę wyścigową. Woda na torze zazwyczaj nie stoi, przecież tak właście profilowane są zakręty i robione odprowadzenia wody, by woda tam nie stała, dlatego opony przejściowe będą zawsze preferowane, bo tor jest tylko i aż mokry, a nie "płynie".
Ale co nasze rozmowy zmienią. Widzimy że jest g*, wyrażamy niezadowolenie, mądre głowy nie będą czytały opinii kilku milionów oglądających z całego świata.
8. xandi_F1
Vettel po Monaco 2022 mówił to już... Dyrektorami są marionetki, sędziami są byli kierowcy VW SCIROCCO CUP i Renault Clio a opony robią Włosi.
9. BekowySzyderca
@2 @3
Co to za argumentacja. W takim razie nie powinniśmy się ścigać w deszczu albo na Spa albo wcale, bo każdy może zginąć. W weekend mamy klasyczne głaskania po głowie, jak po śmierci syna Surteesa, czy Julesa.
Pirelli od lat nie umie zbudować opon, aby mogły odprowadzać wody, są za twarde, przez co nie mogą ich dogrzać. Kierowcy chyba nawet o tym wspominają.
O ile można zrozumieć 2021 i brak wyścigu (problem z widocznością), to te opóźnianie w piątrek i sobotę było po prostu żenujące.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz