F1 nie ciśnie już na organizację GP RPA, Belgia może pozostać w kalendarzu
Wygląda na to, że próba wskrzeszenia GP Południowej Afryki ostatecznie nie dojdzie do skutku z powodów politycznych.O tym, że słynny tor Kyalami może powrócić do kalendarza Formuły1 rozpisujemy się od dobrych kilkunastu miesięcy. Wszystko układało się w całość, władze F1 otwarcie mówiły, że jako globalna seria wyścigowa, chcą ścigać się na każdym kontynencie, a Greg Maffei, CEO Liberty Media, w jednym z wywiadów przedwcześnie zapowiedział nawet, że sport będzie już w tym roku rywalizował w RPA.
Pierwotne negocjacje z ówczesnym promotorem, Warrenem Scheckterem, zakończyły się fiaskiem ze względu na brak porozumienia w kwestiach finansowych.
Nadzieję na nowe otwarcie dla GP Południowej Afryki miała dać amerykańska firma inwestycyjna 777. Zlokalizowana w Miami i dowodzona przez Adama Browna, głównie zajmuje się biznesami związanymi z piłką nożną, ale jest również promotorem 9-godzinnego wyścigu w Kyalami.
Inicjatywę powrotu do Republiki Południowej Afryki chętnie wspierał również Lewis Hamilton, ale wygląda na to, że w najbliższej przyszłości trzeba zapomnieć o ewentualnym powrocie F1 do Afryki.
O ile nowy promotor miał być już bliski podpisania umowy z władzami F1, kwestie finansowe miały być dogadane, a umowa czekała na ostateczny podpis, tym razem na przeszkodzie stanęły kwestie polityczne i bliskie powiązania RPA z Rosją.
Podczas, gdy większość świata zachodniego dystansuje się od Rosji za terror jaki sieje od przeszło roku na terytorium naszego wschodniego sąsiada, RPA do tej pory nie potępiła działań rosyjskiego prezydenta i zajmuje w tej sprawie neutralne stanowisko.
Warto również podkreślić, że kraj ze stolicą w Kapsztadzie należy do stowarzyszenia krajów BRICS, w skład którego wchodzi między innymi Rosja, ale również Brazylia, Chiny i Indie.
Kibice F1 nie muszą się jednak martwić. Ewentualny powrót GP Południowej Afryki do kalendarza wyścigów miał bowiem odbyć się prawdopodobnie kosztem GP Belgii, o którego przyszłości również rozpisywały się media w ostatnich miesiącach. Teraz wygląda na to, że przynajmniej tor w Spa będzie miał nieco spokojniejsza przyszłość, przynajmniej jeżeli chodzi o najbliższe 12 miesięcy.
komentarze
1. toddlockwood
Ciekawe czy jakby istniała III rzesza lub faszystowskie włochy to F1 chętnie by tam organizowała wyścigi?
2. Zaps
@1 co to za durny komentarz?
3. toddlockwood
Jak to durny? F1 chętnie sobie organizuje wyścigi w chinach gdzie w obozach koncentracyjnych umierają ludzie, w krajach arabskich gdzie są łamane praw człowieka, teraz niby chcą zrobić w RPA gdzie trwa eksterminacja farmerów no to się zastanawiam czy III rzesza i faszystowskie włochy to też by dla nich było super miejsce jakby im posmarowali kasą ;)
4. Sasilton
RPA to już nie ten sam fajny kraj który się rozwijał 15 lat temu. Tam jest tyle korupcji, że niedługo to będzie ruina, a tu jeszcze planowano wyścigi F1, gdzie zmarnowano by kolejne miliardy.
5. kiwiknick
@1 Według twojego rozumowania to
w PRL 2.0 F1 nigdy nie zagości :)
6. Krukkk
@5. Jezeli w RFN nie ma wyscigow F1, to jakim cudem moze to sie odbyc w "PRL 2.0"? :D
7. render68
Polityka polityką, każdy ma prawo do własnego zdania...mnie osobiście jest obojętne czy RPA wejdzie do kalendarza. Jednak gdyby miało się to odbyć kosztem Belgii to już jestem przeciw. Powód prosty-zniknąłby następny tor który jest blisko i mogę na niego pojechać obejrzeć wyścigi na żywo. Niestety inne kontynenty są raczej poza moim zasięgiem.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz