Steiner: Schumacher nie może dalej tak się rozbijać
Szef zespołu Haasa Gunther Steiner nie ukrywa swojej złości i przestrzega Micka Schumachera, że więcej nie można tak rozbijać swojego bolidu, gdyż przez jego błędy zagrożony staje się budżet całego zespołu.Niemiec w GP Monako zaliczył potężnego dzwona, który sprawił, że jego auto zostało rozerwane na dwie części. Tylne zawieszenie i skrzynia biegów zostały zupełnie oderwane od reszty podwozia, utrudniając porządkowym posprzątanie toru. Szczęśliwe tylne koła nie zostały zablokowane i porządkowym udało się przetoczyć tylną część bolidu Haasa jak zwykłą taczkę.
Kilka tygodni wcześniej Schumacher zaliczył równie potężny wypadek na torze w Dżuddzie, a pod koniec GP Miami miał kolizję z Sebastianem Vettelem.
Podwozie, które uległo uszkodzeniu w Monako obecnie jest poddawane regeneracji, ale już wiadomo, że Niemiec nie skorzysta ze skrzyni biegów, która została rozerwana dwa tygodnie temu.
"On nie może tego dłużej kontynuować" mówił Steiner. "I dobrze o tym wie. Uderzenia w ściany nie są również dobre dla zdrowia."
"Jasne jest, że chce zdobywać punkty, ale gdy rozbijasz się na bandzie to ich nie zdobywasz."
"On to wie, więc nie nakładam na niego presji i nie mówię mu, że nie może tak robić. Nigdy tak nie robiłem. Myślę, że oni wiedzą, że nie powinni się rozbijać."
"Wiem, że wiele się dzieje, ale nie ma na to jednej odpowiedzi. Musimy zastanowić się jak ruszyć z tym do przodu. Mamy wiele rzeczy do uporządkowania."
Steiner dodawał: "To bardzo konkurencyjny sport. Czasami bardzo łatwo jest przesadzić i doprowadzić do dużych uszkodzeń, zwłaszcza na takim torze jak Monte Carlo, Dżudda, tutaj [Baku], Montreal jest kolejnym takim miejscem i Singapur. On musi dostosować się do tego i nie robić tego do czego doszło w Monte Carlo."
"Ale nie chodzi o to, żebym mu pięć razy powtórzył, aby starał się bardziej. Uważam, że to tylko pogorszy sprawę, gdyż być może on to przyjmie, ale nastąpi reakcja odwrotna."
Steiner przyznał, że liczba wypadków w tym sezonie już przekroczyła rozmiar szkód na jakie budżet Haasa był przygotowany w tym roku.
"Przekroczyliśmy już nasz limit. Przekroczyliśmy go już w Dżuddzie. Wyprzedzamy nasz limit, a wolałbym wyprzedzać go jeżeli chodzi o liczbę zdobytych punktów. Wyprzedzamy go jednak w statystyce wypadków."
Steiner uważa, że nie musi dawać młodemu Niemcowi wykładu o wydatkach jakie ekipa musiała ponieść w związku z odbudową jego bolidu w tym roku. W mediach pojawiły się milionowe kwoty za naprawdę auta po wypadku w Arabii Saudyjskiej i teraz w Monako.
"Nie, rozmawiałem z nim o tym, ale nie wyjaśniałem mu ile to kosztuje i jak mam prowadzić zespół" mówił. "On czyta co piszecie, więc przyszedł i zapytał czy kwoty, o których wspominacie są prawdziwe? Powiedziałem mu, że nie wiem, gdyż to nie moje słowa. To tylko szacunkowa kwota, ale tak, to tego rzędu pieniądze."
Steiner powtórzył, że o ile duże zespoły obawiają się o utrzymanie się poniżej limitu budżetowego wyznaczonego przez przepisy, jego ekipa musi operować na budżecie niższym od wyznaczonego przez FIA, a wypadki Schumachera zaczynają sprawiać, że zespół również zaczyna się martwić o swój interes.
"Limit budżetowy nie stanowi dla nas problemu" mówił. "Budżet jest problemem, gdyż my nie operujemy na limicie."
"Dodawanie kosztów nigdy nie jest dobrą sprawą, a dodatkowym problemem jest to, że teraz musimy przyspieszyć produkcję nowych części i wszystko staje się coraz trudniejsze."
"Dallara [producent podwozia] pracuje dzień i noc, aby dostarczyć nam części zamienne, abyśmy mogli dalej się ścigać. Pieniądze zawsze są problemem, gdyż trzeba za to płacić, ale w zasadzie chodziło o wyprodukowanie wystarczającej liczby części, gdyż produkcja ma swoje ograniczenia."
"Nie mamy pięciu form dla owiewek. Mamy jedną formę, a wyprodukowanie jej zajmuje czas. To wyzwanie, ale Dallara wykonuje bardzo dobrą robotę."
komentarze
1. belzebub
Steiner cacka się z Schumacherem. Powinien wpierw dokładnie przedstawić ile kosztowały jego wypadki i mu dać jasne ultimatum, jeszcze jeden, dwa takie absurdalne zdarzenia i się żegna z zespołem.
Poza tym coraz bardziej zaczynam się zastanawiać czy sam Steiner nadaje się na to stanowisko. Tam powinien przyjść ktoś bardziej konkretny i zrobić porządki. Inaczej nawet mając potencjał będą szorować po dnie wyników.
2. seba1b
Gdyby nie nazwisko już dawno by poleciał. Przeciętniak, nic więcej.
3. TomPo
To nie zawody popularnosci pustostanów na jakims TIk-Toku by nazwisko wystarczylo.
Jak sie do konca sezonu nie pozbiera, to tez moze sie szybciej jego kariera skonczyc niz myslimy.
Inna sprawa, to ze ten bolid pewnie najprostszy do prowadzenia nie jest.
4. I_am_speed
@2
Przeciętniak to dużo powiedziane (jak na warunki F1), jak dla mnie chłopak niestety nie nadaje się do tej dyscypliny. Gdyby nie nazwisko właśnie to w ogóle by go tu nie było.
5. dexter
Witaj belzebub,
nie ma watpliwosci, ze krytyka Micka Schumchera jest uzasadniona. Ale spisywanie go byloby zle i pochopne!
Synowie slawnych ojcow zasadniczo maja ciezko w zyciu. Niewielu wychodzi z cienia, zwlaszcza gdy ojciec byl legenda. Damon Hill, Jacques Villeneuve i Nico Rosberg potrafili dokonac tego. Niemniej jednak Mick jezdzi w Formule 1 nie tylko ze wzgledu na swoje nazwisko: dzieki mistrzowskim tytulom w Formule 2 i Formule 3 udowodnil, ze jest topowym pilotem. Ponadto nie mozna zapomniec tez: jest na poczatku swojego drugiego sezonu i po raz pierwszy ma konkurencyjny pojazd wyscigowy. Jasne jest, ze jeszcze perfekcyjnie nie panuje nad wszystkim.
To calkowicie normalne, ze mlodzi kierowcy popelniaja bledy. Michel Schumacher rowniez popelnial bledy gdy byl mlody. Podobnie Lewis Hamilton. We wczesnych latach Max Verstappen byl uwazany za Rambo, ktory regularnie rozbijal sie w Formule 1. Tak jest do dzis. Podobnie Charles Leclerc. Formula 1 to szczyt sportow motorowych i wszyscy kierowcy dochodza do granic limitu. Rowniez Mick.
Wole, zeby kierowca wyscigowy pocalowal bande niz konczyl wyscig jako ostatni. Mick potrzebuje czas, aby dojrzec. Aktualnie wyglada tak, jakby glowa chcial przebic sciane (zamiast byc cierpliwym i myslec strategicznie). Wlasciwie Schumacher jest spokojnym kierowca wyscigowym. Jednakze od mlodych talentow pilkarskich nie oczekuje sie tez, ze od razu stana sie najlepszymi strzelcami w lidze.
A Mick dobrze czuje sie w stajni wyscigowej dla ktorej jezdzi od 2021 roku. Ma dobre relacje ze Steinerem. Pytany o przyszlosc Schumachera poludniowy Tyrolczyk powiedzial tak: "Nikt nie musi sie bac". Ponadto Mick wprowadzil do zespolu sponsorow. Niezwykle wazny aspekt dla lepkiej druzyny z USA. Jednak wapadek w Monaco, ktory ponownie kosztowal Haasa do miliona euro, pozostawil po sobie slad. Zespol chce regularnie zdobywac punkty - z obydwoma kierowcami.
Nikt nie moze zagwarantowac, ze za kilka miesiecy Haas nadal bedzie pretendowal do punktow. Dalszy rozwoj w trakcie sezonu nigdy nie byl mocna strona zespolu z najmniejszym personelem, ktory faktycznie nabywa kompletny samochod od Ferrari. Presja jest juz na barkach Schumachera. W takiej sytuacji Mick potrzebuje bezblednych wyscigow i finiszow - a moze i odrobiny szczescia. Schumacher stawia przed soba te blokade, ze nie zdobyl jeszcze punktow w Formule 1. A pozbedzie sie jej tylko wtedy, gdy w koncu wkroczy do pierwszej dziesiatki. Kto wie co sie stanie, gdy przycisk sie otworzy. Bez dwoch zdan: Mick ma talent i potrzebny speed. I wierzy w siebie. Jest pracownikiem, jest chetnym do nauki i nie szuka zadnych wymowek. Sam Schumacher nie szuka powodu, by nie dotrzec do poziomu Magnussena.
Pozdr.
6. Frytek
Prośby i gadanie nie pomoże.
Mick nic na to nie poradzi ponieważ nie potrafi nie rozbijać bolidów bo nie potrafi nimi jeździć.
Nie ma odpowiedniego wyczucia auta i gdy za mocno ciśnie traci kontrolę.
Niestety, nazwisko to nie wszystko.
7. dexter
@I_am_speed
"Gdyby nie nazwisko właśnie to w ogóle by go tu nie było."
Nazwisko Schumacher z pewnoscia uchyla wiele drzwi i jest hipoteka. Jednoczesnie trzeba pamietac, ze przez prog uchylonych drzwi kazdy protagonista o znanym nazwisku musi przejsc sam. Gdyby nazywal sie Jan lub Niklas (popularne imie chlopca z rocznika 1990), moglby z tego wybrnac: "Nie, nie mam nic wspolnego z Michaelem Schumacherem." Ale ma na imie Mick i podobny jest do swojego slynnego ojca. Ponadto sciga sie podobnie jak on. I sam zapracowal sobie miejsce w F1, poniewaz wlasnie ze wzgledu na swoje slynne nazwisko nie chce niczego za darmo.
Ale dlaczego tez mialby sie ukrywac? Mick Schumacher usiadl za kierownica pojazdu wyscigowego, bo jazda i wyscigi przynosza mu satysfakcje. Kariere w sporcie motorowym rozpoczal w wieku osmiu lat. Ojciec byl z pewnoscia wzorem do nasladowania, ale niczym wiecej. Dla innych moze byc zywa legenda, dla syna tylko ojciec. Absolutnie normalne.
W jednym punkcie sprawa jest skomplikowana: Nico Rosberg (syn mistrza swiata Keke Rosberga) byl w stanie dogonic swojego ojca dzieki triumfowi w 2016 roku, a potem zwyczajnie wycofal sie. Mick Schumacher nie ma takiej szansy. Jego ojciec jest siedmiokrotnym Championem. W tym przypadku nie mozna dogonic, ani wyprzedzic.
8. dexter
Dlatego madre jest, ze Mick nie konkuruje ze swoim ojcem, a jedynie wychodzi z cienia pod swiatlo. Ale moze o to wlasnie chodzi w przypadku kierowcow wyscigowych: nie rozmyslaj dlugo, wsiadaj i naciskaj stopa na pedal gazu (wiedzac, ze linia mety i linia startu sa identyczne). Runda po rundzie, ojciec i syn (wieczny cykl).
Fakty sa takie, ze Mick Schumacher zapracowal sobie na sukces. Po startach w sporcie kartingowym i przejsciu do F4 juz w 2017 w Formule 3 pokazal co potrafi. W drugim sezonie zdobyl Mistrzostwo Europy jako 19-latek. Podobnie jak jego ojciec nie zdobyl tytulu jako debiutant, jednakze w swoim drugim roku w mistrzostwach zaledwie 22--konnych, ale trudnych do ustawienia pojazdach Formuly 3, ktore stawiaja dosc wysokie wymagania zarowno kierowcom jak i inzynierom.
Pomimo calego szumu wokol jego osoby: Schumacher junior rowniez pokonal ostatnia przeszkode i zapewnil sobie tytul dzieki taktyce defensywnej. To automatycznie oznaczalo rowniez Superlicencje. Najpozniej do tego czasu mialy go rowniez duze zespoly na swoim radarze. Po przyjeciu do programu rozwoju mlodych kierowcow w Scuderia Ferrari byl takze w stanie zainponowac w Formule 2. 12. miejsce w pierwszym roku, a potem tytul. Tak wiec ...
9. dexter
Jednakze to jest klasyczna droga: sport kartingowy, dwa lata w kazdej serii mlodziezowej i awans do wyzszej serii wyscigowej. A potem Formula 1 (ewentualnie Formula E, DTM, IndyCar). Z pewnoscia korzystne bedzie jesli mlody sportowiec rowniez w tym czasie od strony mentalnej potrafi sie rozwijac. A Schumi junior posiada wszystko: posiada umiejetnosc jazdy o zwyciestwo, mysli b. klarownie, dokladnie wie co chce, ma dobry przeglad wyscigu, jego starty sa dobre, normalnie unika wielu bledow, wyprzedzac rowniez potrafi - to zawsze byl bilet do Formuly 1.
10. belzebub
@dexter witaj.
Nie mogę się z Tobą zgodzić jeśli chodzi o Micka, chociaż wiem że w przeciwieństwie do wielu na tym forum masz bardzo dużą wiedzę.
Zawsze w swojej ocenie staram się za bardzo nie skupiać na jeździe danego kierowcy w niższych seriach. Ok., są ścieżką kariery, którą dany kandydat do jazdy w F1 musi przebyć. Z drugiej strony nie zawsze sukcesy w tych seriach przekładają się na tą w F1. Patrząc różnych młodych kierowców z ich karierą było różnie, nawet jeśli uwzględnić sprzęt który mieli później do dyspozycji.
Czy Mick ma talent na jazdę w F1? Nie sądzę, patrząc na jego rówieśników, jak np. Norrisa, Russella, Leclerca, nie mówiąc już o Verstappenie. Być może to tylko kwestia psychiki, dzięki której się zablokował, ale od pierwszego jego jazdy w F1 nie widzę tego czegoś czym mógłby zabłysnąć. W zeszłym sezonie miał bolid do niczego i partnera zespołowego który nie mógł go niczego nauczyć, ani motywować do lepszej jazdy. Jednak patrząc jaki sprzęt miał np. Russell w równie w słabym Williamsie i to co on potrafił z niego wyciągnąć to tylko pokazuje między nimi różnice. To co potrafił zrobić Leclerc jeszcze w Sauberze, który też nie był jakąś typową konstrukcją i potem w Ferrari gdzie potrafił bez żadnych problemów walczyć z Vettelem.
Nie mówiąc już o Verstappenie, który chociaż na samym początku popełniał dużo głupich błędów i mając do dyspozycji awaryjną konstrukcję potrafił pokazać to coś, co miał wcześniej Schumi.
Mick nie ma ani takiego pazura, nie ma szybkości pomimo tego że ma lepszą konstrukcję. Zeszły sezon można było mu wybaczyć, ale ten sorry jak dotychczas dalej nic nie pokazał i wszystkie znaki na niebie na to nie wskazują. Na pewno nie ma tego czegoś co miał swój ojciec, co najwyżej mógłby być takim średnim kierowcą.
11. dexter
Edit:
* w mistrzostwach zaledwie 220-konnych ...
12. belzebub
cd. Idąc dalej, po roku przerwy przychodzi taki Magnussen, który nigdy nie był wybitnym kierowcą i od pierwszego weekendu rozstawia młodego po kątach. Mick nawet nie jest w stanie zbliżyć się znacząco do Duńczyka.
Piszesz żeby dać mu jeszcze czas, ile kolejny sezon, dwa, trzy liczyć że zdarzy się cud? Pomijając kończącą się cierpliwość Steinera i samego Haasa który musi niejako płacić za wypadki młodego. W kolejce czekają następni którzy pewnie pokazali więcej, jak chociażby Piastri, de Vries,...
13. manikspy
Fajnie się was czyta, często na prawdę mądrze prawicie. Nie da się ukryć że Mick to kamień do oszlifowania. Pytania są dwa. Czy Haas podoła finansowo by wyciągnąć z niego cechy konieczne do lepszych wyników? Na razie koszty mocno przerastają profity. Czy sam Mick podoła presji? Biorąc pod uwagę niepowodzenia ostatnich tygodni oraz nazwisko po którym wszyscy spodziewali się fajerwerków, to może być największy problem.
14. belzebub
@13 Obstawiam, że Mick będzie jednym z większych rozczarowań w historii F1. Pompowanie balonika nie zawsze dobrze się kończy.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz