Recenzja gry F1 2020 - jest naprawdę dobrze
Chociaż Formuła 1 wróciła już na prawdziwe tory i to wróciła z hukiem, szczególnie tydzień temu, wiele osób może poprowadzić bolid tylko w świecie wirtualnym. Czy dobrym sposobem na to jest zagranie w F1 2020?Produkcje, które wychodzą co roku, mają to do siebie, że na pierwszy rzut oka wydają się bardzo podobne. Dzięki uprzejmości Koch Media Poland, mogliśmy przekonać się, czy tak jest i w tym przypadku.
Bez owijania w bawełnę - nie jest. Już zapowiedzi pokazały, że w F1 2020 będzie co robić. Pierwsze opinie kierowców wyścigowych, którzy krytycznie ocenili poprzednią edycję, także były zachęcające.
My Team
Nowy tryb gry to prawdziwa rewolucja. Codemasters pozwoliło wcielić się w rolę kierowcy swojego własnego zespołu, 11. w stawce. W tym roku nie trzeba więc tylko szybko jeździć, ale także umieć coś stworzyć i tym zarządzać.
Szczerze mówiąc, kariera od 2017 roku wydawała się podobna, a rozwijanie czyjegoś zespołu było już nudzące. Sam w ostatniej edycji przejechałem tak raptem kilka wyścigów. Teraz jednak granie offline dostało powiew świeżości.
Pierwsze chwile z My Team pokazują, że może być to wyzwanie. Ilość rzeczy, które trzeba robić, jest duża. Nie wiadomo w co włożyć ręce. Najtrudniejsze zadanie? Pomalowanie auta, szczególnie nie mając żadnego wyczucia kolorów i wzorów. Trzeba jednocześnie dbać o budżet, sponsorów, kierowców, relacje z mediami i rozwój samochodu, a w międzyczasie skupiać się na wyścigach.
Poważniejsze ocenianie tego trybu chwilę po premierze trochę mija się z celem. To zabawa na kilka sezonów i miesięcy, więc trudno powiedzieć, co dokładnie działa w nim dobrze. Sama idea i wszystko to, co widać przez pierwsze godziny, wygląda genialnie, bo pozwala zrobić coś swojego i daje dużą swobodę w podejściu. Pomysł jest tak dobry, że na starcie stawia tegoroczną produkcję bardzo wysoko. Ale nie to jest najważniejsze.
Model jazdyW grze wyścigowej, która ma swoje mistrzostwa i jest oficjalna, prowadzenie aut to kluczowa sprawa. M.in. przez cykl Wirtualnych GP wiele osób dowiedziało się o różnych wadach i słabszej symulacji poprzednich produkcji. Cóż, trzeba pamiętać, że oficjalna gra jest skierowana do wszystkich - tych na padzie i na najdroższych kierownicach.
F1 2020 dba o wszystkich. Twórcy wprowadzili dwa modele jazdy - normalny (rzecz jasna) i ułatwiony. Ten drugi upraszcza rozgrywkę i pozwala się uczyć, a nie ma się co oszukiwać - wypadanie z trasy co 2 zakręty nie idzie w parze z przyjemnością z jazdy. Dzięki temu nowi gracze mogą od razu cieszyć się prędkością.
Zwykły sposób prowadzenia został poprawiony. Chyba też ułatwiony, ale to nie jest wada, szczególnie biorąc pod uwagę szeroką grupę odbiorców. Zeszłoroczne samochody były niesamowicie podsterowne, łatwo blokowały koła podczas hamowania i bały się tarek niczym Mercedesy w GP Austrii. Twierdzono, że były wyjątkowe i specyficzne.
Mogę mówić tylko za siebie (choć takich głosów też było trochę), ale rok temu - po F1 2018, w którym czułem się jak ryba w wodzie - przeżyłem mały szok. Nauka F1 2019 była trudna. By okiełznać te auta i jechać szybko, trzeba było zmodyfikować styl jazdy.
W F1 2020 jest inaczej. Nie było już szoku. Auta po prostu wydały się lepsze. Są zdecydowanie szybsze niż rok temu, jadą jak przyklejone i chcą skręcać. To nie znaczy, że idą jak po sznurku, ale zachowują się zgodnie z naturalnymi oczekiwaniami. Wyjątkiem są naprawdę wolne zakręty. Bolidy w nich są niezdarne, takie kluchowate wręcz. Być może to celowy zabieg, przez który można poczuć ich wagę.
Ogólnie jednak jest to model, który nie powinien sprawiać takich problemów jak poprzedni. To nie jest symulator, to gra, która ma zbliżać się do symulacji na tyle, na ile może, pozostając grą dla wszystkich. Ma też być przyjemna, a akurat w tym roku właśnie taka jest.
Te wszystkie zmiany są pozytywne, bo pozwalają na więcej większej ilości graczy. Szczególnie, że spora część z nich, ja także, nie ma pojęcia, jak czuje się kierowca w aucie jednomiejscowym lub prawdziwym symulatorze. Model jazdy w F1 2020 udoskonalił elementy, które przeszkadzały w poprzedniej edycji, zachowując to, co pozwala tej grze na bycie przystępną. I to jest plusem.
Overtake
Zmieniła się jeszcze jedna rzecz, mająca duży wpływ na jazdę. Od 2018 roku w grze obecny był ERS, który miał symulować tryby silnika. Okazał się jednak przełącznikiem, którego używało się co chwilę w kosmicznych ilościach w wyścigu, klikając dosłownie 3-4 razy co zakręt.
W tym roku jest inaczej. ERS jest zautomatyzowany, a gracz ma do dyspozycji przycisk do wyprzedzania, czyli taki, który pomógł Lando Norrisowi pod koniec GP Austrii. Użycie go znacząco zwiększa moc, ale można z niego korzystać sporadycznie. Chociaż nadal nie jest to idealnie odwzorowana praca na kierownicy, zrobiono krok do przodu.
To znów brzmi jak ułatwienie, ale naprawdę, kierowcy nie wykonują 30-40 kliknięć na okrążeniu, a takie liczby spokojnie dało się osiągać w dwóch poprzednich edycjach. Poza tym, przycisk overtake daje dużą satysfakcję - jest niesamowicie mocny, a do tego używa się go rzadziej. To mały dodatek, który cieszy.
Sztuczna inteligencja
Kolejną poprawkę wprowadzono w zachowaniu AI, czyli aut sterowanych przez grę. I chociaż co roku mówi się o większej agresji i lepszym zachowaniu, to rywale w F1 2020 naprawdę walczą. Różnicę czuć w strefach hamowania, w których potrafią być lepsi lub nawet zaatakować z daleka.
Sposób walki jest przyjemny i akurat on nie jest prosty. To zostało utrudnione. AI nie boi się pojedynków i odpuszcza znacznie później. O ile odpuszcza. Zdarzają się udane ataki z daleka, w stylu Daniela Ricciardo. Gdy sytuacja się odwróci, nie jest tak łatwo, bo AI dobrze hamuje i takie wyskoczenie z daleka dużo łatwiej przestrzelić.
Bywa również, że kierowca niemający szans i tak wciśnie się na wewnętrzną, robiąc głupi błąd lub próbując wymusić wpuszczenie go. Poważniejsze pomyłki też mają miejsce, chyba nawet zbyt poważne. Sztuczna inteligencja potrafi zrobić coś, co jest wręcz wyścigowym kryminałem, delikatnie obijając gracza i wysyłając go przy gigantycznej prędkości prosto w ścianę. Choć dobór mojego oprawcy był akurat dość realistyczny, to nie oskarżajmy kierowców o zachowanie gry.
O ile na AI nie trzeba będzie przesadnie uważać i będzie to twarda walka, a nie regularne kraksy - zmiana będzie świetna. Oby tylko było w niej jak najmniej schematów, chociaż trzeba twórcom oddać, że co roku i tak jest ich mniej.
Tory
W grze obecne są dwa nowe obiekty z pierwotnej wersji kalendarza na 2020 rok. Z tej okazji mała dygresja - tor w Wietnamie jest szatański, wydaje się niesamowicie trudny. O ile sama nitka jest do nauczenia się, jak każda inna (chociaż połączono naprawdę unikalne zakręty), tak niektóre złudzenia optyczne, klaustrofobiczne wrażenie czy ściany ustawione na wyjściu zamiast tarki, naprawdę robią swoje.
Ściganie się w Hanoi w rzeczywistości może być świetne. I bardzo chaotyczne. Zandvoort z kolei robi takie wrażenie, jakiego oczekiwano - fantastyczna konfiguracja, ale tylko do kwalifikacji, a nie wyścigu Formuły 1.
Poza tym, na kilku torach można łatwo odnotować poprawki, m.in. w 3. sektorze w Hiszpanii. Zawsze to miło, gdy w miejscu, w którym kierowcy mają tarkę, gracze nie mają już kawałka trawy. To rzecz, która nie powinna być zauważalna, ale jej brak to automatyczny minus.
Werdykt
Tak jak w przypadku trybu My Team, ocenianie tuż po premierze ma pewną wadę - są to bardziej pierwsze wrażenia niż pełna ocena na podstawie setek godzin. Nie wszystko nawet da się sprawdzić, a pewne rzeczy wyjdą w ciągu roku.
Jednak te wrażenia są naprawdę dobre. Może nawet ważniejsze jest to, że są znacznie lepsze niż rok temu. Trochę można zawdzięczać to nowościom, które dodają świeżości, a trochę delikatnym poprawkom, zostawieniem tego, co działało i usprawnieniem tego, co nie. Tak dostrojony został chociażby model jazdy.
Takie delikatne poprawki w wielu miejscach zrobiły różnicę - od modelu jazdy po stronę wizualną, która od 2019 roku jest bardzo dobra. Patrząc na cały cykl życia tej gry, te drobnostki mogą i powinny zatrzymać graczy na dłużej.
Mówienie o samych zaletach nie jest dobre, jednak jeśli przez kilkanaście godzin główne zarzuty dotyczą zmiany sposobu wejścia w ustawienia auta czy jakichś detali w My Team - jest naprawdę nieźle.
F1 2020 dobrze spełnia swoje zadanie. Pozwala się świetnie bawić kibicom, którzy chcą sporadycznie pograć, ale ma też coś dla tych, którzy będą kręcić okrążenie za okrążeniem.
Twórcom udało się zrobić krok nie tylko za pomocą jednej, dużej nowości. I to chyba największy plus, bo jednak łatwiej osiągnąć efekt wow przy czymś nowym, niż poprawić stare rzeczy na tyle, by od razu cieszyły.
Gra była testowana na konsoli PS4 i z wykorzystaniem kierownicy Thrustmaster T150.
Zdjęcia:
komentarze
1. AndrzejOpolski
Proszę uaktualnić kalendarz z "rozkładem jazdy" najbliższego GP bo teraz jest groch z kapustą.
2. Virjou
Kolejna gra dla dzieci.... Szkoda że Iracing nie ma licencji na F1 to by była jazda :) A nie wiem co tu było do nauki w jeżdżeniu w F1 2019, na kierownicy banalne jak tetris i nudne jak flaki z olejem.
3. TomPo
@1
POPIERAM !!!
Rozklad jazdy na nastepny weekend wyscigowy powinien sie pojawiac zaraz w pn po zakonczeniu poprzedniego.
Jaki sens ma pokazywanie tego co bylo, tydzien lub dwa po wyscigu i zmienianie tego, na dzien przed kolejnym weekendem?
Juz teraz chcialbym tutaj sprawdzic, kiedy beda treningi, kwale oraz wyscig.
No ale musze to robic na innych stronach (albo w programie TV z kablowki), bo tutaj dowiem sie o tym dopiero np w czwartek.
Z gory dziekuje.
4. Mazi_f1
Jakieś porównanie np z modami rss formula hybrid/ acfl w assetto? Nigdy nie grałem w f1 codemasters, trzymałem się symulatorów. Graficznie zachęca jednak do spróbowania. Warto, czy model jazdy przyprawia o zażenowanie?
5. berko
@2. Virjou
No i ma być łatwe w prowadzeniu bo to jest gra komputerowa, a nie symulator. Przecież w to mają grać dzieci i fani F1, o to chodzi żeby ta gra dawała frajdę, a nie irytowała ciągłym wypadaniem z toru.
6. tysu
2. Virjou
Jak się jeździ na asystach i tempem emeryta, to jest nuda i łatwo.
7. TrollMan
Da się tym jeździć sterując klawiaturą?
8. magic942
Po graniu w motorsport manager i obejrzeniu kilku odcinków z na yt przedpremierowo, trybu my team nawet nie tknąłem. Jest po prostu żałośnie banalny, a do tego ilość wzorów malowania jest ZEROWA. O wiele lepiej bawie się w normalnej karierze, gdzie najpierw wkońcu można przejechać caluśki sezon w F2, a dopiero potem podejść do F1. Do tego wkońcu kierowcy z F2 wchodzą do F1 kosztem standarodwych kierowców. No i do tego przepiekny bolid Alfy Romeo Racing ORLEN po prostu sam zaprasza do jazdy w tym zespole.
Model jazdy, mocno mnie zaskoczył, auta bardzo nerowe zwłaszcza w szybkich zakrętach, chwila nieuwagi i mamy gotową Vettelszczyne. (model jazdy testowałem głównie na Alfie więc nie wiem jak jeździ np. mercedes)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz