W toczący się przed londyńskim sądem proces McLarena przeciwko Alexowi Palou dość niespodzianie uwikłane zostało nazwisko Fernando Alonso.
Po zeznaniach Zaka Browna, przed sądem stanął sam Alex Palou, który wraz z reprezentującym go prawnikiem próbuje udowodnić, że został "oszukany" przez CEO McLarena.
Sprawa dotyczy oczywiście kwestii podpisania kontraktu. W 2022 roku McLaren ogłosił, że Palou podpisał z nim kontrakt, ale chwile później Chip Ganassi Racing, czyli aktualny pracodawca kierowcy ogłosił, że ten nadal pozostaje jego zawodnikiem, gdyż zdecydowano się na skorzystanie z opcji przedłużającej jego umowę.
Hiszpan miał kontynuować starty w zespole Chipa Ganassiego w sezonie 2023, pełniąc jednocześnie rolę kierowcy rezerwowego McLarena w Formule 1.
Od sezonu 2024 miał dołączyć do ekipy IndyCar McLarena z dużym potencjałem na awans do Formuły 1 w kolejnych latach.
Gdy ekipa Zaka Browna ogłosiła, że w F1 będzie reprezentowana przez Lando Norrisa i Oscara Piastriego, którzy podpisali długoletnie kontrakty, Hiszpan postanowił wycofać się z umowy co sprawiło, że McLaren postanowił przed sądem domagać się odszkodowania w wysokości… przeszło 20 milionów dolarów.
Obecnie w Londynie trwają przesłuchania w tej sprawie i dość nieoczekiwanie pojawiło się w nich nazwisko dwukrotnego mistrza świata F1 Fernando Alonso, który na swoim koncie ma kilka nieudanych epizodów z McLarenem w Formule 1 i IndyCar.
Podczas zeznań Palou pytany o obietnice Zaka Browna odpierał: "Wtedy myślałem, że on jest szczery."
"Teraz uważam, że Zak sprawił, iż uwierzyłem, że istnieje szansa na pełnoetatowe miejsce w F1, a była to tylko taktyka negocjacyjna, by skłonić mnie do podpisania kontraktu z zespołem McLarena w IndyCar."
Dla Palou jazda dla McLarena w IndyCar nigdy nie była marzeniem, zwłaszcza po tym jak w sezonie 2021 sięgnął po mistrzostwo tej serii.
Przy okazji swoich zeznań zauważył, że nawet dwukrotny mistrz świata F1 Fernando Alonso, jako "jeden z najlepszych kierowców", nie potrafił wygrać z zespołem McLarena w IndyCar.
Alonso, który nigdy nie ukrywał, że jego marzeniem jest sięgniecie po potrójną koronę sportów motorowych, czyli skompletowanie zwycięstw w GP Monako, Le Mans 24h oraz Indy 500 jest jego życiową ambicją, trzykrotnie próbował podbić słynny owal.
Pierwsza próba miała miejsce wraz z projektem McLaren-Honda-Andretti w 2017 roku i zakończyła się odpadnięciem w końcowej fazie wyścigu na skutek awarii silnika. Hiszpan podjął kolejną próbę w 2019 roku, tym razem z McLaren Racing, ale nawet nie zakwalifikował się do wyścigu. Trzecia próba z Arrow McLaren odbywała się w sezonie 2020, gdzie zdołał ukończyć wyścig na 21. miejscu.
"Jeżeli kierowca nie ma maszyny i najlepszego zespołu wokół siebie, to nie może wygrywać wyścigów" przekonywał w sądzie Palou.
"Istnieje wiele przykładów znanych nazwisk w motorsporcie, które nie były w stanie osiągać wyników z powodu sprzętu, jaki im dostarczono."
"Fernando Alonso to dwukrotny mistrz F1 i prawdopodobnie jeden z najlepszych kierowców współczesnych czasów. Właściwie wielu ludzi powiedziałoby, że najlepszy."
"W 2019 roku Fernando próbował zakwalifikować się do wyścigu Indy 500 z zespołem McLarena. Jednak nie udało mu się zakwalifikować, przegrywając z kierowcą, który był debiutantem i nie miał wcześniejszego doświadczenia w Indy 500 [Kylem Kaiserem]."
"Może kierowca w jednym wyścigu może zrobić coś nieco bardziej agresywnego, ale nie uważam, żeby kierowca mógł w ciągu całego roku lub czterech czy pięciu lat mieć aż tak duży wpływ" dodawał Palou.
"Widzieliśmy to w przypadku wielu innych kierowców, takich jak Fernando Alonso."
Palou pozostając w ekipie Chip Ganassi Racing sięgnął po kolejne trzy tytuły mistrzowskie w latach 2023, 2024 oraz 2025.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się