Liberty Media ma plan na wypadek braku wyścigów w 2020 roku
Władze Liberty Media deklarują przygotowanie się na wszystkie możliwe scenariusze losów sezonu 2020.Formuła 1 liczy na rozpoczęcie rywalizacji w lipcu w Austrii i Wielkiej Brytanii, organizując tam kilka wyścigów. Póki co jest to jednak plan, który w zależności od rozwoju sytuacji na świecie i tych krajach, może się udać lub nie.
Seria chciałaby zorganizować około 18 wyścigów, a na pewno minimum 15, by spełnić założenia większości kontraktów i uniknąć problemów z otrzymywaniem opłat od sponsorów i telewizji.
istnieje jednak ryzyko, że taka liczba będzie niemożliwa do osiągnięcia. To znacząco wpłynęłoby na wszystkie sprawy finansowe, w tym także na podział zysków, który jest ważny dla zespołów. Liberty Media nie lekceważy tego i przygotowuje się na każdy możliwy scenariusz.
"Mamy plan na wypadek braku wyścigów, na wszystko od 15 do 18, a także brak fanów i wpuszczenie samych zespołów. Mamy wiele możliwości i wyzwań przed sobą. Chase Carey i jego zespół mają wiele opcji. Nadzorujemy więc, jak otwierane są pewne wydarzenia w zachodniej części Europy i pewnych krajach. Patrzymy na opcje, myśląc o starcie sezonu. Nic obecnie nie jest pewne, ale z pewnością jakieś próby zostaną podjęte" powiedział prezydent firmy, Greg Maffei.
Obecnie zakłada się, że jeśli sezon faktycznie ruszy w lipcu, to tylko przy pustych trybunach. Chociaż nie jest to idealna opcja dla promotorów i samej serii, to jednak jest finansowo lepsza od braku wyścigów, bo pozwoli na uzyskanie jakichś pieniędzy od sponsorów i telewizji.
Maffei przyznał, że Liberty Media nie zapomina o ekipach, dla których podział zysków, związany z pieniędzmi zarobionymi przez F1, jest kluczowy. W ramach pomocy kilka z nich już otrzymało wcześniejsze przelewy.
"Jeśli zorganizujemy wyścigi bez publiczności, to oczywiste, że będziemy mieli mniejsze zyski, a może nawet ich brak. Może będziemy mieć wystarczającą kapitalizację, by poradzić sobie z tym w 2020 roku. Są jednak zespoły, które będą ponosić koszty. Szczególnie mam na myśli te, które nie mają minimalnych gwarancji od F1 i jednym z ich głównych źródeł przychodu, a może nawet głównym, jest podział zysków."
"Wypłaciliśmy niektórym zespołom pieniądze z góry. W niektórych przypadkach możemy to rozszerzyć. Istnieją inne rzeczy, które możemy zrobić dla potrzebujących ekip. Nie patrzymy na to jak na otwartą książeczkę czekową. Chcemy mieć pewność, że zespoły są wypłacalne, ponieważ są częścią tego, czego potrzebujemy do ścigania się w 2020, 2021 i kolejnych latach."
komentarze
1. johan24
Taka luźna uwaga (może się mylę): Jeśli rozpoczną się wyścigi bez udziału publiczności na torze, to czy będzie to aż tak wielką stratą finansową w porównaniu do całkowitego zamknięcia sezonu? No raczej nie. F1 oglądamy w TV. Na same wyścigi przyjeżdża kilkanaście tysięcy osób. Fakt, zostają z tego dodatkowe pieniądze (hotele, restauracje, transport tych ludzi), które nie będą zarobione przy pustych trybunach. Jadnak co jest lepsze? Gołąb na dachu czy wróbel w garści? Pomijam aspekt wirusa, bo nie chcę wywoływać g... burzy na forum.
2. berko
@1. johan24
Nie do końca masz rację. Prawda, że lepiej jest rozpocząć sezon bez kibiców, niż go całkiem odwołać, ale na wyścigi nie przyjeżdża kilkanaście tysięcy kibiców, tylko nierzadko kilkaset tysięcy na weekend wyścigowy. W ubiegłym sezonie na GP Meksyku na torze przez 3 dni było prawie 350 tys. kibiców. Licząc tylko po 100 euro od osoby daje to 35 mln euro, więc niemało.
3. johan24
@3 Tak, masz rację. Teraz sprawdziłem, że w 2019 tory F1 odwiedziło w sumie 4 miliony osób. Jest więc o co walczyć.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz