Toto Wolff został udziałowcem Astona Martina
Toto Wolff został udziałowcem Astona Martina. Szef Mercedesa od dłuższego czasu łączony był z tą marką po tym jak jego przyjaciel, Lawrence Stroll, nabył znaczący pakiet udziałów i otwarcie potwierdził chęć przebrandowania nią ekipy Racing Point.Od kilku tygodniu w mediach pojawiały się plotki łączce Toto Wolffa z rolą dyrektora zarządzającego brytyjskiego producenta supersamochodów, ale szybko okazały się one nieprawdziwe. Na czele koncernu stanął Lawrence Stroll, a media od tamtej pory spekulowały o ewentualnej prywatnej inwestycji Wolffa w Astona Martina.
Doniesienia te potwierdziły się, a Wolff nabył 4,77 procent udziałów w firmie. Po rozwodnieniu spowodowanym nową emisją akcji pakiet Wolffa będzie stanowił "tylko" 0,95 procent.
Inwestycja Wolffa mogłaby wydawać się zaskakująca zważywszy na jego rolę w zespole Mercedesa i fakt, że obecnie Aston Martin jest znaczącym sponsorem ekipy Red Bulla, ale macierzysta spółka niemieckiego producenta, Daimler, od lat jest udziałowcem w Astonie Martinie, przez co udało się uniknąć konfliktu interesów.
Daimler nabył 5 procent udziałów brytyjskiego producenta w 2013 roku i od tamtej pory stał się jego największym dostawcą, a w opublikowanym ostatnio prospekcie emisyjnym napisano, że firma ma prawo do wetowania przyszłych inwestorów inwestycyjnych.
Wszystko odbyło się więc bez zgrzytu między Wolffem a Mercedesem.
"Po pełnym rozwodnieniu udziałów inwestycja ta będzie odpowiadała za 0,95 procent ogółu udziałów w spółce" mówił rzecznik prasowy Mercedesa. "To inwestycja finansowa, a współpraca z Toto i jego rola wykonawcza w zespole Mercedesa nie zmienia się przez tę transakcję."
Wolff obecnie negocjuje warunki przedłużenia swojego kontraktu z ekipą Mercedesa.
Zespół Racing Point już ściśle współpracuje z Mercedesem i wszystko wskazuje na to, że mające nastąpić zmiany tylko tę współpracę zacieśnią.
komentarze
1. SpookyF1
Inwestuje się w aktywa, które przewiduje się, ze zyskają. Skoro Toto zainwestował w różowe merce to by chyba znaczyło, że będzie "ale urwał! ale to było dobre!". Tyle, że Aston Martin "to je amelinium. Tego nie pomalujesz". Cudów bym się nie spodziewał. Nie da się wygrać z Ferrari, prędzej z Red Bullem, co też jest misją niewiarygodną. Obecnie od wielu lat w Formule 1 walka toczy się tylko w dwóch grupach. Leją się zespoły TOP3 a w drugiej grupie jest walka o "The best of rest". Także nie wiem o co Toto chodziło z tym inwestowaniem w interes papcia Strolla.
2. Pan5er
Spadochron gdyby negocjacje z Mercedesem nie poszły pomyślnie. Stroll weźmie Wolfa od razu wiedząc ze ten ma ?skin in the game?
3. Andrzej369
@1 Gdyby Mercedes jednak zdecydował się odejść z F1, papa Stroll mógłby wykupić fabrykę i zespół Mercedesa, zmienić go w Astona Martina (prawdopodobnie napędzanego silnikami Merca) i wziąć Toto Wolffa. W rezultacie Mercedes zmieniłby tylko barwy, nazwę i właściciela - Stroll miałby zespół w Top 3, Wolff pracę w czołowym teamie, a Mercedes pozostałby jako dostawca.
4. Jacko
@1. SpookyF1
On nie zainwestował w zespół, tylko w producenta samochodów... To są dwie różne spółki.
5. Skoczek130
Toto zabezpiecza się przed odejściem Merca. Innej opcji nie ma. ;)
6. lucasdriver22
@3
A w tym przypadku Racing Point mogłybyć zespołem satelickim Aston Martina
7. dexter
@SpookyF1
Wlasciwie jego prawdziwy job. Toto Wolff w pierwszej linii jest inwestorem. Businessman posiadal aktywa Williamsa (30 procent), dzisiaj posiada aktywa Mercedes AMG F1 Team (30 procent). W 1998 zalozyl swoj fundusz venture-capital, a wiec pieniazki zarobil nie tylko na sporcie motorowym, ale takze na inwestycjach w rozne technologie - w tym firmy internetowe. Majatek Toto Wolffa, a propos wysmienicie rozmawiajacego po Polsku jest szacowany na okolo 400 milionow euro.
Gdy Norbert Haug (wieloletni dyrektor sportu motorowego w Mercedesie) opuscil zespol, wowczas Toto Wolff i jego partner biznesowy Rene Berger zabezpieczyli 30 procent udzialow i sa integralna czescia zespolu. A wiec sukces lub porazka zespolu ma dla nich konsekwencje finansowe. Sprzedajac dzis wlasne aktywa, Wolff bedzie bogatym czlowiekiem.
Teraz dolaczyl do tradycyjnego brytyjskiego producenta samochodow sportowych Aston Martin. Za 40 milionow euro zabezpieczyl 0,95 procent udzialow. Kilka miesiecy przed inwestycja Austriaka jego przyjaciel Lawrence Stroll rowniez dolaczyl do Astona Martina z kwota 613 milionow euro. Stroll ma kierowac organem nadzorczym producenta.
@Jacko
Dokladnie. Tak na marginesie: widocznie liczac na powiew swiezego powietrza i zwiazanych z tym zmianach na szpicy spolki, inwestorzy ponownie dolaczaja do producenta. Oprocz Lawrence'a Stroll'a rowniez Ernesto Bertarelli przejal 3,4% akcji Astona Martina. Bertarelli posiada majatek rodzinny o wartosci 18,1 mld USD. Jego bogactwo wynika przede wszystkim ze sprzedazy szwajcarskiej biotechnologicznej firmy Soreno niemieckiemu Merck KGaA w 2006 r. Wartosc transakcji wyniosla 8,6 mld USD. Wiekszosc wplywow ze sprzedazy Soreno zostalo zainwestowanych przez spolke inwestycyjna w rynek nieruchomosci w Londynie i Szwajcarii. Ponadto fundusze wplynely do funduszu venture-capital o nazwie Forestay Capital. Dzisiaj brytyjski producent samochodow sportowych bez watpienia potrzebuje swieze pieniadze. Producent nie jest w stanie znalezc wystarczajacego popytu na swoje samochody i od czasu debiutu gieldowego w 2018 roku ma problemy finansowe. Sprzedaz i marze byly nizsze niz oczekiwano, firma musiala zaciagac pozyczki na zlych warunkach. W zeszlym miesiacu Aston Martin powiedzial, ze nadal istnieje potrzeba dodatkowych funduszy po zastrzyku kapitalu w wysokosci 536 milionow funtow od grupy inwestorow kierowanej przez finansiste Lawrence'a Strolla.
Nawiasem mowiac ciekawy jestem, czy nowy i dosc wazny model SUV Astona Martina przyniesie w koncu oczekiwane wyniki. Poniewaz istnieje duza konkurencja w tym segmencie: wielu klientow woli wydac pieniadze na Bentley'a lub Rolls-Royce'a.
@Andrzej369
W pierwszej linii Mercedes by musial sie odchudzic, tzn. zwolnic co najmniej 25 procent personalu. Inaczej (hipotetycznie mowiac) nie sprzeda zespolu prywatnemu inwestorowi. Tak samo jak Red-Bull. Po co inwestorowi z ekonomicznego punktu widzenia tak tlusty tankowiec?
8. devious
@SpookyF1
"Cudów bym się nie spodziewał. Nie da się wygrać z Ferrari, prędzej z Red Bullem, co też jest misją niewiarygodną. Obecnie od wielu lat w Formule 1 walka toczy się tylko w dwóch grupach. "
Bzdury.
Sezon 2014:
2. Red Bull 405 pkt
3. Williams 319 pkt
4. Ferrari 216 pkt
Sezon 2015:
2. Ferrari 428 pkt
3. Williams 257 pkt
4. Red Bull 187 pkt
Całkiem niedawno Williams z małym budzetem i bez wsparcia "fabryki" wygrał z Ferrari i z Red Bullem. Czemu więc Force India vel. Aston Martin miałby tego nie powtórzyć?
Zwłaszcza, że za rogiem są 2 kluczowe dla F1 zmiany:
-zmiana regulaminu technicznego
-ograniczenia finansowe, coraz zresztą ostrzejsze - mówi się nawet o limicie 100 mln dolarów na sezon, co by było mocnym "ciosem" w Ferrari, Mercedesa i Red Bulla - zwłaszcza ze Włochów, którzy są znani z dużego budżetu ale niekoniecznie z wysokiej wydajności swoich inżynierów... Czyli mówiąc w skrócie oni są mocni, bo dużo wydają a niekoniecznie mądrze zarządzają tym co mają - więc limity mogłby w nich uderzyć, szczególnie w pierwszych latach, bo jednak wymagałoby to sporej restrukturyzacji całego zespołu, zmiany sposobu myślenia, zarządzania i projektowania. Niemcy z Mercedesa i Anglicy z Red Bulla są jednak "deko" bardziej zorganizowani i zdyscyplinowani więc tutaj restrukturyzacja przebiegłaby być może mniej boleśnie - choć tego się nigdy nie da przewidzieć. Wystarczy popatrzeć na upadek McLarena - w 2012 roku walczyli o oba tytuły, wygrywali wyścigi, byli na topie. Od 2013 roku przez 7 sezonów zaliczyli łącznie 3 wizyty na podium... Chyba nikt w życiu by tego nie przewidział pod koniec 2012 roku.
Kolejna sprawa - losy Mercedesa w F1 ciągle się ważą, z jednej strony firma i szefostwo zespołu powtarzają, że zostają w F1 ale z drugiej strony kontrakty kierowców kończą się w tym roku, cała sytuacja wokół F1 nie jest zbyt zachęcająca do pozostania, nowe władze Mercedesa są niezbyt przychylne "wywalaniu kasy" na F1 a szef i współwłaściciel ekipy właśnie inwestuje w Aston Martina - wraz ze swoim przyjacielem Lance Strollem... A plotkom o tym, że miałby przejąć władzę w wyścigowym zespole Aston Martina od 2021 nie ma końca. Wszystko zbiega się w tym samym czasie. Przypadek? Nie sądzę.
Bez Mercedesa albo z Mercedesem będącym w dużej restrukturyzacji (odejście Toto, Hamiltona, sztabu inżynierów by ciąć koszty), z Ferrari w restrukturyzacji i ze zmianą przepisów w tle - Aston Martin może być nową mocną siłą w stawce. Force India zawsze dobrze sobie radziła z "zarządzaniem tym co ma" a teraz będą mieć znacznie więcej... Ewentualne przyjście Toto i być może jakiegoś "topowego" kierowcy pod koniec przyszłego sezonu być może pozwoliłoby im już w 2022 roku stać sie od razu mocną siłą. Przypomnę tylko, że Red Bull ponad 15 lat temu przejmował zespół Jaguara, który był nawet słabszy niż obecna Force India - i też mało kto ich wówczas trakował poważnie ("producent napojów wygrywający z Ferrari czy McLarenem? to chyba żart" - tak się mówiło w 2005 czy jeszcze w 2008). A zdominowali F1 już kilka lat po wejściu "na poważnie" do sportu. Tak więc ja bym nie skreślał Aston Martina i z góry nie zakładał, że obecne status quo będzie zachowane... Będzie zachowane co najwyżej do przyszłego roku, skoro rozwój bolidów został zatrzymany. Od 2022 dosłownie "wszystko się może zdarzyć".
9. devious
@7 dexter
"W pierwszej linii Mercedes by musial sie odchudzic, tzn. zwolnic co najmniej 25 procent personalu. Inaczej (hipotetycznie mowiac) nie sprzeda zespolu prywatnemu inwestorowi. Tak samo jak Red-Bull. Po co inwestorowi z ekonomicznego punktu widzenia tak tlusty tankowiec?"
Honda to też był "tłusty tankowiec" a jednak wycofała się z F1 oddając swój zespół za symobolicznego 1 funta Brawnowi... A ten potem też dość tanio ale jednak z gigantycznym zyskiem sprzedał ekipę Mercedesowi.
Nic nie stoi na przeszkodzie, by teraz Merc odsprzedał zespół... Jeżeli cena będzie "okazyjna" to chętny się znajdzie, jak nie to będzie jak z Toyotą - zbudowali super tunel aero, mieli super infrastrukturę, zbudowali na 2010 rok ponoć bardzo mocny bolid, który mógłby wygrywać - dane z tunelu były ponoć niesamowite... I co, Toyota pogrzebała te miliony decydując się zatrzymać program i nie odsprzedając nikomu zespołu ani bolidów (choć byli chętni, ale chyba nie do końca poważni jak Zoran Stefanović).
Mogę sobie wyobrazić, że Mercedes też podejmuje taką drastyczną decyzję - przy ograniczeniach budżetowych ich dominacja jest mocno wątpliwa, a bez wygrywnaia jaki jest sens dalszego tkwienia w F1? Ja mam inny pogląd na to (wg. mnie markę buduje się właśnie zostając na lata, dekady w sporcie, nawet nie wygrywając ale bedąc tam na dobre i na złe jak Ferrari czy McLaren) ale koncerny motoryzacyjne tak na to nie patrzą, czego doskonałym przykładem jest Renault, BMW, Honda czy właśnie Toyota... To jednak korporacja a one mają swoją pokrętną logikę. Kochają F1 kilka lat, zmienia się zarząd i nagle F1 nie jest już taka pożądana.
Toto Wolff to wytrawny "gracz" i on być moze już wie, ze kończy się "era Mercedesa" w F1 więc znalazł sobie nową "przystań" i nowe "wyzwanie" - wraz ze swoim przyjacielem Strollem spróbują zbudować nową "super ekipę" w F1. Czemu nie? Póki co wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują... Od plotek do ich realizacji jest długa droga, ale spokojnie mogę to sobie wyobrazić...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz