WIADOMOŚCI

McLaren tłumaczy, jak doszło do dyskwalifikacji w Las Vegas. Nie zmierza stosować team orders
McLaren tłumaczy, jak doszło do dyskwalifikacji w Las Vegas. Nie zmierza stosować team orders © McLaren

Zespół McLarena na długo zapamięta wydarzenia z Las Vegas. Andrea Stella przekonuje, że wyciągnął wnioski z trudnego weekendu, a w zespole nie ma kultury zrzucania winy. McLaren zamierza w ostatnich dwóch wyścigach na torze zapewnić sobie tytuł mistrza świata w klasyfikacji kierowców bez ingerencji w szanse każdego z nich.

2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg

Ekipa z Woking GP Las Vegas pierwotnie ukończyła na drugiej (Lando Norris) i piątej (Oscar Piastri) pozycji. Australijczyk niemal natychmiast skorzystał na karze pięciu sekund doliczonej do wyniku Kimiego Antonellego za falstart, co w efekcie ograniczyło nieco jego stratę do lidera mistrzostw świata.

Gdy wydawało się, że Norris opuści Stan Zjednoczone jako zdecydowany lider, któremu tytuł może odebrać już tylko jakaś katastrofa, w garażu McLarena pojawiły się nerwowe ruchy. Za zamkniętymi drzwiami pojawili się delegaci techniczni FIA, co zwiastowało problemy przy kontroli technicznej po wyścigu.

Pierwsze doniesienia sugerowały, że mogło chodzić o niewystarczającą ilość paliwa jaka pozostała w aucie Lando Norrisa po Grand Prix, na co mogły wskazywać komunikaty radiowe, upominające Brytyjczyka o konieczności zarządzania tempem w końcowej fazie zmagań.

Rzeczywistość okazała się znacznie bardziej brutalna dla obu kierowców brytyjskiej stajni. Zarówno w aucie oznaczonym numerem #4, jak i #81 Jo Bauer i spółka wykryli bowiem nadmierne zużycie deski, znajdującej się pod podłogą. Mimo że zużycie było marginalne, sędziowie nie mieli innego wyjścia, jak zdyskwalifikować obu kierowców.

W takim scenariuszu realnie do walki o tytuł mistrzowski w tym roku po raz drugi powrócił Max Verstappen, który na dwie rundy przed końcem sezonu traci do Lando Norrisa 24 punkty - dokładnie tyle samo, co Oscar Piastri.

Andrea Stella za pośrednictwem oficjalnej strony zespołu dokładnie wyjaśnił okoliczności pechowych wydarzeń z Las Vegas, sugerując, że do niewielkiego wykroczenia doszło na skutek splotu niekorzystnych wydarzeń i specyfiki samego toru. Zaprzeczył też, aby było to wynikiem chciwości i dążenia do maksymalizacji osiągów.

"Bezpośrednią przyczyną zaistniałej sytuacji było niespodziewane pojawienie się intensywnego porpoisingu, wywołującego duże pionowe oscylacje bolidu. Poziom porpoisingu został spotęgowany przez warunki, w jakich samochód pracował podczas wyścigu i nie był przewidywany na podstawie tego, co zaobserwowaliśmy podczas treningów ani na podstawie prognoz dotyczących okna pracy samochodu w trakcie wyścigu."
"Na podstawie danych zebranych podczas treningów nie uważamy, że podjęliśmy nadmierne ryzyko w kwestii wysokości zawieszenia. W porównaniu z treningami dodaliśmy również margines bezpieczeństwa na kwalifikacje i wyścig w odniesieniu do prześwitu auta względem nawierzchni. Jednak margines ten został zniwelowany przez niespodziewane wystąpienie dużych pionowych oscylacji, które powodowały kontakt samochodu z nawierzchnią."
"Stan porpoisingu, który rozwinął się w bolidzie podczas wyścigu, był również trudny do opanowania, ponieważ nawet zmniejszenie prędkości - działanie, które teoretycznie powinno zwiększyć prześwit - było skuteczne tylko w niektórych częściach toru, a w innych wręcz dawało efekt odwrotny."

Włoch wytłumaczył też czemu w końcówce wyścigu informacje o konieczności zarządzania tempem były kierowane głównie do Lando Norrisa. Jak się okazuje, w drugim aucie pojawiły się problemy z czujnikiem, które uniemożliwiły monitorowanie oscylacji.

"Już od pierwszych okrążeń wyścigu z danych było jasne, że poziom niespodziewanego porpoisingu będzie powodem do niepokoju. Sytuację mogliśmy lepiej monitorować w bolidzie Lando dzięki danym telemetrycznym, jednakże w przypadku samochodu Oscara było to utrudnione, ponieważ utraciliśmy jeden z czujników służących do oceny poziomu kontaktu z nawierzchnią."
"Dość szybko zdaliśmy sobie sprawę, że ten poziom porpoisingu powoduje wysoką energię zużycia wkładek, dlatego też obaj kierowcy zaczęli podejmować działania zapobiegające w różnych częściach toru. Niestety zauważyliśmy również, że ze względu na okno pracy samochodu oraz charakterystykę toru większość tych działań nie była wystarczająco skuteczna w ograniczaniu porpoisingu."

Mimo dramatycznego w skutkach zakończenia GP Las Vegas zespół nie spodziewa się powtórki sytuacji w ostatnich dwóch wyścigach sezonu. Przyznaje jednak, że z dotkliwej porażki wyciąga też wnioski na przyszłość.

"Warunki, jakich doświadczyliśmy w miniony weekend i które doprowadziły do wystąpienia podskakiwania oraz nadmiernego kontaktu z nawierzchnią w porównaniu z oczekiwaniami, są bardzo specyficzne dla okna pracy bolidu w Las Vegas oraz charakterystyki tamtejszego toru. Mamy dobrze ustalony i sprawdzony sposób konfiguracji auta, więc jesteśmy przekonani, że pozwoli nam to przygotować optymalny plan na nadchodzące wyścigi, poczynając od toru Lusail International Circuit. Niemniej jednak wyciągamy wnioski z każdej lekcji, a ta z Las Vegas dostarczyła nam cennych informacji na temat okna pracy samochodu oraz charakterystyki porpoisingu."

Stella dobrze zdaje sobie sprawę z tego, o co zespół w tym momencie walczy i jak ważna jest jego jedność w newralgicznym punkcie sezonu, dlatego nie zmierza nikogo obwiniać za błędy z Las Vegas.

"Takie sytuacje sprawiają, że się rozwijasz. Są bolesne - nie ma sensu tego ukrywać - ale ból jest również częścią naszego sportu. W McLarenie nie ma kultury obwiniania, lecz kultura nieustannego postępu i rozwoju."

Lando Norris na dwa wyścigi przed końcem sezonu posiada 24 punkty przewagi nad Piastrim i Verstappenem. Do zdobycia pozostało jeszcze 58 oczek za dwa wyścigi i katarski sprint. Zespół Zaka Browna jak mantrę powtarza, że nie zamierza wydawać poleceń zespołowych dopóki obaj kierowcy mają matematyczne szanse na zdobycie tytułu.

"Nie, nie ma ku temu żadnego powodu" przekonywał Stella pytany o zmianę papajowych zasad. Zawsze powtarzaliśmy, że dopóki matematyka nie wskaże inaczej, pozwolimy obu kierowcom walczyć o swoją szansę na końcowe zwycięstwo - i tak też będzie w Katarze."
"Nie zapominajmy, że gdyby ktoś powiedział nam na początku sezonu, że na dwie rundy przed końcem będziemy w takiej sytuacji, bralibyśmy to w ciemno! Teraz z pewnością siebie i świadomością naszej siły będziemy walczyć o podwójne mistrzostwo świata."

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

0 KOMENTARZY
zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.