Alkad Madrytu po raz kolejny stanowczo odciął się od plotek sugerujących duże opóźnienia w przygotowaniach do inauguracyjnej rundy. Tymczasem włoskie media już zaczęły spekulować o możliwym zastąpieniu Hiszpanów przez Imolę.
Chociaż do premierowej odsłony wyścigu w Madrycie pozostaje wciąż wiele miesięcy, od dłuższego czasu nie brakuje doniesień o problemach z przygotowaniami nowego toru. Prace wystartowały dopiero w maju i - według wielu zapewnień - mają zakończyć się do czerwca przyszłego roku.
W ostatnich dniach w mediach zaczęły jednak krążyć niepokojące fotografie prostu z "toru". Pokazywały one kompletnie rozkopany plac budowy, niemający nawet przygotowanych budynków boksu czy alei serwisowej. Oczywiście włoskie media, na czele z RMC Motori, zaczęły sugerować odwołanie przyszłorocznych zawodów i doszukiwać się szansy na pozostanie Imoli.
Nie były to zresztą pierwsze takie plotki. Już w kwietniu Joe Saward donosił o zaniepokojeniu wśród włodarzy F1 dot. powolnych prac Hiszpanów. Ci jednak znaleźli się w kalendarzu na sezon 2026, a wcześniej Jose Luis Martinez-Almeida mówił o postępowaniu zgodnie z harmonogramem. Teraz to samo zrobił po ostatniej serii alarmujących doniesień:
"12 września 2026 roku odbędzie się wyścig F1 w Madrycie. Nie wiem, skąd wzięła się taka informacja, aczkolwiek budowa toru wyprzedza harmonogram i przebiega sprawnie", powiedział alkad Madrytu, cytowany przez RacingNews365.
"Mimo pewnych zastrzeżeń i irytacji niektórych osób Madryt będzie gospodarzem Grand Prix, które okaże się jednym z najlepszych, o ile nie najlepsze. Sponsorzy w to się angażują i budowa toru tylko postępuje. Przykro mi, ale 12 września przyszłego roku odbędą się zawody F1 w Madrycie, które okażą się pełnym sukcesem."
© Madring


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się