Lance Stroll po wyścigu o GP Wielkiej Brytanii nie krył frustracji wynikającej z trudności, jaką w prowadzeniu sprawia bolid AMR25 - tegoroczna konstrukcja ekipy z Silverstone. Kanadyjczyk określił swój samochód mianem najgorszego jaki kiedykolwiek prowadził.
Zawodnik Astona mimo przeciętnej formy w ostatnim czasie, zaprezentował się bardzo dobrze podczas niedzielnej GP Wielkiej Brytanii rozgrywanej przy zmiennych warunkach pogodowych. Stroll mimo nietrafionego zjazdu do boksu po opony typu 'slick' tuż przed pojawieniem się deszczu, znalazł się aż na 3. pozycji w momencie, gdy opady były najbardziej intensywne.
Lance dobrze radził sobie w deszczu, co nie jest niespodzianką - kierowca z Kanady już kilkukrotnie w swojej karierze zaliczał bardzo udane występy w trudnych warunkach pogodowych, czego przykładem jest zdobyte pole position na mokrym torze w Turcji w 2020 roku.
Gdy wydawało się, że Stroll zmierza po dobry wynik także zeszłej niedzieli na Silverstone okazało się, że dramatycznie stracił tempo gdy tor zaczął przesychać.
W ostatecznym rozrachunku Kanadyjczyk skończył rywalizację na siódmym miejscu, a po wyścigu, gdy usłyszał pochwałę od swojego inżyniera wyścigowego po 'szalonym wyścigu', Lance nie krył frustracji związanej z samochodem, jaki miał do dyspozycji.
"Szalone to niedopowiedzenie - szczerze mówiąc, to najgorsze g**no jakie kiedykolwiek prowadziłem w życiu. Ale okej. Siódme miejsce" - powiedział rozczarowany kierowca Astona.
Stroll już po wyścigu w szczególności narzekał na zużycie opon - stwierdził iż miał dużo mniej przyczepności niż jego rywale, przez co nie miał szans na obronę pozycji:
"Miałem ogromne problemy z degradacją opon i niestety nie byliśmy w stanie walczyć o więcej. Nico Hülkenberg miał znacznie lepszą przyczepność w ostatnim stincie, a przy takim poziomie zużycia wycisnęliśmy z tego maksimum."
"To był bardzo mieszany weekend dla nas na Silverstone. Pokazaliśmy przyzwoite tempo w treningach w piątek, którego niestety nie udało się przełożyć na kwalifikacje, przez co startowaliśmy z końca stawki. Zespół podjął dobre decyzje strategiczne w trakcie wyścigu i w efekcie to dobry wynik."
Zespołowy partner Strolla, Fernando Alonso również nie był zadowolony z tego, w jaki sposób wyścig ułożył się dla jego zespołu - jeszcze w trakcie trwania rywalizacji Hiszpan dopytywał w jaki sposób spadł za tak wielu kierowców.
Ostatecznie jednak Aston Martin zdobył podwójne punkty w domowej rundzie, co biorąc pod uwagę trudny początek sezonu, wciąż powinno być powodem do optymizmu.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się