Międzynarodowa Federacja Samochodowa podjęła natychmiastowe kroki w kontekście walki z elastycznością tylnych skrzydeł. Na podstawie danych zabranych w Australii zdecydowała się zaostrzyć ich testy obciążeniowe już od GP Chin.
Temat elastyczności skrzydeł wracał jak bumerang w 2024 roku, a kombinacje zespołów na tym polu doprowadziły nawet do tego, że FIA już w zimę zdecydowała zaktualizować dyrektywę techniczną TD018. Poprawka ta odnosiła się zwłaszcza do sztuczek w przednich elementach, które zostaną ukrócone od GP Hiszpanii.
Mniejsze ograniczenia dotknęły tylnych skrzydeł, aczkolwiek wynikało to z działań Federacji podjętych w trakcie poprzedniego sezonu, gdy wybuchła afera związana z "mini DRS-em" McLarena. Wydawało się, że podobne triki nie pojawią się w tegorocznych zmaganiach, a tymczasem już podczas testów w Bahrajnie wystąpiły zasadne alarmy na tym polu.
Otwarcie o tym mówił zwłaszcza Pierre Wache z obozu Red Bulla, a nagrania z kamer pokładowych oraz ślady przepływu powietrza na farbie flow-vis nie pozostawiały wątpliwości, że nieszablonowe rozwiązania wciąż są wykorzystywane. W związku z tym asekuracyjnie zwiększono kontrolę tylnych skrzydeł w Australii, montując dodatkowe kamery i znaczniki.
Poniedziałkowego poranka zaczęły się już przewijać informacje o niezadowoleniu FIA z wyników tych analiz, w skład których weszły jeszcze klasyczne pomiary odchyleń statycznych. Donosili o tym m.in. AutoRacer.it oraz RacingNews365, a chwilę później sama instytucja z Paryża poinformowała o podjęciu natychmiastowych działań w tej kwestii, począwszy już od najbliższego weekendu w Chinach.
Chociaż podkreśliła w swoim oświadczeniu, że wszystkie skrzydła były zgodne z wszelkimi przepisami i dyrektywami, zdecydowała się wprowadzić ostrzejsze testy tylnych elementów. Do tej pory zmiana odległości między głównym płatem a klapą DRS - przy przyłożeniu na jego końcówce 75-kilogramowego obciążenia - mogła wynosić maksymalnie 2 milimetry. Od teraz wartość ta będzie wynosić tylko 0,5.
Ze względu na nagłą zmianę tych prób - wszakże zespoły dowiedziały się o niej dzień po GP Australii - w Szanghaju oficjele będą tolerować dodatkowe 0,025 centymetra. W Chinach ww. ugięcie będzie mogło zatem wynosić do 0,75 milimetra.
Tuż po opublikowaniu komunikatu FIA pojawiły się informacje, że ten zabieg może mieć niebagatelny wpływ na niektóre stajnie, a zwłaszcza McLarena. Według De Telegraaf, to właśnie w tej dyrektywie technicznej Helmut Marko i spółka upatrywali szansy na zmniejszenie dystansu do Pomarańczowych.
17.03.2025 16:26
1
6
Red Bull płacze, FIA żeby było dobrze koło nich tańczy i skacze.🤠
17.03.2025 20:32
0
Tak to już jest w tym sporcie... wojenki techniczne, każdy kombinuje jak może. Przewaga 16s nad Maxem w trakcie pierwszego wyścigu daje sporo do myślenia z stąd te naciski. Gdyby wyścig odbył się w normalnych warunkach "nie deszczowych" to można przypuszczać , że przewaga MCL byłaby jeszcze większa. Ktoś straci ktoś zyska.
Poczekamy zobaczymy :).
17.03.2025 21:20
0
1
"w Szanghaju oficjele będą tolerować dodatkowe 1/4 centrymetra."
1/4 centymetra to 2,5mm więc chyba nie o to chodziło.
Szkoda, że tak już po jednym wyścigu chcą udupić McL. Skoro spełniali aktualne regulacje to znaczy, że wszystko było legalne.
No ale donos to donos.
17.03.2025 22:21
0
1
@DanRicc donos na coś legalnego jest nielogiczny!
;-)
17.03.2025 22:53
0
1
@DanRicc
słuszna uwaga, już poprawione. Dzięki.
17.03.2025 22:45
0
Nie wiem czy ktoś to zgłaszał, ale są dwa błędy na stronie.
1. Kciuki przy odpowiedzi na komentarz kopiują się z kciuków przypisanych do komentarza.
2. Aston Martin i Red Bull nie ma kolorów w klasyfikacji.
Swoją drogą fajnie byłoby zrobić tak, aby tabela po wyścigach wyglądała tak jak stronie głównej. Mam na myśli wiersze, które nie są takie wysokie, łatwiej się dane analizuje.To już zostało zmienione, wygląda dużo lepiej.Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się