Były kierowca F1 ujawnił nieprzyjemne konsekwencje przyznania sankcji dwukrotnemu mistrzowi świata w GP Australii. Jego orędownicy próbowali nawet grozić śmiercią Brytyjczykowi.
Kara otrzymana przez Fernando Alonso w Melbourne wzbudziła wiele kontrowersji w świecie królowej motorsportu. Nie chodzi już o samą wątpliwość co do wykroczenia Hiszpana - określonego mianem potencjalnie niebezpiecznej jazdy - ale fakt, kto zasiadał wówczas w zespole sędziowskim. Jako były kierowca F1 pojawił się w nim Johnny Herbert.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie niechęć obu panów do siebie. Ma to swoje podłoże jeszcze za czasów działań Brytyjczyka w Sky Sports, kiedy Alonso regularnie wyśmiewał jego teorie i dawał do zrozumienia, że nie nadaje się do pracy eksperta. Nieprzypadkowo całą historię hiszpańscy fani wyciągnęli po tegorocznych wydarzeniach z Australii.
Niestety, zrobili to w skandaliczny sposób, ponieważ w poważny sposób grozili Herbertowi. 59-latek wyjawił to na falach podcastu Fastest Payout Online Casino:
"Byłem sędzią podczas GP w Melbourne i konsekwencje tego były okropne. Za pośrednictwem mediów społecznościowych otrzymałem falę gróźb śmierci. Całe szczęście, że mam grubą skórę. To żenujące, że poświęcono mnie w imię własnego dobra. Wszystko zaczęło się dwa lata temu w Bahrajnie", powiedział były zawodnik Saubera.
"Wcześniej kiedy Alonso jeździł w McLarenie, w niemal każdym wyścigu oczerniał silnik Hondy, nazywając go nawet tym z GP2. Był w tym naprawdę głośny. Pracowałem wtedy dla Sky i powiedziałem, że jeśli Alonso to się nie podoba, powinien opuścić ten zespół. Nic nie wspomniałem o emeryturze. Później podszedł do mnie na wizji w Bahrajnie i ostro mnie zaatakował."
"Powiedział, że to on jest mistrzem świata i nie przejdzie na emeryturę, żeby zostać komentatorem i że nie jestem mistrzem świata. Po GP Australii kibice użyli tego do broni przeciwko mnie. Pojawiły się wiadomości z emotikonami sztyletu i z tym, że wiedzą, gdzie mieszkam i że przyjdą po mnie. Większość z nich pochodziła od Hiszpanów."
"Powinni to natomiast zrozumieć, bo decyzja została wyraźnie wytłumaczona w oświadczeniu. Z kolei ludzie powtarzali, że skoro nigdy nie zostałem mistrzem świata, nie mam kwalifikacji do takich twierdzeń. Nie rozumiem mentalności ludzi, którzy tak postępują. To nie są prawdziwi kibice F1 i jestem pewny, że Fernando byłby zażenowany, gdyby dowiedział się, że jego fani tak się zachowują."
Herbert podkreślił jednak, że nie zamierza rezygnować z pracy sędziego FIA:
"Nie zniechęciło mnie to do pracy arbitra. Niestety, to wszystko jest nieodłączną tego częścią. W Melbourne pełniłem rolę sędziego z grona kierowców i jeżeli decyzja związana jest ze ściganiem, jest ona trudna. Akceptuję to jednak i nie jest to żaden problem."
27.04.2024 09:16
0
Wiele osób otrzymywało takie pogróżki. Michael Masi otrzymywał, Nicholas Latifi także otrzymywał. Tak już jest, nie zmienisz tego, ale jeżeli wykorzystujesz temat w tendencyjny sposób tak jak teraz herbert (że jedna strona jest super kolorowa pluszowa, a druga strona widłami rzuca), no to nie oczekuj na poklepanie po plecach.
27.04.2024 09:44
0
Ja rozumiem, że ta kara była kontrowersyjna, ale naprawdę grozić komuś śmiercią z takiego powodu to duża przesada
27.04.2024 10:35
0
Naprawdę parę gróźb internetowych trolli to powód do takich żali i heroicznych tekstów "Całe szczęście, że mam grubą skórę"? W którym momencie ludzkość popełniła błąd? :D
27.04.2024 13:06
0
To tylko pokazuje, że w F1 są także kibole=debile, podobnie jak w innych sportach i, przede wszystki, w piłce nożnej.
27.04.2024 16:05
0
Jakkolwiek jestem przeciw grożeniu komukolwiek czymkolwiek to Herbert moim zdaniem na pewno musiał się kierować osobistymi aluzjami do Alonso. Ta kara była szczytem idiotyzmu.
27.04.2024 17:15
0
@5. Michael Schumi A moim zdaniem byla jak najbardziej słuszna, a Fernando nie pierwszy raz się bawił w takie nieczyste gierki. I tak się mozemy "przekonywać" do usranej ..
29.04.2024 15:56
0
@6. Kara była w oczywisty sposób niesłuszna, ponieważ kierowca z przodu w żaden sposób nie wpłynął na przejazd kierowcy z tyłu. Na tym zamyka się cała sprawa. Wyjaśniałem to wielokrotnie, łącznie z detalami i analizą techniczną. Jeżeli chodzi o Herberta: "To żenujące, że poświęcono mnie w imię własnego dobra." - Bardzo zabawne, biorąc pod uwagę, że to pan, panie Herbert, poświęciłeś powagę sędziowania i sportu dla własnego bólu d... i kompleksów. Tyle w temacie. Dobro w tym przypadku to sprawiedliwość, z którą ta decyzja nie ma absolutnie nic wspólnego. "Powinni to natomiast zrozumieć, bo decyzja została wyraźnie wytłumaczona w oświadczeniu." - tak, i z tego oświadczenia jasno wynika, że oparto się na całkowitej uznaniowości, oraz że nie masz pan, panie Herbert, żadnego pojęcia o ściganiu, nie jest zatem dziwne, że niczego pan nie osiągnąłeś w tym sporcie. Zakompleksiony typ i nic więcej.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się