Walka o tytuł mistrzowski między Maksem Verstappenem a Charlesem Leclerkiem jak do tej pory przebiega bardzo spokojnie. Kierowcy unikali niepotrzebnych incydentów walcząc koło w koło, ale Nico Rosberg uważa, że taka harmonia nie potrawa zbyt długo.

Niemiec spodziewa się, że na pewnym etapie sezonu między liderami pojawi się iskrzenie, a walka o mistrzostwo świata zaostrzy się.

Do tej pory jednak Leclerc i Verstappen unikali kolizji, darząc się wzajemnie dużym szacunkiem, a przecież stoczyli masę pojedynków jeden na jeden, zwłaszcza w pierwszej części sezonu.

Leclerc po serii pechowych występów i utracie dużej liczby punktów względem rywala, w Austrii powrócił do zwyciężania, ograniczając nieco stratę w mistrzostwach. We Francji sięgnął po pewne pole position i do dzisiejszego wyścigu ruszy z pierwszego pola, mając u boku zawodnika Red Bulla.

Mimo iż o dalsze odrabianie strat będzie mu niezwykle trudno zważywszy, że nie może liczyć na pomoc zespołowego partnera, który po wymianie podzespołów silnikowych ruszy z końca stawki, Monakijczyk wierzy w swój sukces.

Nico Rosberg przewiduje z kolei zaostrzenie rywalizacji o tytuł mistrzowski, a jedocześnie przyznaje, że jest zdumiony iż do tej pory nie doszło między tymi kierowcami do większych spięć.

"Szczerze, to mnie ogromnie zaskoczyło, gdyż bardzo dużo i bardzo intensywnie ścigali się przecież koło w koło" mówił mistrz świata F1 dla Sky Sports F1. "Nie było nawet żadnej dyskusji na ten temat, więc jest to duża niespodzianka."

Rosberg jest jednak pewny, że w pewnym momencie ta sielanka się zakończy: "Pewnie postawiłbym na to swój dom!"

"Nie będzie tak przez cały sezon. Przy ilości ich pojedynków koło w koło, musi pojawić się moment, kiedy zderzą się lub będą mieli inne zdanie na temat jakiegoś incydentu."

"Zobaczymy. Jako fan chcesz, aby atmosfera była podgrzewana, ale jestem pewny, że wkrótce do tego dojdzie."