Lewis Hamilton przyznał, że nie zamierza zmuszać swoich kolegów do klękania przed wyścigami F1, po tym jak sześciu z nich odmówiło solidarnego gestu przed GP Austrii na torze Red Bull Ring.

Od początku wiadomo było, że kwestia klękania przed wyścigiem w geście poparcia ruchów antyrasistowskich mocno dzieli kierowców i nie wszyscy zdecydują się na taki gest przed startem wyścigu. Co więcej niektórzy próbują wykorzystywać ten fakt do wzbudzania kolejnych nienawiści i wyśmiewając hasło, pod którym w tym roku ściga się Formułą 1 - "We Race As One" [ang. Ścigamy się jako Jedność].

W niedzielę okazało się, że sześciu zawodników zrezygnowało z takiej postawy. Wszyscy natomiast mieli na sobie koszulki z napisem "End Racism" [ang. Koniec z Rasizmem], a Lewis Hamilton "Black Lives Matter".

"Nikt nie powinien być zmuszony do tego, aby klękać" mówił 35-letni Hamilton. "Nigdy nie prosiłem ani nie domagałem się, aby ktokolwiek klękał. Nigdy z tym nie wychodziłem. Zostało to podniesione przez F1 i GPDA. Sebastian Vettel i Roman Grosjean [dyrektorzy stowarzyszenia kierowców] zapytali kierowców i kilku z nich stwierdziło, że tego nie zrobi."

"Jestem ogromnie wdzięczny tym, którzy to zrobili. To mocny przekaz, ale to czy się klęknie, czy nie, nie zmieni świata. To większy problem niż klękanie."

Jednym z tych, którzy nie klęknęli był Charles Leclerc, który przed wyścigiem tak tłumaczył swoją decyzję: "Wierzę, że to co się liczy to fakty i zachowanie w codziennym życiu niż formalne gesty, które mogą być postrzegane w różnych rajach jako kontrowersyjne."

"Nie uklęknę, ale to nie oznacza, że jestem mniej zaangażowany w tę sprawę niż reszta."

Podobnie postąpił Max Verstappen: "Jestem bardzo oddany walce przeciwko rasizmowi i o równość. Wierzę jednak, że każdy ma prawo do wyrażania siebie w tych czasach w sposób jaki mu pasuje."

"Nie uklęknę, ale szanuję i wspieram osobiste decyzje każdego z kierowców."