Robert Kubica opowiedział ciekawą historię, dotyczącą zakładu z czasów jazdy dla Renault w Formule 1.

Krakowianin kolejny raz wziął udział w czacie na żywo, organizowanym przez Orlen Team. Wcześniej rozmawiał już z Bartoszem Zmarzlikiem i Maciejem Giemzą, a ostatnio z Jakubem Przygońskim.

Rezerwowy Alfy Romeo został zapytany o auta, które posiada. Oprócz wspomnienia, że ma kilka cywilnych, wskazał Porsche GT3 RS. Historia tej maszyny była już kilka razy opowiadana przez zawodnika. Kupił ją, sprawiając sobie prezent za zwycięstwo w GP Kanady 2008, jednak jeździł nią bardzo rzadko.

Kubica posiada też bolid Formuły 1, którym wywalczył swoje pierwsze podium w GP Włoch 2006, a także swój drugi samochód, którym jeździł w wieku 7 lat.

Bardzo ciekawe i raczej niezbyt znane są okoliczności zostania właścicielem Nissana GT-R, który trafił do Roberta w czasach jazdy dla Renault. Po odejściu z BMW Sauber, Polak związał się z francuską ekipą i w żółto-czarnym bolidzie zaliczył kilka fantastycznych występów. Jeden z nich przyczynił się do powiększenia jego kolekcji.

"Mam Nissana GT-R. Dostałem go, nie kupiłem, w 2010 roku. To fajna historia. Dlaczego dostałem? Był taki pół-zakład z szefem zespołu Renault, chociaż był to prywatny zespół, kupiony przez tych ludzi. Jakieś 3-4 miesiące przed tym wyścigiem byliśmy na kolacji i właściciel zespołu powiedział, że ma Nissana GT-R, zmodyfikowanego. Ja odpowiedziałem, że to fajne auto, podoba mi się. Próbowałem dostać je od Renault, ale go nie mieli. Chciałem więc zrobić zakład. On się na mnie popatrzył, a ja na to, że jeśli będę na podium w Monako, to go dostanę."

"Fakt był taki, że dostałem go przed niedzielnym wyścigiem, już w sobotę. Te auta było bardzo trudno dostać, a ja powiedziałem, że jeśli skończę na podium to nie, że on zacznie go szukać, tylko miał już czekać na mnie. Gdybym przegrał, musiałbym coś zrobić, ale nie będę mówił, o co się założyłem."

Kubica w kwalifikacjach do GP Monako 2010 zajął 2. miejsce, uzyskując czas 1:14.120. Przed nim znalazł się tylko Mark Webber w najlepszym wtedy Red Bullu. Australijczyk był szybszy o około 0,3 sekundy.

Tamto okrążenie Roberta jest jednym z najlepszych w jego karierze. W przeciwieństwie do tego z Suzuki, można je obejrzeć na kanałach Formuły 1.

W samym wyścigu Polak dojechał do mety na 3. miejscu, dając się wyprzedzić Sebastianowi Vettelowi na starcie, po tym jak zaryzykował z wcześniejszym otwarciem przepustnicy, by spróbować powalczyć o objęcie prowadzenia.

Oprócz GP Monako, zespół Renault spróbował szampana także po wyścigach w Australii (2. miejsce) i Belgii (3. miejsce). Były to wyniki znacznie przewyższające możliwości ekipy, przez co Kubica uznał, że zakład był odważnym pomysłem. Jego samochód prowadził się jednak tak dobrze, że był w stanie wyczyniać w nim niemożliwe rzeczy.

"Gdy powiedziałem o tym podium, to było coś abstrakcyjnego. To było chyba nawet przed pierwszym wyścigiem, a Renault sezon wcześniej skończyło bardzo słabo. Tak wyszło, że to auto dostałem. Zakłady się po to robi, żeby je wygrywać."