WIADOMOŚCI

Hamilton wygrał, Vettel przeżywa kolejny koszmar!
Hamilton wygrał, Vettel przeżywa kolejny koszmar!
Azjatycki koszmar Sebastiana Vettela trwa w najlepsze. Niemiec po raz kolejny w tym roku, tym razem na skutek awarii technicznej swojego Ferrari, nie ukończył wyścigu, podczas gdy Lewis Hamilton, wygrywając GP Japonii, zapewnił sobie komfortową przewagę w mistrzostwach świata Formuły 1.
baner_rbr_v3.jpg
Po dwóch pochmurnych dniach na Suzuce, pogoda w dniu wyścigu była wymarzona. Promienie słońca na ledwo zachmurzonym niebie nagrzały tor do 44 stopni Celsjusza, a powietrze do przyjemnych 26 stopni.

Cieplejsze warunki w teorii powinny grać na korzyść zespołu Ferrari, który po dwóch pechowych wyścigach w Singapurze i Malezji, liczył na odwrócenie pechowej tendencji. Na nieszczęście Sebastiana Vettela i wszystkich kibiców F1, którzy liczyli na zaciętą rywalizację o tytuł mistrzowski do końca sezonu, skończyło się tylko na liczeniu.

Jeszcze przed startem wyścigu kibice Ferrari mogli poczuć pewną niepewność, gdy okazało się, że mechanicy w pocie czoła pracują przy bolidzie Sebastiana Vettela. W tym momencie jeszcze nikt nie chciał przyjmować do wiadomości, że Sebastian Vettel może zaliczyć kolejną awarię bolidu.

Do wyścigu wszyscy kierowcy przystąpili bez większych problemów. Największe zamieszenia działo się wokół odchodzącego po tym wyścigu do Renault Carlosa Sainza. Hiszpan już na pierwszym zakręcie wypadł z toru, a kilka zakrętów później powtórzył manewr i zakończył swój występ na poboczu.

Sebastian Vettel pewnie wystartował, ale nie zdołał przeskoczyć Lewisa Hamiltona. Chwilę później Niemiec stracił pozycję na rzecz Maksa Verstappena i zameldował przez radio iż brakuje mu mocy.

Komunikat ten potwierdziły kolejne manewry. Vettela bez problemów wyprzedzali kolejno Ocon, Ricciardo oraz Bottas, a Niemiec zjechał do boksów. Mimo próby ratowania sytuacji, nie udało mu się powrócić na tor. Azjatycki koszmar Ferrari trwa więc w najlepsze.

Pozostający na torze Kimi Raikkonen również nie miał łatwego życia po wczorajszej karze za wymianę przekładni, Fin przystępował do wyścigu z 10 pola, a już na pierwszym okrążeniu, gdy walczył z Nico Hulkenbergiem został wywieziony szeroko na pobocze i spadł na tył stawki.

Finowi udało się odrabiać straty, ale jego szarża zakończyła się za plecami kierowców Mercedesa i Red Bulla.

Zespół Mercedesa z kolei idzie jak po sznurku do celu jakim jest zdobycie tytułów mistrzowskich w obu klasyfikacjach. Gdy zagrożenie ze strony Vettela zostało oddalone, presję na Lewisa Hamiltona po raz kolejny wywierać zaczął Max Verstappen.

Jadący z odwróconą strategią doboru opon Bottas zapewnił swojemu koledze to czego najbardziej potrzebował. Gdy Hamilton i Verstappen na świeżych oponach dogonili Bottasa jadącego na zużytych miękkich oponach Brytyjczyk nie miał żadnych problemów, aby go "ominąć", podczas gdy Fin mocno spowolnił jazdę Maksa Verstappena, którego utrzymywał za sobą do czasu zjazdu na aleję serwisową, do którego doszło na 31 okrążeniu.

Lewis Hamilton bez większych problemów wygrał po raz trzeci wyścig na Suzuce i na 4 eliminacje przed końcem mistrzostw posiada komfortową, 59 punktową przewagę nad drugim w klasyfikacji Vettelem.

Podium na Suzuce uzupełnili kierowcy Red Bulla- Verstappen przed Ricciardo, a ekipa z Milton Keynes póki co skutecznie realizuje plan zdobywania w drugiej części mistrzostw więcej punktów niż Ferrari.

Za podium na metę wjechał Bottas przed Raikkonenem i kierowcami Force India, którzy w końcówce wyścigu musieli być mocno kontrolowani przez zespół. Jadący za Oconem Perez domagał się przez radio możliwości zaatakowania Ocona, ale zespół po wcześniejszych przygodach między swoimi kierowcami nie pozwolił na taki manewr do samej mety.

W Japonii podwójne punkty udało się również zdobyć ekipie Haasa. Kevin Magnussen metę przekroczył na 8, a Romain Grosjean na 9 miejscu.

Czołową dziesiątkę uzupełnił Felipe Massa, a do mety dojechali jeszcze tylko Alonso, Palmer, Gasly, Vandoorne i Wehrlein.

Wrzuć wyższy bieg! Oglądaj wyścigi Formula 1® wyłącznie w ELEVEN SPORTS

Oglądaj F1 w Eleven

Wyniki

Poz. Kierowca Zespół CzasPunkty
1 gb Lewis Hamilton Mercedes 1:27:31.194 25
2 nl Max Verstappen Red Bull +1.211 18
3 au Daniel Ricciardo Red Bull +9.679 15
4 fi Valtteri Bottas Mercedes +10.580 12
5 fi Kimi Raikkonen Ferrari +32.622 10
6 fr Esteban Ocon Force India +1:07.788 8
7 mx Sergio Perez Force India +1:11.424 6
8 dk Kevin Magnussen Haas +1:28.953 4
9 fr Romain Grosjean Haas +1:29.883 2
10 br Felipe Massa Williams +1 okr. 1
11 es Fernando Alonso McLaren +1 okr.
12 gb Jolyon Palmer Renault +1 okr.
13 fr Pierre Gasly +1 okr.
14 be Stoffel Vandoorne McLaren +1 okr.
15 de Pascal Wehrlein BMW Sauber +2 okr.
16 ca Lance Stroll Williams DNF
17 de Nico Hulkenberg Renault DNF
18 Marcus Ericsson BMW Sauber DNF
19 de Sebastian Vettel Ferrari DNF
20 es Carlos Sainz DNF
Galeria

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

118 KOMENTARZY
avatar
Skoczek130

08.10.2017 11:42

0

Ferrari długo walczyło z Mercem, który miał swoje problemy z bolidem (setup i opony). W drugiej połowie sezonu wyraźnie cierpią na wyżyłowaniu sprzętu i próbie dotrzymania kroku nadal ewidentnie mocniejszemu Mercowi. No cóż i tak ten sezon był lepszy, niż ostatnie trzy lata hegemonii, kiedy był Mercedes i reszta świata. Mam nadzieje, że w przyszłym roku Ferrari i RBR będą jeszcze bliżej Merca. Wtedy już nie będą mieli buforu. Lata spędzone w McL pokazały, jak radzi sobie Hamilton w wyrównanej stawce. :P


avatar
sliwa007

08.10.2017 11:48

0

64. pryk A kogo mieli zakontraktować na kilka tygodni przed nowym sezonem? Wybrali bezpieczną opcję, ale zarazem jedną z najlepszych o ile nie najlepszą jaką mieli. Bottas swoją formą potwierdza, że zasługuje co najwyżej na drugiego kierowcę w takim zespole jak Mercedes, to nie ta półka co Hamilton. Trudno winić Mercedesa o to że wspierają lepszego zawodnika, tak się właśnie wygrywa tytuły. W zasadzie nie wiem o co ci chodzi w tej dyskusji, Mercedes stosuje TO wtedy kiedy jest im to potrzebne i nie mają z tym problemu tak jak Ferrari, które wysyła jakieś zaszyfrowane komunikaty robiąc z ludzi idiotów.


avatar
pryk

08.10.2017 11:56

0

@72 - tez uważam, że dobrze zrobili wybierajac Fina i mam podobne zdanie o nim. Co do TO to akurat Merc w trakcie sezonu wspominał, że nie mają niby kierowcy nr 1 i 2, ale potem trochę zmienili zdanie. Każdy zespół próbuje takie postępowanie trochę tuszować w wywiadach ale taki to już ich zwyczaj, żeby kibic myślał trochę inaczej :) Wiesz mi na początku wlasciwie chodziło o to, że ludzie psy wieszali na ferrari za TO, a twierdzili, że merc jest czysty. Żaden zespoł nie jest czysty, tak było od wieków :)


avatar
husaria

08.10.2017 12:06

0

@72. Dokładnie TAK ! Dodam tylko, że za opcją Bottasa stał mocno Wolf, z uwagi na duży wpływ na karierę Valteriego. W ten sposób Bottas okazał się najlepszym kandydatem na kierowcę nr 2 w Mecedesie. Tak, tak to dla mnie było oczywiste, że będzie podział na nr 1 i 2, Lewis nie jest przecież głupcem. A do tego nie jest typem Alonso, który konfiktuje się z zespołem i typem Vettela, który ma czasami za gorącą głowę.


avatar
husaria

08.10.2017 12:10

0

@73. Ty wierzysz te PR-owe pierdoły ? Zespoły tak muszą mówić, zobacz kilka odcinków Ucha Presesa to będziesz wiedział, że nigdy nie należy się zdecydowanie przyznawać do błędów i słabości. Zresztą wypowiedzi Hondy z ostatnich lat to "klasyka" tego PR pitolenia, he he he !


avatar
pryk

08.10.2017 12:29

0

@75 - no wlaśnie o tym mówię, że muszą tak mówić bo jest to element PR, a PR to właśnie takie pitolenie pod publikę, żeby ladnie wyglądało niezależnie od tego jaka jest prawda


avatar
Jen

08.10.2017 12:39

0

@76 pryk Dokładnie. Mam taką teorie, że gdyby Vettel bardziej dbał o swój PR i obecność w social mediach to byłby dużo lepiej postrzegany niż jest obecnie. Tymczasem udzieli paru wywiadów w mediach, weźmie udział w obowiązkowych eventach i wraca do swojego domu na szwajcarską wieś. Poza wyścigami praktycznie nie istnieje. Tymczasem Lewis to mistrz PR.


avatar
Heytham1

08.10.2017 12:43

0

@70 Ferrari wcale nie ma słabszego bolidu od Mercedesa. To są dwa równe samochody z tym że w Mercedesie jest trochę mocniejszy silnik a Ferrari posiada delikatnie lepsze nadwozie. Do tego na minus dla Mercedesa jest to że kiepsko radzi sobie tam gdzie jest bardzo ciepło. Natomiast Ferrari nie ma takiego problemu. Dlatego oba zespoły miały w tym sezonie równe szanse. Były tory na których dobrze spisywał się Mercedes i takie na których powinno wygrywać Ferrari. Zaważyła na wszystkim niestety duża awaryjność czerwonego bolidu no i też presja jaka cały czas spoczywa na wszystkich w tej ekipie. Dziwne tylko że ta awaryjność przyszła tak nagle w końcówce sezonu. To ewidentnie nie wina pecha a raczej samego zespołu który po prostu coś zrobił nie tak.


avatar
Levski

08.10.2017 12:50

0

Kolejny sezon zapowiada sie ciekawie, Merce nadal beda mocne, Ferrari rowniez, ale wydaje mi sie ze beda odstawac. RBR bedzie na pewno duzo szybszy, oni maja mega rozwoj. Do tego dolacza McLaren, i Renault. Jesli chodzi o ten rok to coz... Mercedes nadal jest najlepszy, Vettel dotrzymywal im kroku bo po prostu dawal z siebie i z bolidu 110% niestety szczescie dopisalo bardzo Hamiltonowi, trzeci z koleji wyscig gdzie ferrari cos sie dzieje, do tego w wyscigach gdzie to oni byli mocniejsi, najgorsze jest to ze przez gadanie Hamiltona, gdzie ciagle mowil ze Ferrari ma lepszy bolid, i teraz wychodzi na to ze mistrz kierownicy Hamilton dokonal cudu i tylko swoim umiejetnoscia zawdziecza zwyciestwo w walce z Ferrari...


avatar
Jen

08.10.2017 13:13

0

@79 Levski Dobry PR podstawą sukcesu. Całe to gadanie Hamiltona jest ukierunkowane na ukazanie go jak najlepszym świetle. Do tego jego deklaracje jak to chce walczyć z mocnym przeciwnikiem na torze. Tak się buduje legendę. Na jego wizerunek pracuje całą rzesza ludzi. W dzisiejszym świecie jak Cię pokażą media tak jesteś postrzegany przez odbiorców.


avatar
Ecclestone

08.10.2017 13:19

0

@ 68 @69 Trochę inna sytuacja. Czym innym byłoby puszczenie Hamiltona przed Bottasa gdyby rzeczywiście walczyli o pozycję. Tutaj jednak żadnej realnej walki między nimi nie było. Hamilton wizytował już aleję serwisową a Bottas nie. Bottas i tak musiałby zjechać oddając pozycję Hamiltonowi, Verstappenowi i Ricciardo. Ani trzymanie za sobą Hamiltona ani wcześniejszy zjazd do serwisu nic by mu nie dało. Pretensje do Mercedesa nieuzasadnione. Ferrari robiło to akurat w bardziej kontrowersyjny sposób i wtedy gdy Vettel bezpośrednio zyskiwał kosztem Raikkonena.


avatar
Ecclestone

08.10.2017 13:24

0

80. Jen A tutaj masz rację, mnie też to zaczyna wkurzać. Pijarowo wygląda świetnie, natomiast nie da się wiecznie tego słuchać. Wszędzie gada tak samo. Gdziekolwiek nie wygra, tam atmosfera jest najlepsza i najfajniejsi kibice. To trochę tak Jak Barack Obama, gdziekolwiek nie pojechał, tam Ameryka miała najlepszych przyjaciół. Nieważne czy było to Tokio, Warszawa, Londyn czy Berlin albo jakaś inna stolica. Jakby nie patrzeć, to nie pierwsze podobieństwo między nimi ;)


avatar
veterynarz

08.10.2017 14:22

0

@56 Jen Absolutnie zgadzam się z Tobą, korona Lewisowi z głowy by nie spadła, tytuł i tak ma podany na tacy (trzymanej przez mechaników Ferrari...). Pytanie jednak brzmi nie: co straciłby Hamilton, lecz: czy rzeczywiście Bottas stracił na tej strategii? Moim zdaniem nie. Pierwszy stint Valtteri jechał na softach. Dopóki było tempo, nie było sensu zjeżdżać (zauważ że nie czekał aż Max go wyprzedzi). Dzięki późnemu zjazdowi mógł na świeższych gumach gonić Ricciardo, zresztą odrabiał te straty bardzo szybko. Tak ja interpretuję jak zwykle (niestety!) bezbłędną strategię Mercedesa. Pozdrawiam!


avatar
pryk

08.10.2017 14:41

0

@83 - do mechaników doliczyłbym jeszcze błędne decyzje Sebastiana: start do GP Singapuru czy nieszczęsne Baku. Tak poleciało być może ponad 30 punktów.


avatar
elin

08.10.2017 15:11

0

@ 77., @ 80. Jen Całkowicie się nie zgodzę. Hamilton przez swoje bujne ( wręcz gwiazdorskie ) życie po za torem więcej traci niż zyskuje. To co pokazuje w social mediach sprawia jedynie, że jest krytykowany i nazywany celebrytą ( w pogardliwym tego słowa znaczeniu ). Nikt nie może Jemu zarzucić braku talentu, czy umiejętności jako kierowcy, więc każdy wszystkiego co najgorsze i negatywne dopatruje się w Jego prywatnym sposobie życia. Całkowitym inny styl ma Vettel, który ( masz rację - trzyma prywatność tylko dla siebie ), ale czy ma przez to mniej fanów, niż Hamilton - Nie. Wystarczy spojrzeć na trybuny podczas jakiegokolwiek wyścigu - są tam fani zarówno Sebastiana, jak i Lewisa ... i według mnie, nie kibicują tym kierowcom za to jacy są w prawdziwym życiu ( bo nikt z Nas tego nie wiem ), ale za to, co pokazują na torze. Są mistrzami i najlepszymi zawodnikami F1 i za Im się kibicuje ( lub nie znosi ;-) ) Nie ważne co mówi Hamilton i ile razy będzie podkreślał, że jest dobry. On jest dobry i to pokazuje na torze, a nie samym gadaniem. " Dobry PR podstawą sukcesu " Przykład Kimiego Raikkonena całkowicie temu zaprzecza. Owszem teraz, to spokojny mąż i ojciec rodziny. Ale były czasy, kiedy dosłownie ;-) miał " gdzieś " co o Nim mówią i piszą. Wsiadał do bolidu i był doskonałym kierowcą, a podczas wywiadów opryskliwy wręcz chamski. Robił co chciał i o sympatię fanów również nie zabiegał, a jednak miał i ma ich ciągle naprawdę wielu. Więc nie przesadzajmy z tą rolą dobrego PR. Jest to ważne jeśli mówimy o jakimś polityku, czy aktorze itp. Ale nie w przypadku sportowców, u nich najważniejsze są wyniki.


avatar
elin

08.10.2017 15:21

0

@ 85. * Całkowicie inny styl * najlepszymi zawodnikami F1 i za to Im się kibicuje * a o sympatię fanów również @ 82. Ecclestone " Pijarowo wygląda świetnie, natomiast nie da się wiecznie tego słuchać. Wszędzie gada tak samo. Gdziekolwiek nie wygra, tam atmosfera jest najlepsza i najfajniejsi kibice. " A dotyczy to tylko Hamiltona ? Jak dla mnie to każdy kierowca wygrywający wyścig mówi, dokładnie to samo ;-).


avatar
Ecclestone

08.10.2017 15:32

0

Wyniki wynikami :) To jedna strona medalu, drugą zaś są kwestie pozasportowe ... Dziś sportowcy w pełnią funkcją celebrytów i z tego żyją. Media oczywiście żyją skandalikami a za tym idzie zainteresowanie (oraz kasa). Dziś mało który sportowiec chroni swoją prywatność (i za to cenię m.in. Kubicę), a większość gwiazdorzy w ten czy inny sposób. Jedni krytykują Hamiltona, inni za to go chwalą. Autopromocja niekoniecznie musi być pozytywna, ważne żeby się jakoś wyróżnić: "nie ważne co o tobie mówią, ważne żeby w ogóle mówili" ... Co do Raikkonena, no cóż opryskliwość też jest formą PR. Dla niektórych jego stosunek do mediów mógłby być właśnie autem, ot taki niepokorny typ ... Ważne żeby nawet w sposób niezamierzony trafić w jakiś segment kibiców, którym to się podoba :P


avatar
Ecclestone

08.10.2017 15:38

0

86. elin ------- Większości, aczkolwiek Hamilton robi z tego największe show :P W zasadzie nie ma drugiego takiego przypadku, żeby inny kierowca po wygranym wyścigu za każdym razem mówił "cieszę się, że mogłem jeździć dzisiaj na tym torze. To wspaniałe miejsce, kibice są świetnie itp.". To wygląda sztucznie i zaczyna razić :) Jakoś trudno mi sobie wyobrazić "Twojego" Kimiego" ... ;) Jednym takie zachowanie się podoba innym nie. Co za dużo, to niezdrowo ;) Trzeba znać proporcję i we wszystkim mieć umiar ;)


avatar
elin

08.10.2017 15:54

0

@ 87. Ecclestone OK, to może inaczej ;-). Mamy Hamiltona i Vettela. Obaj doskonali jako kierowcy F1 i obaj całkowicie różni po za torem. Jeden celebryta uwielbiający życie w blasku fleszy, drugi ponad wszystko chroniący swoją prywatność. Czy Vettel w jakikolwiek sposób na tym ( nie dbaniu o swój PR ) traci ? - według mnie Nie. Ma tak samo oddanych fanów jak Hamilton, Jego nazwisko jest tak samo rozpoznawalne, a i ilość pieniędzy na koncie podobna. Więc niby w czym PR Hamiltona pomaga Jemu bardziej ... ? Co do Raikkonena ... niezupełnie. PR z definicji jest czymś co jest zamierzonym działaniem aby dana osoba była postrzegana dokładnie w taki, a nie inny sposób. Natomiast Raikkonen zwyczajnie miał " gdzieś " jak jest postrzegany. Robił co chciał bez zastanawiania się nad konsekwencjami. Większości fanów kibicuje Finowi, bo spodobała Im się Jego jazda w McLarenie, nie zachowanie po za torem ;-P


avatar
elin

08.10.2017 16:07

0

@ 88. Ecclestone Finowie z natury są małomówni i niezbyt chętni do okazywania emocji - dlatego Kimi raczej nie jest dobrym wyznacznikiem, jak powinien się zachowywać kierowca wygrywający wyścig ;-). Hamilton może faktycznie trochę przesadza, ale z drugiej strony, czy Jego zachowanie aż tak jest dziwne ? Wygrywasz, jesteś w euforii, wiesz, że tego dokonałeś, słyszysz swoje nazwisko ... i niby co masz powiedzieć ? Oczywiście, że w danej chwili uwielbiasz ten tor, fanów i w ogóle wszystko właśnie tutaj jest cudowne. Przecież Vettel zachowuje się dokładnie tak samo wygrywając.


avatar
pryk

08.10.2017 17:22

0

@89 - z postrzeganiem Kimiego pozwolę się nie zgodzić. Wyniki to wyniki, ogólnie jeździł w czubie, jest mistrzem, ok. Tyle, że właśnie Kimiego ludzie przede wszystkim kochają za styl bycia, za tą "zlewczość", za bycie niepokornym za młodu. On po prostu był inny niż reszta. Nawet sposób mówienia, bełkoczący, niewyraźny (świetnie to sparodiował Seb na gali bodajże w 2011 zapytany o Kimiego). To są właśnie te niuanse, które sprawiają, że jest jakiś. Kierowca, który tylko robi wynik nie zdobędzie rzeszy fanów. Dlaczego tak wielu kocha Rossiego w Motogp bez znaczenia na narodowość? Bo to jest właśnie mega charakter, indywidualista, miejscami trudny, charakterny gość. Dorna drży na myśl o zakończeniu przez niego kariery. Jak kiedyś złamał nogę i pauzował kilka wyścigow to znacznie spadła liczba widzów na tych GP gdzie go nie było. Indywidualistą jest zarówno Lewis jak i Seb. Lewis jest chimeryczny, humorzasty, lubiacy blask fleszy i czerwone dywany. Na torze perfekcyjny. Seb znowu ekspresyjny, nerwowy, nakręcony potrafi zadzialać irracjonalnie i przy tym moim zdaniem inteligentny co można choćby dostrzec przy wszelakich poza torowych wypowiedziach czy nietypowych żartach. Każdy jest inny ale musi mieć to coś co przyciąga fanów.


avatar
dody

08.10.2017 18:29

0

kiedy Mercedes wspiera 100 procent Kiedy Hamilton jest w formie nikt mu nie dorownuje. W roku ubieglym Mercedes za bardzo pomogl Nico, a w pierwszej polowie tego roku Mercedes tez nie chcial wyroznic jednego z kierocow. Stad Hamilton mial pewnie problemy w pierwszej polowie. Ale Bog jest wielki i sprawiedliwy surowo nakazuje Vettela. Mercedes tez obudzil sie i udzieli teraz pelne wsparcie Hamiltonowi. To logicznie bo obecnie tylko Hamilton moze walczyc z Ferrari. Ich interesuje przede wszystkim 1 miejsce w Mistrzowstwie. Dlatego dobrze robili i stosowali To. Natomiast Ferrari od pierwszego dnia faworyzowal Vettela.


avatar
pryk

08.10.2017 19:07

0

@92 - co Ty człowieku bierzesz? Naucz się pisać bo normalny człowiek przegrzewa się jak chce przeczytać te wypociny. Co Bóg nakazuje Vettelowi? Bóg mu nakazał jeździć szybko, czy może jeździć wolno? Chyba czas skończyć czytać komentarze i pisać również, bo jakiś przyćpany żłobek się z tego zrobił. Tutaj nie ma normalności. Pozdrowienia dla wszystkich, tych, którzy się ze mną zgadzali i nie zgadzali w komentarzach :)


avatar
GOJolyon

08.10.2017 20:13

0

Jakim cudem Sainz odpadł na 1 kółku i przejchał kilka następnych?Co to czyżby teleportacje wymyślili?.On odpadł kilka później ale zakrętów a nie okrążen..Kempa please popraw to!


avatar
Radek68

08.10.2017 20:22

0

No cóż, jak pech to pech. Sebastian Vettel ma jeszcze szanse na wygranie mistrzostw, ale bądźmy szczerzy - nie tak znów duże. Co nie znaczy że ich nie ma. Ja mu kibicuję, więc trudno abym pisał inaczej, tym bardziej, że historia uczy, że mistrzostwa (w Ferrari) można wygrać z dużo gorszej sytuacji. Przypomina mi się rok 2007 i sytuacja przed dwoma ostatnimi wyścigami w sezonie. Wtedy to Kimi Raikkonen tracił aż 17 punktów (na 10 możliwych do zdobycia w wyścigu i 20 do końca sezonu) do Lewisa Hamiltona. No i... wygrał mistrzostwa. Niemniej nawet mi ciężko w tym sezonie w coś takiego uwierzyć.


avatar
GOJolyon

08.10.2017 20:35

0

2010 Webber też prowadził i spartaczył w 3 ostatnich wyścigach więc może się udać.


avatar
Jen

08.10.2017 21:06

0

@85 elin @87 Ecclestone Niestety nie zgadzam się z Tobą Elin:) Mam podobne zdanie na ten temat jak Ecclestone. Wiele osób w tym ja w jakiś sposób utożsamia się z danym sportowcem i czuje do niego większą sympatię niż do innych, którzy reprezentują podobny poziom. Styl bycia Hamiltona jest dla mnie odpychajacy i nie jestem w stanie się do niego przekonać chociaż nie wiadomo jak dobry byłby na torze. Jego pozerskie wypowiedzi, selfie na każdym kroku, poprawianie czupryny na podium, kolczyki w uszach powodują, że nie jestem w stanie go polubić. Dla innych taki celebrycki styl bycia i życia będzie wręcz atutem. Przez pryzmat jego popularności będą go postrzegać jako najlepszego kierowcę. Niestety ale ludzki umysł lubi chodzić na skróty:) Wielu jego fanów marzy o takim życiu jaki prowadzi Hamilton, kilka super samochodów w garażu, wakacje na jachcie z 6 modelkami, częste imprezy, błysk fleszy i dużo kasy na koncie. Takie osoby jak Lewis przyciągają też więcej reklamodawców niż taki Vettel albo Bottas. Sebastian tez ma swoich fanów i antyfanów. Nie jest to związane tylko z jego stylem jazdy ale w głównej mierze z jego osobowością. Zauważ, że nawet na tym portalu jest podobnie. Zazwyczaj osoby, które nie lubią Vettela wypominają mu pewne zachowania na torze lub poza nim jednak niewiele ma to wspólnego z jego stylem jazdy lub wynikami na torze. Dzięki temu można go w jakiś sposób zdefiniować. Wiele osób darzy go sympatią za to jaki ma charakter. Jest dużo bardziej zwyczajny, taki chłopak z sąsiedztwa, który osiągnął ogromny sukces. Brak w nim celebryty. Popełniane przez niego błędy pozwalają wielu osobom zobaczyć w nim człowieka a nie tylko maszynę, przez co jego słabości stają się jego zaletą. Podobnie jest z Kimim. Jednych będzie drażnił jego sposób bycia, inni będą go kochać za tą jego niepokorność. Na YouTube można odnaleźć filmik z jego udziałem z jakiegoś eventu Ferrari w USA(tyt: The best mhoah). Prowadzący zwraca się najpierw do Kimiego i zadaje mu pytanie. Fin rozpoczyna swoją wypowiedź od słynnego juz mhoah:) Cała sala najpierw wybucha śmiechem a potem mu klaszcze. Kimi uśmiecha się i macha do nich reką. Zresztą podobnych filmików jest więcej. To pozwala mu się wyróżnić na tle innych kierowców, nawet jeśli to nie jest zamierzone. Ja osobiście też uwielbiam Kimiego właśnie za jego osobowość i olewczy styl bycia. Tymczasem lepszy na torze Bottas jest dla mnie totalnie przezroczysty i ginie w tłumie innych kierowców. Podobny mechanizm funkcjonuje tez w innych dyscyplinach. Jedni kochają Ronaldo za to co pokazuje na boisku, inni go nienawidzą za jego gwiazdorzenie i arogancję. Piotr Żyła ma ogromną rzeszę fanów za swoje szczere i barwne wypowiedzi. Jest też spora grupa osób, która go za to nie cierpi i uważa za idiotę. Nie ma to nic wspólnego z tym jak w danym momencie skacze. To właśnie przyciąga ludzi do sportu. Nie tylko wyniki ale też osobowości danych sportowców, które pokazują jakimi są ludźmi.


avatar
Jen

08.10.2017 21:17

0

@GOJolyon W 2010r Vettel objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej dopiero w ostatnim wyścigu i został mistrzem. Oczywiście pomogła mu w tym kiepska strategia Ferrari i nieudany wyścig w wykonaniu Webber'a jednak jedni mają pecha a za to inni szczęście. Massa tez był mistrzem świata przez jakieś 3 sek by oddać tytuł Hamiltonowi. Wszystko jest jeszcze możliwe pod warunkiem, że Ferrari weźmie się ostro w garść a Mercedesowi na ostatniej prostej podwinie się noga.


avatar
Ecclestone

08.10.2017 22:27

0

Nie wiem czy się wpisać, bo pomyślą zaraz, że się przelogowuję na inne konto jak co poniektórzy, ale ok ;) 89. elin Moim zdaniem traci marketingowo ;) Nie wiemy ile kierowcy zarabiają na reklamach, ale podejrzewam, że wartość marketingowa Hamiltona nie jest mniejsza :) Celebryci już tak mają, liczy się "produkt". To, że miał to gdzieś to właśnie mogło ludziom się podobać :P Jego rozmowy radiowe są najpopularniejsze ze wszystkich kierowców, (no może poza komunikatem "Fernando is faster than you"). Takie niezmanierowanie jest nawet fajne ;) "Wygrywasz, jesteś w euforii, wiesz, że tego dokonałeś, słyszysz swoje nazwisko ... i niby co masz powiedzieć ? Oczywiście, że w danej chwili uwielbiasz ten tor, fanów i w ogóle wszystko właśnie tutaj jest cudowne. Przecież Vettel zachowuje się dokładnie tak samo wygrywając. " -------------- U Vettela wychodzi to bardziej naturalnie, Hamilton sprawia wrażenie który po prostu chce się przypodobać. Uwaga musi się kręcić wokół niego ;)


avatar
kiwiknick

08.10.2017 23:00

0

Eygląda na to że Lewis ma kakiś komplels?


avatar
kiwiknick

08.10.2017 23:02

0

Piszę ma smarkfonie w aucie :-)) Wygląda na to że, Lewis ma jakiś kompleks ?


avatar
Vendeur

08.10.2017 23:07

0

pryku pryczek nad wyraz aktywny, ciekawe jakie brednie znowu uskutecznia... @85. elin - nie do końca się zgodzę z jedną rzeczą, Hamilton moim zdaniem nie traci na swoim stylu życia. Oczywiście niektórzy to lubią, inni nie. Ale pomińmy to, niezależnie od istotności tego problemu (dobry PR to z jednej strony pieniądze, z drugiej, nie powinien się przejmować nieprzychylnymi opiniami, ma inne cele w życiu). Natomiast weź pod uwagę fakt, że dzięki właśnie takiemu stylowi życia, dosyć mocno oderwanemu od światka F1, Hamilton najprawdopodobniej jak mało kto potrafi oderwać się od codziennej, stresującej rzeczywistości. Zapomina o formule, odpoczywa, spędza czas ze znajomymi, świetnie się bawi. Po powrocie na tor ma potem świeżą głowę, jest stęskniony za adrenaliną, głodny zwycięstw i kto wie, czy to właśnie nie ma dobrego wpływu na niego. Może to dlatego jest tak opanowany, całkowicie przeciwnie do jego wiecznie sfrustrowanego rywala z konkurencyjnego zespołu, który ewidentnie nie radzi sobie psychicznie. Pozdrawiam.


avatar
Vendeur

08.10.2017 23:08

0

@101. kiwiknick - ogarnij się człowieku... chcesz wypadek spowodować? Nie możesz poczekać z tym pisaniem na jakiś postój lub powrót do domu?


avatar
elin

09.10.2017 01:28

0

@ 91. pryk i @ 97. Jen Oczywiście, że nie same wyniki są ważne. Tym bardziej, że te zależą nie tylko od umiejętności kierowcy, ale i od bolidu jakim jeździ. Nie będąc w zwycięskim zespole nikt nie zostanie mistrzem. W historii F1 znajdzie się przynajmniej kilku zawodników, którzy sięgnęli po tytuł, a ich jazda była " nijaka " i mało kto o Kimś takim pamięta. Mnie chodzi o to " coś " co przyciąga i sprawia, że zaczynamy interesować się i kibicować danemu kierowcy ( sportowcy ) - charakter, osobowość NA TORZE ( w danej dyscyplinie sportu ). Zaczęłam interesować się F1, kiedy Kimi jeździł w McLarenie i początkowo był dla mnie jedynie " nazwiskiem w kasku ". Ale Jego jazda, " ten pazur " Icemana na torze, to że patrząc nie mogłam uwierzyć - jak można tak genialnie pojechać ... sprawiły, że ten kierowca mnie zainteresował i zaczęłam Mu kibicować. Dopiero będąc pod wrażeniem Raikkonena - kierowcy, zainteresował mnie Raikkonen - człowiek ... i wyszło jaki z Niego charakterek ;-). Co z tego, że Kimi lubił ostro imprezować, Hamilton uwielbia blask fleszy, czy Vettel chroni swoją prywatność ? Nikogo by to nie obchodziło, gdyby jednocześnie nie pokazali, że są doskonałymi kierowcami. W pierwszej kolejności udowodnili swój charakter na torze i tym zainteresowali fanów. I tutaj nie ma znaczenia czy Ktoś ma dziesięć tytułów, czy jeden ... ważne żeby mieć to " coś " co wbija oglądającego w fotel podczas jazdy. Do tego grona obecnie wchodzi też Verstappen, a przecież nikt z Nas nie wie jak lubi żyć prywatnie. Kibicujecie Vettelowi, ale przecież nie zaczęliście tego robić, bo jest rodzinnym facetem ;-). Zaczęliście, ponieważ spodobało Wam się to co pokazuje w F1 ... Jego zaangażowanie, podejście do zespołu w którym jeździ ... itp. itd. Tak samo jest z Hamiltonem ... nie ważne ile biżuterii by nosił, czy z kim się fotografował, jeśli jednocześnie nie byłby piekielnie szybki na torze. Lewis mógłby 24 godziny na dobę udzielać się w social mediach, a i tak mało kogo by to interesowało gdyby nie miał talentu i był marnym kierowcą. Charakter, osobowość - TAK ! ale w pierwszej kolejności ta sportowa. Dopiero na drugim miejscu, jaki kto jest prywatnie. @ 99. Ecclestone Również uważam, że wartość marketingowa Hamiltona nie jest mniejsza ... Ale mnie chodziło, czy Vettela jest mniejsza przez to, że chroni swoją prywatność ... ? ;-). W co wątpię, raczej jeden i drugi jest tak samo rozchwytywany przez reklamodawców. W tym przypadku liczy się ilość tytułów zawodnika i popularność - rozpoznawalność nazwiska. A w tym przypadku obaj spełniają ten warunek. " U Vettela wychodzi to bardziej naturalnie, Hamilton sprawia wrażenie który po prostu chce się przypodobać. Uwaga musi się kręcić wokół niego ;) " No to " punkt widzenia zależy od punktu siedzenia " ;-), ponieważ dla mnie jest wręcz odwrotnie. Bardziej naturalnie na podium zachowuje się Hamilton. Natomiast Vettel jakby chciał wszystkich uszczęśliwić, od kibiców z całego świata ... po wszystkich mieszkańców Włoch - " grande machine " ! ;-) Teraz to chyba najpopularniejsze są rozmowy radiowe Alonso ;-), nie Kimiego ... No i "Fernando is faster than you"), to raczej Alonso - Massa. Raikkonen w 2010, to sobie raczej zwiedzał pobocza w WRC ... @ 102. Vendeur Całkowicie się zgadzam ( kolejny raz :-) ) z tym co napisałeś. Każdy ma swój sposób na życie i regenerację przed GP ( czy jakimikolwiek zawodami ). Jeśli w przypadku Hamiltona właśnie taka " wolność " od standardowego życia kierowcy wyścigowego jest tym czego potrzebuje, aby prezentować tak doskonałą formę na torze - to jak najbardziej jestem Za. Z tym, że traci na swoim stylu życia, bardziej chodziło mi o Jego medialny wizerunek. Lewis wzbudza kontrowersje i nie wszystkim się podoba to jak żyje. Ma wielu fanów, ale i antyfanów, którym nie podoba się takie zachowanie. To nie jest tak, że Hamilton tylko zyskuje na swoim wizerunku ... - choć wiele osób tak uważa. Ale to nie opinie kibiców są najważniejsze - Nikt nigdy wszystkich się nie zadowoli . Najważniejsze, że kierowca czuje się tym dobrze i żyje jak chce. Pozdrawiam :-)


avatar
Vendeur

09.10.2017 01:45

0

@104. elin - ano właśnie, nie da się wszystkich zadowolić. Zauważ, że czym bardziej medialna jest osoba, czy to Louis czy ktokolwiek inny, tym większe jest nią zainteresowanie. Zainteresowanie z kolei przekuwa się w opinie, a te zawsze są różne. Czym większe zainteresowanie tym więcej opinii, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Osobiście uważam, że Hamilton powinien mieć na te opinie, za przeproszeniem, wyje*ane ;). Ma to szczęście, że może robić co chce. I najwyraźniej pomaga mu to w ciągłym byciu najlepszym. To przecież jego główny cel obecnie. (Zdarzało mi się bardzo ciężko pracować i miałem w tym czasie 2 typy okresów - ciężka praca i po pracy ciągłe myślenie o niej, oraz ciężka praca i po pracy odstresowanie w sporcie, zapomnienie. Pierwszy okres doprowadzał do coraz większego wycieńczenia, głównie psychicznego, co przechodziło w fizyczne, zaś drugi przeciwnie, do pracy wracałem z werwą. To naprawdę działa i każdy ma swoje sposoby.) Mnie kompletnie nie interesuje co ludzie robią poza torem (ogólnie rzecz ujmując sferą sportową/profesjonalną), chyba że są to bardzo szczytne działania (jak choćby charytatywne zapędy Federera, Billa Gates'a, Valentino Rossiego), które bardzo doceniam albo przeciwnie, bardzo negatywne zachowania - takie zapamiętuję. Natomiast styl bycia, życia, naprawdę... każdy ma swój i wolna droga. Pamiętaj, że Louis jest "czarny", za sam ten fakt nienawidzą go miliony. Nienawidzą go też za to, że odnosi sukcesy, że jest szczęśliwy, że mu się udało... To taka domena większości społeczeństwa ;). PS. Zawsze zgadzać się nie możemy, czekam na tę łyżkę dziegciu ;). Dobranoc.


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu