McLaren zmodyfikował wszystkie swoje tylne skrzydła po wykryciu "mini DRS-u"
Ekipa z Woking dość zaskakująco potwierdziła zmiany we wszystkich swoich tylnych skrzydłach w związku z kontrowersjami dotyczącymi "mini DRS-u". W padoku zwrócono również uwagę na większe kontrole FIA w tym zakresie.Tylne skrzydło McLarena było przedmiotem wielu analiz między rundami w Azerbejdżanie a Singapurze i zakończyło się porozumieniem zespołu z FIA w kwestii modyfikacji tego elementu. W Baku ów element zdecydowanie naruszał bowiem wyznaczone standardy elastyczności, co doprowadziło nawet do uznana go za coś w rodzaju "mini DRS-u".
Zważywszy na to, że wspomniane skrzydło ma być wykorzystywane przez Pomarańczowych dopiero w Las Vegas, wydawało się, że do tego czasu wprowadzą potrzebne poprawki, a cała sprawa zostanie zapomniana. Nic bardziej mylnego. W piątkowej przepychance słownej między Zakiem Brownem a Christianem Hornerem musiał zostać poruszony ten wątek.
Dość niespodziewanie później McLaren poinformował o modyfikacji całej gamy swoich tylnych skrzydeł nawet tych z dużą siłą docisku. Przyjmuje się, że zaszły one przy górnym elemencie oraz szczelinie między płatami:
"Jak już wcześniej wspomniano, McLaren zapobiegawczo zaproponował wprowadzenie drobnych zmian w naszym tylnym skrzydle po GP Azerbejdżanu. Od tego czasu wprowadziliśmy je we wszystkich tylnych skrzydłach w różnym zakresie, żeby mieć pewność co do braku dalszych problemów w tym obszarze", powiedział rzecznik zespołu, cytowany przez Motorsport.
Brytyjski serwis zwrócił również uwagę na to, że w Austin Federacja jeszcze bardziej zwiększyła efektywność kontroli elastyczności tylnych skrzydeł. W związku z tym zamontowano większą liczbę punktów odniesienia na tych elementach i zaczęto używać kamer skierowanych na tył bolidu o lepszej rozdzielczości.
Wracając jeszcze do modyfikacji McLarena, pewnym zaskoczeniem była zawartość nowego, dużego pakietu aerodynamicznego dostarczonego do Teksasu. Zabrakło w nim jednak zmian w podłodze, które były spodziewane od dłuższego czasu ze względu na to, że takowe po raz ostatni wprowadzono w Miami. Szef działu inżynierii i projektowania, Neil Houldey, wyjaśnił przyczyny takiego stanu rzeczy:
"Wprowadziliśmy kilka małych poprawek. Naprawdę nie chcę wchodzić w szczegóły, co pojawi się w kolejnych rundach, natomiast na pewno będzie tego więcej. Po prostu kontynuujemy nasz program rozwojowy i w obecnym momencie chcemy wprowadzać coś, co wiemy, że się sprawdza. Nie staramy się dostarczać czegoś wcześnie, bo jesteśmy na dobrej pozycji w mistrzostwach", przyznał Brytyjczyk.
"Nie chcemy też robić żadnego zamieszania w zespole w kwestii osiągów wprowadzanych komponentów. Czekamy i wprowadzamy je, kiedy będą gotowe. Zwyczajnie chcemy mieć pewność, że gdy już dostarczamy te elementy, to są one właściwe i dadzą tę wydajność na torze."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz