Brown nie spodziewał się walki McLarena z Red Bullem już w 2024 roku
CEO McLarena udzielił wielu ciekawych komentarzy odnośnie drogi swojego zespołu do tegorocznej, niespodziewanej bezpośredniej walki z Red Bullem. Poruszył też wątek ciągłych szpilek wbijanych w austriacki obóz.Zak Brown wyczerpująco poruszył ten wątek w wywiadzie dla BBC. Głównym jego tematem była właśnie tegoroczna rywalizacja z Red Bullem o mistrzostwo świata konstruktorów. Obecnie McLaren traci do niego zaledwie 42 punkty, a przecież po szóstym wyścigu tego sezonu ten dystans wynosił 115 oczek.
Zaskoczenia takim obrotem spraw nie ukrywał amerykański działacz, który jeszcze w styczniu zeszłego roku zapowiadał, że zespół będzie potrzebował dwóch/trzech lat, by walczyć o najwyższe laury. Tymczasem w ostatnich rundach Brytyjczycy wydawali się dysponować najlepszym sprzętem:
"Gdybym siedział tutaj, twierdząc, że nie jestem zaskoczony, byłoby to nieprawdziwe. Red Bull miał przecież tak dużą przewagę nad każdym, a Mercedes był tak dominujący. Czułem, że będziemy zmniejszać tę stratę. Czy sądziłem, że w trakcie wakacyjnej przerwy będziemy jeden wyścig od awansu na 1. miejsce?", powiedział Brown.
"Aby do tego doszło, musielibyśmy zdobyć dublet okraszony najszybszym okrążeniem. Czy do tego dojdzie? Nie. Jednakże jeśli będziemy trzymać tę trajektorię z ostatnich sześciu/siedmiu rund, na koniec sezonu będziemy tam, gdzie powinniśmy być. Myślałem, że w obecnej sytuacji znajdziemy się w 2025 roku, a nie już teraz w 2024. Nie narzekam na to jednak."
Analizując szanse McLarena na pokonanie Red Bulla w klasyfikacji konstruktorów, 52-latek nie omieszkał podkreślić, że wszystko będzie zależeć od dyspozycji Sergio Pereza. Meksykanin zaś w ostatnich wyścigach dość mocno zawodził:
"Będzie trudno. Wszystko rozstrzygnie się w ostatnim wyścigu. Różnice między bolidami nie są tak duże. Wszystko będzie zależeć od formy Sergio Pereza. Jeśli będzie się prezentował zgodnie ze swoimi możliwościami, będzie to trudna walka. Jeśli natomiast wciąż będzie jeździł tak jak w tym roku, mamy spore szanse, bo mamy dwóch kierowców, którzy ciągle walczą z przodu stawki."
Nie była to oczywiście pierwsza taka wypowiedź Browna uderzająca w obóz Byków. Amerykanin regularnie wbija w niego różne szpile, a te ostatnie były związane z trwającą walką o władzę. Wcześniej pojawiły się one m.in. przy okazji przekroczenia limitu budżetowego czy zacieśnieniu współpracy z Visą RB:
"Znam Christiana [Hornera] od 25/30 lat. Ścigaliśmy się ze sobą i powiedziałbym, że mieliśmy dobre stosunki. Wierzę jednak w transparentność i w to, że należy podnieść rękę, gdy coś robione jest nieprawidłowo. Mamy limit budżetowy i wymówki z tym związane. Nigdy nie słyszałem: "postąpiliśmy niewłaściwie". Słyszałem jedynie wymówki oraz brak wzięcia odpowiedzialności."
"Gdy ktoś przekracza tę czapę finansową i nie wygląda na to, by traktował to poważnie, jest to uderzenie w integralność oraz istotę sportu. Dla mnie to nic osobistego. Chodzi jedynie o ochronę naszego sportu."
"Kiedy dostrzegam rzeczy niezgodne z naszymi wartościami, będę o nich mówić, bo ważne jest to, aby ludzie rozumieli, skąd się wywodzimy. Mam świadomość, że niekoniecznie zawsze będzie to popularne i nie zaprzyjaźnię się z każdym w alei serwisowej, ale dopóki jestem przyjacielem McLarena, najważniejsi są dla mnie nasi kibice oraz partnerzy."
Częstym zarzutem obecnie stawianym McLarenowi jest ilość błędów popełnianych w trakcie wyścigów. Robi je nie tylko dział strategiczny, ale także sami kierowcy. Zak poruszył również ten wątek:
"Wszyscy popełniamy różnorakie błędy, a te są dla mnie doświadczeniem, z którego należy wyciągnąć wnioski. Toto [Wolff] miał rację, twierdząc, że czasami dochodzi się do takich wniosków, dopiero gdy ma się je na talerzu."
"Patrząc zatem na popełnione błędy, nie popełnilibyśmy ich ponownie. Nie ma znaczenia, czy zrobili je kierowcy czy my - jesteśmy jedną drużyną. Wyciągamy wnioski. Być może to, że znaleźliśmy się w takim położeniu szybciej niż sądziliśmy pokazuje, że nadal mamy się czego uczyć."
Jako wyścig przegrany przez zespół Brown wskazał GP Wielkiej Brytanii. Tam najpierw McLaren nie zrobił podwójnego pit-stopu w czasie nasilających się opadów deszczu, na czym stracił Oscar Piastri, a później nie założył odpowiednich opon Lando Norrisowi:
"Prawdopodobnie powinniśmy wywalczyć dublet na Silverstone. I tak, Lando walczy o mistrzostwo świata i uczy się, tak jak my. Nie jestem tym zaniepokojony."
komentarze
1. Danielson92
Podoba mi się jak Brown po kolei punktuje Red Bulla. Dobrze, bo zawsze Marko i Horner mieli sporo do powiedzenia na temat innych. Zwłaszcza pewnego zespołu z którym zaciekle rywalizowali.
2. dom23
sezon 2025 będzie jeszcze lepszy xd
3. ewerti
Wydaje mi się, że RBR odpuścił rozwój obecnej ery i już coś badają na nowe rozdanie
4. hubi7251
@3
Szczerze wątpię, ponieważ nowe rozdanie jest dopiero w 2026 roku, a mając tylko niewielką przewagę jakiś czas temu nad resztą stawki, nie porzuciliby aktualnego projektu mając na uwadze, że przed nami jeszcze cały 2025 rok. Dodatkowo mają zbyt dużo do stracenia w tym roku, sportowo jaki i pijarowo.
5. Frytek
No niestety widać to ,że nikt z Mclarena nie spodziewał się walki z Redbullem. Jest to zespół środka stawki który nagle bije się o najwyższe cele i nie są na to przygotowani. Brawn GP też nie był na to przygotowany ale mieli tak kosmiczną przewagę która wybaczała wszystkie błędy.
Mclaren tak już lekko nie ma ,muszą się spiąć i uwierzyć że mogą wygrać mistrzostwo
6. Igor
Buttonowi należał się ten Braun z 2009
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz