Perez może jednak opuścić Red Bulla. Sainz znów opcją dla Mercedesa
Bardzo dużo działo się w piątek nie tylko na brytyjskim torze, lecz także w jego padoku. Napłynęły z niego niezwykle interesujące i niespodziewane informacje, które mogą jeszcze bardziej zagmatwać tegoroczną karuzelę transferową.W roli głównej przewijały się przez cały piątek dwa nazwiska, a mianowicie Sergio Pereza i Carlosa Sainza. W przypadku tego pierwszego wręcz sensacyjny artykuł wypuściło Auto Motor und Sport, sugerujący, że jego przyszłość w F1 nie jest taka pewna. Potwierdził to także wieczorny raport The Race.
Przypomnijmy, że po GP Monako Red Bull ogłosił podpisanie dwuletniego kontraktu z Checo. Od tamtej pory jego forma znacząco się jednak osłabiła, o czym najlepiej świadczy wywalczenie raptem 11 punktów. W tym samym czasie zmieniła się także retoryka austriackiego obozu, na czele z informacją o tym, że popisano z nim umowę 1+1, a nie stricte dwuletnią.
Dziś w rozmowie dla Sky Sports kolejną ciekawostkę - o tym, jak chciano pomóc swojemu kierowcy - ujawnił Christian Horner, gdy został zapytany przez Martina Brundle'a o to, czy Byki popełniły w tym błąd:
"To strasznie trudne pytanie, Martin. Podpisując jednak umowę z kierowcą, treść tego porozumienia nie może zostać ujawniona. W tamtym momencie podpisanie kontraktu z Checo miało absolutny sens, a w tym biznesie jest presja związana z tym, by z czegoś się wywiązywać. Myśleliśmy, że kontrakt pomoże", przyznał szef Red Bulla.
"To jest coś, na co Checo mocno pracuje i ma świadomość, że w tym sporcie nie ma miejsca na chowanie się, a już zwłaszcza, gdy twoim zespołowym partnerem jest Max Verstappen. Wie, że zestawiany jest z najlepszymi i potrzebujemy go w wspieraniu Maxa, bo mamy teraz [walkę] dwóch McLarenów, dwóch Ferrari i dwóch Mercedesów, więc desperacko potrzebujemy dwóch Red Bulli."
Taka dość tajemnicza wypowiedź Hornera zbiegła się w czasie z rzeczonym artykułem AMuS. W nim jasno podkreślono, że w aktualnym kontrakcie Pereza znajdują się dość rygorystyczne klauzule dotyczące wyników. Wątek ten okraszono wzmianką, że jeśli Meksykanin nie poprawi się w trzech wyścigach przed przerwą wakacyjną, może zacząć stracić fotel na sezon 2025, a jego zastępcą zostanie... Daniel Ricciardo.
W tym kontekście osoba 35-latka wywołała niemałe zaskoczenie w padoku, biorąc pod uwagę, że jeszcze przed kilkoma dniami mówiło się, że jeszcze w trakcie 2024 roku może zostać zastąpiony przez Liama Lawsona w Visie RB. Tymczasem miał stać się realnym kandydatem do jazdy w Red Bullu i kluczowe mają być dla niego następne trzy rundy.
"Więcej będziemy wiedzieć do przerwy wakacyjnej", krótko podsumował całą sytuację Helmut Marko.
Drugi wątek, który wprawdzie od dłuższego czasu rozgrzewa media, ale dziś też robił swoje, był naturalnie związany z Sainzem. Piątek rozpoczął się bowiem od informacji podanej przez La Gazettę dello Sport, że jest bliski podpisania umowy z Alpine, a wszystko z powodu obietnic Flavio Briatore i silników Mercedesa. Te czynniki były już natomiast znane od kilku dni.
Prawdziwy zwrot akcji zapewnił dopiero Toto Wolff swoim wywiadem dla Mundo Deportivo. W nim jasno dał do zrozumienia, że Mercedes nie jest do końca przekonany do dania etatowej szansy Kimiemu Antonelliemu już w 2025 roku. Podkreślił również, że Hiszpan ciągle znajduje się na krótkiej liście kandydatów, a przecież miał zniknąć z niej w okolicach monakijskich zawodów:
"Nie ma na to jednej, uniwersalnej odpowiedzi. Zawęziliśmy pulę kierowców, z jakimi chcemy współpracować w przyszłości, a decyzję chcemy oprzeć na tym, co Mercedes może mieć w perspektywie pięciu/sześciu lat. Kimi oraz George [Russell] należą do naszego programu juniorów od dłuższego czasu i chciałbym dalej w niego wierzyć", powiedział Austriak.
"Carlos zapewnia jednak pewną wartość, a tym bardziej w bardzo zaciętych mistrzostwach w przyszłym roku. To kolejny kierowca, który będzie bardzo konkurencyjny, a jeśli nasze auto będzie dobre, mógłby pomóc nam w tej rywalizacji o mistrzostwo wśród konstruktorów. Z Carlosem masz duże tego prawdopodobieństwo i istnieje wiele argumentów za tym."
"To powód, dla którego chcę dać sobie czas na tę decyzję i trzymać wszystkie opcje otwarte tak długo jak to możliwe. Carlosowi zresztą zakomunikowałem już, że nie mam pewności, czy może tak długo na nią czekać."
"[Czy opcja Sainza nadal jest dostępna?] Nie chcę podejmować tej decyzji szybko, ale tak jest [dostępna]. Jeśli będziemy mieć więcej czasu na podjęcie decyzji, Carlos zdecydowanie nadal ma szansę. Musi jednak zadecydować, co zrobi w kontekście innych ekip."
Należy jednak zakładać, że Mercedes raczej na pewno naciskałby na umowę obejmującą sezon 2025 z opcją przedłużenia. Zagadką pozostaje to, czy Carlosa takowa by interesowała. Zważywszy na wcześniejsze doniesienia o rozmowach z Alpine, Audi i Williamsem i zostawienia furtki na kampanię 2026, w przypadku Srebrnych Strzał istniałoby realne zagrożenie wypadnięcia ze stawki F1, oczywiście zakładając, że pozostałe stajnie zabezpieczyłyby swoje składy.
Warto także przypomnieć o kończącej się cierpliwości niektórych zespołów względem Sainza. Spekuluje się o tym szczególne odnośnie Williamsa, z którym madrytczyk miał być już niemal dogadany. Na konferencji prasowej James Vowles po raz kolejny poruszył tę kwestię:
"Podkreślę znowu, że to kierowca światowej klasy, a decyzja jest bliska, choć nie musimy podejmować jej już dzisiaj. Cały czas też mówię, że czas jest dla mnie mniej ważną kwestią. Niezależnie od tego, co postanowi kierowca, ważniejsze jest zbudowanie długoterminowej relacji. Chodzi po prostu o to, by dwie strony chciały być częścią tej podróży", oznajmił Brytyjczyk.
"Jestem praktycznie przekonany, że wszystko wyjaśni się do września. To taki optymalny czas. Patrząc na klasyczny tego przebieg, dopiero teraz wracamy do harmonogramu, w którym to sierpień skupia się na podpisywaniu umów. Jestem prawie pewny, że do tego czasu wszystko się ukształtuje."
Trochę śmiechu pojawiło się na konferencji, kiedy Vowles został zapytany o przygotowany plan B. Do rozmowy wtrącił się wtedy Wolff, który mając na uwadze pracę Brytyjczyka w Mercedesie jako szefa strategii, stwierdził, że zawsze ma koncepcje B oraz C. Ten zaś odpowiedział, że aktualnie Williams jest już na etapie planu Y lub nawet Z.
Co ciekawe, Vowles był również maglowany o temat Logana Sargeanta i tego, czy dokończy obecne mistrzostwa w barwach Williamsa. Pierwszy raz jasno tego nie wykluczył, co podsyciło natychmiastowo pogłoski o tym, że Mercedes będzie próbował wsadzić w to miejsce Antonelliego mimo jego nie najlepszej formy w F2.
komentarze
1. ahaed
Chociaż lubię w miarę Sainza, to fajnie jakby nie znalazł miejsca na przyszły sezon. To nie jest Lewis czy Max, żeby sobie tak pogrywać. Ciekawe gdzie skończy tym swoim cwaniakowaniem. Na ławce rezerwowych? Bo chyba już wszyscy mają dość takich zagrywek. Jest ze średniej półki a szuka nie wiem czego. Jakoś nie bez powodu to on robi miejsce Lewisowi a nie Karol ;) .
2. TomPo
PER zawsze byl sredniakiem, a czemu teraz jezdzi jeszcze gorzej?
Helmut w wywiadzie powiedzial, ze przekazano PER by zapomnial o walce o tytuly, bo Max chce miec jasna i klarowna sytuacje.
No i tym sposobem z kierowcy sredniego, zrobili kierowce ktory "przychodzi do biura", jezdzi i wraca do domu.
Nie rozumiem takiego podejscia RBR, bo PER i tak konczylby jak BOT, ale zeby mu zabronic nawet probowac?
Nigdy nie lubilem RBR za te wlasnie toksycznosc, bo to sie ciagnie od VET vs. WEB.
3. B_O_N_K
@2 No co Ty... Przecież RBR ma tak gówniany bolid (5 sekund za całą stawką), że pierwsze miejsce mają tylko dzięki temu że półbóg VER zasiada za kółkiem i wykręca z tej taczki na kołach takie wyniki. A PER nie jest godny nawet tego aby podawać VER kask przed wyścigiem, stąd takie wyniki. PER nawet w swoich najśmielszych snach nie może zbliżyć się wynikami do VER (zgodnie z nową klauzulą w umowie).
4. Harman1997
Trzeba być debilem żeby wierzyć że Daniel zastąpi pereza XDDD
5. fistaszeq
@3 Serio nie widzisz różnicy między tym że nie mają już najszybszego bolidu a tym że mają 5 s gorszy od całej stawki?
6. Manik999
@B_O_N_K - możesz się zgadzać lub nie, ale fakty są nie podważalne. RBR zatracił coś w swoich osiągach, a po odejściu Adriana Neweya są pogubieni. RB20 ewidentnie nie domaga. Ten samochód ma potencjał, jak wcześniej Mercedes, ale najwyraźniej ów koncepcja ma bardzo wąskie okno pracy. Jest niezwykle chimeryczne. I to potęguje problemy Sergio. Różnicą między nim, a Maxem, który robi różnicę (trzeba być ślepym, aby tego nie widzieć), jest tym większa, im większe problemy mają z bolidem. Ale każdy ma swoje zdanie. Pozdrawiam. :)
7. Roxor
Z perspektywy czasu szkoda, że Sainz poszedł do Ferrari. W McLarenie byłby numerem 1 i kto wie, może by walczył z Maxem o mistrzostwo. A jak wyląduje w Alpine to może być to koniec jego marzeń o tytule. No ale łatwo się ocenia z perspektywy czasu, wtedy ta decyzja była jak najbardziej logiczna i chyba mało kto przypuszczał, że McLaren w kolejnych latach zrobi taki progres.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz