Krack dostrzegł pozytywny aspekt kraksy Strolla
Szef Astona Martina w ciekawy sposób odniósł się do potężnego wypadku Lance'a Strolla z kwalifikacji do GP Singapuru. Luksemburczyk uznał to za dowód ciągłego zaangażowania 24-latka w F1.Potężna kraksa Strolla była jednym z głównych wątków minionego weekendu na Marina Bay Street Circuit. Kanadyjczyk rozbił się pod koniec Q1 w ostatnich zakrętach toru, mocno uderzając w zewnętrzną ścianę. Z tego powodu opuścił niedzielne zawody i to pomimo otrzymania zielonego światła na start do lekarzy FIA.
Niektórzy zaczęli łączyć ten wątek z podawaną w wątpliwość jego motywację do startów w F1. Wszakże raptem kilka tygodni temu media obiegły informacje o tym, że rozważa zamienienie toru wyścigowego na kort tenisowy i dopiero stanowcze dementi ze strony 24-latka je ucięły.
Przełożony Strolla, Mike Krack, w niedzielę zabrał głos nt. tych dwóch spraw. Luksemburczyk dał jasno do zrozumienia, że gdyby Lance'owi nie zależało ściganiu w królowej motorsportu, nie angażowałby się aż tak mocno w sobotnie okrążenie kwalifikacyjne:
"To dowód, że całkowicie w tym siedzi. Dla wszystkich osób, które uważają, że tak nie jest - żeby wjechać w ten zakręt z taką prędkością, musisz być w to zaangażowany. Uważam, że to kolejne potwierdzenie tego, iż nadal je ma", komentował dowodzący ekipą z Silverstone, cytowany przez Motorsport.
"Lance jest bardzo mocny. Jest zdecydowanie mocniejszy niż ludziom się to wydaje. Obserwowaliście go przecież [po wypadku w czasie zimowej przerwy]. Kompletnie się tym nie zamartwiam, bo wszystko będzie okej."
Odnosząc się do potencjalnych dolegliwości po wypadku w Singapurze, Krack zapewnił, że Stroll wystąpi już za tydzień na Suzuce:
"Generalnie jest po prostu obolały. Przy takim wypadku nadwyrężasz wszystkie swoje mięśnie. Można to porównać ze spędzeniem całego dnia na siłowni, po którym nie czujesz się dobrze. To właściwa decyzja pod kątem gotowości na Japonię. Najważniejsze, że wszystko jest z nim okej, a reszta to sprawy drugorzędne."
komentarze
1. Pszf
Jest tak oddany i utalentowany, że zajeżdża bolid ponad własne umiejętności już na etapie q1...
2. TomPo
Talent to on moze ma, ale na pewno nie do F1.
Juz dawno tej miernoty nie powinno byc w F1 i juz dawno by nie bylo, gdyby stary nie zarzadzal zespolem.
3. Manik999
Lance ma szybkość, ale w obecnej F1 to za mało. W grę wchodzi wiele innych czynników, a to wymaga tzw. inteligencji wyścigowej i pełnego zaangażowania. Niestety Lance'owi tego brakuje. Musi przemyśleć, czy jest w stanie na tyle poświęcić się F1, by rozwinąć się jako zawodnik. Absolutnym wzorem jest Fernando - Hiszpan, a także Lewis, Max czy obecnie również Carlos są w pełni skupieni na samodoskonaleniu swojej pracy. Tylko tak można osiągnąć sukces.
4. markus202
a czekałem tylko kiedy się pojawią kometarze że co prawda rozbił samochód ALE ;)
5. Raptor Traktor
To w końcu bolid był gotowy do jazdy, czy nie był? Bo jeśli był, to świadczy to właśnie o tym, że daddy cash nie jest w ogóle zaangażowany i zainteresowany ściganiem w F1. Jeżeli mógł startować, a tego nie zrobił, to znaczy, że mu nie zależy, a takich gości nie powinno być w tej serii. Nie mówiąc już o tym, że jest parówą, od 2017 roku nie zrobił praktycznie żadnego postępu i cały czas wygląda tak, jakby robił wielką łachę, że w ogóle pojawił się w paddocku, a przypominam, że okupuje jeden z zaledwie 20 foteli, o które stara się całkiem sporo kierowców, a robi to nie ze względu na talent, tylko pieniądze jego ojca. Wyjazd z tym gościem z F1.
6. BekowySzyderca
Wawrzyniec patrzy z góry, więc trzeba chwalić Lance'a. Czekamy, aż dostanie pochwały za to, że wie jak się nazywa :D
Widać, że ostatnie dni w Astonie są tragiczne, atmosfera siada ( Alonso wczoraj nie zamierzał wcale udzielać wywiadów). Balon pęka, czekamy już tylko, jak "tata" zacznie straszyć sądami jak parę lat temu. Po Alpine, teraz w AM wszystko wygląda groteskowo, gdzie sportowy potencjał jest niszczony przez rodzinny układ.
7. Manik999
Trzeba to wszystko odnieść do zwykłej pracy, np. w biurze. Syn tatusia, co by nie zrobił, nie poleci. I co by nie zrobił, nie spadnie na niego krytyka. Logicznym jest, że Lance już by w F1 nie jeździł. gdyby nie jego ojciec. Ale Lawrence wykłada grubą kasę na to wszystko - dlatego jeżeli będzie chciał dalej widzieć syna za kierownicą, to nic go z tego kokpitu nie wyciągnie. Miejmy nadzieję, że Lance sam stwierdzi, że pora odpuścić.
8. Gumek73
Jedyny pozytyw, to że się rozbił i nikomu zbyt wiele krzywdy nie wyrządził.
I to chyba wszystko.
9. aLynsky
Może niech On się jeszcze kurwa zajmie hodowlą Jedwabników? przecież On, się nie zna na prowadzeniu bolidu, tenisie, ani na zamiataniu ulic....
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz